niedziela, 17 marca 2013

III "Strach"

"Od­wa­ga to pa­nowa­nie nad strachem, a nie brak strachu."

... pewnym momencie dało się usłyszeć bolesny jęk. Moje ciśnienie podskoczyło, serce momentalnie przyspieszyło, źrenice powiększyły się- gdy otworzyłem pomieszczenie. To co tam zobaczyłem na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Strach zawładnął moim ciałem, nie mogłem wykonać żadnego ruchu. Stałem w progu drzwi przerażony. Czułem, że panika paraliżuje moje ciało coraz bardziej, nie mogłem się nawet odezwać, krzyknąć, jęknąć.. Dwie postacie znajdujące się na zapleczu od chwili mojego wtargnięcia nie ruszyły się nawet o centymetr. Widziałem tylko ogromną silną dłoń Malik'a na szyi Horan'a. Blondyn był poszarpany, na jego rękach było widać świeże krwawiące zadrapania, nadgarstki przywiązane do krzesła nie były w stanie niczego zrobić. Mulat skierował głowę w moją stronę, w jego oczach dało sie zauważyć jednocześnie złość za moje przybycie i strach przed tym co teraz zrobię.

 "Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie."

Wiedziałem,że jeśli za chwilę czegoś nie zrobię może się to zakończyć tragicznie. Słone łzy jak rwąca rzeka spływały, po twarzy Niall'a , z jego czerwonych zapuchniętych powiek. Dłoń szefa nawet odrobinę nie poluzowała uścisku na jego szyi, wręcz przeciwnie robił to coraz mocniej, mój współpracownik zaczął przymykać oczy i coraz ciężej było mu unosić powieki. Ciemnoczerwone policzki zaczęły przybierać odcień fioletu- przecież on go zaraz udusi!- w tej sekundzie musiałem odzyskać panowanie nad swoim strachem- co się stanie jak się rusze? Co mu zrobi? Co zrobi mi?- Chęć uratowania Niall'a zwyciężyła. Gwałtownie rzuciłem się w kierunku dwóch chłopaków, popychając Zayn'a na blat.

 "Jeśli będziesz starał się ze wszystkich sił, to nie będziesz miał czasu na lęk przed porażką."

Sta­wię mu czoło, bo muszę uratować Niall'a- pomyślałem. Wracając do Irlandczyka. Moje serce omal nie stanęło, gdy zobaczyłem osuwające się na podłogę ciało. W tle słyszałem, jak Malik próbuje wstać, lęk przed tym co zaraz mi zrobi wywołał u mnie natychmiastowy impuls do ratowania chłopaka. Z wielkim trudem rozerwałem sznurki z jego nadgarstków. Podniosłem go z podłogi przytulając do siebie by zmniejszyć ciężar i nie dopuścić do powrotu na podłogę. W jednej sekundzie wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni nieprzytomnego chłopaka i zadzwoniłem po pogotowie.
-zostaw go natychmiast !- usłyszałem głośny krzyk Zayn'a ruszającego w moim kierunku
-zbliż się a cie zabije ! Obiecuje !- wydarłem się najgłośniej jak w tamtej chwili mogłem. Poskutkowało chłopak nie podszedł do mnie i nie próbował odbierać mi blondyna.
-zostaw go! zostaw słyszysz?!- darł się dalej
-dupku zobacz do czego go doprowadziłeś ! Zobacz! Jak on z tego nie wyjdzie to zabije cie własnymi rękami! Zrozumiałeś?!- krzyczałem w jego stronę czując napływające mi do oczu łzy
-on ma umrzeć ! Ma ! Jeśli nie chce być ze mną nie będzie z nikim !
-czy ty jesteś chory człowieku?!- zapytałem patrząc na przerażonego mulata. W tamtym momencie na zaplecze wbiegło dwóch ratowników. Odebrali mi chłopaka z ramion i biegiem wyszyli z piekarni.
-jeszcze tego pożałujesz !- rzuciłem w jego stronę bez chwili zastanowienia i pobiegłem do karetki. Jeden z ratowników z głośnym hukiem zatrzasnął drzwi pojazdu, dwoje kolejnych zajęło się Niall'em. Stałem w kącie przy drzwiach. Czułem się jak w innym świecie, przed oczami widziałem tylko troje pomarańczowych ludków krzątających się przy poszkodowanym chłopaku.
-nieprzytomny ale żyje!- powiedział jeden z nich
-jak oceniasz stan?
-zagrożony, wymaga pomocy specjalisty ale będzie żył- na dźwięk ostatnich słów zrobiło mi się trochę lżej. Wiedziałem,że nie darowałbym ani sobie ani Malik'owi za zakończenie życia Horan'a.

"Żyję da­lej w strachu przed strachem. Strach czai się w dzień, aby wys­koczyć w nocy.  "

Gdy dojechaliśmy pod budynek szpitala, czekało już pod nim kilku innych ratowników medycznych. Zaraz po otworzeniu tylnych drzwi odebrali go na noszach i zabrali do wnętrza szpitala. Jak szalony wyskoczyłem z karetki zaraz za nimi, chciałem być przy nim cały czas. Chciałem wiedzieć,że wszystko będzie dobrze, gdy jeden z lekarzy złapał mnie za rękaw bluzy i zatrzymał.
-dokąd to się wybieramy?- zapytał. Stanąłem przed nim przerażony
-mój przyjaciel! muszę przy nim być !- jęknąłem wskazując na zamykającą się windę wraz z lekarzami i moim biednym nieprzytomnym Niall'erem.
-nie tak prędko, on został właśnie zabrany na salę zabiegową..
-słucham?- poczułem jak kolana się pode mną uginają
-spokojnie, pójdziesz teraz ze mną i opowiesz co się stało, bo potrzebuję tego w kartotece, a potem zobaczymy co dalej, dobrze?- rzekł obejmując mnie ramieniem. Razem udaliśmy się do jego gabinetu, gdzie posadził mnie w jednym z foteli i podał szklankę wody. Chwilę wypełniał papiery a potem zaprosił mnie.
-dobrze, w takim razie..czy mógłbyś powiedzieć co się stało?
Opowiedziałem mu całe dzisiejsze zdarzenie nie zapominając o żadnym nawet najdrobniejszym szczególe. Lekarz patrzył na mnie z niedowierzaniem gdy przedstawiałem mu obrót sprawy. Zapisał sobie wszystko w kartotece blondyna i pozwolił udać się pod salę operacyjną przyjaciela. Szedłem korytarzem nie mogąc uwierzyć w to co się obecnie dzieje. Zastanawiałem się co z Zayn'em, który został w piekarni.Trochę kręciło mi się w głowie, dlatego zaraz po dotarciu pod salę w bloku operacyjnym usiadłem na krześle podkulając pod siebie kolana. Schowałem twarz w dłoniach. Po niecałej godzinie miałem dość czekania. Zacząłem krążyć w kółko po korytarzu. Co jakiś czas dało się usłyszeć pojedyncze dziwne,jak dla mnie, dźwięki z sali. W głowie, krążyły mi najgorsze scenariusze. Miałem tylko nadzieję,że wszystko będzie dobrze.

-a pan to kto?- zapytała pielęgniarka przechodząca z pokoju pielęgniarek do jednej z sali.
-ja?..Harry. Harry Styles - jąkałem się
-co robisz na bloku operacyjnym młodzieńcze?
-w tej sali- wskazałem palcem- jest operowany mój przyjaciel..
-kto?- zapytała spoglądając w notes
-Horan. Niall Horan.
-aa, no tak, dobrze w takim razie czekaj.
-dziękuje- szepnąłem, gdy kobieta wracała do siebie. Czas dłużył mi się niesamowicie. Co jakiś czas spoglądałem na zegarek, myśląc czy nadal chodzi- wskazówki jakby w ogóle się nie poruszały. W tej chwili szklane drzwi otworzyły się a lekarze i pielęgniarki wraz z łóżkiem Horan'a wyjechali z sali.
-co z nim? co z Niall'em? lepiej?- zadawałem pytania bez ładu i skadłu
-lepiej, zaraz się wybudzi.
-mogę przy nim być?- zapytałem z nadzieją
-dobrze ale nie długo. Chodź.
Razem skierowaliśmy się do jednej z sal dla pacjentów. Na szczęście dostał pustą salę i nie musiałem się przejmować o to,co sobie ludzie pomyślą, gdy będę przy nim siedział. Jedna z pielęgniarek podpięła mu jakąś kroplówkę posprawdzała wszystkie maszyny i szybkim krokiem opuściła pomieszczenie. Ja sam przystawiłem sobie krzesło do jego łóżka i usiadłem na nie. Spoglądałem na tę niewinną buźkę. Jeszcze trochę zaczerwienioną od płaczu. Przyglądałem się mu w spokoju, na szyi miał siny ślad po dłoni Malik'a. Ramiona z zadrapaniami, siniaki. Sine nadgarstki. Chwyciłem jego chłodną dłoń. Delikatnie przekręciłem ją. Moim oczom ukazały się ślady niejednokrotnego cięcia.
-O boże ! Niall !-szepnąłem i rozpłakałem się- jak on ci to mógł zrobić? Za co? Dlaczego tak cie skrzywdził? Co mu odbiło? Dlaczego? Dlaczego...? Teraz ty leżysz tu, posiniaczony, pocięty, nieobecny. Błagam cie nie zostawiaj mnie. Nie możesz..Niall'er wszystko będzie dobrze..on cie więcej nie dotknie, obiecuję ci to..zrobię wszystko...

Kolejne godziny mijały. Udało mi się wybłagać pielęgniarkę bym mógł zostać w jego sali. Z wielkim trudem ale się udało. Nie potrafiłbym teraz siedzieć bezczynnie w domu kiedy on leży tu. Ciągle siedząc na krześle przy łóżku Irlandczyka ułożyłem głowę na skrzyżowanych ramionach i zasnąłem, wsłuchując się w dźwięk maszyny sprawdzającej bicie twojego serca-  twojego kochanego serduszka.

Rankiem obudził mnie gwałtowny alarm. Wszystkie maszyny zaczęły wyć. Maszyna sprawdzająca prace serca zmieniła się w ciągłą linie. Do sali wparowali lekarze. Odciągnęli mnie od łóżka, i zabrali się za reanimowanie przyjaciela. Przed oczami stanęli mi ludzie w zielonych fartuchach. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Nie kontaktowałem z rzeczywistością
-No dalej.....!- to ostatnie co słyszałem zanim upadłem na podłogę.



________________________
witam kochani !:)
a więc mamy trzeci rozdział, w sumie wyszedł
troszkę dłuższy niż zakładałam.
Liczę na opinie tego.
CZYTASZ=KLIKASZ / KOMENTUJESZ
kto nie widział nadal zapraszam na zaległy video-prolog opowiadania.
(link w aktualizacjach, gdzie dowiecie się również o planowanych terminach
dodawania kolejnego rozdziału)
pozdrawiam i do następnego♥






4 komentarze:

  1. Ponownie podniosłaś ciśnienie. Teraz będę musiała czekać do czwartku, by dowiedzieć się co będzie dalej. Niall na pewno przeżyje, ale emocje zawsze towarzyszą. Biedny Niall ):
    Czekam na next, pozdrawiam,
    xxx.

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział ! C:
    czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze konczysz w najciekawszych momentach hahahah xx

    OdpowiedzUsuń