niedziela, 30 czerwca 2013

XXIII "Sen wieczny"

"Przez szybę"

Pomimo zmęczenia i głodu z komisariatu pojechałem wprost do szpitala. Cieszyłem się,że w końcu dotarłem na policję i złożyłem zeznania. Byłem na siebie cholernie wściekły, że zdecydowałem się na to dopiero teraz - Może gdybym zdecydował się wcześniej, nie doszło by do próby samobójczej?- zaparkowałem samochód na szpitalnym parkingu- Harry jesteś idiotą..mogłeś temu zapobiec- zgasiłem silnik i wysiadłem z pojazdu. Dotarłem do recepcji szpitala i zdałem sobie sprawę, że nigdzie mnie o tej godzinie nie wpuszczą, jednak zbyt mnie to nie obchodziło. Rozejrzałem się dookoła, w pobliżu nie było widać ani jednej pielęgniarki czy lekarza. Niezauważony przemknąłem na schody i po cichu wbiegałem coraz wyżej. Dotarłem do czwartego piętra, gdzie znajdował się oddział intensywnej terapii. Na moje szczęście znów nie zauważyłem, żadnej lekarki przy kontuarze, musiała być u jakiegoś pacjenta. Przeszedłem do korytarza i szedłem wzdłuż spoglądając w olbrzymie przeszklone ściany szukając Horan'a. Kiedy docierałem do jego końca zacząłem tracić nadzieję,że jest w tej części budynku, gdy nagle dojrzałem blond czuprynę na białej poduszce. 

Stanąłem przed samą szybą, ponieważ drzwi były zamknięte, i spoglądałem w bezwładne ciało Niall'a. Leżał w bezruchu, blady i bezbronny. Jego głowa delikatnie opadała ukazując zmęczone zamknięte powieki. Jego ręce nadal pokrywały bandaże, jednak tym razem do jego odkrytej klatki piersiowej podłączone były różne maszyny, których nazw nawet nie znałem. Do jego dłoni były podpięte dwa wenflony z kroplówką. Przy nosie i ustach miał zamontowaną rurkę ułatwiającą oddychanie. Można było powiedzieć, że wygląda na martwego. Moja twarz zetknęła się z zimnym szkłem. 
-Niall...-szepnąłem cicho przykładając dłoń do szyby- Niall'er...-ponowiłem wypowiadanie imienia jakbym chciał usłyszeć jego odpowiedź, jakbym spodziewał się, że on tylko udaje i zaraz wstanie. Na moich policzkach poczułem łzy.

"Tutaj nie wolno przebywać, proszę stąd wyjść !"

-Przepraszam....halo...proszę pana?...Co pan tu robi, tu jest zakaz przebywania !- usłyszałem jakiś głos za swoimi plecami, który wypowiadał słowa coraz głośniej. Nagle na ramieniu poczułem czyjąś dłoń. Mimowolnie odwróciłem głowę w tamtym kierunku.
-Hmm?- zdziwiony i jednocześnie przerażony, że ktoś mnie znalazł jęknąłem
-Co tu robisz?- zapytała pielęgniarka krzyżując dłonie na piersiach
-eee...
-wiesz,że tu jest zakaz przebywania?
-muszę do niego wejść..- wskazałem na Irlandczyka za szybą
-nie możesz
-muszę
-nie
-ja muszę wejść do niego, muszę z nim być !
-nie, i zaraz stąd wyjdziesz- odpowiedziała łapiąc mnie za ramiona. 
-nigdy !-odrzekłem i starałem się strącić jej ramiona jednak poczułem ból w mojej głowie a potem zrobiło mi się ciemno przed oczami.

"Sprawy się komplikują"

Otworzyłem oczy i znów ujrzałem białe ściany. Coś połaskotało mnie po dłoni, kiedy na nią spojrzałem dojrzałem wbity w nią wenflon z kroplówką. Dotarło do mnie gdzie się znajduję. 
-o kurwa ! Co ja tu robię? Co to ma do chuja być?!-mówiłem sam do siebie wstając z łóżka. Wsunąłem stopy w klapki postawione na podłodze obok szafki i skierowałem się do drzwi. Chwyciłem za klamkę i pociągnąłem za drzwi, które nawet nie drgnęły. Szarpnąłem za nie kolejny raz i dalej nic.
-ja pierdole co to ma być?! Dlaczego jestem zamknięty i co to ma znaczyć ?!-krzyczałem coraz mocniej szarpiąc za klamkę. Nagle ktoś z drugiej strony przekręcił zamek i otworzył. Stanąłem jak wyryty widzą lekarza prowadzącego Niall'a.
-co pan, panie Styles, do jasnej cholery wyprawia ?-zapytał oburzony
-co to wszystko ma znaczyć?!
-uspokój się to po pierwsze, a po drugie nieźle się załatwiłeś, naprawdę. Chcesz dbać o przyjaciela a zapominasz o sobie, ile ty nie jadłeś ? Doprowadziłeś organizm do wycieńczenia z głodu i zmęczenia. A te 5dni temu stałeś pod salą pana Horan'a i kiedy szarpałeś się z oddziałową na zmianie upadłeś na podłogę, no pięknie, naprawdę pięknie.- słuchałem jak zaklęty, nie wierzyłem w to co powiedział, jak mogłem tak zasłabnąć.
-co z Niall'em?-zapytałem a lekarz opuścił głowę. Moje serce przyspieszyło myśląc o najczarniejszym scenariuszu.- co z nim?!
-nadal żyje, ale większości utrzymuje go przy życiu aparatura..
-chcę do niego iść. Natychmiast.
-najpierw idziesz na badania. Musimy sprawdzić czy po kroplówkach i lekach odzyskałeś siły. Chodź.- powiedział prowadząc mnie do laboratorium na badania krwi. A potem całą kolejną serie. Na koniec zmusił mnie do zjedzenia obfitego posiłku, po którym omal nie zwymiotowałem. 

"Ostatnie tchnienie"

Wreszcie udało mi się załatwić sprawy z własnym zdrowiem i załatwić odłączenie od kroplówki, która na całe szczęście już się kończyła. Wziąłem szybki prysznic w szpitalnej łazience i przebrałem się we własne ciuchy. Zabrałem swój telefon i dokumenty, które wylądowały w kieszeni i udałem się windą na piętro Horan'a.
Sprawdziłem,że czy ktoś jest na korytarzu, kiedy nikogo nie dostrzegłem chwyciłem jedno krzesło spod recepcji i prędko udałem się z nim pod salę przyjaciela. Nadal nie mogłem do niego wejść, dlatego rozsiadłem się wygodnie przed szklaną ścianą i wpatrywałem się w chłopaka. Tak jak ostatnio leżał bez życia w bielusieńkiej pościeli, prawie się nie ruszając. 


Siedziałem i obserwowałem to ciało Niall'era to maszyny wykazujące prace serca, oddech i pozostałe potrzebne mu urządzenia. Jednak nagle dostrzegłem jakby zielona linia na ekranie komputera sprawdzająca bicie serduszka Horan'a zaczęła zwalniać, prawie nie dostrzegałem poruszania się jego klatki piersiowej gdy nagle wszystko zaczęło wyć. Przerażony wstałem z krzesła widząc ogromną grupę lekarzy biegnących w naszym kierunku. Wbiegli do sali i już znaleźli się przy łóżku Irlandczyka z respiratorem, jedna z pielęgniarek zamknęła drzwi i zasunęła roletę pozbawiając mnie jakiegokolwiek widoku na to co dzieje sie w sali. Doatrł do mnie głos jednej z osób mających dyżur w szpiatlu
-będzie dobrze- powiedziała a mi po raz kolejny w ostatnich dniach zrobiło się słabo. Przypomniałem sobie minione zdarzenia z przed prawie roku i zjechałam na podłogę chowając głowę między kolanami, mój płacz rozniósł się echem po szpitalnym korytarzu.
_______________________________________________________________________________
Witajcie kochani!♥ Dopiero teraz ponieważ w piątek był dla mnie ciężki dzień.. jednocześnie cieszyłam się ze świadectwa ze średnią 5.0 :) a z drugiej strony strasznie ryczałam po rozstaniu z gimnazjum i zanoszeniu papierów do liceum, no cóż to jest jednak straszne *płacze* mam nadzieje,że będzie dobrze.. no a teraz wakacje! życzę Wam żeby były udane i informuję iż w najbliższych dniach zakończymy to opowiadanie, to straszne wiem, przywiązałam się do niego ale powoli zbieram pomysły na kolejną serię, która mam nadzieje, się wam spodoba a tym czasem zapraszam na nowy rozdział i do następnego :]

czytasz=komentujesz :3

4 komentarze:

  1. Gratuluje średniej:-D Jesteś świetna. Kiedy następne??<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział boski *-*
    tylko Nialler musi przeżyć!!

    OdpowiedzUsuń
  3. NIALL MUSI ŻYĆ,NIE MOŻE ZOSTAWIĆ HARR'EGO !PROSZĘ !KIEDY NASTĘPNY ?;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no Niall musi żyć :< i gratuluję średniej :D

    OdpowiedzUsuń