niedziela, 29 grudnia 2013

XV "Przepustka"

"Bez od­chy­leń od nor­my niemożli­wy jest postęp"

-i jak tam poranne spotkanie?- zapytałem, gdy chłopak wyszedł z gabinetu. Jego odpowiedź ograniczyła się jedynie do zmiany jego miny. I niestety takie chwile wciąż zdarzały się często, bo bez względu na to, jak bardzo byś się starał choroba i tak potrafi przejąć kontrolę nad wszystkim. Ale kędzierzawy robi postępy i to liczy się tu najbardziej.- Harry ?
-co?- odpowiedział dopiero gdy znaleźliśmy się w jego pokoju
-jesteś dziś nie w humorze- bardziej stwierdziłem, niż zapytałem
-wydaję ci się
-a mnie się nie wydaje, że mi się wydaje, bo już trochę czasu z tobą spędziłem, a jeszcze więcej obserwowałem, więc wiem, że coś jest nie tak....więc?
-nic
-coś się stało na spotkaniu?
-nie
-Harry...jak wczoraj się żegnaliśmy miałeś dobry humor, a dziś byłeś tylko u tego doktorka, także jeśli on coś ci powiedział, mów mi od razu- chłopak stanął przy oknie i oparł głowę na szybie
-powiedział..-szepnął patrząc w przestrzeń
-co powiedział..?-odszeptałem stając przy nim
-wydzierał się, że mam się w końcu odezwać bo to już się staje nudne
-oh, Harry...-oplotłem jego sylwetkę swoimi ramionami- nie przejmuj się nim, dobrze? Postarasz się?
-mhm..
-kochany jesteś- szepnąłem, uśmiechając się lekko- ja teraz wyjdę na moment, a ty tu grzecznie zostaniesz, zgoda? Wrócę za chwilę, a ty pooglądaj sobie w tym czasie telewizję, okej?
-szybko wrócisz?-zapytał smutno
-najszybciej jak się da- uśmiechnąłem się ponownie i czym prędzej opuściłem pokój.

-dzień dobry- odezwałem się wchodząc do gabinetu ordynatora- cześć Amy- dodałem, gdy zauważyłem dziewczynę siedzącą przy biurku
-dzień dobry, coś się stało?
-przyszedłem zgłosić, że zabieram Harry'ego na weekend
-a to niby jakim prawem?
-na przepustkę?
-bez dokumentów nic nie możesz
-a tak się składa, że już dawno to zrobiłem
-tak panie ordynatorze, Niall wypełniał dokumenty i już nawet ma przepustkę dla pana Styles'a, więc nic dziwnego, że już tylko to panu zgłasza, choć wcale nie musiał- odezwała się brunetka
-ugh..
-tak więc zabieram go na weekend, za chwilę wyjeżdżamy- dodałem
-jeśli coś mu się stanie...-zagroził
-na pewno nie stanie się mu nic więcej, niż tu..-rzuciłem sucho- a teraz już sobie pójdę, do widzenia, cześć Amy- powiedziałem już spokojniej i opuściłem gabinet.

-Harry?- odezwałem się wchodząc do pokoju- Harry, gdzie jesteś ?- kątem oka dostrzegłem świecące się w łazience światło. Zastukałem w drzwi, jednak kiedy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, przestraszyłem się i wszedłem do środka- matko święta Harry ! Harry co się dzieje ?! Co ty robisz?! Harry ?!- krzyknąłem upadając na kolana koło skulonego chłopaka. Jego nadgarstek znów krwawił, jego wzrok był nieobecny, a oczy wyrażały strach.- Harry? Harry co się dzieje?- powtórzyłem, starając się opanować panikę w swoim głosie. Sekundę później po prostu przytuliłem się do Styles'a, gładząc jego plecy. Domyśliłem się, że to musiał być jeden z gorszych momentów, chwila, w której jego umysł przestaje panować nad chorobą, i kiedy to właśnie ona zwycięża.- Harry, słonko, wstań proszę- szepnąłem cicho, wyciągając do niego ręce. Daj mi tę żyletkę. Masz je jeszcze gdzieś?- zapytałem, jednak chłopak wciąż mi nie odpowiadał- szybko zaopatrzyłem jego rany i zaprowadziłem do pokoju- masz jakąś torbę?- odezwałem się stając przy szafie loczka- jednak gdy on wciąż pozostawał milczący, sam otworzyłem drewniane drzwiczki i znalazłem czarną torbę, którą od razu chwyciłem i otworzyłem by spakować do niej kilka z ubrań zielonookiego.
-co robisz?- usłyszałem słaby głos Harry'ego- już mnie przenoszą na inny oddział?
-Harry..- klęknąłem na podłodze, przed siedzącym na łóżku chłopakiem i złapałem w swoje dłonie jego własne, chłodne i drżące- Harry...nie, nigdzie cię nie zabierają, to ja cię zabieram, wiesz? Zabieram cię na przepustkę do siebie do domu, na weekend- mówiłem patrząc w jego oczy, które nagle rozbłysły
-naprawdę?
-tak, naprawdę, myślę, że weekend poza tym miejscem dobrze ci zrobi...a teraz chodź, bierzemy twoje rzeczy i jedziemy do mnie.

"Jedna zmiana, przygotowuje drugą, bo życie jest zmianą. 
Jeśli przes­ta­niesz się zmieniać, przes­ta­niesz żyć."

W chwili, w której Harry musiał wypełnić kilka papierków przed naszym wyjściem, szybko zadzwoniłem do rodzicielki, którą mimo naszych kłótni wolałem uprzedzić o kilku sprawach, co by potem nie zrobiło się zamieszanie.
-mamo?
-Niall?
-tak
-coś się stało?
-nie, to znaczy...przyjeżdżam do domu
-to świetnie !-zawołała radośnie
-ale
-ale co?
-przyjeżdżam z Harry'm. Zabieram go na przepustkę, na weekend do siebie.
-em...
-mamo do cholery to nie jest jakiś psychopata !
-Niall..
-jeśli chcesz mnie jeszcze kiedyś zobaczyć dobrze ci radzę, żebyś z ojcem nie palnęła niczego głupiego. To chłopak, który przechodził przez bulimię i anoreksję, także nie masz co gotować obiadu. I błagam nie traktujcie go jako kogoś gorszego, czy z litością. Nie możecie mi zepsuć tego, co już osiągnąłem
-Ni..
-zamawiam taksówkę, niedługo będziemy, pa- rozłączyłem się wzdychając ciężko. Szybko zadzwoniłem po taksówkę, a kiedy zobaczyłem zmierzającego w moją stronę Styles'a podniosłem jego torbę z podłogi i podałem mu jego czarny płaszcz.
-z kim rozmawiałeś?
-zamawiałem nam taksówkę, chodź zaraz powinna być- odpowiedziałem i ramię w ramię wyszliśmy z ośrodka. Nagle brunet przystanął i głęboko odetchnął- coś nie tak?- spytałem szybko
-nie, wszystko dobrze, po prostu wiesz, to taka chwilowa wolność
-choć, moja ty wolność, taksówka czeka- zawołałem radośnie i obaj wsiedliśmy do samochodu. Podałem kierowcy adres mojego domu i wygodnie rozsiadłem się na siedzeniu. Obserwowałem chłopaka, który uważnie obserwował widok za szybą.

-jesteśmy- rzekłem stając przed drzwiami mojego domu
-ten dom jest ogromny- szepnął Harry
-nie jest aż taki duży- zaśmiałem się- ale wejdźmy już do środka, chłodno tu. Odkluczyłem drzwi i weszliśmy na jasny, przestronny korytarz- chodź rozbierzemy się
-Niall?- usłyszałem głos matki i ojca
-hej- rzuciłem- poznajcie Harry'ego. Harry, to moja mama, Maura i mój tata, Bobby
-dzień dobry Harry- niepewny głos rodziców przerwał chwilową ciszę
-dzień dobry- usłyszałem nieco przestraszony głos swojego towarzysza.- mimo mi państwa poznać- dodał, witając się z moimi rodzicami. Co było dla mnie zaskoczeniem, bo do tej pory odzywał się jedynie do mnie.
-dobrze, to my pójdziemy do mnie
-dobrze Niall, jakbyście czegoś potrzebowali to dzwoń, my z ojcem na razie wychodzimy
http://25.media.tumblr.com/37fab8c48fa0c2997ea51fbfcdeabe67/tumblr_mtvfj9ONBB1r6kayoo1_500.gif-nie ma sprawy, na razie- odparłem i poprowadziłem Styles'a do swojej sypialni.
-wow- wyrwało się brunetowi, gdy rozglądał się po moim pokoju
-co?
-chyba inaczej wyobrażałem sobie twój pokój- zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem
-jestem z ciebie dumny
-dlaczego?
-odezwałeś się do moich rodziców- rzekłem, a on uśmiechnął się niepewnie
-starałem się
-i tylko tak dalej- dodałem z uśmiechem

-mam pomysł- odezwałem się po dłuższym czasie wspólnego oglądania telewizji w salonie- chodźmy upiec babeczki !- krzyknąłem radośnie- masz ochotę ?
-nigdy tego nie robiłem..
http://25.media.tumblr.com/d0ef7d0a5ba5f541939c18ca740897fc/tumblr_myhwlrCfWk1rxkzk5o2_500.gif-nigdy nie jest za późno na babeczki, chodź spodoba ci się !- wstałem i pociągnąłem bruneta w stronę kuchni. Szybko wyciągnąłem przepis i wszystkie potrzebne nam składniki, które w szybkim tempie lądowały w misce i na naszych ubraniach. W pewnej chwili byłem cały w mące i kakale, mój towarzysz również został obsypany białym proszkiem, a na jego czekoladowych włosach mąka wyglądała jak śnieg. Po niecałej godzinie, babeczki wylądowały w piecu, a my doprowadziliśmy się do porządku.

-co tak ładnie pachnie?- usłyszałem ciepły głos swojej mamy, gdy wraz z Harry'm kończyliśmy dekorowanie babeczek wszelkiego rodzaju lukrami, posypkami i kolorowymi posypkami
-upiekliśmy babeczki proszę pani- pogodny głos loczka dobiegł moich uszu
-pięknie pachną i cudnie wyglądają!- zawołał mój tata
-na pewno muszą być pyszne- dodała moja rodzicielka
-więc proszę spróbować i samemu ocenić- uśmiechnął się Styles
-to może zrobimy kawę i usiądziemy razem, jeśli nie macie nic przeciwko?
-jeśli Niall nie ma żadnych planów, zgoda- kędzierzawy chłopak wyprzedził mnie samego i tym sposobem spędziliśmy z moimi rodzicami wieczór na rozmowach i żartach, przy kawie, herbacie i babeczkach, które sami upiekliśmy i wyszły naprawdę fantastycznie. Byłem zdziwiony jak dobrze Harry dogaduje się z moimi rodzicami i jak otwarty się zrobił. W pierwszej chwili sądziłem, że będzie siedział cicho, jednak taka zmiana bardzo mnie ucieszyła.

"Nie zostawiaj mnie!"

-Harry jestem z ciebie tak cholernie dumny!- krzyknąłem radośnie gdy wykąpani i przebrani w piżamy wylądowaliśmy w mojej sypialni. 
-dlaczego?
-trzy razy ugryzłeś babeczkę ! I wypiłeś dwie szklanki herbaty !- moja radość biła ode mnie na kilometr
-jaki to postęp..mogłem zjeść całą..
-Harry głupku ! Ostatnio tylko się bawiliśmy jedzeniem, a ty dziś go spróbowałeś, to cholernie ogromny postęp ! Jestem z ciebie naprawdę dumny! I jeszcze tak wciągnąłeś się w rozmowę- chłopak uśmiechnął się, a ja go przytuliłem
-dziękuje, że mnie tu zabrałeś
-nie ma problemu, ja też dziękuje, że się zgodziłeś tu przyjechać, a teraz czas do spania, jutro czeka nas długi dzień- rzekłem- wskakuj do mojego łóżka- Styles w mgnieniu oka znalazł się w czystej pościeli w ogromnym łóżku i zakrył się po samą głowę
-ależ tu wygodnie !
-tak?
-oczywiście, zdecydowanie lepiej niż w ośrodku, jest miło !- posłał mi kolejny szczery uśmiech
-to cieszę się, śpij dobrze, dobranoc Harry- szepnąłem stając przy drzwiach i gasząc światło
-Niall?- usłyszałem cichy szept, gdy pokój ogarnęła ciemność, a ja prawie zamknąłem drzwi
-tak?
-nie idź..-szepnął
-zostawić ci światło?
-zostań ze mną..-usłyszałem cichy głos stłumiony poduszką
-chcę żebyś się wyspał, mi naprawdę nie szkodzi spać na kanapie
-ale ja nie zasnę..
-jesteś pewny?
-tak..-ponownie szepnął i delikatnie poklepał miejsce obok siebie. Znów nie potrafiłem mu odmówić, wszedłem z powrotem do pokoju i cicho zamknąłem drzwi. Chłopak zrobił mi miejsce i odkrył kawałek pościeli bym mógł wygodnie się ułożyć.
-dziękuje-szepnął zwracając głowę w moją stronę
-na szczęście moje łóżko jest duże, mam nadzieję, że się ze mną wyśpisz- zaśmiałem się cicho
-mnie wiele nie potrzeba- również się zaśmiał
-w takim razie słodkich snów- szepnąłem przekręcając się w stronę chłopaka i wygodnie układając się na poduszce
-wzajemnie Niall- odpowiedział składając swoje dłonie pod głowę i przymknął powieki. Chwilę później usłyszałem jego spokojny miarowy oddech i sam spokojnie zasnąłem z uśmiechem na ustach.


7 komentarzy:

  1. cudowne!
    piszesz tak szybko i tak interesujaco ze mogłabym czytac i czytac. zycze weny by nowy rodział pojawil sie w trybie baaaardzo szybkim:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj cały dzień czekałam na twój rozdział i oto jest. Jestem dumna z Hazzy, że robi takie postępy. Twój blog na prawdę wciąga. Mam nadzieję, że jutro pojawi się następny rozdział. Życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię! To było cudowne, naprawdę cudowne, oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej <3 Ale się ucieszyłam jak zobaczyłam nowy rozdział ♥ Kocham <3 To cudownie z strony Nialla że tak mu na Harrym zależy. To świetnie ze Harry robi postępy :3 ! ♥ /Gosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziuu... Kocham!! Kocham!!! KOCHAM!! Szybko dawaj następny, i nie przestawaj pisać!♥
    życzę weny! ♥ // Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Oni będą razem? ;D Wiesz świetnie piszesz nie przestawaj!
    Chcę, żeby byli razem!!!! ♥ świetny!

    OdpowiedzUsuń
  7. To jak piszesz. To jak czytać niesamowitą książkę. Chciałabym nawet zobaczyć taki film!!
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń