niedziela, 6 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 1 *NIALL*

"Narry-true love story"
ROZDZIAŁ 1
*Niall*


~31sierpnia 2010r. (niedziela) 9:00~
Kiedyś myślałem,że pamiętnik to taka babska rzecz, do czasu gdy sam nie zacząłem pisać dziennika, który obecnie często zapełniam swoimi wpisami. Dzięki niemu mogę uporządkować myśli, również w tej chwili.. Więc podsumowując moje beztroskie życie, właśnie się kończy. Rodzice zapisali mnie do jakiejść prestiżowej angielskiego szkoły. Do tej pory mieszkałem tu, w rodzinnym mieście, mam tu znajomych, miałem dziewczynę.. W ostatnim czasie trochę sie zmieniłem..a to wszystko zaczęło się po rozstaniu z Amy..Nie wiem dlaczego, ale teraz dochodzę do wniosku, że ja jej w ogóle nie kochałem..Tak jakbym to sobie wmawiał...Tak naprawdę jakby się zastanowić to chyba nigdy nie pociągały mnie dziewczyny..Czy ze mną jest coś nie tak?
~ wpis zakończony o 9:15 ~
Niall

=jesteście pewni?!- jęknąłem widząc moją mamę pakującą ostatnie rzeczy do torby
-tak,jesteśmy pewni synu- wtrącił tata
=no ale..ja tu mieszkam od zawsze! Irlandia to mój dom! Tu mam znajomych i w ogóle- po raz kolejny próbowałem przekonać ich do mojej racji
-kochanie, oboje wiemy,że to towarzystwo zaczęło Ci szkodzić, a nie pomagać po stracie Amy..ten wyjazd dobrze ci zrobi, zobaczysz
=..-Spuściłem wzrok na dłonie. Nerwowo przebierałem palacami. W głębi duszy dobrze wiedziałem,że mama chce mnie wysłać bo nie chce bym zmarnował swój talent. Jak to nazwała. Ona uważa,że moja gra na gitarze i śpiew to coś co bardzo dobrze mi wychodzi. To coś co powinienem rozwijać. Oczywiście, lubię sobie pograć, zanucić coś czasem, ale ostatnio zaniedbałem to, ponieważ czesto wychodziłem do klubu, na drinka. Wychodziłem z nimi bo na siłę chciałem znaleźć dziewczyne..chciałem dowiedzieć się co jest ze mną nie tak, co sprawia, że nic mnie do nich nie ciągnie.
-halo?Niall!-pomachał mi ręką przed oczami
=sory, zamyśliłem się- odparłem
-prosze, tu twoje jedzenie na drogę-ojciec podał mi tobe wypakowaną kanpakmi-żebyś nie zgłodniał-dodał
Pożegnałem się ze swoim pokojem, przez ramię przewiesiłem sobie walizki. W dłoń chwyciłem moją gitarę po czym skierowałem się do garażu ojca. Razem zapakowaliśmy rzeczy do bagażnika. Pożegnałem się z bratem, przytuliłem matkę. Wsiadłem do środka czarnego bmv rodziców. Ruszyliśmy. Ostatni raz odwróciłem się do tylniej szyby, by ujrzeć zmienjszający się w oddali dom. Na lotnisku odebrałem swój bilet, następnie wraz z innymi pasażerami udałem się na odprawę, stamtąd prosto do samolotu. Zająłem swoje miejsce, właczyłem sobie muzykę. Wystartowaliśmy. Przez niewielką kwadratową szybke zerknąłem na coraz to mniejsze miasto rodzinne-Mullingar. Dolatujemy, podróż minęła bardzo szybko- widzę Londyn..

1 komentarz: