sobota, 22 czerwca 2013

XXI "Kolorowe cukierki"

"Po burzy zawsze wychodzi tęcza, czyż nie?"

Po długiej i prawie bezsennej nocy, w której spałem co chwile budząc się, by sprawdzić czy z Niall'em wszystko dobrze, nastał długo wyczekiwany poranek. Po tym jak położyłem się z blondynem już się nie budził ani nie rzucał w łóżku.Przebudziłem się i ujrzałem nadal śpiącego Irlandczyka. Leżał twarzą zwróconą w moim kierunku i delikatnie uśmiechał się przez sen. Wyglądał tak bezbronnie i uroczo. Miałem ogromną ochotę wtulić się w niego i pocałować. Chciałem by takie poranki zdarzały się częściej, bym już zawsze mógł zasypiać i budzić się przy chłopaku. 

Ostrożnie wstałem z łóżka i najciszej jak się dało opuściłem sypialnie, zostawiając w niej nadal śpiącego Horan'a. Zszedłem na dół i od razu wstawiłem wodę na gaz. Wyciągnąłem z lodówki kilka rzeczy i zacząłem przygotowywać kanapki. Dość sprawnie szło mi smarowanie chleba masłem i nakładanie na niego sera i szynki. Kiedy woda się zagotowała, zalałem nią dwa kubki z herbatą. Posłodziłem je i ustawiłem na tacy. Pokroiłem na kanapki pomidora i rzodkiewkę. Poukładałem kanapki na duży talerz i one wylądowały na tacy. Wyciągnąłem z szuflady leki, witaminy, maść i bandaże dla Niall'a i zabrałem wszystko na górę.

Wszedłem z powrotem do sypialni i ustawiłem tacę na szafkę nocną. Położyłem się na łóżku dosyć blisko Horan'a i delikatnie pogłaskałem jego ramie. Jego oczy powoli się otwierały ukazując swoją tęczową barwę i radosny blask. Blondyn uśmiechnął się i podniósł z poduszki.
-Dzień dobry Niall- uśmiechnąłem się do niego
-Hej Harry..byłeś tu całą noc?
-tak jak obiecałem- posłałem mu kolejny promienny uśmiech- i na szczęście już spałeś spokojnie, a teraz zjemy śniadanie, masz ochotę?
-i to jeszcze jak !-krzyknął i usiadł na łóżku opierając się o ścianę.
  
"Zaraz wracam"

-Niall?
-taaak?- zwrócił głowę w moim kierunku
-co będziesz robił?
-będę oglądał telewizję
-na pewno?-zmierzyłem go pytającym spojrzeniem
-tak, a co mam robić?
-nic..tylko nie rób nic głupiego, dobrze?
-dobrze
-zaraz wracam
-okej, spokojnie
-pa
-paaa- odpowiedział mi, a ja udałem się na korytarz i założyłem swoje białe conversy. Wziąłem klucze i wyszedłem z domu. Szybko znalazłem się za kierownicą swojego samochodu i ruszyłem w kierunku domu mojej mamy. Obiecałem pojawić się na chwilę by w czymś pomóc a w drodze powrotnej byłem umówiony na odbiór zakupów.

"Nieproszony gość w głowie"

Kiedy Harry wyszedł z domu wygodnie ułożyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Na moje nieszczęście nie mogłem znaleźć nic ciekawego. Przeskakiwałem z kanału na kanał aż w końcu zostawiłem jednej z kulinarnych programów na jakimś babskim kanale. Spoglądałem w ekran starając się odgadnąć kolejne używane składniki, niestety nudziło mnie to równie szybko jak samo szukanie czegokolwiek. Niespodziewanie zamknąłem oczy i przysnąłem. 

*Malik chwycił mnie za biodra i gwałtownie do siebie przyciągnął. Zostaw mnie! Puszczaj !-darłem się głośno jednak on tylko pogłębiał swoje ruchy. Jego dłonie wędrowały po moich plecach co chwila zostawiając krwawe ślady i zadrapania. Będziesz krzyczał moje imie jak ci każę, rozumiesz?!- wydarł się ostro sprawiając sobie przyjemność. Znów mnie wykorzystywał  a ja nie potrafiłem tego zakończyć, mogłem tylko krzyczeć, a to niestety nie przynosiło żadnych efektów. Znów czułem ostry ból...*

Przerażony obudziłem się i zerwałem z sofy. Mój oddech i serce natychmiastowo przyspieszyło. Nie zastanawiając się długo poszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę zimnej wody. Wypiłem ją na raz, a potem stanąłem przy blacie i schowałem twarz w dłoniach.
-jesteś beznadziejny, Horan kurwa jesteś do niczego..- mówiłem sam do siebie przesuwając się do rzędu szuflad. Wysunąłem i wsunąłem kilka z nich, gdy wreszcie dotarłem do tej, której szukałem.
-czas z sobą skończyć..jesteś nikomu niepotrzebny, jesteś tylko problemem, i tak nie będziesz miał już normalnego życia...jesteś słaby, jesteś do dupy nigdy nie postawisz się Zayn'owi- głos w mojej głowie przejął kontrolę a ja wyciągnąłem kilka paczek różnych leków.

"Cukierka? To już koniec" 

Usiadłem na podłodze. Poczułem chłód emitowany od kuchennych płytek.Jednak nie zawracałem tym sobie głowy. Chwytałem po kolei każde ze znalezionych pudełek. Każde miałem w dłoniach dokładnie oglądając napisany i zawartość.
-no dalej dupku, zrób to, on może wrócić w  każdej chwili !-usłyszałem krzyczący głos w mojej głowie
a-suicidal-boy:

~
Otworzyłem pudełka i wysypałem leki na podłogę. Chwyciłem garść w dłoń. Miałem w dłoni mieszankę leków na różne bóle, ziołowe, witamy, nasenne, nawet jakieś antydepresanty. Włożyłem je do ust i poczułem gorzki smak. Skrzywiłem się jednak szybko połknąłem je zapijając wodą. Bez wahania chwyciłem drugą garść leków, wiedziałem co oznacza przedawkowanie jakich kolwiek leków- problemy. Przedawkowanie leków nasennych- nawet śpiączkę, antydepresantów- śpiączkę i różne choroby. Ale przedawkowanie połączonych antydepresantów i środków nasennych oznaczało śmierć. Wiedziałem na co się decyduje. Chwilę później czułem, że moje powieki stają się coraz cięższe. Przypomniałem sobie Malik'a i wszystko co mi zrobił, wyobraziłem sobie jak z nim kończę i jak dziękuje za wszystko Harry'emu. Nagle bezwładnie opadłem na posadzkę uderzając głową w płytki. Poczułem przeszywający ból w tyle głowy, karku i plecach, zamknąłem oczy. Ciemność zaczęła mnie ogarniać. Z wielkim trudem udało mi się otworzyć na moment powieki i szepnąć sam do siebie
-Dziękujeee.....Dziękuje za wszystko Harry..- a potem oczy się zamknęły i była tylko ciemność.

________________________________________________________________________________
czytasz=komentujesz :)



5 komentarzy:

  1. Nienienienienie Niall nie może umrzeć ;ccc

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale że ... Nie ;-; Niall nie może umrzeć ;-; a jak umrze NIEEEE ;-; WHY !?
    CZEKAM NA next'a :'I a rozdział świetny tylko ON NIE MOŻE UMRZEĆ ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże, co on zrobił?!
    niech on nie umiera nie, nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. mam pytanie, co jaki czas dodajesz rozdział? chciałam wiedzieć jak często na bloga wchodzić!
    a co do rozdziału cudowny, ale smutny!
    HORAN IDIOTO!

    OdpowiedzUsuń