środa, 14 sierpnia 2013

Prompt XIII "Korepetycje"

anonim zapytał/a: Louis jest klasowym błaznem, jest kiepski z matmy i pani prosi o pomoc Marcela
                              (klasowego kujona), spotykają się po lekcjach u Marcela, jak się okazuje on jest
                              całkiem inny niż w szkole, inaczej ubrany i inne zachowanie, nic nie wychodzi z nauki i
                              lądują w łóżku +18 ;)

ode mnie: znów Larry..lista z aska nadal długa, nie wiem kiedy ją skończe



-Louis ! Uspokój się natychmiast ! To jest kolejna matematyka, na której się wygłupiasz. Właściwie, ty na żadnej nie jesteś spokojny, czy choć raz możesz uważać i spróbować zrozumieć co się dzieje na lekcji?
-jestem spokojny
-w takim razie zapraszam do tablicy rozwiążesz kolejny przykład z zadania- nauczycielka stanęła z założonymi rękami, czekając aż udam się pod tablicę.
-em..-jęknąłem kierując się i łapiąc w dłoń kredę
-cóż się dzieje? Czyżbyśmy nie wiedzieli na jakim zadaniu jesteśmy i o co chodzi?-zapytała z głupim uśmieszkiem siadając za biurkiem

-em..
-czy ja mam panu, panie Tomlinson postawić jedynkę na semestr i widzimy się w sierpniu na poprawce?
-nie, błagam-jęknąłem wiedząc jak to sie skończy. Poprawka i niezaliczony semestr, brak promocji do następnej klasy, co na pewno nie spodobałoby się moim rodzicom.
-nie powinnam się zgadzać na kolejną szansę..mam za dobre serce
-dziękuje- odpowiedziałem, z uśmiechem odkładając białą krede
-ale nie tak prędko..hmmm- zamyśliła się- Marcel?
-tak proszę pani?-odezwał się chłopak w okularach a mi zrzedła mina
-dobrze sobie radzisz i bez problemu opanowujesz materiał, możesz pomóc koledze w nauce?
-oczywiście- odpowiedział a mi serce stanęło
-proszę pani, a nie mogę się uczyć sam? O, albo z którąś z dziewczyn?-zapytałem z nadzieją
-nie ma mowy. Masz wybór Louis. Uczysz się z Marcelem albo nie zaliczasz semestru- rzekła i zadzwonił dzwonek zwiastujący koniec dzisiejszych lekcji i wymarzony wolny weekend.
-kiedy chcesz się uczyć?- klasowy kujon podszedł do mnie
-nigdy
-to w sumie nie moja sprawa więc rób co chcesz,ale mam ci pomóc, chyba,że nie chcesz zaliczyć..
-wiem.
-więc?
-obojętnie
-to wpadnij do mnie dziś po 16, pasuje ci?
-mhm- odrzekłem i ruszyłem w stronę drzwi
-a wiesz, gdzie masz przyjść?
-a, tak- odwróciłem się- dokąd?
-to miasteczko nie jest duże, chyba wiesz gdzie jest miejska piekarnia?
-ta
-to dom obok
-okej- rzekłem i wyszedłem z klasy myśląc o kolejnych zmarnowanych godzinach w towarzystwie klasowego kujona w okularach, ulizanych włosach i wieśniackim wdzianku. Zdałem sobie sprawę, że moja posada klasowego błazna, którego wszyscy lubią została zagrożona.

Zapukałem do drzwi domu o którym wspominał mi Marcel, chwilę później pojawił się w nich chłopak, w lekko lokowanych roztrzepanych kasztanowych włosach o przeszywających zielonych tęczówkach i malinowych ustach, ubrany w czarne rurki i białą bluzkę. Zdziwiony lustrowałem go spojrzeniem od stóp do głów nie pomijając żadnej części jego ciała.
-em..em...ja chyba..chyba pomyliłem domy..przepraszam- wyjąkałem, kiedy miałem się odwracać usłyszałem tak dobrze znany mi głos klasowego kujona. 
-Louis z tego co wiem, mieliśmy się uczyć
-Marcel?-moje źrenice maksymalnie się rozszerzyły, tętno przyspieszyło a ciało przebiegł dziwny dreszcz
-tak, a co?
-nic
-to jak wchodzisz?-zapytał zapraszając mnie gestem dłoni. Zamknął drzwi i poprowadził do swojego pokoju. Sądziłem,że usiądziemy przy biurku, jednak on położył się na brzuchu na swoim ogromnym łóżku podparł głowę na zgiętych łokciach i kazał położyć się koło niego-z czym sobie nie radzisz?
-z matematyką
-no to już wiemy. Ale matematyka to bardzo obszerny dział..trójkąciki, czworokąciki, pięciokąciki- spojrzałem na niego zdziwiony kiedy zadziornie się do mnie uśmiechał.- a może nie umiesz liczyć? Dwa razy trzydzieści trzy dodać trzy równa się sześć dziewięć?- zabawnie poruszył brwiami. Lustrowałem jego twarz gdy nagle jego dłonie znalazły się na moich ramionach obracając mnie na plecy, jego ciało zawisło nade mną.
-co ty..-szepnąłem gdy jego usta odnalazły moje
-no Tomlinson na lekcji jesteś bardziej wygadany, co się teraz dzieje?-zapytał i zaśmiał się cicho- czyżby mój krasnoludek nie umiał się bawić jak i liczyć?-pogładził mnie po policzku i znów przywarł do mych warg. Sumienie nakazało mi odepchnąć chłopaka i uciec stąd jak najszybciej, jednak w głębi ciała cholernie mi się podobało to co właśnie zaczęło się dziać i stety lub nie wizja naszej całującej się dwójki wygrała. Zacząłem oddawać pocałunek gdy jego dłonie pociągnęły za ranty mojej koszulki i zdjęły ją jednym zwinnym ruchem. Nie pozostawałem w tyle i powtórzyłem tę samą czynność pozbawiając go koszulki. Jak na klasowego kujona był cholernie wyćwiczony i umięśniony.
-szybko się uczysz, widzę- rzucił w moją stronę nakreślając pocałunkową ścieżkę do lini moich bioder. Tym razem chciałem go zaskoczyć i sam przewróciłem go na plecy by przejąć nad nim kontrolę. Zsunąłem z niego spodnie i pogładziłem jego członka przez materiał bokserek, cicho zajęczał na ten gest.
-uhu, czyżbyś wykorzystywał prawa fizyki i większej siły? Chyba będę musiał cie pochwalić u naszej matematyczki za tak rozwinięte horyzonty- uśmiechnął się do mnie i znów znalazłem się na plecach. Marcel bez chwili zastanowienie ściągnął ze mnie spodnie wraz z bokserkami. Nachylił się przy moich udach i delikatnie dmuchnął na mojego przyjaciela ciepłym podmuchem, nagle poczułem jego usta na sobie. Przyjemne dreszcze rozchodziły się po moim ciele, gdy Styles oplatał go swoim językiem.
-taką przyjemność i takie widoki można tylko dodawać i mnożyć, ewentualnie zgodzę się na podzielenie ich na naszą dwójkę- zamruczał w moim kierunku i powrócił do wykonywanej czynności. Ciepło zaczęło się kumulować w dole mojego brzucha a dłonie zacisnąłem na jasnej pościeli bruneta. 
-to są chyba najlepsze korepetycje w całym moim życiu..-udało mi się powiedzieć między własnymi jękami, które wypełniały pokój po moim najlepszym i pierwszym w życiu lodzie robionym przez chłopaka. 
-a zgodnie z zasadą sprawiedliwości czas na małą zamianę miejsc...-zamruczał przy moim uchu wpijając się w moje usta i łącząc je w długim namiętnym pocałunku.

3 komentarze: