"Wróżka dobra rada"
-Niall?-usłyszałem pełen zdziwienia głos-co ty tu robisz?
-nic.
-Przeszedłeś pozbierać swoje rzeczy?
-chciałabym-rzuciłem sztucznie się uśmiechając
-a nie mówiłam..-wesoły głos dziewczyny rozbrzmiał w pokoju
-nie, nie mówiłaś, wcale nie chciałem tu wracać
-ale jednak wróciłeś
-bo mnie zmuszono, siłą. Rozumiesz? Zostałem tu odwieziony przez moich jakże cudownych rodziców!-prawie krzyknąłem
-spokojnie Niall, będzie dobrze
-nie, nie będzie..-odparłem zrezygnowany i opuściłem głowę, gdy nagle poczułem otulające mnie ramiona. Amy przytuliła się do mnie mocno, dlatego mimowolnie odwzajemniłem uścisk.
-hej-dziewczyna delikatnie odchyliła głowę i spojrzała wprost w moje oczy
-hmm..
-nie załamuj się, bo to było pierwsze spotkanie
-łatwo ci mówić-jęknąłem cicho, wciąż przytulając dziewczynę.
-wierze w ciebie. Wierze, że dasz radę dogadać się z Harry’m, wiesz?-uśmiechnęła się delikatnie-wiem, że ci się uda, bo masz w sobie siłę i nie jesteś beznadziejny jak lekarze tutaj, którzy w ogóle się nim nie interesują…Harry potrzebuje czasu i zrozumienia, on potrzebuje kogoś komu będzie mógł zaufać i otworzyć się przed nim. Wiem, że to nie jest takie proste, ale go wybrałeś, zdecydowałeś się nim zająć, bo ktoś tam u góry wiedział, że tu-popukała w moją klatkę piersiową- jest chłopak o złotym serduszku, wiesz?
- skoro wiesz tyle rzeczy o nim, wiesz jak go traktować, dlaczego ty się nim nie zajęłaś?
-bo ja tu jestem psychologiem, mam rozmawiać z pacjentami, nie się nimi zajmować i robić za ich opiekunów, wiesz głuptasie?
-ale ty wiesz jak go potraktować, może z tobą by rozmawiał..
-może tak, może nie..kto to wie? Ale to bez znaczenia, bo to tobie się uda, po prostu musisz dać czas i jemu i sobie, musisz być cierpliwy i wytrwały, wiem, że ci się to uda, a w razie czego masz mnie, zawsze służę pomocą, pamiętaj o tym
-dziękuje Amy- szepnąłem mocno się w nią wtulając-dziękuje ci za te słowa
-nie ma sprawy Niall
-jeszcze nikt nigdy tak we mnie nie wierzył..jesteś wspaniała
-ty też jesteś wspaniały Niall, tylko jeszcze o tym nie wiesz..no, my tu gadu gadu a pora zabrać się do pracy, mam zaraz sesję z sześcioletnią dziewczynką, a ty musisz ruszyć i zdobyć swój cel, zdobyć swój świat i świat Styles'a. Uda ci się, tylko musisz tego chcieć- poklepała mnie po plecach i uśmiechając się na pożegnanie opuściła pomieszczenie wraz ze wszystkimi swoimi papierkami i dokumentami, a ja stałem w bezruchu myśląc o słowach brunetki.
Przez chwilę stałem głęboko oddychając by psychicznie przygotować się na dzisiejszy dzień. Myślałem o Amy i o tym co mi powiedziała. Zastanawiałam się czy naprawdę może mi się udać. Bardzo cieszyłem się z kazania jakie mi odprawiła, choć z reguły nienawidzę wysłuchiwać, jak ktoś mnie poucza. To było inne, a Amy stała się dla mnie jak najlepsza przyjaciółka i siostra. Dzięki niej znowu poczułem,że mam w sobie siłę i wszystko może pójść po dobrej myśli. Zaśmiałem się sam do siebie i zadowolony opuściłem pomieszczenie personelu.
"Oswoić znaczy stworzyć więzy"
Znalezienie Styles'a nie okazało się prostsze niż mi się wydawało, a wszystko za zasługą spotkania go na jednym z bielusieńkich korytarzy.
-hej Harry !- zawołałem wesoło. Chłopak, nieco zaskoczony słyszanym głosem odwrócił głowę w moją stronę i zmierzył mnie uważnie się przyglądając
-co u ciebie? Wszystko dobrze?- chłopak ponownie ruszył przed siebie wzdłuż korytarza, a ja zaraz za nim dotrzymując mu kroku- wyspałeś się dziś?- kolejne pytanie opuściło moje usta. Brunet skręcił w boczne wejście i w tym momencie znaleźliśmy się w ogrodzie. Szedłem obok niego, starając się by dotrzymać jego tema co było nieco trudne bo jego długie nogi przemieszczały się znacznie szybciej niż ja.
-lubisz przychodzić do ogrodu. Lubisz przychodzić tutaj, w to miejsce, prawda?- zapytałem, spoglądając na niego, gdy doszliśmy na samiuteńki koniec ogrodu, gdzie widziałem go po raz pierwszy. Chłopak odwrócił głowę i przyglądał mi się a zaraz potem usiadł na drewnianej ławce, wsuwając ręce do kieszeni bluzy. Zanim zdążyłem usiąść obok niego, mój telefon delikatnie zawibrował, informując o otrzymaniu nowej wiadomości. Styles podniósł głowę, by sprawdzić co zakłóciło cisze. Wyjąłem komórkę i czym prędzej odblokowałem ją by odczytać treść sms'a. Spodziewałem się czegoś od matki lub ojca, ewentualnie głupich reklam , jednak ku zaskoczeniu wyświetlił mi się nieznany numer. Zaciekawiony kliknąłem w okienko żółtej koperty, a chwilę później moim oczom ukazała się treść
od: nieznajomy
Hej Niall ! Trzymam za ciebie kciuki ! I pamiętaj,
dużo cierpliwości i wytrwałości !
Amy x
Mimowolnie na moje usta wkradł się drobny uśmiech, pospiesznie sprawdziłem co robi brunet i czy aby przypadkiem nie zniknął, ale na szczęście siedział wciąż na ławce z opuszczoną głową i wpatrywał się w czarną ziemie ogrodowej ścieżki. Zastawiałem się skąd dziewczyna miała mój numer, ale cieszyłem się,, że napisała.
do: Amy
Hej Amy ! Dzięki :) ale tak zapytam z ciekawości..
skąd masz mój numer?
Niall x
od: Amy
ciekawość to pierwszy stopień do piekła, nie uczyli? :D
Mam swoje źródła ! Wszystko ok?
A x
do: Amy
tak, jeśli można tak to nazwać
N x
od: Amy
coś nie tak? Coś się stało?
A x
do: Amy
nie, po prostu Harry wciąż jest niemową :(
N x
od: Amy
mów do niego. prowadź monolog, opowiadaj, wplataj pytania
nawet jeśli nie odpowiada. Pamiętaj, on potrzebuje czasu.
On łatwo nie zaufa ludziom, przecież w końcu coś się stało,
że jest tu, w ośrodku..
"Oswoić znaczy stworzyć więzy"
Więc wiesz co robić! Powodzenie i nie poddawaj się !
A x
do: Amy
dziękuje Ci, postaram się
N x
Po krótkiej wymianie sms'ów z Amy, zablokowałem telefon i pospiesznie schowałem go do kieszeni spodni, przysiadając się na ławkę obok Styles'a. Drewniane deski cicho zaskrzypiały, a zielonooki ponownie sprawdził co robię. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało, a w duchu przypominałem sobie poranne słowa przyjaciółki i dobrą radę, którą przekazała mi przed chwilą. Postanowiłem zastosować się do niej i spróbować jej.
-wiesz, tak myślę, że zacznę od początku- odezwałem się, a loczek spojrzał na mnie zaskoczony- więc Harry..hej..jestem Niall, tak jak ty mam 19lat i niedawno zacząłem studia, nie, nie studia psychologiczne, nie jestem tu na praktykach..więc..um..wiesz, groziło mi więzienie, ale ostatecznie skończyłem tutaj. Ale nie myśl sobie, że jestem tu i siedzę z tobą z przymusu...kiedy przyszedłem do tego ośrodka pierwszy raz, nikogo tu nie znałem. Zwiedzałem budynek i ogród, a wtedy przypadkiem dotarłem aż tutaj i cie zobaczyłem. A kilka dni później, nakazano mi wybrać pacjenta, którym będę się opiekował. I znów chodziłem po ośrodku i p raz kolejny widziałem ciebie..kiedy przyszedł czas na przedstawienie ordynatorowi osoby, którą wybrałem, nie wiedziałem co zrobić i wiesz, wtedy, gdy ujrzałem twoje zdjęci, coś mnie oświeciło, coś nakazywało mi, żebyś to był ty i..wcale, ani troszkę nie żałuję, że wybrałem ciebie, wiesz?- dokończyłem zdanie, a wtedy Harry po raz kolejny podniósł na mnie wzrok i uważnie wpatrywał się w moje oczy.
Spojrzałem na zegarek i odtworzyłem sobie w głowię plan dnia Styles'a, który praktycznie znałem już na pamięć.
-o, Harry, chyba musimy się zbierać, zaraz pora obiadu- odezwałem się, a jemu mina zrzedła- stało się coś?- nie odpowiedział, po prostu wstał i wolnym krokiem skierował się ścieżką w kierunku budynku.
"Postęp"
Weszliśmy do stołówki, gdzie większość pacjentów stała już w kolejce po swoje porcje. Loczek stanął za jedną z dziewczyn, a ja zaraz za nim. Kiedy odebraliśmy swoje talerze, bezzwłocznie podążyłem za swoim podopiecznym. Przystanęliśmy przy stoliku oddalonym od wszystkich pozostałych, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Usiedliśmy na przeciwko siebie, a ja od razu zabrałem się za konsumowanie obiadu. Jak na szpitalną stołówkę, mieli bardzo przyzwoite i całkiem smaczne obiady. Przerwałem na moment jedzenie i spojrzałem na Styles'a, który nie tknął swojego dania. Siedział podparty na łokciu, a widelcem w drugiej dłoni bezcelowo przesuwał jedzenie po swoim talerzu.
-Harry? Coś nie tak?- spojrzał na mnie- Nie jesteś głodny?- spytałem kończąc swój obiad, a on jedynie bardziej rozgarnął jedzenie na talerzu i wstał od stołu. Prędko odstawiłem naczynia i wyszedłem za chłopakiem na korytarz. Szliśmy obok siebie, pod tę samą salę, pod którą wczoraj się z nim pożegnałem, bo zgodnie z rozkładem dnia zielonookiego jego sesja właśnie się zaczynała.
-Miło było spędzić z tobą czas, Harry- rzekłem, gdy stanęliśmy przed gabinetem- jutro też przyjdę- kontynuowałem- więc życzę ci miłego popołudnia i do zobaczenia jutro- chłopak przyglądał mi się- pa Harry- z uśmiechem na twarzy pożegnałem się ze Styles'em zanim psycholog nie zawołał go do środka.- No robimy postępy, kilka razy przyglądał się mi, gdy do niego mówiłem,a nie tylko mnie ignorował- mój monolog trwał dalej w myślach, gdy wypełniałem dziennik od ordynatora, krótkim wpisem z dnia.
"Dzień za dniem.."
Przez kilka kolejnych dni przychodziłem do ośrodka i prowadziłem długie monologi, przeplatając je pytaniami, jednak Harry wciąż nie odezwał się ani słowem.
Do pewnego czasu myślałem,że przy pierwszym wspólnym obiedzie z Harry'm, po prostu nie był wtedy głodny, jednak gdy takie sytuacje powtarzały się codziennie, dotarło do mnie, że najwidoczniej Harry ma problemy z jedzeniem, albo to był chociaż jeden z jego problemów, który tłumaczyłby jego wychudzone ciało i przygaszone zielone tęczówki.
Wiele rozmawiałem z Amy, dzieliłem się z nią moimi spostrzeżeniami wobec Styles'a, bo wiedziałem, że mogłem jej ufać, a dodatkowo dziewczyna starała się mi doradzać, albo chociaż naprowadzać na rozwiązywanie problemów. Byłem jej za to ogromnie wdzięczny.
"Może spróbujesz..?"
Pewnego dnia, gdy szedłem do ośrodka, wyjątkowo jak na Anglię, świeciło słońce, było ciepło i pogodnie, co nakłoniło mnie do wstąpienia do malutkiego warzywniaka nieopodal ośrodka, gdzie zakupiłem pudełko truskawek, z którymi prędko dotarłem do szpitalnego ogrodu, gdzie znalazłem loczka siedzącego na ławce w jego stałym zakątku ogrodu.
-Witaj Harry, jak poranek? Wszystko dobrze?- spytałem siadając na ławce- zobacz co przyniosłem- wyciągnąłem z plecaka pudełko z owocami i postawiłem je między naszymi ciałami- lubisz truskawki? Masz może ochote? Częstuj się- zachęciłem, delikatnie uśmiechając się do bruneta, jednak ten jedynie bacznie przyglądał się mnie i owocom.
Nie zważając na to,że chłopak nie zjadł ani jednej truskawki, ja powoli delektowałem się czerwonymi soczystymi owocami, opowiadając Harry'emu kolejną historyjkę.
I tak wyglądał mój każdy kolejny dzień. W drodze do ośrodka kupowałem różne owoce lub słodycze i każdego kolejnego dnia starałem się zachęcić Styles'a do zjedzenie chociaż jednego. Bez przerwy opowiadałem mu różne rzeczy i zadawałem pytania, mimo to, on wciąż nie odezwał się ani słowem, choć widziałem, że słuchał, widziałem to w jego oczach, bynajmniej tak mi się wydawało.
"Czas biegnie do przodu, a ja stoję jak słup w miejscu"
Na moim przychodzeniu do ośrodka niespodziewanie minęły dwa miesiące. Czas leciał szybko i nieubłaganie, a ja nie zrobiłem żadnych większych postępów w sprawie Harry'ego, ponieważ nadal zostawaliśmy przy tym,że on jedynie słuchał i obserwował.
Bywały chwile, w których po raz kolejny miałem ochotę rzucić wszystko w cholerę i więcej tu nie wracać, bo miałem dosyć, tego,że wciąż stoję w miejscu, wciąż nie rozmawiam normalnie z Harry'm, jednak Amy stale mnie wspierała. Mimo to, moje myśli bez przerwy były chaotyczne. Miałem nadzieję, że w końcu nadejdzie dzień, w którym usłyszę chociaż słowo z ust loczka, jednak to wciąż nie następowało, a ja zastanawiałam się czy codziennie kilku godzinne mówienie do Harry'ego, chodzenie z nim, przyglądanie się i obserwowanie gdy siedział, czytał, pisał albo rozmyślał, ma jakiś sens, a z drugiej strony przypominałem sobie książkę A.S-E. Małego Księcia, którego historia idealnie odwzorowywała moją obecną sytuację, i wiedziałem,że żeby osiągnąć sukces, muszę czekać, muszę być cierpliwi i bez pośpiechu oswoić Harry'ego.
_________________________________________________________________________
od autorki: Hej. Więc zacznijmy od tego,że rozdziału miało nie być, a opowiadanie miało zostać
zawieszone...hmm...dziś powinnam siedzieć cały dzień i zakuwać ponad 60str. geo na środową
pracę klasową i słówka z francuskiego na jutro, ale jak zwykle się poświęciłam i starałam się
napisać coś dłuższego. Przypominam o tumblrach i asku i do następnego, czekam na opinie :)
zawieszone...hmm...dziś powinnam siedzieć cały dzień i zakuwać ponad 60str. geo na środową
pracę klasową i słówka z francuskiego na jutro, ale jak zwykle się poświęciłam i starałam się
napisać coś dłuższego. Przypominam o tumblrach i asku i do następnego, czekam na opinie :)
Kocham tego bloga! Weny misiaku :* Ania
OdpowiedzUsuńNie zawieszaj, to zbyt piękne!
OdpowiedzUsuńPiękny<3 i proszę nie zawieszaj :(( powodzenia z nauką :3
OdpowiedzUsuńLove it ♥ Dla mnie Niall ma grobową cierpliwość, ja osobiście dawno bym zwariowała, albo straciła wszystkie włosy c; Dziękuje Bogu, za to że nie zawiesiłaś ;* Pozdrawiam, życzę powodzenia z nauką i oczywiście dobrych ocen
OdpowiedzUsuńKocham <333 Prosze nie zawieszaj bloga :CC Błagam misiuu ♥ Cudny jak zawsze post ;* Masz talent /Gosia ♥
OdpowiedzUsuńAle fajny . masz talent
OdpowiedzUsuńPiękne . nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć . gdybyś je zawiesiła pewnie dziś i jutro w nocy bym płakała . dla ciebie to tylko kolejny komentarz i nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wielki masz talent i jak pięknie piszesz . postaram się regularnie komentować . oczywiście mogłabym napisać wszystkie rzeczy jakie uwielbiam związane z tym opowiadaniem ale zamiast tego napisze dwa krótkie słowa, które to odzwierciedlają: Kocham cię . Dziękuję xx
OdpowiedzUsuńSuper dawaj nn <3
OdpowiedzUsuńjezu wspaniały <3 czekam na następny *-*
OdpowiedzUsuń