anonim zapytał/a: Właściwie to mam jeszcze jeden
pomysł...Larry, Lou jest wolontariuszem w domu
dziecka, pewnego dnia musi
pomóc najstarszemu wychowankowi w odrobieniu
matematyki. ;)
ode mnie: przed ostatnim promptsem wspominałam coś o Larry'm co nie..także tego..oto i kolejny w serii
dla anonimka :)
-boże co za cholerny bachor!-usłyszałem krzyk jednego z nauczycieli , który akurat wszedł do pokoju nauczycielskiego. Spojrzałem na niego zmieszany.
-co się stało?-spytałem cicho
-Harry. Harry Styles to najgorszy bachor z jakim miałem do czynienia w tym domu- powiedział wściekle, ciężko opadając na fotel.
-dlaczego?-odważyłem się zadać kolejne pytanie
-ma kłopoty z matematyką, byli u niego już wszyscy nauczyciele ale on najzwyczajniej w świecie nic sobie z tego nie robi, dodatkowo zachowuje się tak by danego matematyka wyprowadzić z równowagi. Nawet ja, choć cierpliwość to ja mam ogromną straciłem ją dziś na próbie tłumaczenia mu czegokolwiek.
-mogę spróbować- szepnąłem a mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony, przemyślałem sens swoich słów- tak, mogę spróbować, co mi szkodzi. Zawsze lubiłem matematykę, a poza tym może niewielka różnica wieku, która nas dzieli pozwoli mi z nim złapać kontakt
-no...dobrze, jak chcesz, ale żebyś nie uciekał potem z krzykiem, jaki to on okropny. Ostrzegałem
-dobrze..w takim razie pójde do niego
Zapukałem do drzwi najstarszego dzieciaka w tym ośrodku i oczekiwałem odpowiedzi. Dosyć szybko usłyszałem ciche 'prosze' na co pozwoliłem sobie na wejście do jego pokoju.
-witaj Harry- powiedziałem zamykając drzwi. Chłopak spojrzał na mnie i momentalnie jego przesycone zielenią tęczówki radośnie się rozbłysły
-dzień dobry Louis- powiedział radośnie spoglądając na mnie z uśmiechem i dołeczkami w policzkach
-ską..- rozpocząłem gdy nagle lokowaty chłopak przerwał mi
-skąd znam twoje imie? A może dlaczego zwracam się po imieniu zamiast na pan?
-owszem..-szepnąłem
-między nami są niecałe dwa lata różnicy wieku, wybacz nie będę zwracał się na pan a imie znam bo słyszałem nie raz jak inne dzieciaki cię wołały. Czego chcesz?
-słyszałem,że masz problem z matematyką
-a to?-zapytałem podając mu kolejne zadanie, które znów bez problemów rozwiązał. Spojrzałem na niego zdziwiony a on najzwyczajniej w świecie siedział sobie przy biurku ukazując rządek śnieżnobiałych ząbków.
-coś nie tak?-spytał
-czegoś tu nie rozumiem
-tak?
-jakim cudem masz problem z matematyką, jeśli nie masz problemu z zadaniami nawet z karty dla zaawansowanego poziomu?
-em...
-coś tu jest nie tak..-odezwałem się- chcesz mi to wyjaśnić?- Chłopak znacznie zbliżył się na swoim krześle do mojego, zacierając między nami jakikolwiek dystans i przestrzeń. Spojrzał na mnie a na jego policzki wstąpiły dwie czerwone plamy- dlaczego tamci nauczyciele mówili,że nie umiesz liczyć?
-spławiłem ich udając- odparł bez oporów
-udawałeś? Po co?
-bo cie lubię- odparł najnormalniej w świecie, jakby była to zwykła rzecz- czekał aż w końcu wyślą do mnie ciebie
-oni mnie nie przysłali
-nie?
-sam przyszedłem bo chciałem ich wyręczyć w pracy, zawsze lubiłem matematykę i sądziłem,że ci pomogę
-no pomogłeś. Jak widzisz już umiem liczyć. To jak jeszcze jakieś zadanie czy dasz się wyciągnąć na lody?
Zapytał promieniejąc i choć pierwszy raz miałem styczność ze Styles'em na osobności już miałem ochotę robić z nim wiele więcej niż zwykły spacer na lody.
Super :3
OdpowiedzUsuńnie lubię Larry'ego ale tb to całkiem fajnie wyszło
OdpowiedzUsuńświetny <3 + larry shafgsajhfgas <3
OdpowiedzUsuń