"Ludzie to dziwne istoty. Nigdy nie wiesz co Cię z ich strony może spotkać. Nawet najbliższa osoba potrafi zaskoczyć. "
Bez większego problemu przedzierałem się przez sklepowe pułki w Tesco, na szczęście znałem sklep jak własną kieszeń po wielokrotnych wizytach z Horan'em, więc spokojnie wiedziałem, gdzie co się znajduje mimo dość sporej ilości ludzi. Metalowy koszyk wypełnił się produktami po same brzegi, a ja zadowolony ze zdobycia wszystkich produktów ruszyłem do kasy. Szybko uporałem się za spakowaniem zakupów do siatek i zapłaceniem. Gotowy udałem się do samochodu, zapakowałem siatki do bagażnika i odstawiłem sklepowy koszyk na miejsce. Wsiadłem do swojego czarnego range rovera i ruszyłem w kierunku domu Niall'a. Po drodze zatrzymałem się w aptece po leki dla niego.
Na ulicach nie było większego ruchu dlatego szybko dostałem się do posesji Irlandczyka. Zaparkowałem na podjeździe i wyszedłem na zewnątrz. Udało mi się zabrać wszystkie siatki w dwie ręce, nie zgubić niczego a dodatkowo otworzyć drzwi i w miarę cicho przemieścić się do kuchni by rozpakować zakupy.
Wziąłem do ręki nowo zakupione paczki z lekami i udałem się do sypialni Niall'era. Wchodziłem po schodach cicho, w razie gdyby chłopak spał zmęczony chorobą. Lekko zapukałem do drzwi, nie słysząc odpowiedzi uchyliłem je, a wtedy moje serce stanęło w miejscu.
-Nie ! Nie kurwa Niall'er ! Niall kurwa coś ty zrobił ?!-darłem się biegnąc do ciała spoczywającego na łóżku, wokół niego było pełno krwi, ręce były pocięte od nadgarstków po same łokcie, ubrania zakrwawione a w ręce żyletka.- Horan ! Horan kurwa mać obudź się! Nie zostawiaj mnie ! Niall no !- krzyczałem do omdlałego chłopaka. W jednej chwili rozryczałem się jak małe dziecko- Harry kretynie jeden! Sprawdź czy oddycha !-powiedziałem wściekły na samego siebie, przecierając twarz dłońmi, łzy dalej leciały po moich policzkach kiedy przykładałem głowę koło głowy i klatki piersiowej Niall'a.
-Halo ?! Halo ?! Pogotowie ?! Natychmiast potrzebuje karetki !-wydarłem się do słuchawki
-spokojnie, powoli
-kobieto kurwa jak mam być spokojny ! Jak on umrze to podam was do sądu !- wydarłem się nie panując nad swoimi emocjami. Byłem roztrzęsiony widokiem zakrwawionego i pociętego blondyna.
-niech sie pan uspokoi i powie co sie stało
-kobieto natychmiast wyślij karetkę, chłopak próbował popełnić samobójstwo, ma pocięte obie ręce i stracił dużo krwi..jak go nie uratujecie to z wami skończę !
Po szybkim wyjaśnieniu tej babie co się stało podałem adres, na który miała dojechać pomoc. Kobieta zapewniła o szybkim dojeździe a ja znów jej zagroziłem bojąc się o stracenie Horan'a. Gdy schowałem telefon z powrotem do kieszeni, ostrożnie chwyciłem dłoń blondyna i wyjąłem żyletkę z jego skóry. W tym momencie zauważyłem migające niebieskie światła na podwórku domu a chwile później usłyszałem alarm karetek. Zbiegłem na dół i wpuściłem ratowników medycznych., których pokierowałem wprost do sypialni.
Faceci w czerwonych kombinezonach ratowniczych wbiegli na górę i ułożyli chłopaka na noszach. Jeden z nich wyjął bandaże z podręcznej torby i przewiązał delikatnie obie ręce blondyna. Wszyscy zeszli na dół i wyszli z domu. Nie zastanawiając się długo biegiem chwyciłem bluzę z wieszaka i wyszedłem z domu. W pośpiechu zakluczyłem dom a chwilę później siedziałem w swoim pojeździe jadąc wprost za karetką na sygnale.
"I nagle minuty ciągną się jak lata a godziny jak niejedno stulecie"
Chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu zaraz obok drzwi do sali zabiegowej, w której znajdował się niejeden lekarz i pielęgniarka. Sam omal nie dostałem zawału. Zaczęły mi się przypominać sceny z przed niecałego roku gdy szpital próbował najpierw ratować mojego przyjaciela, który omal nie odszedł do drugiego świata a potem mnie bo zemdlałem gdy zaczęli tracić kontakt z Horan'em.
Bez przerwy spoglądałem na zegarek, byłem święcie przekonany, że się zepsuł a wskazówki stanęły w miejscu. Czas leciał strasznie powoli, a ja nie miałem prawa wejść na salę zabiegową.
W pewnym momencie wyszedł do mnie jeden z lekarzy i rozmawialiśmy o stanie Irlandczyka. Opowiedziałem mu o jego wypadku śpiączce i tym wszystkim co działo się potem, aż do dziś gdy rano znalazłem go zasmarkanego w łóżku a potem zakrwawionego na śnieżnobiałej pościeli. Koleś tylko pokręcił głową, coś zanotował w swoim notesie a potem znów zniknął za szklano-matowymi drzwiami.
Nagle przy drzwiach usłyszałem szmer, przestraszyłem się, oddech przyspieszył bardziej niż dotychczas. Chwilę później ujrzałem wychodzących ludzi, zaraz za nimi pojawiło się łóżku z nadal nieprzytomnym przyjacielem. Spojrzałem na nich przerażony, gdy nagle odezwał się lekarz prowadzący Niall'a.
-spokojnie, żyje.
-ale..- rozpocząłem zdanie i urwałem
-zaraz się obudzi ..chodź -odpowiedział prowadząc mnie do jednej z sal
Lekarz miał rację, gdy tylko doszliśmy do szpitalnej sali Horan się obudził i przyglądał się nam ze zdziwieniem. Chwile później oglądał swoje zabandażowane ręce i spoglądał na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
-Niall, nie wiem co ci do głowy strzeliło ale więcej tego nie próbuj- zmierzył blondyna groźnym spojrzeniem
-ja..e..- zaczął i przymknął się
-jesteś przeziębiony miałeś śpiączkę, nie możesz tak ryzykować.
-wiem...
-no to po co to robiłeś? Chcesz się więcej nie obudzić?-spojrzał pytająco
-uważaj na siebie i nie próbuj niczego głupiego..a i te ręce- lekarz westchnął głęboko- Harry dostanie zestaw do zmiany opatrunków, co by się zakażenie nie wdarło
-dobrze..
-mogę iść do domu?
-żartujesz? Zostajesz na obserwacji..
-ile?
-to zależy jak się będziesz czuł, może jeden może dwa a może trzy dni
-nie chce znów tu zostawać..
-trzeba było się nie wybierać na drugą stronę, teraz się kładź..a zrób coś jeszcze to znów tu zostaniesz, chcesz tego?-odczekał chwilę- tak myślałem, dobranoc.
"Powtórka z rozrywki"
-Niall ?-zapytałem cicho gdy ordynator opuścił salę
-hę?-szepnął wpatrując się w okno
-dlaczego to zrobiłeś?
-nie wiem
-Zayn.
-co?
-Zayn, Zayn Malik...to ten pieprzony dupek, który doprowadza cie do krawędzi życia i śmierci.
_______________________________________________________________________________
czytasz=komentujesz ;)
_______________________________________________________________________________
czytasz=komentujesz ;)
Dziewczyno kocham Cię za to że tak często dodajesz rozdziały i nie brakuje Ci weny! To jest moje ulubione opowiadanie <33 z niecierpliwością czekam na next <3 i niech Harry wkońcu skończy z Zaynem bo strasznie szkoda mi Nialla :c pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBoże to takie smutne :( Narry Storan błagam niech oni się w końcu pocałują! czekam na nastepne <3
OdpowiedzUsuńwlasnie niech się pocalują w końcu <3
UsuńPopieram w 100% niech sie pocałują <3
UsuńAgnes.
NAAAAAAAAAAAAAAAAASTĘPNY,PROSZĘ ;******
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudny! Dobrze że Harry go znalazł:) Niech ten Malik już go zostawi i niech mu Harry nakopie do dupy:) Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńAgnes.
kieeeedy następny ? kiedy Harry pocałuję Niall'a?
OdpowiedzUsuńAww, piękne! Biedny Horanek :( czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńCudne <3 proszę pisz szybko next! <33
OdpowiedzUsuń