"Determinacja"
Następnego dnia wstałem niewyspany, o ile można tak nazwać tę chwilę kiedy w nocy w ogóle się nie spało tylko się płakało. Udawało mi się zmrużyć oczy na kilka minut po czym budziłem się przerażony,że Harry'emu coś się stało i więcej go nie zobaczę.
Kiedy już wyszedłem z łóżka i ubrałem się, chciałem natychmiast iść do Styles'a, jednak z uwagi na jego wciąż osłabiony organizm nie pozwolili mi do niego wejść.
Zły i zdenerwowany zszedłem z powrotem do pokoju personelu, gdzie spotkałem Amy, dziewczyna poradziła mi, bym pojechał do domu i trochę odpoczął. Jednak ja nie zamierzałem tak szybko odpuszczać. Postanowiłem pojechać do domu, ale tylko i wyłącznie w celu zabrania sobie jakiś rzeczy i kosmetyków, żeby mieć jakieś w razie czego w pokoju, który w tym ośrodku należał na razie do mnie.
Wracałem do domu, a jazda autobusem strasznie mi się dłużyła, chciałem być już znów w ośrodku, jednak na razie czekała mnie zapewne ciężka rozmowa z rodzicielką, po tym jak bez zgody zniknąłem z domu, co jednakże nie robiło na mnie większego wrażenia, teraz liczyło się dla mnie tylko jak najszybsze znalezienie się przy Harry'm i dopilnowanie by dobrze go wyleczyli.
-Niall?
-cześć- rzuciłem krótko kierując się na schody
-jak miło,że w domu zawitałeś, dokąd to?- Maura stanęła ze skrzyżowanymi rękoma tuż przy wejściu
-do siebie
-a może chcesz mi coś powiedzieć?
-yyy?
-no?
-nic?
-jak to nic? A może jakieś słowo wyjaśnienia twojego zachowania?
-hmm..nie?- rzuciłem i wkroczyłem na schody
-Niall !
-czego
-zaraz dostaniesz
-będziesz mnie bić?
-a nie mogę?
-zdajesz sobie sprawę z tego, że jestem pełnoletni i mogę sobie robić co chce? To super, cześć- bezczelnie wypowiedziałem każde słowo w kierunku kobiety, a już chwilę później zniknąłem za drzwiami własnej sypialni, gdzie bez zastanowienia rzuciłem się do szafy i zacząłem wyjmować z niej ubrania, które spakowałem do niedużej torby. Kiedy wszystkie potrzebne ciuchy ładnie ułożone wypełniły całą walizkę, zabrałem z łazienki kosmetyczkę z najważniejszymi przyborami.
Zapiąłem zamek torby i sprawnie chwyciłem ją, by następnie przewiesić ją sobie przez ramie. Rozejrzałem się po pokoju, by ustalić czy coś może być mi jeszcze potrzebne i nagle moją uwagę zwróciła ładowarka do telefonu, jakaś książka i pieniądze, które jak zawsze mogą być potrzebne.
Kiedy miałem już wszystko czego potrzebowałem wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół, na korytarz, gdzie po raz kolejny dopadła mnie matka.
-co ty wyprawiasz?
-nic
-na co ci ta torba?
-czy ty nie słyszałaś co ja mówiłem chwilę temu? Moje życie i mogę robić co chce
-Niall do jasnej cholery jestem twoją matką
-super, a ja wolnym człowiekiem i właśnie wychodzę
-dlaczego się tak zachowujesz?
-dlaczego wszystko komplikujesz?
-Niall..
-nie, mamo, nie tym razem, nie będziesz z ojcem decydować co mam robić
-al..
-nie.- odparłem stanowczo- wychodzę i nie wiem kiedy wrócę, nie martwcie się o mnie, nie mam pięciu lat, nie zginę, nie zatrzymasz mnie, cześć.- dokończyłem swój monolog i ostatni raz spoglądając na smutną matkę opuściłem dom. Wiedziałem,że potraktowałem ją okropnie, ale w innym wypadku zmusiłaby mnie bym został w domu, a tego akurat potrzebowałem najmniej. Zapiąłem kurtkę pod samą szyję i ruszyłem na przystanek autobusowy.
"Szok, zaskoczenie i brak słów"
-Niall?
-hej Amy
-czyś ty zwariował?
-hm?
-na co ci ta torba?
-chcę mieć tu trochę rzeczy, na razie nigdzie się stąd nie ruszam
-o proszę proszę, cóż za zmiana, jeszcze ostatnio drzwiami i oknami by uciekał, dziś przynosi swoje rzeczy
-bez żartów proszę
-po prostu się dziwie
-nie ma czemu
-jak uważasz, ja sądzę, że jest czemu, zmieniłeś się
-nie, wydaje ci się
-a idź ty głupku
-a idę, idę, do siebie
-do później- brunetka odparła radośnie
-pa!
Rzeczy, które zabrałem z domu szybko odnalazły swoje miejsce w szafie i komodzie. By utrzymać porządek zaścieliłem łóżko, czego nie zrobiłem rano i w moje ręce ponownie wpadł dziennik Harry'ego. Samo oglądanie go przywoływało smutek i łzy. Nie potrafiłem się pozbyć myśli i obrazów tego, co zostało opisane na kilkudziesięciu stronach notatnika.
Po dwóch dniach, które spędziłem pomagając Amy lub innym lekarzom, z uwagi na to,że wciąż nie mogłem odwiedzić Styles'a, w końcu doczekałem się tej wyczekiwanej chwili, w której kędzierzawy chłopak się obudził. Ta wiadomość od razu poprawiła mój nastrój, jednak nagle pojawiło się zaniepokojenie i strach, bo musiałem oddać Harry'emu jego własność i nie pokazać swoim zachowaniem, że cokolwiek wiem, bo to mogłoby zniszczyć bardzo wiele.
Niepewnie złapałem skórzany dziennik w dłoń i skierowałem się na piętro sali Styles'a. Z tego co dowiedziałem, się od lekarzy chłopak był w coraz lepszym stanie i na dobrą sprawę już nie musiałby leżeć w części szpitalnej budynku, a we własnym pokoju, jednak chcieli mu podać kroplówki do końca.
Dotarłem do drzwi, a przez niedużą szklaną szybę ujrzałem loczka. Leżał na łóżku wpatrując się w okno, był ubrany w dres, a nie w szpitalną piżamę, dlatego zapewne już się stąd ruszał. Do jego dłoni była podłączona kroplówka, a inne urządzenia poznikały co naprawdę mnie ucieszyło.
Przez moment stałem w bezruchu, a następnie biorąc duży wdech cicho zapukałem do jego sali.
-Harry?- chłopak przekręcił głowę w moim kierunku.- Mogę?- zapytałem cicho, jednak nie otrzymałem odpowiedzi, samo wpatrywanie się we mnie, a nie odwracanie wzroku wziąłem za niemą zgodę- Hej..- zacząłem czując rosnącą gule w moim gardle, choć wiedziałem, że nie mogę dać po sobie poznać, że wiem coś o jego przeszłości-..jak się czujesz? Lepiej ci już?- jego wciąż przygasłe tęczówki lustrowały moją twarz, a ja miałem wrażenie, ze jego wzrok zaraz wypali we mnie dziury, zacząłem zastanawiać się, czy on już czegoś nie wie, nie domyśla się- Cieszę się, że wreszcie się obudziłeś..tęskniłem..słuchaj..ja..egh- jego spojrzenie pozostawało niezmienne.

-co, fajnie się czytało ?!- jego krzyk rozniósł się po sali, a mnie zatkało- no pytam coś?!
-ja..Harry..nie czyt...
-nie pierdol mi tu kurwa farmazonów..gdybym ja był jakimś psycholżkiem i miał takiego super pacjenta co nic nie mówi od razu bym to przeczytał i dowiedział się czegoś
-al..-głos utknął w mi w gardle, czułem jak moje serce przyspiesza


Czułem się jak skończony idiota, wiedziałem, że zjebałem wszystko po całości, sprawiłem, że zielonooki zaczął płakać, ale i jednocześnie odezwał się.
Nadal nie poruszyłem się, siedząc ogarnięty traumą po niedawnym zdarzeniu, gdy moim ciałem wstrząsnął niespodziewany impuls, który natychmiast nakazał mi ruszyć w poszukiwaniu Styles'a. Przerażenie i strach o chłopaka zmusiło mnie do natychmiastowego wstania.
Wybiegłem z sali ze łzami w oczach, w duchu modląc się, by Harry nie zrobił nic głupiego.
WOW ... ale się narobiło :O Ciekawy zwrot akcji :) Tak bardzoo chce kolejnej cześć <3 Ciesze sie że jest jakaś akcja <3 ale mam nadziej ze się wszytko ułoży :3 Kocham twojego bloga Wikuś ♥ Gosia
OdpowiedzUsuńMatko. Normalnie łzy napłynęły mi do oczu, nie wiem czym to było spowodowane... może furią i bezradnością. Harry się odezwał, wydusił swoje emocje które tłumił przez tak długi czas... Gdy czytałam wszystko inne straciło sens, liczyło się tylko to co będzie dalej...
OdpowiedzUsuńMEGA!! - czekałam na to kiedy w końcu Harry się odezwie.. A tutaj takie coś!!
OdpowiedzUsuńSuper. Pisz dalej. Czekam na next
ŻYCZĘ WENY ;*
Nie wiem co mam powiedzieć na ten temat. To jest po prostu przepiękne i wzruszające. Gdy to czytałam momentalnie łzy napłynęły mi do oczu i lały się po policzkach. Kocham twojego bloga i nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką twojego bloga ♥ ;*
Boże jestem ciekawa co dalej! Kocham tą historię *_*
OdpowiedzUsuń