sekret Liama, pewnego razu Li odbiera sobie życie, (tylko nie żyletka, ani
tabletki) może powiesił się!
od autorki: hej.. dawno nie pisałam, postaram się ponadrabiać zaległości :) a tu ostrzegam, treści
związane ze śmiercią, samobójstwo.
- Każdy powinien się starać by jego historia zakończyła się
dobrze, bo mamy na to ogromny wpływ,
jeśli tylko będziemy podejmować decyzje i staniemy się choć trochę odważni, by spróbować
nowych rzeczy Liam. Nie możesz się wiecznie chować, nawet jeśli coś może zakończyć się
porażką, bo przez całe życie popełniamy błędy i się na nich uczymy.
- Łatwo ci mówić…- westchnąłem, dalej wpatrując się w sufit
- Tak myślisz? Że mi łatwo ? Sądzisz, że to było takie proste, odejść od Perrie by spróbować z kimś
innym? Jeśli tak, to grubo się mylisz, nawet nie wiesz jak niewiele dzieliło mnie od nerwicy, gdy
postanowiłem przyznać się najlepszemu przyjacielowi co do niego czuję…
- Ale Zi, zrozum, on ma dziewczynę, która kocha!
- Ale ma też prawo wiedzieć. Zresztą gdybyś mu powiedział, byłoby ci łatwiej to wszystko sobie
poukładać
- To wcale nie takie proste…
- Czego ty się boisz?
- Wszystkiego, boję się wszystkiego – odparłem bez zastanowienia, przenosząc wzrok na mulata
- A czego boisz się najbardziej?
- Chyba samotności po odrzuceniu, tego, że on nie zrozumie, że będzie się mną brzydził
- To twój przyjaciel
- No właśnie do cholery! Jak można się zakochać w najlepszym przyjacielu?! To właśnie w tym tkwi
cały problem…
- A gdybyś tak zakochał się we mnie? Przecież się przyjaźnimy…- spojrzał na mnie z troską
- Ja… em…
- Nie musisz odpowiadać, ale zastanów się, bo to ta sama sytuacja. Pomyśl trochę i uspokój się,
wszystko się ułoży
- Dziękuje – szepnąłem przytulając się do czarnowłosego chłopaka.
jeśli tylko będziemy podejmować decyzje i staniemy się choć trochę odważni, by spróbować
nowych rzeczy Liam. Nie możesz się wiecznie chować, nawet jeśli coś może zakończyć się
porażką, bo przez całe życie popełniamy błędy i się na nich uczymy.
- Łatwo ci mówić…- westchnąłem, dalej wpatrując się w sufit
- Tak myślisz? Że mi łatwo ? Sądzisz, że to było takie proste, odejść od Perrie by spróbować z kimś
innym? Jeśli tak, to grubo się mylisz, nawet nie wiesz jak niewiele dzieliło mnie od nerwicy, gdy
postanowiłem przyznać się najlepszemu przyjacielowi co do niego czuję…
- Ale Zi, zrozum, on ma dziewczynę, która kocha!
- Ale ma też prawo wiedzieć. Zresztą gdybyś mu powiedział, byłoby ci łatwiej to wszystko sobie
poukładać
- To wcale nie takie proste…
- Czego ty się boisz?
- Wszystkiego, boję się wszystkiego – odparłem bez zastanowienia, przenosząc wzrok na mulata
- A czego boisz się najbardziej?
- Chyba samotności po odrzuceniu, tego, że on nie zrozumie, że będzie się mną brzydził
- To twój przyjaciel
- No właśnie do cholery! Jak można się zakochać w najlepszym przyjacielu?! To właśnie w tym tkwi
cały problem…
- A gdybyś tak zakochał się we mnie? Przecież się przyjaźnimy…- spojrzał na mnie z troską
- Ja… em…
- Nie musisz odpowiadać, ale zastanów się, bo to ta sama sytuacja. Pomyśl trochę i uspokój się,
wszystko się ułoży
- Dziękuje – szepnąłem przytulając się do czarnowłosego chłopaka.
***
To przecież moje
życie, nie?- zapytałem samego siebie- więc
wolno mi je zakończyć, jeśli taka jest moja wola. Nie uważam żeby było top
grzechem, bo każdy ma prawo decydować o własnym losie. Zgodzę się, że zabicie
drugiego człowieka jest złe i wbrew prawu, ale samobójstwo nie jest
przestępstwem – spojrzałem na zdjęcie Lou i El – tak bardzo szczęśliwi, tak bardzo zakochani, tak bardzo dopasowani…
- pogładziłem kciukiem roześmianą buzię Tomlinsona – zawsze byłeś moim aniołem… ale ja tak nie potrafię, nie umiem cieszyć
się twoim szczęściem, bo choć bardzo bym chciał, wszystko jest przeciw mnie i
gdy tylko się spotykaliśmy i widziałem was zadowolonych, cieszących się życiem,
idących przez nie wspólnie ze splecionymi dłońmi, zakładałem maskę
uśmiechniętej osoby, choć w głębi serca umierałem z rozpaczy… przynajmniej
próbowałem… - odstawiłem fotografię na jej miejsce i przeszedłem do
niewielkiego salonu, gdzie ostatecznie zakończyłem pisanie listu do Zayna – nawet nie wiesz Malik, jak cholernie
wdzięczny ci jestem, za twoją troskę, opiekę i za to, że byłeś zawsze, ale ja
nie mogę tak dłużej, nie potrafię… mam tylko nadzieję, że kiedyś mi to
wybaczysz, wybaczysz całe moje tchórzostwo…
Chłopak wspiął się na stół. Pętla jasnego sznura połaskotała
jego szyję, gdy zwracał głowę w kierunku okna, ostatni raz zapatrzył się w dal,
a potem przymknął powieki, tworząc w głowie obraz swoich szczęśliwych
przyjaciół.Chwile później, drobne ciało szatyna zawisnęło w powietrzu. Nie czuł bólu, smutku i strachu. Zakończył swoje cierpienie, zabierając ze sobą największą nieodkrytą tajemnicę miłości, nieszczęśliwej miłości, nie pozwalając by za jego życia, ktoś poza jego przyjacielem dowiedział się o niej. Pozwolił by ludzie sami stworzyli sobie przyczynę jego śmierci, by sami stworzyli domysły i wyciągali pochopne wnioski.
Bo tylko jedna jedyna osoba niedługo dowie się co było
przyczyną jego odejścia i tylko ta jedna osoba będzie o tym wiedziała i będzie
mogła spróbować zrozumieć sytuację i ta jedna osoba do końca życia będzie
dźwigała klucz do niewyjaśnionej zagadki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz