piątek, 27 czerwca 2014

Prompt XXVIII "Sala samobójców"

anonim zapytał/a: Narry. Fajnie by było gdyby treść opierała się na filmie "Sala Samobójców".
                                Harry jest "sylwią", która wplątuje Nialla w tę całą stronkę, zawraca mu w
                                głowie i kończy się na tym, że blondyn popełnia samobójstwo. Hehe. Z tą
                                różnicą, że chciałabym żeby zdążyli się spotkać. :)


Najpierw to tylko myśl, uczucie, przeczucie nieszczęścia. Mała rana, którą ktoś ci zadał. Jeśli nie postarasz się jej wyleczyć, robi się coraz większa i większa i niszczy cie od środka. Tak właśnie się dzieje, gdy całymi latami nie dbasz o siebie i swoją małą ranę. Gdy całymi latami czujesz się nieszczęśliwy.
Jak co dzień przesiadywałem w ciemnym pokoju z laptopem w łóżku. Rodzice od dawna przestali się mną interesować, a ja zrezygnowałem ze szkoły. Nie czułem potrzeby odmiany swojego życia, wystarczał mi laptop, czat i ostre, błyszczące przyjaciółki.

Jak zwykle na moim czacie kręciło się kilka osób, gdy niespodziewanie otrzymałem wiadomość o dołączeniu nowego użytkownika. Czym prędzej wygodnie usadowiłem się na łóżku i kliknąłem w okienko rozmowy.
- Witaj w „Sali samobójców” Niall.
Wiadomość wyświetlono, jednak nie dostałem odpowiedzi zwrotnej, poczułem się odrzucony, co szybko wynagrodziła mi niewielka koleżanka. Na moim nadgarstku szybko pojawiła się literka N, która zaczerwieniła się, a już po chwili krew spływała n zabrudzoną już pościel.

Zdobyłem się na odwagę i kolejny raz zaryzykowałem. W mgnieniu oka czat połączył moją kamerkę i nawiązał połączenie video-rozmowy. Ku mojemu zdziwieniu chłopak odebrał połączenie.
Na ekranie pojawiła się ciemność. Chwile później dostrzegłem jasne kosmyki włosów, wnioskowałem, że był to blondyn. Jasność jego laptopa nieco rozświetlała mu twarz, a mnie poraził błękit jego tęczówek, dostrzegłem spływające po jego zaczerwienionych policzkach łzy.

- Nie boli cie to?- chłopak wskazał na nadgarstek
- Przyzwyczaiłem się już do bólu, to oczyszcza, musisz spróbować – odpowiedziałem wykonując
  kolejne nacięcie i obserwując następną stróżkę płynącej krwi.


- Ja… ja muszę stąd wyjść! – na jego twarzy malował się strach
- Niall! Ty nic nie musisz… już tu jesteś, wszedłeś tu, dołączyłeś do mnie. A skoro się tu
  zalogowałeś, musiałeś mieć powód – blondyn o dziwo się nie rozłączył, dlatego kontynuowałem
  monolog – boli cie rzeczywistość, bo jesteś wrażliwy, nikt cie nie rozumie, bo wszyscy są słabi,
  ale ty – wskazałem palcem w jego kierunku – ty i ja, jesteśmy wyjątkowi i nie potrzebujemy innych,
  świata, szkoły, rodziny… nikogo i niczego. Zobacz jak tu pięknie…


- Dlaczego ty chcesz się zabić?
- A dlaczego ty nie chcesz się zabić?

- Żeby żyć


- A ja chce się zabić, żeby umrzeć, żeby mieć spokój i nie cierpieć, żeby zapomnieć, by poczuć ulgę…


- To dobre?
- To piękne, to wspaniałe, nie ma się czego bać, nie możemy żyć, by wykańczać się dla innych, nie
   jesteśmy sługami Niall… to my musimy działać i zniknąć zanim inni przejmą nad nami kontrolę


- … mówili, że mnie rozumieją…
- Ale nie rozumieją Niall, nikt nie rozumie przez co przechodzi, nikt nie wie co czujesz, to
  niemożliwe


- Wiem…
***
- Czy ja muszę żyć?
- Ty nic nie musisz, spójrz na ocean, on tyle może, taki spokojny, taki cichy, on nic nie musi…

- A może jest dla nas jakiś ratunek? – wyszeptał
- Nie ufasz mi Niall?

- Ja nawet nie znam twojego imienia…
- Ale znasz moją historię… - wystukałem na klawiaturze kilka liter i wysłałem jako załącznik

- Harry – odczytał po chwili – to takie piękne…
- spójrz Niall, twoja dusza została kiedyś skaleczona, takie niewielkie zadrapanie, pozornie
  niegroźne, nie widać tego z zewnątrz, ale boli gdy zagląda się w głąb siebie. Trzeba słuchać tej rany,
  tak długo,aż nie zostaną wypowiedziane ostatnie słowa, a rany wiedzą co dla nas dobre… koniec
  jest dobry


- Koniec jest dobry… - niebieskooki powtórzył po mnie, jak słowa ważnej obietnicy.

***
- Jesteś taki piękny – gładzę policzek blondyna, gdy razem stoimy na najwyższym punkcie Tower
  Bridge, gdzie obowiązuje kategoryczny zakaz wstępu – tak śliczny, tak kruchy, tak wyjątkowy


- Czy nie jesteśmy tchórzami? – odzywa się po chwili wpatrując się w moje tęczówki
- Może nie chcieliśmy takiego zakończenia, może kiedyś chcieliśmy żyć. Ale ten świat nie jest nic
  wart, ten świat utracił piękno, dobro i miłość. Ten świat umiera Niall. Ten świat nie zasłużył na nas,
  dlatego musimy odejść. Nasza historia dobiega końca, została opowiedziana. Oni zostaną, ale
  zabijają się powoli, sami o tym nie wiedząc, to oni są teraz salą samobójców Niall…


- Oni się nas boją Harry? Bo nas nie rozumieją? Bo jesteśmy inny?
- Właśnie tak Niall, właśnie tak… - szepnąłem, łapiąc jego zimne palce i splatając z własnymi.

Spojrzałem w jego niebieskie tęczówki, a potem odwróciliśmy się twarzami ku wodzie, która chętnie wyciągała po nas swoje ramiona. Zanim ktokolwiek nas znajdzie… zanim ktokolwiek powstrzyma
Dwie drobne postaci, kurczowo trzymając się za dłonie wyskoczyły zza barierki. Lekkość i spokój zawładnął ich ciałami, bo skończyli z ostatecznymi pożegnaniami, bo skok był dla nich nową drogą, a jednocześnie kłódką do wszystkich niewypowiedzianych wcześniej tajemnic. Woda okazała się zbawienna dla ich dusz i ciał, okazała się ukojeniem i ukryciem wyjątkowości. Woda przyjęła ich z otwartymi ramionami w przeciwieństwie do całego świata, wzięła w swoje objęcia i nie wypuściła, bo strzeże swojego skarbu.

 

1 komentarz: