środa, 15 maja 2013

XVI "Kieliszek"

"Dzień za dniem mijają a tajemnice nadal się nie ujawniają.."

Kilka kolejnych dni minęło szybko i leniwie. Praktycznie nic nie zrobiłem poza ciągłym ukrywaniem posiniaczonych ramion. Ogólny ból całego ciała prawie całkowicie zniknął. Niestety fioletowe ślady na ramionach wolnym tempem zmieniały swoją barwę na zielone a następnie na żółte, aż do momentu kiedy stopniowo znikały. Kilkakrotnie zdarzyło się jeszcze, że musiałem okłamywać Harry'ego kiedy przypadkiem łapał mnie za ręce i ściskał ramiona. Na szczęście udało mi się przekonać go, o tym, że nic mi nie jest. Czas leciał a Styles znów musiał odwiedzić matkę i siostrę. Nie miałem mu tego za złe jednak smutno mi było z tego powodu, że znów zostanę sam i nie będę , miał się do kogo odezwać.

-Niall, wybacz mi, sam nie chce jechać tam by znów siedzieć z samymi babami,ale muszę odwiedzić matkę..
-Harry, spokojnie nic się nie stanie. Już raz zostałem sam. Pamiętasz ?- zapytałem z udawanym uśmiechem na twarzy, przypominając sobie ostatni napad Malik'a
-na pewno ?
-jedź, jedź i pomóż rodzinie przy okazji pozdrów Anne i Gemme.
-dziękuje Niall. Wrócę najszybciej jak się da bo wizja siedzeniami z samymi kobietami mnie nie pociesza.
-dobrze Harry, uważaj tylko na siebie
-obiecuję- pomachał mi dłonią na pożegnanie, kiedy zapiął pas bezpieczeństwa. Włożył kluczyk do stacyjki i odpalił samochód. Powoli wyjeżdżał z podjazdu, a następnie zniknął na ulicy. Samotnie powróciłem do mojego domu.

 "Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi. Nie można go ni­komu wytłumaczyć. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy. "

Wróciłem do salonu, zastanawiając się co mógłbym robić przez resztę popołudnia. Znudzony powtórkami w telewizji, wyłączyłem grające pudło i udałem się do kuchni. Wyciągnąłem z zamrażalnika gotową pizzę. Jak zawsze dołożyłem do niej własnych składników z lodówki, posypałem dużą ilością sera i wstawiłem do pieca. Niedługo potem zajadałem się smacznym wypiekiem z ciągnącym się serem przed ekranem komputera. Przeglądałem różne stronki, jednak to też szybko mnie znudziło. Postanowiłem użyć mojego basenu ogrodowego. Prędko przebrałem się w kąpielówki, wziąłem duży ręcznik z łazienki i zszedłem na dół. Sprawdziłem czy drzwi do domu są dobrze zamknięte i korzystając z wyjątkowo ładnej, jak na Londyn, pogody i grzejącego słonka wyszedłem na taras z tyłu domu. Rozłożyłem ręcznik na jednym z leżaków przy basenie i bez zastanowienie wskoczyłem do orzeźwiającej wody.

Bez problemu zanurzyłem całe ciało pod powierzchnią wody, zszedłem do samego dnia rozkoszując się wolnością. Kiedy poczułem,że brakuje mi powietrza wynurzyłem się. Przy brzegu basenu zobaczyłem Zayn'a. Stał tam w czarnych rurkach i czarnej koszulce. Jego ręce skrzyżowane na piersi, groźny a zarazem obojętny wyraz twarzy.
-błagam boże, powiedz,że to tylko sen...błagam, niech go ktoś zabierze...- lamentowałem w duchu
-długo będę na ciebie czekał ?- zapytał oschle
-czego ty ode mnie znów chcesz ?-zapytałem prawie szeptem, starając się opanować strach
-jeszcze się pytasz?- spojrzał na mnie groźnie- ciebie.
-jak tu wszedłeś ?- zapytałem przypominając sobie,że dokładnie zamknąłem drzwi
-eee..przez płot?- zapytał jakby to była jedna z normalniejszych rzeczy do robienia
-wyjdź...- szepnąłem
-co?- oburzył się
-wyjdź, nie słyszałeś ?
-hahhaha dobre...ty mi rozkazujesz ?- zapytał śmiejąc się
-po prostu daj mi wreszcie spokój..- opuściłem wzrok na tafle wody
-to z nim skończ.
-z kim?
-nie udawaj głupiego. Z tym popierdolonym lalusiem ! Jak mu tam? Harry
-nie mów tak o nim- moje zdenerwowane rosło w siłę
-ojej, czyżbym cie uraził ? Coś cie z nim łączy ?
-nie.
-więc w czym problem ?
-zostaw mnie. Zostaw mnie i daj mi w końcu spokój !
- to do mnie wróć.
-nie. nigdy.
-no to w takim razie nie mamy o czym rozmawiać. Wyłaź z basenu.- zażądał ostro. A ja wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji. Znów. Przecież nie mogłem zostać w tym basenie na zawsze, poza tym on mógł tu do mnie wejść.
-idziesz, mam ci pomóc czy może wejść do ciebie ?
-daj mi spokój.- odpowiedziałem krótko powoli wychodząc po drabince. Malik podszedł do mnie z ręcznikiem i założył mi go na ramiona, zawinął go na moim ciele uniemożliwiając mi ruch rękoma. Chwilę później poczułem jego dłoń na swoim karku a usta na moich własnych. Znowu robił to samo, a ja nie mogłem nic na to poradzić, bo byłem za słaby. Za słaby na to by mu się postawić. Zostawiał pocałunki na mojej twarzy przez kilka chwil, potem pchnął mnie w kierunku drzwi. Weszliśmy do domu, a stamtąd do salonu.
-skąd wiesz kiedy przyjść ? Skąd wiesz kiedy jestem sam a nie z Harry'm ?- szepnąłem
-czary mary- rzucił i jak jakąś szmatę rzucił mnie na kanapę w salonie. W jego rękach czułem się jak marionetka. Jak kukiełka, która pociąga się za sznurki, a ona robi to, co się chce. Dotykał mnie całował robił wszystko by było mu dobrze.

 "Nig­dy nie jes­teśmy bar­dziej sa­mot­ni, niż leżąc w łóżku z naszy­mi ta­jem­ni­cami i wewnętrznym głosem, którym żeg­na­my lub przek­li­namy mi­jający dzień. "

Późnym wieczorem zostawił mnie. A wychodząc szyderczo się śmiał i obiecywał, że to nie koniec. A ja po raz kolejny czułem się jak pracująca dla niego dziwka, znów czułem się brudny. Pusty i samotny. Kiedy usłyszałem odjeżdżający samochód pozamykałem wszystkie zamki w drzwiach. Łzy lały się strumieniami po moich policzkach. Malik ponownie pozostawiał ślady na moich ramionach, plecach, brzuchu i udach. Wszystko mnie bolało, a fioletowe znamiona już ukazywały się na mojej bladej skórze. Wiedziałem, że tym razem może mi się nie udać ukryć tego przed Styles'em.

Udałem się pod prysznic, teoretycznie stałem pod strumieniem ciepłej wody i liczyłem na to,że zaraz się obudzę a to wszystko okaże się jednym długim sennym koszmarem. Niestety. To nie sen tylko cholerne posrane życie, w którym pewien popieprzony człowiek nie daje mi żyć, tylko mnie zastrasza i przychodzi na seks kiedy mu się żywnie podoba, człowiek, który zrobił sobie ze mnie prywatną męską dziwkę. A ja nic nie mogę na to poradzić. Wyszedłem z pod prysznica, wytarłem ciało ręcznikiem. Mój wzrok omijał lustro, nie miałem ochoty na siebie patrzeć. Włożyłem na siebie czystą parę bokserek i migiem wskoczyłem pod kołdrę. Leżałem w łóżku, w ciemnym pokoju wpatrując się w sufit. Z minuty na minutę czułem do siebie coraz większe obrzydzenie, bo w końcu co za facet pozwoli z siebie zrobić kogoś takiego? Jak zaklęty wstałem, wciągnąłem na siebie parę szarych dresowych spodni, narzuciłem na siebie bluze i zszedłem na dół.

"Tyl­ko bar­dzo nie­szczęśli­wi ludzie są w sta­nie pogrążyć się w alkoholizmie."

Wparowałem do kuchni trochę zdenerwowany. Czułem się, jakby ktoś mną sterował, jak w grze komputerowej. Tak jakbym nie mógł sam kontrolować swojego ciała, jakbym przeniósł się w inny wymiar. W tej chwili nie liczyło się dla mnie już nic, po prostu miałem dość. Wyjąłem z szafki szklankę, chwilę poszukałem w zamrażalniku i wyjąłem na stół schłodzoną wódkę. Byłem zdziwiony, że coś udało mi się znaleźć, sam nie wiedziałem skąd to się tam wzięło. W końcu nie kupowaliśmy z Harrym alkoholu, tylko od czasu do czasu po butelce piwa. Odkręciłem lekko przymarzniętą zakrętkę i nalałem płynu do szklanki. Zmrożona wódka w połączeniu z ciepłym powietrzem mieszkania spowodowała jej parowanie. Uniosłem szklankę do góry i za jednym razem wlałem sobie w usta całą zawartość szkła.

-o rzesz kurwa...jakie to zimne !- wydarłem się sam do siebie kiedy lodowata wódka przemierzała moje gardło- brawo za inteligencję, to było w zamrażalniku- powiedziałem sam do siebie i trzepnąłem się w czoło.
Bez namysłu wlałem kolejną porcje alkoholu do szklanki. Przez moment ogrzewałem go w dłoniach a następnie wszystko znalazło się w moich ustach. Jedna za drugą kolejką lądowały w mojej buzi, nie czułem już strachu przed piciem. Kiedy ze szklanej butelki nie wypadała ani kropla, podniosłem się z miejsca. Pierwszy litr wódki już za mną.

"Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy. "

Wolnym krokiem zmierzyłem do salonu w poszukiwaniu czegoś do picia. Niestety w kuchni nic już nie znalazłem. Usiadłem na jednym z foteli zaraz przy komodzie z domowym barkiem. Przekręciłem kluczyk i otworzyłem szafkę. Moim oczom ukazały się lśniące i napełnione po brzegi butelki z różnego rodzaju alkoholem. Wyjąłem pierwszą z nich i nalałem złocistorudego napoju do szklanki. Podniosłem szkło i przyłożyłem do ust. Przechyliłem i poczułem słodko-cierpki smak Whiskey. Z kieszeni bluzy wyjąłem kopertę ze zdjęciami, którą przyniosłem z mojej sypialni. Wyjąłem plik fotografii i ułożyłem je obok siebie.

Szklanka za szklanką znikały. Butelki w szaleńczym tempie stawały się puste. Mój umysł przestał myśleć o tym, że to co robię jest złe i nieodpowiedzialne miałem po prostu dość. Przekładałem zdjęcia i rozrzucałem je po podłodze.

-o tak...-mówiłem do siebie łapiąc w rękę jedno ze zdjęć- tacy szczęśliwi i zakochani...- wskazywałem palcem na dwie postacie siedzące przytulone do siebie na ławce- tyle mi obiecywałeś...- mówiłem biorąc spory łyk kolejnego kieliszka wódki czy czegoś podobnego- a kiedy ja chciałem bez kłótni się rozstać..- szeptam i opróżniam szklankę do dna- ty, zamieniasz się w chorego psychopatę i wykorzystujesz mnie seksualnie..jak śmiesz...- czuję łzy na policzkach i rosnącą we mnie złość. Kolejna pusta butelka ląduje na podłodze a ja wyrzucam kolejne zdjęcia w powietrze. Fotografie bezwładnie opadają po całym pokoju.

Kiedy nie chce mi się bawić w nalewanie do szklanki, piję prosto z butelki. Rozmawiam sam ze sobą, wspominając dobre chwilę spędzone z Malik'iem. Alkohol w takiej ilości coraz bardziej działa na moje ciało. Mieszanka jaką sobie zafundowałem wyłączyła mnie z rzeczywistości, procenty mieszają się z krwią, są już w całym ciele, rozpalają mnie i temperatura mojego ciała wzrasta. Ściągam z siebie bluzę i rzucam ją byle jak na oparcie fotela. Wstaję z niego i chwiejnym krokiem ruszam do szafki po kolejną butelkę. Nie myślę już trzeźwo. Zachowuję się teraz jak typowy alkoholik. Ale nie myślę o tym. Omal nie przewracam się kiedy idę w kierunku kanapy, siadam na nią i bezwładnie na nią opadam. Plecami uderzam w oparcie, co powoduje ból w miejscach, które zostały posiniaczone przez Zayn'a. Przez zamglone spojrzenie widzę nadal mocno fioletowe olbrzymie siniaki na moim brzuchu i ramionach.

Na moment, jakby wróciła mi świadomość. Poczułem się okropnie, wiedząc jak się upiłem, nie chciałem by Harry widział mnie w takim stanie, na szczęście on był u rodziny i nie musiałem się niczego obawiać. Chwilę później znów czułem w ustach alkohol. Irlandzka Whiskey pozostawiała goryczkę na języku. Oparłem się o oparcie sofy. Po raz kolejny napiłem się z butelki, następnie trzymając ją w ręcę trzymałem przy boku. Zamknąłem oczy a potem była już tylko ciemność.

"Niespodzianki niespodziankami.."

Postanowiłem zrobić Niall'owi niespodziankę i wrócić wcześniej. Mama czuła się zdecydowanie lepiej, a Gemma wspaniale sie nią opiekowała. Anne już nawet wróciła do pracy, więc spokojnie mogłem wrócić do domu. Po drodze wstąpiłem do Nandos, wiedziałam jak Horan uwielbia jedzenie stamtąd, więc kupiłem nam na kolację. Z uśmiechem na ustach dojechałam pod dom blondyna, zaparkowałem samochód i już stałem pod drzwiami, dzwoniąc. Niestety nikt mi nie otworzył, stwierdziłem,że Irlandczyk musiał być w łazience i po prostu nie słyszał. Wyjąłem z kieszeni klucze, które dostałem od Niall'era i wszedłem do środka. 
-Niall !- krzyknąłem ściągając buty- Niall niespodzianka ! Wróciłem !- krzyczałem idąc w stronę światła palącego się w salonie.
-Kurwa Niall !- wrzasnąłem widząc Horan'a na kanapie w samych spodniach, posiniaczonego. Wokół niego walało się stos szklanych butelek i zdjęcia. Siatki z jedzeniem wypadły mi z rąk a ja podbiegłem do blondyna- Niall ! Niall'er kurwa obudź się ! Co ci się stało ?!- krzyczałem kiedy nie odpowiadał. Na policzkach poczułem łzy.

________________________________________________________________________________
Hej kochani ♥
Specjalnie dla Was napisałam rozdział, chodź mam mnóstwo nauki do sprawdzianów i kartkówek więc liczę na to,że to docenicie i ładnie ocenicie w komentarzach poniżej !:)
Następny rozdział zgodnie z rozpiską ukaże się na blogu, a tym czasem zapraszam do czytania i komentowania tego, starałam się c: pozdrawiam i do następnego ♥
czytasz=komentujesz i klikasz :3

3 komentarze: