środa, 26 czerwca 2013

XXII "Słodka zemsta"

                "Upadek"

Jak nigdy szybko udało mi się wyjść z domu mamy, na  całe moje szczęście zjawiła się Gemma ze swoim chłopakiem i mama zajęła się nimi, a ja spokojnie mogłem udać się do domu. Grzecznie pożegnałem się z siostrą i mamą i już kierowałem się do sklepu, gdzie w drodze powrotnej miałem odebrać zapakowane zakupy. Wychodziło mi to na dobre, bo oszczędzałem czas spędzony poza domem a koszty były te same, dodatkowo nie musiałem się martwić, że czegoś nie będzie bo wszystko pakowali mi na magazynie. Kiedy podjechałem pod bramę na tyłach sklepu, opłaciłem rachunek i zapakowałem siatki do bagażnika. Zadowolony wsiadłem z powrotem do samochodu i ruszyłem do domu.

-Niaaaaalleeeeer !- krzyknąłem stawiając siatki w korytarzu i ścigając buty- już wróciłem !- słyszałem telewizor i sądziłem,że chłopak mógł się zdrzemnąć. Wszedłem do salonu, jednak nie zastałem go tam, zobaczyłem pustą kanapę. Zdziwiłem się, wycofałem się na korytarz i zabrałem siatki z zakupami, skierowałem kroki do kuchni. Miałem pełne ręce dlatego pchnąłem biodrem drzwi i wszedłem do środka, za kuchennej wysepki zauważyłem wystającą rękę. Zakupy automatycznie wyleciały mi z rąk opadając na ziemie z ogromnym hukiem. Rzuciłem się w kierunku dłoni. Moje serce i oddech nagle stanęły. Zobaczyłem Niall'a na ziemi, spod jego głowy dało się zauważyć plamę krwi, jego klatka piersiowa opadała coraz wolniej. Wokół ciała było rozrzucone pełno pudełek i słoiczków po lekach.
image-Harry ty idioto ! Ty popaprańcu nie schowałeś leków !- poczułem gorąco na policzkach a zaraz potem dwie stróżki słonych łez, rozpłakałem się jak małe dziecko.- Kurwa Harry ! Ocknij się debilu ! Dzwoń po pogotowie !- wydarłem się sam na siebie okładając twarz własną pięścią.

"To już jest koniec..."

-Co się właściwie stało?- zapytał jeden z ratowników medycznych kiedy pozostała dwójka pakowała Horan'a na nosze.-Jak do tego doszło?
-ja...e...nie wiem, wróciłem do domu i zobaczyłem go tutaj na podłodze, musiał połknąć dużą ilość leków..
-tak, widzę..zobaczymy co da się zrobić..
-tlen! podaj tlen !- wydarł się lekarz pochylony nad Niall'em- on przestaje oddychać !- Kiedy to usłyszałem osunąłem się po ścianie, łzy nie chciały ustąpić, zaczęło mi się robić duszno.
-panie Styles ! Proszę się uspokoić i wstać- podał mi rękę
-czy on...czy on z tego wyjdzie...?-wyjąkałem przez łzy cały się trzęsąc.
-nie wiem..nic nie mogę obiecać, przykro mi..
-nie reaguje.. to koniec..-usłyszałem słowa jednego z ratowników znajdujących się na podłodze, przerażony spojrzałem w jego kierunku i zobaczyłem bezwładne ciało Irlandczyka, był bledszy niż zwykle a jego powieki były zamknięte- zrobiło mi się ciemno przed oczami a potem poczułem jak spadam na podłogę i uderzam głową o płytki.

"Śmierć? Nie..błagam nie, są nadzieje..?"

Otworzyłem powieki i szybko je zamknąłem. Rażące białe światło odbijało się po całym pomieszczeniu. Chwilę mrugałem powiekami i w końcu udało mi się normalnie otworzyć oczy. Podniosłem się z poduszki i zobaczyłem szpitalną salę.
-o kurwa...co się stało..?-szepnąłem sam do siebie pocierając dłońmi skronie- chwila chwila... Niall !- biegiem wstałem z łóżka nie zwracając uwagi na szpitalną piżamę, którą na sobie miałem. Wybiegłem z sali i od razu udałem się na recepcje. 
-halo halo panie Styles !-usłyszałem znajomy już głos- gdzie pan się wybiera?- odwróciłem się i ujrzałem lekarza, który prowadził całą sprawę Horan'a.
-gdzie jest Niall? Co z nim? Gdzie on jest? Co mu się stało? Muszę go zobaczyć! Czy on żyje? Prawda, że on, żyje, prawda? No niech pan mi powie, dlaczego nic pan nie mówi?- gadałem i pytałem jak nakręcony a lekarz wpatrywał się we mnie ze zdumieniem. Nagle przerwałem i przystanąłem przed nim. Spoglądając na jego twarz. Dlaczego on do cholery nic nie mówił?
image-Harry...-szepnął a ja już miałem łzy w oczach
-nie..nie błagam...-usiadłem na krześle i rozpłakałem się chowając twarz między kolanami
-Harry, uspokój się..-doktor usiadł koło mnie i pogładził mnie po plecach. Uniosłem głowę.
-więc?-powiedziałem prawie bezgłośnie
-więc, posłuchaj, było źle..ale
-ale?
-ale on..on żyje.
-Boże dziękuje ! Gdzie?! Gdzie on jest!?
-siadaj tu natychmiast z powrotem. Leży w osobnej sali na oddziale zamkniętym na intensywnej terapii. Miał płukanie żołądka, on próbował popełnić samobójstwo Harry, on wziął lekki nasenne i antydepresanty i kto wie co jeszcze, jego stan jest już stabilny na tyle, by nie musiał być podłączony do każdej maszyny utrzymującej przy życiu, jednak i tak nie dajemy mu dużych szans bo tym co przeszedł...
-niech pan tak nawet nie mówi !-wydarłem się na lekarza prawdopodobnie odstawiając niezłą scenę- on żyje i będzie żył rozumie pan ! Nawet nie chce słyszeć nic innego ! Jeśli go od czegoś odłączycie pozabijam was wszystkich. Wszystkich !- złość i irytacja przejęły nade mną kontrolę. Chciałem natychmiast zobaczyć Niall'a chciałem go przytulić i zabrać do domu, niestety nie mogłem się do niego dostać. Spojrzałem groźnie na lekarza i nie patrząc na wszystko wróciłem do sali po swoje rzeczy i wyszedłem z budynku wprost do samochodu.

"Zemsta będzie słodka"

sincerelyhappines:

(via TumbleOn)
Od razu lepiej się czułem w swoich ubraniach. Wściekły wsiadłem do samochodu i trzasnąłem drzwiami, za co zaraz sam siebie ochrzaniłem. Nie zastanawiając się dłużej nad tym co teraz, odpaliłem silnik i ruszyłem przed siebie. W głowie układał się już plan. Wiedziałem co zamierzam zrobić i co chce zrobić. Zaparkowałem samochód pod domem Zayn'a. Na dworze panował już półmrok, wysiadłem z pojazdu i rozejrzałem się po ulicy, nikogo nie było. Podszedłem do bramki i szarpnąłem za klamkę, dosyć szybko ustąpiła a ja już znajdowałem się na posesji Malik'a. Stanąłem przy progu domu. Moje palce spoczęły na dzwonku do drzwi. Zawahałem się chwilę a potem szybko nadusiłem guzik. Chwilę później usłyszałem zbliżające się kroki i ciche mruczenie, drzwi uchyliły się a ja wycelowałem pięść prosto w twarz mulata. Chłopak złapał się za nos i cofnął do wnętrza domu a ja zaraz za nim zamykając drzwi. Już unosił ręce by mi oddać jednak ja byłem szybszy i po raz kolejny oberwał prosto w twarz, tym razem po jego dłoniach zaczęła spływać krew. Sam sobie się zdziwiłem, ogarnęła mnie panika i strach, tego jakie konsekwencję mogę za to ponieść jednak to tylko bardziej napaliło mnie na dalsze działanie.
-nienawidzę cie kurwa wiesz?!- wydarłem się i uderzyłem go w ramię z całej siły- nienawidzę cie za to jaki jesteś, za to co zrobiłeś i do czego doprowadziłeś !-Zayn dostał w drugie ramie. Znów chciał mi oddać, tym razem moja noga okazała się sprawniejsza i wymierzyła cios w sam środek brzucha, Malik upadł na podłogę i skulił się. Bałem się,że coś mu zrobiłem, jednak nic większego się nie stało.
-jesteś skurwysynem ! Jesteś chamem i palantem ! Jesteś chory psychicznie i niewyżyty ! Niall omal przez ciebie nie umarł... wiesz gdzie jest teraz ?!- wydarłem się jeszcze głośniej niż ostatnio- no kurwa pytam się ! Wiesz gdzie jest twój wybranek !? Wiesz ?!- patrzałem na niego z pogardą, uniósł głowę i spojrzał na mnie przerażony.
-gdzie?-wyjąkał
-w szpitalu ! Walczy o życie ! Znowu kurwa ! Znowu przez ciebie !- kopnąłem go- Jeśli tego nie przeżyje zginiesz ! Ja cie normalnie zabije i uduszę własnymi rękami !- nie mogłem opanować złości
-ale..jak to? Jak to znów w szpitalu ?-z trudem podniósł się do pozycji siedzącej nadal na mnie patrząc. W jego czekoladowych tęczówkach było widać strach o to co jeszcze mu mogę zrobić i o to, co stało się z Niall'em.
-no ja pierdole nie !- złapałem się za głowę i przeszedłem do drzwi i z powrotem- nie wiesz ?! Wykorzystywałeś go ! Zgwałciłeś, molestowałeś, znęcałeś się ! On miał dość, próbował popełnić samobójstwo ! Pożałujesz za to, nigdy więcej go nie dotkniesz ! Odpracujesz to, co zrobiłeś ! Będziesz błagał o litość i wybaczenie. A jeśli szepniesz choć słówko o tym, kto cie tak pięknie urządził to cie zabije, teraz liczy się tylko dobro Horan'a, a ty chyba kurwa od kilku siniaków nie zginiesz może coś do ciebie i tego móżdżka dotrze. Nie zbliżasz się do niego, nie uciekasz, jesteś tu na miejscu a spróbuj nie to inaczej pogadamy. A teraz żegnam jadę walczyć o życie Niall'a.
streetzen:

Tokyo [12]


Wyszedłem z jego domu zostawiając go na podłodze. Nadal dziwiłem się jak mogłem mu tak przywalić, jednak teraz byłem z siebie dumny. Skierowałem się wprost na komisariat policji, by złożyć zeznania i opowiedzieć im o całej sprawie od samego początku aż do teraz. 

_______________________________________________________________________________
Hej kochani ♥ Zaraz koniec roku szkolnego i początek wakacji, co oznacza zakończenie tego opowiadania i wprowadzenie w życie nowego ;) Jeszcze kilka rozdziałów przed nami, nie wiem jednak jak się będą ukazywać :c raczej częściej niż rzadziej ale zobaczymy, nadal możecie napisać mi w komentarzu żebym Was gdzieś informowała o nowych rozdziałach, nie ma problemu :> A na razie zapraszam do czytania i komentowania tego i do następnego <3

czytasz=komentujesz :3

4 komentarze:

  1. NO NARESZCIE! Jak zwykle rozdział cudowny ;)
    A kiedy kolejny? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, jak dobrze że Niall żyje! *o* czekam na nastepnyy <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry zrobił bardzo dobrze, dobrze, że poszedł do Malika i mu wszytko wygarnął, no i troszeczkę oberwał. :)
    mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na tt? @hungry_horan0
    a kiedy będzie kolejny? xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Powinnaś nagrać o tym film<3<3<3

    OdpowiedzUsuń