niedziela, 6 października 2013

II "Wyrok"

"Naj­gor­szym naszym grzechem nie jest niena­wiść, ale obojętność, bo jest nieludzka"
 
-wysiadać !-ostry ton jednego z funkcjonariuszy rozbrzmiał przez otwierające się drzwi- no, ruchy
-no przecież wychodzę
-szybciej- ponownie mnie ponaglił
-ciekawe czy panu by było łatwo bez rąk- odpowiedziałem sarkastycznie
-sam się w to wpakowałeś młodzieńcze- odpowiedział bezczelnym uśmieszkiem zakluczając drzwiczki
-tsa..oczywiście- odpyskowałem mrucząc pod nosem. Mężczyzna złapał moje ramie i prowadził w kierunku schodów pogrążony w ciszy. Dopiero po przekroczeniu progu komisariatu wesoło przywitał się ze swoimi współpracowanikami
-oh, proszę proszę, kogóż to nam przywiozłeś?- jeden z jego kolegów głupio się zaśmiał
-a,on? Napaść, pobicie, groźby..dzisiejsza młodzież- westchnął
-weź go od razu do przełożonego, sprawa ruszy szybciej
-chcemy go od razu narażać na dowódce?- zapytał zdziwiony
-no a co?
-a nic- odpowiedział,a mnie było wszystko jedno dokąd trafie, z kim i w jakim celu
-no, jesteśmy.
-mhm- mruknąłem
-zostawię cie tu, tylko ostrzegam, bez głupich sztuczek
-ta, jasne, bo ja nie mam co robić- zironizowałem otwierając drzwi, prowadzące do gabinetu komisarza
-dobry wieczór szefie
-dobry dobry, kto to?
-Niall Horan, początkujący student, napaść, pobicie, groźby
-wystarczy, reszty dowiem się już sam
-dobrze, w takim razie, owocnego przesłuchania- mój 'opiekun- dostarczyciel' ukłonił się lekko i opuścił pomieszczenie, gdy ja sam zostałem pouczony o zabranie miejsca przy biurku.
-więc..-zaczął a ja spojrzałem na niego- Niall..Niall Horan tak?
-z tego co mi wiadomo, to tak- odpyskowałem bawiąc się palacami
-trochę szacunku młody człowieku
-soreczka, pan wybaczy, nie wiedziałem,że pan tu jest królem- rzuciłem oschle, na co odpowiedziało mi przeciągnięte westchnięcie
-Niall, słucham twojej wersji wydarzeń.
-po co? Przecież ktoś już tam pani raporcik napisał
-Panie Horan, jeśli to pana ciekawi mam zeznania pani Calder, Payzer oraz Edwards. Z tego co mi wiadomo, nasz oddział został wezwany do bójki, a jak wiadomo, często dziewczyny chcą bronić swoich chłopaków za wszelką cene, dlatego będę wdzięczny za pańską wersję wydarzeń.
-więc..-rozpocząłem, chodź wiedziałem,że jakiekolwiek kłamstwo nie wchodzi w grę, było tam za dużo ludzi, którzy bez obaw potwierdzili by zeznania tych trzech idiotek. Z drugiej strony, tak nie zależało mi na niczym- więc poszedłem na imprezę
-dokąd? Do kogo?
-do domu Louis'a Tomlinson'a
-skąd się znacie?
-znam go z zajęć z uczeli
-dobrze, co dalej?
-zjawiłem się tam koło 20, trochę posiedziałem przy piwie..
-więc jest pan pod wpływem alkoholu? Czyli,że pańskie zachowanie mogło być nieracjonalne z powodu spożytego alkoholu ?
-po pierwsze jestem Irlandczykiem, nie schodzę na dno po alkoholu, po drugie zdążyłem wypić jedno małe piwo, nic więcej
-dobrze- odpowiedział notując coś w swoim notesie- co dalej?
-jakąś godzinę później znalazłem się na tarasie, gdzie banda tych idiotów..
-pani Horan słownictwo !
-sory, banda tych skończonych pajaców- komisarz westchnął przeciągle, posyłając mi groźne spojrzenie- zaczęła wyzywać mnie i moją orientacje
-czy to był powód do pobicia?
-oni mnie prowokowali
-mhm
-coś jeszcze?-spytałem
-nie, teraz pójdziesz z funkcjonariuszem z służby, zaprowadzi cię do celi- gdy komisarz wydał polecenie swojemu podwładnemu, wstałem z krzesła, kierując się do drzwi. Jego słowa wcale mnie nie zdziwiły, spodziewałem się zamknięcia i zatrzymania.
-łóżeczko, zlew, toaleta, nawet małe okno jest, o i stolik z krzesełkiem. A, no i za dobre sprawowanie będzie przysługiwało ci wypożyczanie książek, żyć nie umierać- głos mundurowego rozniósł się po więziennym korytarzu- bardzo proszę- rzekł otwierając mi drzwi celi, bez większego przejęcie wszedłem do środka i rozejrzałem się- dobranoc panie Horan- głos policjanta zniknął za żelazną ścianą. Emocje opuściły moje ciało, położyłem się na niezbyt wygodnym łóżku i wpatrywałem się w sufit bez namysłu. Obojętność przejęła kontrole nad moim umysłem. Było mi wszystko jedno.

"Z większą trwogą ogłasza­cie wy­rok prze­ciw­ko mnie, aniżeli ja go słucham"

-no, brawo, brawo pani Horan. Nie sądziłem,że grzecznie pan wytrzyma 2tygodnie- dobrze znany mi już policjant stanął w otwartych drzwiach. 
-ah, jak to wspaniale, jak tak wszyscy w ciebie wierzą- rzuciłem oschle, nadal leżąc na łóżku
-wstawaj, za chwilę będzie tu twój adwokat
-a to niby po co?
-a po to,że jest dziś rozprawa. Policja zdążyła przesłuchać już wszystkich ewentualnych świadków, dlatego spokojnie możemy przejść do rozprawy. 
-fajnie- bezuczuciowe słowo wyleciało z moich ust
-ciesz się, 2tygodnie to tak niewiele, na decyzje co dalej, niektórzy czekają znacznie dłużej
-jupi jej, skaczę z radości, nie widać?- sarkastyczne słowa rozbrzmiały w celi
-Niall, zachowuj się i wstawaj, bo właśnie idzie tu twój adwokat
-mhm- chwilę później ubrany w jeansy i ciemną bluzę siedziałem przy niedużym stoliku uzupełniając dokumenty z własnym prawnikiem
-gotowy?- dobiegło mnie pytania pani adwokat
-mhm
-właśnie widzę. Nie martw się, będzie dobrze
-ale ja sie nie martwię- odpowiedziałem zgodnie z prawdą
-a twoi rodzice? Przyjaciele? Znajomi? Ty sam?
-rodziców nigdy nie obchodziłem, przyjaciela mam jednego, a znajomi sama pani widzi, do więzienia wyślą, a ja? A ja tak nie mam życia, planów ani przyszłości, bez różnicy jak skończę
-Niall, nie mów tak, na pewno będzie lepiej jak stąd wyjdziesz
-jasne


Przez całą rozprawę grzecznie siedziałem w ławce, z założonymi nogami i skrzyżowanymi na piersi, rękami. Obojętnie przeskakiwałem wzrokiem z sędzi, na adwokatów i prawników, oraz ławę pokrzywdzonych, gdzie znaleźli się Liam, Louis i Zayn. Na sali dostrzegłem również kilku innych znajomych oraz Perrie, Eleanor i Danielle. Spodziewałem się ich wszystkich, jednak widok moich rodziców totalnie mnie zadziwił. Po krótkiej przerwie, na salę powróciła sędzia i ława przysięgłych, a ja oczekiwałem swojego wyroku.
-W dniu dzisiejszym uznaję Niall'a Horan'a za winnego pobiciu Liam'a Payne'a, Louis'a Tomlinson'a, Zayn'a Malik'a oraz gróźb karalnych do całej tej trójki i ich partnerek.Proszę usiąść. Panie Horan, rozumiem, że przyznaje się pan do winy i nie będzie pan uciekał od odpowiedzialności?
-mhm
-powtórz proszę- rzuciła mi groźne spojrzenie
-tak, oczywiście, wiem,że jestem winny i odpowiedzialny za swoje czyny i muszę ponieść tego konsekwencje
-Jako,że obrażenia poszkodowanych, przez specjalistów medycyny zostały uznane za lekkie, choć wymagana była opieka medyczna i szpitalna, jako,że obrażanie osób drugich było spowodowane napadem złości i prowokacji strony przeciwnej...londyński sąg okręgowy zadecydował o nałożeniu grzywny w wysokości tysiąca złotych na każdego z poszkodowanych oraz karę pozbawienia wolności na lat 3 w zawieszeniu na 5 dla winnego- na sali rozbrzmiały szelesty i szepty. Ogólne poruszenie i nieduży harmider, został sprawnie zażegnany przez sprawujących służbę, policjantów. Dobrze wiedziałem, że mnie zamkną, w końcu zasłużyłem na to, ale wciąż wszystko było mi obojętne, gdy nagle sędzia po raz kolejny się odezwała.
-panie Horan, z uwagi na pana młody wiek, rozpoczęte studia oraz wcześniejszą czystą kartę i ogólne zeznania świadków oraz rodziny pozwolimy panu podjąć pewną decyzję
-słucham?
-może pan pozostać w więzieniu zgodnie z wyrokiem, lub odpracować karę w pracach społecznych, w jednym ze szpitali psychiatrycznych na obrzeżach Londynu. Decyzja należy do pana.- odpowiedziała, a w mojej głowie nastała pustka. W tej sekundzie, nie wiedziałem jak mam dalej postąpić i jaka decyzja będzie słuszna. Prace społeczne, w szpitalu na zamkniętym oddziale, gdzie będę sam narażony na psychopatów czy może ponura cela i spokój na co dzień? Tysiące pytań krążyły mi po głowie, gdy cała sala w milczeniu wpatrywała się we mnie z oczekiwaniem na odpowiedź.
______________________________________________________________________
od autorki:witajcie kochani! Zgodnie z wstępnym założeniem, weekend i oto drugi rozdział :) Bardzo się
                 cieszę,że pierwszy rozdział się wam spodobał, naprawdę (♥) Ten nie jest długi i w sumie nic się w
                 nim zbytnio nie dzieje, ale chciałam go dodać, bo jakoś historię trzeba zacząć, a gdyby nie teraz
                 taki, to pewnie nic bym do następnego weekendu nie dodała.. czwartek i piątek przesiedziałam
                 w domu, bo dopadła mnie pokrzywka alergiczna i to było straszne..dziś musiałam uzupełnić
                 lekcje  z dwóch dni i ok.7h przesiedziałam robiąc plakat o kosmicznych śmieciach *liceum* :))))
                 Naprawdę wybaczcie za taką nudną część,ale jest po 1 a ja padam już na twarz..ale dla was
                 wszystko i jutro nic bym nie dała rady napisać, bo czeka mnie lektura, nauka angielskiego,
                 chemii, fizyki, matmy......wqkdbsdkasbd zabierzcie mnie z tej szkoły..ja nie chce liceum..
                 chce wakacje :c No..już nie przedłużam, myślę,że kolejny rozdział  pojawi się w następny
                 weekend, a w ciągu tygodnia zapraszam na tumblry i aska ! Czekam na  opinie i pozdrawiam
                 serdecznie <3


4 komentarze:

  1. Co ty gadasz! o_O Przecież wiesz że wszystko co napiszesz jest świetne<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ,fajnie się zaczyna ;3 Kocham wszystko co napiszesz ;d Pozdrawiam Nary00 z Aska ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ciekawie sie zapowiada <3 już nie mogę doczekać się następnego *-*

    OdpowiedzUsuń