"Po burzy zawsze wychodzi tęcza, czyż nie?"

Ostrożnie wstałem z łóżka i najciszej jak się dało opuściłem sypialnie, zostawiając w niej nadal śpiącego Horan'a. Zszedłem na dół i od razu wstawiłem wodę na gaz. Wyciągnąłem z lodówki kilka rzeczy i zacząłem przygotowywać kanapki. Dość sprawnie szło mi smarowanie chleba masłem i nakładanie na niego sera i szynki. Kiedy woda się zagotowała, zalałem nią dwa kubki z herbatą. Posłodziłem je i ustawiłem na tacy. Pokroiłem na kanapki pomidora i rzodkiewkę. Poukładałem kanapki na duży talerz i one wylądowały na tacy. Wyciągnąłem z szuflady leki, witaminy, maść i bandaże dla Niall'a i zabrałem wszystko na górę.

-Dzień dobry Niall- uśmiechnąłem się do niego

-tak jak obiecałem- posłałem mu kolejny promienny uśmiech- i na szczęście już spałeś spokojnie, a teraz zjemy śniadanie, masz ochotę?
-i to jeszcze jak !-krzyknął i usiadł na łóżku opierając się o ścianę.
"Zaraz wracam"
-Niall?
-taaak?- zwrócił głowę w moim kierunku
-co będziesz robił?
-będę oglądał telewizję
-na pewno?-zmierzyłem go pytającym spojrzeniem
-tak, a co mam robić?
-nic..tylko nie rób nic głupiego, dobrze?
-dobrze
-zaraz wracam
-okej, spokojnie
-pa
-paaa- odpowiedział mi, a ja udałem się na korytarz i założyłem swoje białe conversy. Wziąłem klucze i wyszedłem z domu. Szybko znalazłem się za kierownicą swojego samochodu i ruszyłem w kierunku domu mojej mamy. Obiecałem pojawić się na chwilę by w czymś pomóc a w drodze powrotnej byłem umówiony na odbiór zakupów.
"Nieproszony gość w głowie"
Kiedy Harry wyszedł z domu wygodnie ułożyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Na moje nieszczęście nie mogłem znaleźć nic ciekawego. Przeskakiwałem z kanału na kanał aż w końcu zostawiłem jednej z kulinarnych programów na jakimś babskim kanale. Spoglądałem w ekran starając się odgadnąć kolejne używane składniki, niestety nudziło mnie to równie szybko jak samo szukanie czegokolwiek. Niespodziewanie zamknąłem oczy i przysnąłem.
*Malik chwycił mnie za biodra i gwałtownie do siebie przyciągnął. Zostaw mnie! Puszczaj !-darłem się głośno jednak on tylko pogłębiał swoje ruchy. Jego dłonie wędrowały po moich plecach co chwila zostawiając krwawe ślady i zadrapania. Będziesz krzyczał moje imie jak ci każę, rozumiesz?!- wydarł się ostro sprawiając sobie przyjemność. Znów mnie wykorzystywał a ja nie potrafiłem tego zakończyć, mogłem tylko krzyczeć, a to niestety nie przynosiło żadnych efektów. Znów czułem ostry ból...*

-jesteś beznadziejny, Horan kurwa jesteś do niczego..- mówiłem sam do siebie przesuwając się do rzędu szuflad. Wysunąłem i wsunąłem kilka z nich, gdy wreszcie dotarłem do tej, której szukałem.

"Cukierka? To już koniec"
Usiadłem na podłodze. Poczułem chłód emitowany od kuchennych płytek.Jednak nie zawracałem tym sobie głowy. Chwytałem po kolei każde ze znalezionych pudełek. Każde miałem w dłoniach dokładnie oglądając napisany i zawartość.
-no dalej dupku, zrób to, on może wrócić w każdej chwili !-usłyszałem krzyczący głos w mojej głowie


-Dziękujeee.....Dziękuje za wszystko Harry..- a potem oczy się zamknęły i była tylko ciemność.
________________________________________________________________________________
czytasz=komentujesz :)
Nienienienienie Niall nie może umrzeć ;ccc
OdpowiedzUsuńAle że ... Nie ;-; Niall nie może umrzeć ;-; a jak umrze NIEEEE ;-; WHY !?
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA next'a :'I a rozdział świetny tylko ON NIE MOŻE UMRZEĆ ;-;
NIE NIALL TY IDIOTO! NIE!
OdpowiedzUsuńo boże, co on zrobił?!
OdpowiedzUsuńniech on nie umiera nie, nie.
mam pytanie, co jaki czas dodajesz rozdział? chciałam wiedzieć jak często na bloga wchodzić!
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału cudowny, ale smutny!
HORAN IDIOTO!