"Narry-true love story"
ROZDZIAŁ 1
*Niall*
~31sierpnia 2010r. (niedziela) 9:00~
Kiedyś
myślałem,że pamiętnik to taka babska rzecz, do czasu gdy sam nie
zacząłem pisać dziennika, który obecnie często zapełniam swoimi wpisami.
Dzięki niemu mogę uporządkować myśli, również w tej chwili.. Więc
podsumowując moje beztroskie życie, właśnie się kończy. Rodzice zapisali
mnie do jakiejść prestiżowej angielskiego szkoły. Do tej pory
mieszkałem tu, w rodzinnym mieście, mam tu znajomych, miałem
dziewczynę.. W ostatnim czasie trochę sie zmieniłem..a to wszystko
zaczęło się po rozstaniu z Amy..Nie wiem dlaczego, ale teraz dochodzę do
wniosku, że ja jej w ogóle nie kochałem..Tak jakbym to sobie
wmawiał...Tak naprawdę jakby się zastanowić to chyba nigdy nie pociągały
mnie dziewczyny..Czy ze mną jest coś nie tak?
~ wpis zakończony o 9:15 ~
Niall
=jesteście pewni?!- jęknąłem widząc moją mamę pakującą ostatnie rzeczy do torby
-tak,jesteśmy pewni synu- wtrącił tata
=no
ale..ja tu mieszkam od zawsze! Irlandia to mój dom! Tu mam znajomych i w
ogóle- po raz kolejny próbowałem przekonać ich do mojej racji
-kochanie,
oboje wiemy,że to towarzystwo zaczęło Ci szkodzić, a nie pomagać po
stracie Amy..ten wyjazd dobrze ci zrobi, zobaczysz
=..-Spuściłem
wzrok na dłonie. Nerwowo przebierałem palacami. W głębi duszy dobrze
wiedziałem,że mama chce mnie wysłać bo nie chce bym zmarnował swój
talent. Jak to nazwała. Ona uważa,że moja gra na gitarze i śpiew to coś
co bardzo dobrze mi wychodzi. To coś co powinienem rozwijać. Oczywiście,
lubię sobie pograć, zanucić coś czasem, ale ostatnio zaniedbałem to,
ponieważ czesto wychodziłem do klubu, na drinka. Wychodziłem z nimi bo
na siłę chciałem znaleźć dziewczyne..chciałem dowiedzieć się co jest ze
mną nie tak, co sprawia, że nic mnie do nich nie ciągnie.
-halo?Niall!-pomachał mi ręką przed oczami
=sory, zamyśliłem się- odparłem
-prosze, tu twoje jedzenie na drogę-ojciec podał mi tobe wypakowaną kanpakmi-żebyś nie zgłodniał-dodał
Pożegnałem
się ze swoim pokojem, przez ramię przewiesiłem sobie walizki. W dłoń
chwyciłem moją gitarę po czym skierowałem się do garażu ojca. Razem
zapakowaliśmy rzeczy do bagażnika. Pożegnałem się z bratem, przytuliłem
matkę. Wsiadłem do środka czarnego bmv rodziców. Ruszyliśmy. Ostatni raz
odwróciłem się do tylniej szyby, by ujrzeć zmienjszający się w oddali
dom. Na lotnisku odebrałem swój bilet, następnie wraz z innymi
pasażerami udałem się na odprawę, stamtąd prosto do samolotu. Zająłem
swoje miejsce, właczyłem sobie muzykę. Wystartowaliśmy. Przez niewielką
kwadratową szybke zerknąłem na coraz to mniejsze miasto
rodzinne-Mullingar. Dolatujemy, podróż minęła bardzo szybko- widzę
Londyn..
Wow, cudowne <3
OdpowiedzUsuń