wtorek, 2 kwietnia 2013

VIII "Wspomnienia"

"Pa­miętaj, że wszys­tko, co uczy­nisz w życiu, zos­ta­wi ja­kiś ślad. 
Dla­tego miej świado­mość te­go, co robisz."

Kiedy loczek trochę się uspokoił otarł łzy z policzków usiadł na moim łóżku po turecku i zaczął opowiadać. Uważnie przysłuchiwałem się całemu monologowi Harry'ego. Dokładnie opisał mi wszystko co działo się od czasu gdy zabrali mnie do karetki. Kiedy opowiadał o tym jak mnie reanimowali siedziałem przerażony. Przyglądałem się mu uważnie gdy mówił o tym jak lądował na oddziale...i to z mojego powodu. W chwili gdy mówił o tym jak maszyna wykazała brak akcji mojego serca z jego oczu popłynęły łzy, złapałem go wtedy za rękę i mocno uściskałem. Ponownie wzruszył się gdy przekazywał mi wieść o tym jak próbowali go przekonać do odłączenia mnie od maszyn. Kiedy oni tracili nadzieje, on był i wierzył. Wierzył,że wrócę.

Rankiem lekarze zabrali Styles'a na kilka badań a potem kazali mu iść do domu. Strasznie się zezłościł, że ma mnie zostawić, co mnie dosyć zdziwiło, że tak chciał przy mnie czuwać. Ale poczułem jakąś wewnętrzną radość z jego troski o mnie. Wiedziałem,że nie jest głupi dlatego dałem mu klucze do mojego mieszkania, które od mojego pobytu tutaj wciąż były w kieszeni bluzy. Poprosiłem go o przywiezienie kilku rzeczy i znalezienie mojej komórki. Zgodził się wyjść ze szpitala, by spełnić moją prośbę i obiecał,że wieczorem wróci. Ja w tym czasie leżałem samotnie w sali wpatrując się w sufit i myśląc.

"Wspomnienia i wyobrażenia urzeczywistniają się w ciszy."

Leżę samotnie w pustym pokoju. Samotnie bo Harry znajduje się poza szpitalem, by przywieźć dla mnie kilka rzeczy. Leżę , wpatruję się i wsłuchuję w tykające wskazówki zegara. Słyszę także działanie sprzętu medycznego do którego w dalszym ciągu jestem podpięty. W tej ciszy słyszę swoje myśli. Myśli które zechciały rozpamiętywać co się wydarzyło zanim tu trafiłem.

  "Pamięć jest darem, ale bywa przekleństwem."

..wakacje z przed dwóch lat. To właśnie wtedy postanowiłem wynieść się z rodzinnego miasta.Postanowiłem wylecieć z Irlandii do Anglii,do Londynu a po krótkim okresie do Homles Chapel. Przeniosłem się z Londynu bo właśnie w tej niedużej miejscowości znalazłem pracę. Miejska piekarnia. Mimo że pieczenie nie było moją pasją, miało być moim startem. Jakimś początkiem samodzielności. Pamiętam siebie w tamtym okresie, kiedy moje włosy lśniły jeszcze kasztanowym brązem, kiedy moja twarz miała jeszcze ten dziecięcy urok małego dziecka..byłem taki nieśmiały i zagubiony ale dałem radę. Udało mi się przebrnąć przez rozmowę kwalifikacyjną a następnie pokonałem trudności pierwszego tygodnia pracy. Pamiętam dokładnie jak zmartwiona mama wydzwaniała do mnie z Irlandii, by dowiedzieć się czy wszystko dobrze. Raz nawet bez uprzedzenia wparowała do piekarni cała zadyszana i czerwona
-Niall?! Niall !- krzyczała rzucając się w moim kierunku- wszystko dobrze?- zadała kolejne pytając mocno ściskając mnie w ramionach. Czułem się zażenowany i upokorzony. Na szczęście nie było żadnych klientów, jednak w drzwiach gabinetu stanął Zayn. W tamtej chwili chciałem zapaść się pod ziemię, na moje policzki wstąpiły barwy dorodnych pomidorów, opuściłem głowę w dół zamykając powieki. Nagle poczułem dłoń na moim ramieniu, zaskoczony podniosłem wzrok
-pani Horan, proszę się nie martwić- uśmiechnął się do niej- Niall jest tutaj najlepszym pracownikiem jakiego do tej pory miałem. Na prawdę, proszę sobie usiąść przy stoliku zaraz podamy pani jeden z jego wypieków i będzie pani mogła z nim spokojnie porozmawiać, dobrze?- Zakończył swoją wypowiedź a ja stałem jak słup soli nie wiedząc co powiedzieć. Szef zaprowadził mamę do stolika po czym wrócił do mnie i zabrał mnie na zaplecze, nie wiedziałem nawet co powiedzieć. W przypływie emocji przytuliłem się do niego i szepnąłem 'dziękuje' o dziwo objął mnie swoimi ramionami oddając uścisk, jednak gdy tylko się ocknąłem spojrzałem na niego przerażony i po raz kolejny tego dnia czerwony jak burak, jeszcze ciszej wyszeptałem przepraszam i wybiegłem z zaplecza do lady, gdzie przygotowałem rodzicielce kawy i ciasto i udałem się do niej by spokojnie o wszystkim porozmawiać.

"Czas goi rany, wspomnieniami rekompensuje nam to co straciliśmy."

To właśnie tamtego pamiętnego dnia, gdy moja mama wparowała ni stąd ni zowąd do piekarni, pierwszy raz dotknąłem mulata, to właśnie tamtego dnia wieczorem zdałem sobie sprawę,że od dłuższego czasu lubię go. Nawet bardzo go lubiłem. I tak zaczęła się nasza znajomość.. ukryte spojrzenia przy klientach, dwuznaczne uśmieszki, przypadkowe stykanie się dłońmi, rozmowy, śmiech aż do pierwszego wspólnego spaceru, gdy Malik zaproponował mi odprowadzenie do domu...potem zaczęły się wspólne wyjścia, kolejna randka i pierwszy pocałunek. To było wspaniałe i niesamowite. Choć bałem sie tego cholernie, bardzo mi się podobało..jego dotyk, jego usta wywoływały u mnie dreszcze, czułem się bezpiecznie w jego ramionach..Kiedy Zayn musiał wyjechać na jakieś zabranie zamknął piekarnie i zabrał mnie ze sobą. Jechaliśmy wspólnie z tyłu jednego z samochodów. Po kilku godzinach zebrania zmęczeni trafiliśmy z powrotem do auta, wykończony Malik zasnął opierając głowę na moim ramieniu...Kiedy byłem smutny - pocieszał mnie, kiedy się cieszyłem - cieszył się ze mną. Po prostu był. Ale Zayn jak to Zayn, najlepsze ciacho w mieście miało powodzenie u lasek, wiele razy przyłapałem go na flircie, jak to on nazywał niewinnym flircie bo przecież ma mnie. Wiedziałem, że woli chłopców dlatego mu wybaczałem.. Dwa idealne lata związku, wygasło. Powoli wygasało.. czułem się samotny, niekochany, niepotrzebny.. Uczucie zniknęło gdy w pracy pojawił się nowy pracownik..

"Jeśli chce się być szczęśli­wym, nie wol­no gme­rać w pamięci. "

..Pa­miętam każdą wspólnie spędzoną chwilę z Zayn'em. W każdej było coś wspa­niałego..więc co się stało? Ten chłopak. Ten jeden jedyny chłopak, który tak samo jak ja dwa lata temu, przyszedł do piekarni by znaleźć u nas pracę. Pamiętam jego przerażoną minę i oczy przepełnione strachem, pamiętam jak pierwszy wszedłem do gabinetu Malik'a szepnąłem do niego by nie był surowy dla niego, przelotnie pocałowałem go w policzek i uśmiechnięty wróciłem do swojej pracy. A lokowaty, jak go nazwałem po zobaczeniu burzy czekoladowych loków na jego głowie, wszedł do gabinetu i po niedługiej chwili wyszedł zadowolony z  uśmiechem na ustach. To właśnie wtedy ujrzałem urocze dołeczki w jego policzkach, jego kocie błyszczące oczy, które strach przemieniły w radość. W tamtej chwili jakby mnie coś tknęło, jakby coś mnie opętało. Czułem się szczęśliwy widząc zadowolonego chłopaka. Drugiego dnia punktualnie zjawił się w pracy, podszedł do mnie wyciągając dłoń.
-Harry- przesłał mi swój radosny uśmiech- miło cie poznać
-Niall- podałem mu dłoń patrząc w głęboką zieleń jego tęczówek, w których niechcący się zatraciłem- witaj w zespole, a raczej duecie- posłałem mu szczery promienny uśmiech i zaprowadziłem do szatni.. Z dnia na dzień coraz lepiej dogadywałem się z Harry'm. Bawiliśmy się ze sobą świetnie jak para dwóch pięciolatków. Byliśmy najlepszymi kumplami. Gdy moje koleżeńskie stosunki z Styles'em układały się znakomicie, życie miłosne z moim chłopakiem było kompletnym przeciwieństwem. Przestaliśmy sie ze sobą dogadywać. Mieliśmy dla siebie coraz mniej czasu..- to było tylko zauroczenie, chwilowy związek..to nie było prawdziwe uczucie.- myślałem wieczorami do dnia, w którym postanowiłem spotkać z się Zayn'em i spokojnie bez kłótni zakończyć związek. Pamiętam doskonale ciszę panującą między nami, ciszę, która coraz bardziej nie dawała mi spokoju. Odezwałem się do niego cicho..
-Zayn..Zayn wybacz mi...to koniec..odchodzę..- szepnąłem cicho opuszczając głowę i czekając na jego reakcję
-słucham? ...ale Ni..Niall..o czym ty mówisz?! Jesteś mój rozumiesz?! Jesteś mój i nigdzie nie idziesz.- stanął na przeciw mnie szarpiąc za ramiona, wtedy po raz pierwszy bałem się go, bałem się jego dalszego zachowania. Jego dłonie sprawiały mi ból. Wtedy po raz pierwszy mnie skrzywdził zostawiając po pięć sinych odcisków na moich ramionach.
-nie Zayn. To koniec ja odchodzę, nie jestem twój. Nie jestem twoją zabawką zrozum !- i uciekłem stamtąd przerażony. Zamknąłem się w pokoju i płakałem. Płakałem za czymś co się skończyło. Za czymś co nie dawało mi żadnej radości..ale z drugiej strony..czy można zapomnieć o kimś kogo darzyło się takim uczuciem, czy może zapomnieć o kimś w jednej chwili po dwuletnim związku..?

"Pa­miętaj także o tym, że kochałem, i że ta miłość ska­zała mnie na śmierć"

Po kilkudniowej przerwie od pracy i wstępnym poukładaniu sobie wszystkiego wróciłem do piekarni. Starałem się być silny, wykonywałem tylko moją pracę, spędzając czas z Harry'm. Udawałem przed nim,że wszystko jest okej. Udawałem bo widziałem jego zmartwione spojrzenia, gdy kilkakrotnie pytał mnie czy wszystko w porządku i czy dobrze się czuję. 

Moje życie zmieniło się w piekło, pewnego deszczowego dnia gdy loczek poprosił szefa o dzień wolnego z powodu chorej matki, którą musiał sie zająć. Zdziwiło mnie dlaczego, tak chętnie udzielił mu dnia wolnego od pracy, gdy zawsze miał z tym wielki problem. Jedak długo nie musiałem się zastanawiać. Kierownik wybiegł ze swojego gabinetu jak poparzony , gdy klienci tamtej chwili opuścili pomieszczenie. Zatrzasnął za nimi drzwi i przekręcił kluczyk. W tamtym momencie poczułem jak kolana się pode mną uginają. Moje ciśnienie gwałtownie wzrosło a serce było słychać na odległość kilku metrów. Brązowooki tylko chytrze się uśmiechnął zmierzając w moim kierunku. Bałem się. Cholernie się bałem tego co stało się chwilę po tym. 
-Nie chciałeś mnie Niall..ale tak nie kończy się dwuletniego związku, wiesz?- wypowiedział te słowa a następnie złapał mnie za nadgarstki i zaciągnął do szatni. Jęknąłem z bólu gdy popchnął mnie na ścianę, następnie zagradzając mi drogę ucieczki zaczął całować. Nie oddawałem pocałunku stojąc sztywno, czułem tylko jego dłonie błądzące po mojej klatce piersiowej, chwilę później zdjął ze mnie koszulkę i zaczął składać pocałunki od szyi do pasa. Próbowałem się wyrwać, uciec od niego ale on tylko mocniej przycisnął mnie do ściany, głupio się śmiejąc. Popatrzył na mnie przez chwilę a potem się odezwał.
-czyżby mój mały kochany blondynek nie chciał mnie kochać? Ojej..- rzekł łapiąc mnie za oba policzki.
-puść mnie..-jęknąłem 
-teraz mi za to zapłacisz...masz mnie kochać, masz mnie pieprzyć masz sprawić mi przyjemność....- krzyknął mi prosto w moją zalaną łzami twarz głośnym przerażającym głosem.

Gdy dotarłem do tamtego wspomnienia, przerwałem. Jakbym wyrwał się z transu przypominania całej historii. Gdy w mojej głowie pojawiły się tamte sceny zwinąłem dłonie w pieści pozwalając opuścić gorzkim łzom moje oczy.

-mocniej...- krzyczał- szybciej... !- darł się. Przypierając moje gołe ciało do ściany i gwałtownie łapiąc mnie za biodra. Krzyczałem i płakałem z bólu, a on nie chciał mnie słuchać. Dalej sprawiał sobie przyjemność omal nie doprowadzając do mojego uduszenia...ból, siniaki, zadrapania..krzyk..

Tamtego popołudnia zdarzyło się to pierwszy raz. Nie sądziłem,że posunie się do czegoś takiego. Nigdy się tego po nim nie spodziewałem. Czułem się strasznie. Moje ciało wyglądało jak płótno z fioletowymi kleksami farby. Nie chciałem się nikomu pokazywać. Jednak on na koniec tylko szyderczo się zaśmiał i zagroził, że to dopiero początek. I faktycznie swojego dotrzymał takie sytuacje zdarzały się coraz częściej. On mnie zastraszał a ja pod jego stałą kontrolną nie miałem jak szukać pomocy. Czułem się skończony, przegrany. Myślałem,że tak już będzie do mojego końca. Dużo się nie pomyliłem...

Kolejny wieczór kiedy zostałem uwieziony na zapleczu. Wiedziałem,że mój koniec jest bliski. Po słowach mulata omal nie dostałem zawału serca
-zapłacisz mi za to rozumiesz?! Jeśli nie chcesz być ze mną nie będziesz z nikim. !- wykrzyczał wpijając się w moje usta. Chwilę później związał mi nadgarstki, po raz kolejny zaczął na siłę mnie całować, próbowałem się wyrwać, uciec. A on tylko wzmacniał uścisk, dodatkowo drapiąc mnie i szarpiąc.. Kiedy poczułem jego dłonie na mojej szyi, zaplatającej ciasną jak obroża pętelkę, w głowie błagałem Boga o zabranie mnie stamtąd w tamtej chwili w drzwiach stanął Harry. Kiedy nas zobaczył zamarł. Stał przerażony nie wiedząc jak się zachować. Widziałem strach w jego oczach, ale również w ciemnoczekoladowych oczach mulata. Bał się. Dobrze wiedział, że nie skończy tego jak chciał. Wzmocnił uścisk uniemożliwiając mi oddychanie, brakowało mi tlenu, a obraz zaczął się rozmazywać. Ostatnie co pamiętam z tamtego dnia to widok rzucającego się w naszym kierunku Styles'a. Poczułem jak palce Malik'a puściły moje ciało a następnie usłyszałem huk..potem nie było już nic.

"Bo naj­bar­dziej nie cier­pię wol­ne­go cza­su, 
kiedy budzą się wspom­nienia i ożywiają się oba­wy o przyszłość. "

Nigdy nie sądziłem,że tak to się skończy. Nigdy nie wyobrażałem sobie,że jego chora miłość doprowadzi do czegoś takiego. Ja go kochałem ,kochałem szczerze i prawdziwie. A on..a on doprowadził mnie na skraj życia i śmierci. Choć mimo tego wszystkiego co się stało, gdzieś w samej głębi mnie samego nadal jest niewidoczna iskierka tamtego uczucia, tamtej miłości..a dlaczego? Dlaczego po tym wszystkim co mi zrobił? Dlatego,że żadna prawdziwa miłość nie ucieknie z twojego ciała do końca życia.. nawet jeśli zakończysz związek, zwiążesz się z kimś innym i będziesz bardzo bardzo szczęśliwy, to wspomnienia pozostaną. Pozostaną na wieki..no chyba,że stracisz pamięć. Ale to już inna historia...A co będzie teraz? Co działo się z Zayn'em gdy ja byłem tu? Co będzie dalej? Jak będzie teraz wyglądać moje życie....?

Cały dzień przeleżałem w sali, w jednej pozycji wpatrując się w blade ściany i tykający zegar. Kilkanaście godzin poświęciłem na to by przywrócić całą tą historie. By poukładać sobie pewne fakty. Miałem dość, byłem zmęczony. Zmęczony myśleniem i płakaniem.

Zegar wskazywał 21, zacząłem tracić nadzieję,że Harry tu jeszcze wróci. Ale w końcu obiecał.. Nie minęła dłuższa chwila a w drzwiach stanął uśmiechnięty Styles z ogromną torbą na plecach.
-hej Niall...-krzyknął radośnie, jednak gdy tylko zamknął za sobą drzwi i zapalił światło jego wyraz twarzy niespodziewanie zmienił się na smutny i przerażony- Niall? Niall co się stało? Dlaczego płaczesz?
Spojrzałem na niego nieobecnym wzrokiem, delikatnie pocierając policzki od łez, podniosłem się na łokciach do pozycji siedzącej i cicho odezwałem się
-już nic.. nic się nie stało.. ja po prostu...- rozpłakałem się choć myślałem,że już tego nie zrobię. Loczek usiadł przy mnie i objął mnie ramionami, w które machinalnie się wtuliłem, schowałem twarz w jego klatce piersiowej i płakałem. A on głaskał mnie po plecach cicho szeptając w moje włosy
-ccciiiii...cicho Niall..będzie dobrze. Zobaczysz..on już cie nie dotknie, tylko musisz być silny.

                                         "Jak ćwiczyć pa­mięć, by umieć zapominać? "


_______________________________________________
Hej kochani a więc pierwszy z rozdziałów w którym mamy myśli Niall'a :)
Wyszedł trochę długi, ale nie chciałam dzielić wspomnień na dwie cześci.
Ale macie tu trochę wyjaśnione (jak ktoś oglądał video-zwiastun) dobre chwile Zayn'a i Niall'a
Myślę,że pojawią się jeszcze myśli Horan'ka ale nie wiem kiedy.
Tym czasem zapraszam do czytania tego VIII rozdziału i czekam na opinie.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ/klikasz


4 komentarze:

  1. Zayn to chory człowiek! Nie spodziewałam się tego po nim! Brak mi słów. Sama nie wiem co sądzić. Szkoda mi Horana, ale liczę, że będzie szczęśliwy z Harry'm.
    Pozdrawiam,
    Sophiexxx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca chory. Po prostu zaborczy. Niektórzy tacy są. Nie chcą pozwolić drugiej osobie odejść i przez to ją strasznie ranią. Rozdział świetny jak zawsze :)

      Usuń
  2. jeju, twoje opowiadanie jest jednym z niewielu, z których rozdziały są tak cudowne i z niecierpliwością czekam na następne, naprawdę. kawał dobrej roboty. pomimo, że rozdziały są trochę smutne i czasami wzbudzają we mnie płacz, jest cudowny i z ogromną chęcią czytam każdy rozdział.
    uwielbiam cię. z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    zapraszam do siebie. xx
    http://socanwedoitalloveragain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jezuuu!!!
    to opowiadanie jest zajebistee.....
    ;DDD

    OdpowiedzUsuń