niedziela, 29 września 2013

I "Domówka"

"To­leran­cyjne przyjęcie do wiado­mości, nie oz­nacza akceptacji."

-Niall ! Niall !-usłyszałem krzyk z końca korytarza- słyszałeś ?!
-hej, ciebie też miło widzieć- prychnąłem sarkastycznie- o czym?
-więc, stary, słuchaj..głupio mi to mówić, bo wiem, jak nie lubisz czegoś takiego..-widziałem, że przyjaciel rozpoczął przemowę, w której zaczął się już mieszać, miał niepewną miną, jakby bał się mi czegoś powiedzieć, dlatego jeszcze szybciej chciałem się dowiedzieć, o co chodzi. Pospiesznie uciszyłem go ruchem dłoni, by przestał mówić.
-stary!- westchnąłem- Josh, kurde stary, dzięki za troskę, ale do sedna poproszę- odezwałem się, nieco się niecierpliwiąc
-więc..-zawiesił się
-więc?- ponagliłem go
-Louis, Liam i Zayn, robią jakąś megadomówkę, pewnie chcą być fajni i wgl wiesz..- rzekł na jednym wydechu, a ja zdziwiłem się i zdziwiłem jednocześnie. Cała trójka od początku września stara się przebić moją popularność, nie żeby mi na tym jakoś szczególnie zależało, ale oni robili się szczególnie irytujący. Westchnąłem głęboko, starając się by Devine tego nie zauważył.
-no i?- zapytałem udając całkowicie obojętnego
-nie przejmujesz się tym?- spytał wyraźne zdziwiony moim zachowaniem
-Josh, kochanie, jak dla mnie mogą latać nago po centrum miasta, a  mnie wcale to nie ruszy. Mogą sobie robić imprezę, jestem wolnym człowiekiem, żyję sam i jak mi się podoba. Oni też są wolni i mogą robić co chcą, nie będę płakał nad czyjąś głupotą.
- na pewno?
-spoko. Moja impreza 1,5tygodnia temu ludziom się podobała, tańczyli, rozmawiali, śmiali się. Byli zadowoleni. Dziękowali mi za nią i pytali się o kolejną. A uwierz mi, ja już niejedną imprezę w życiu robiłem, więc myślę,że jadnak ktoś do mnie wróci.
-a jak tam będą bawić się lepiej?
-to niech się bawią. Czy ja im zabronię? Nie. Ja nie potrzebuję stu tysięcy znajomych i popularności na cały świat, żeby czuć się fajnym i lubianym.
-to okej
-a nóż im szczęście dopisze, piątek, koniec tygodnia, może coś im z tej imprezy wyjdzie- zakończyłem głośnym śmiechem, gdy usłyszałem kroki za plecami.

"Ilością znajomych można mierzyć popularność, ale do mierzenia sławy - potrzebni są wrogowie." 

-cóż cię tak bawi?
-śmiech to zdrowie. nie nauczyli Liam'a w szkole? Ojej, no to już wiesz- zironizowałem spoglądającą na stojącą przede mną trójkę chłopaków.
-ojej, ktoś ci dawno twarzy nie masował?- szeroki, głupi uśmiech Zayn'a zagościł na jego twarzy- o,a może wyprostować ci ząbki?- zapytał posyłając mi groźne spojrzenie. Prychnąłem.
-a może tobie lekarz potrzebny? Hmm? Wiesz takie uderzenia gorąca, nagłe zaczerwieniania twarzy to oznaki jakiejś choroby. Nie chciałbym, aby coś ci się stało-zrobiłem smutną minę, a twarz mulata przybrała jeszcze ciemniejszy odcień. Zaśmiałem się cicho i złośliwie.
-panowie, spokój.- upomniał ich, ich przywódca, posyłając im chłodne spojrzenia- najpierw ustalmy powód radości naszego przyjaciela- skrzyżował ręce na klatce piersiowej- więc?- zapytał przybierając na twarz maskę sztucznego uśmiechu- cóż cię tak bawiło, mój drogi?
-a nic ciekawego
-czyżbyś właśnie wyśmiewał naszą imprezę?
-on tak nie miał..-wtrącił Zayn, na co Tomlinson posłał mu mordercze spojrzenie
-wiesz, właśnie szliśmy cię zaprosić, byś wpadł i ocenił nasze starania. Dziś 20 u mnie. Pasuje?- zapytał a dwójka jego przyjaciół wymieniła ze sobą zdziwione spojrzenia.- no panowie, nie ma sensu wciąż ścigać się o popularność. Ostatnio Niall zrobił wspaniałą imprezę, teraz pora byśmy i my spróbowali, choć i tak wszyscy wiemy, że nigdy mu niedorównamy. Więc jak Niall, dasz się zaprosić?
-mhm- westchnąłem
-to świetnie. Do zobaczenia wieczorem !- wesoło rzucił i pociągnął Payne'a i Malik'a za rękawy bluz w drugą stronę korytarza. Widziałem jeszcze, jak obaj dostają po głowie od Louis'a.
-stary, oszalałeś?- głos Josh'a wyrwał mnie z rozmyślań.
-ee?
-idziesz do nich na imprezę? Pogięło cie?
-nie.
-więc po co tam idziesz?
-chce zobaczyć, co jeszcze wymyślili, by być fajniejszymi ode mnie
-boże Niall, jesteś taki głupi
-tak, ja też cie kocham. Idziemy, muszę się wyszykować przed imprezą
-Niall?
-czego znów?
-mamy do zjedzenia nasz zapłacony obiad
-a no tak. Chodźmy.

"Nad­mier­na pew­ność siebie za­bija równie sku­tecznie jak kule."

Jak zawsze przyjaciel pierwszy ruszył po swój posiłek, kiedy ja szukałem dla nas stolika. Chwilę później Devine zjawił się obok mnie i wygodnie się rozsiadł, bym ja mógł udać się po swoje smakołyki. Przez krótką chwilę kolejka zdążyła się nieco wydłużyć. Chłodno spojrzałem na kilku uczniów i już byłem o jedną osobę przed wyborem dań. Zauważyłem, że dzieciak przede mną zabiera mój ulubiony jogurt. Nic by się nie stało, gdyby to nie był ostatni kubeczek, a ja zawsze go jadłem.
-młody- rzuciłem oschle, oczekując jego reakcji
-co?
-mój jogurt. Dawaj.
-on jest mój..
-nie, nie jest. On jest mój, dawaj. No, szybko.
-ale..
-ale to dawaj i smacznego ci życzę- posłałem mu groźne spojrzenie i chwyciłem mój jogurt. Uwielbiałem takie chwile. Uwielbiałem mieć wszystko, czego chce. Nie znosiłem sprzeciwów i długiego oczekiwania. Teraz to teraz i już.

*

Ubrany w zwykłe niebieskie jeansy i biały podkoszulek zjawiłem się w domu Tomlinson'a. Imprezę rozpocząłem od odwiedzenia kuchni i wzięcia sobie piwa, z którym przeszedłem na kanapę w salonie, gdzie wygodnie się rozsiadłem i obserwowałem bawiących się w rytm muzyki, ludzi. W niecałą godzinę opróżniłem pierwszą butelkę, dosyć znudzony podniosłem się z kanapy, by dorwać kolejnego procentowego napoju. W kuchni, która stała się samoobsługowym barem, znalazłem dla siebie swoje ulubione irlandzkie piwo, z którym ruszyłem w kierunku tarasu, chcąc wybadać resztę imprezy.
-o proszę proszę. Kogo moje piękne oczy widzą? Czyżby nasz kochany Niall?- pijacki śmiech Louis'a rozniósł się po ogródku. Obróciłem się w jego kierunku. Cała jego paczka była już po kilku głębszych strzałach, jednak wciąż obecna i dosyć rozmowna.
-czemu jesteś sam? Panienka gdzieś ci się zgubiła?- blondynka przyklejona do boku Malik'a szyderczo się zaśmiała wpatrując się we mnie
-Perrie, kochanie, on nie ma laski
-a to niby czemu?- wtrąciła brunetka przytulająca się do Liam'a
-oh, Dani, Pezz.. jesteście takie niemądre- wtrącił Payne, na co Zayn wybuchł śmiechem
-to pedał przecież jest- rzucił w salwach śmiechu
-coś ty kurwa powiedział?- rzuciłem zbliżając się do grupy
-jesteś pedałem? O boże fu..- odezwała się panna u boku szatyna
-Tomlinson, dobrze ci radzę, zamknij swoją dziwkę, albo sam to zrobię
-nie obrażaj mi tu kurwa Eleanor !- wydarł się
-uuu..czyżbyś się wstydził?- zadrwiła Edwards wraz z Payzer
-a czego ja mam się wstydzić?-rzuciłem wściekły- tak kurwa, wolę chłopców, jakiś problem do chuja? 
Mulat stał z boku i jęczał, śliniąc językiem swój palec.
-tak to się robi?-zapytał Liam bijąc brawa swojemu przyjacielowi
-oooo tak..tak mi dobrze, tak mi rób..- Malik kontynuował swoją zabawę a we mnie ciśnienie rosło. Nigdy nie ukrywałem swojej orientacji, ale nigdy się z nią nie obnosiłem wszystkim dookoła, jednak zachowanie całej tej szóstki doprowadziło mnie na skraj wytrzymałości.
-przestań idioto!- warknąłem zaciskając zęby
-bo co? Zrobisz mi coś?- zaśmiał się głupio. Głęboko westchnąłem, nabierając do płuc dużo powietrza i w ciągu ułamka sekundy, moja pięść spotkała się z twarzą mulata. Chłopak upadł na trawnik, gdy przy mnie znalazł się Liam.
-uspokój się debilu !
-bo co kurwa? Też chcesz?
-odpierdol się pedale!
-pożałujesz kurwa!- rzuciłem wymierzając kolejny cios. Liam wylądował na trawie skulony, a ja stanąłem twarzą w twarz z Louis'em.
-przejebałeś sobie stary. Moich kumpli się kurwa nie dotyka !-warknął unosząc dłoń. Wyprzediłem go swoją nogą. Dostał w brzuch i zawył z bólu, upadając na ziemie jak jego poprzenicy. 
-nikt mnie kurwa nie będzie obrażał. A jak mówię, skończyć, to kurwa skończyć natychmiast- moją przemowę przerwał dźwięk syreny policyjnej. W jednym momencie poczułem silne dłonie na moich barkach.
-ręce za plecy! Natychmiast!- wykonałem polecenie, a chwilę później zimne, metalowe obręcze unieruchomiły moje nadgarstki- zabrać go!- krzyknął policjant do innego funkcjonariusza. W tej samej chwili Eleanor, Perrie i Danielle znalazły się przy swoich chłopakach wraz z ratownikami medycznymi.
-idziemy!- rzucił jednen z mundurowych, łapiąc mnie za ramię- no dalej!- szliśmy przez tłum gapiących się ludzi. Miałem gdzieś ich opinie. Wsiadłem do wozu policyjnego, który w mgnieniu oka odjechał z pod posesji. W trakcie drogi emocje zaczęły opadać, myśli powróciły do trzeźwego myślenia. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, co tak naprawdę zrobiłem. Jednak teraz nie było już odwrotu, samochód stanął przed komisariatem. 

"Gdzie umiar­ko­wanie jest błędem, tam obojętność jest zbrodnią."

_____________________________________________________________________
 od autorki: Witajcie kochani ! Cieszę się,że mój zwiastun nowego opowiadania, tak wam się spodobał.
                     Naprawdę ogromnie się cieszę !♥ Teraz przedstawiam wam pierwszy rozdział, który
                     napisałam teoretycznie w sobotę..bo w notesie a teraz w nocy go przepisywałam. W sumie
                     do końca nie wiedziałam,czy uda mi się coś napisać przez ten weekend, bo przeziębienie mnie
                     rozłożyło, katar i prawie zanik głosu..no ale macie :) Tak jak pisałam wcześniej, liceum to
                     bardzo niefajna rzecz i na wszystko zabiera czas, ale postaram się dodawać rozdział co
                     weekend. Rozpoczęcie pisania tej historii sprawiło,że się cieszę, pisanie tutaj, naprawdę
                     sprawia mi radość i satysfakcję, ale to wszystko uzależnione jest teraz od tej głupiej szkoły :(
                     Jeszcze raz przypomnę o ostrzeżeniu z prologu, miłość męsko-męska i przekleństwa, no i
                     termin 'fanfiction, treści fikcyjne i wyobraźnia' dla tych co planują coś mi zarzucić jeśli chodzi
                     o jakieś niezgodne z rzeczywistością fakty. (pamiętajcie,że ja do dziewczyn chłopaków nic nie
                     mam, to tylko na potrzeby opowiadania) No nic, czytajcie i oceniajcie! Wasze opinie w
                     komentarzach są naprawdę bardzo satysfakcjonujące, a ja przynajmniej będę wiedzieć co
                     sądzicie i czy wgl ktoś czyta. Bez przerwy zapraszam na moje tumblry (1, 2, 3, 4) mojego
                     twittera (jeśli chcecie być gdzieś informowani,zostawcie wiadomość w komentarzu) oraz na
                     bez przerwy działającego aska, gdzie możecie zadawać mi pytania o wszystko co chcecie oraz
                     opowiadanie i pytania do bohaterów. Postaram się napisać kolejny rozdział w przyszły
                     weekend, a tym czasem wiecie gdzie mnie szukać. Pozdrawiam i czekam na opinie :) ♥

 



7 komentarzy:

  1. napisałam ci na ask'u to tu napisze jeszcze raz świetny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;3 Pierwszy rozdział zaczął się naprawdę super ;D Wow masz wielki talent.Pozdrawiam Gosia z aska ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. jejuuuu <3 masz naprawdę wielki talent, super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. Czekam na następne z niecierpliwosciom :·)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jest, czekam na nastepny! *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny ♥♥ Bardzo ciekawie się zapowiada :) Czekam z niecierpliwością na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne bardzo ale czemuuuuu narry :(((((

    OdpowiedzUsuń