środa, 5 listopada 2014

Rozdział III

Gdyby ktokolwiek odważył się zadrwić z zespołu w obecnej chwili, najprawdopodobniej zostałby doszczętnie zniszczony, przez grono powiększających się, z występu na występ, z dnia na dzień, fanek.

I grzechem byłoby wyśmianie decyzji o złączeniu ich razem, by nie stracili szansy na wygraną w programie, podczas, gdy wbrew obaw wielu osób, oni jak gdyby nigdy nic, najzwyczajniej w świecie zaczęli się przyjaźnić i traktować jak bracia i nie było mowy o jakimkolwiek rozejściu się w różne strony i zatracenie kontaktu. Drobne sprzeczki nie stawały na przeszkodzie wielogodzinnych żartów i wygłupów, ponieważ one i tak musiały się wydarzyć, by mogli po docierać nawzajem swoje charaktery we wzajemnych stosunkach. A każdą wolną chwilę wykorzystywali jak jedyną w swoim rodzaju okazję, na poznanie swoich przeszłości, rodzin czy najciekawszych historii dzieciństwa i stworzenia swoich nowych licznych sekretów.

Nieprawdą byłoby również stwierdzenie, że piątka osób w różnym wieku, z różnych części kraju, ze skrajnie różniącymi się charakterami, nie czuje się w swoim towarzystwie dobrze i swobodnie. Bo to jak dobrze się zgrali i jak szybko między nimi zaskoczyło i zaiskrzyło mogło zadziwić każdego, kto poznał ich historię dostania się do programu. Między nimi panowały przyjazne relacje, a żarty i wygłupy z siebie samych były na porządku dziennym. Zarówno jak dobrze bawili się ze sobą, mogli liczyć na siebie w chwilach słabości.

***

Przez te kilkanaście tygodni, które spędzili razem, od chwili, gdy poznali się na hali przesłuchań, minęło dosyć sporo czasu. Wystarczająco tyle, by Niall przeszedł z fazy bliskiej przyjaźni do skrytego zachwycania się Harrym. I chociaż na początku nie dopuszczał do siebie żadnych podobnych myśli, obecnie ubóstwiał swojego najmłodszego kolegę z zespołu, jednocześnie pozostając z każdym w bliskich relacjach.

..Someday When I’m awfully low
When the world is cold
I will feel a glow just thinking of you
And the way you look tonight..*


Blondyn śpiewał wraz z innymi, w pełni oddając się temu, by jak zwykle wyszło im najlepiej z pośród wszystkich kandydatów. By to właśnie ich występ został okrzyknięty mianem najlepszego, spośród wszystkich danego wieczoru. Jednak mimo usilnych starań i ogromnej motywacji na zwycięstwo, jego silna wola zawodziła go i jego wzrok wędrował na Stylesa, stojącego zaraz obok niego, czym doskonale zaprzątał jego wszyściutkie myśli.

..Yes you’re lovely With your smile so warm
And your cheeks so soft
There is nothing for me but to love you
And the way you look tonight..*


Niebieskie tęczówki chłopaka, wbrew próbom wszelkiego kontrolowania ich, usilnie odwracały się wraz z całą roześmianą buzią w stronę loczka. W momencie, w którym ujrzał jego zaróżowione policzki i urocze dołeczki, jego plan zarządzania własnymi myślami, uczuciami i ciałem, całkowicie legł w gruzach – w jego głowie objawił się Harry i każde kolejne słowo śpiewał do nieświadomego niczego przyjaciela.

..With each word your tenderness grows Tearing my fear apart
And that laugh
Wrinkles your nose
Touches my foolish heart..


..Lovely Never ever change
Keep that breathless charm
Won’t you please arrange it
Cause I love you
Just the way you look tonight..*


Podczas śpiewu, każdy z nich starał się jak tylko potrafił. Każdy, za wyjątkiem Irlandczyka, marzył jedynie o tym, by przejść dalej, by dostać się do finału, by móc spełnić razem jedno z wielu marzeń. By móc cieszyć się z tego i sukcesu, jaki już osiągnęli, pozostając w programie tak długo. By móc cieszyć sukcesami, które dopiero tworzą się w księdze ich wspólnej kariery i historii, które są dopiero przed nimi.

I wszystko byłoby wspaniale gdyby nie rozkojarzony blondyn, który omal nie zaprzepaścił występu przyjaciół swoim spóźnieniem. Który akurat w momencie swojej kwestii, podczas wspólnego pokazu na żywo, zaczął uświadamiać sobie, że każde słowo tego utworu chciałby zaśpiewać swojemu przyjacielowi, do którego poczuł coś więcej, niż tylko przyjacielską relację - czego jednocześnie się przestraszył, choć od dawna zdarzały mu się dziwne przypadki, w których w interakcjach on – Harry, czuł się magicznie i wyjątkowo.

..And that laugh That wrinkles your nose
It touches my foolish heart..


..Lovely Don’t you ever change
Keep that breathless charm
Won’t you please arrange it
Cause I love you
Just the way you look tonight..

 
..Hmm… Hmm…
Just the way you look tonight..*


Zakończyli utwór wspólnym ukłonem, gdy tylko światła przygasły, a muzyka zaczęła się wyciszać. Cała sala publiczności, która do tej pory siedziała pogrążona w milczeniu i skupieniu podczas oglądania występu, wstała na równe nogi obdarzając ich, najgłośniejszymi jak do tej pory, brawami. Stanęli obok siebie, przed samym stołem jurorów, czekając na najważniejszą opinie tego wieczoru, na najważniejszą decyzję w całej historii programu, która zaważy na dalszej przyszłości piątki przyjaciół.

Sekundy martwej ciszy ciągnęły się jak cała wieczność, niekończąca się wieczność, stawiając ich w coraz większej niepewności, co do jakości ich występu. Mocno zaciśnięte dłonie pobielały sprawiając niewielki ból. Ich twarze zaczęły wykrzywiać się w grymasie, z obawy o usłyszenie najgorszej wiadomości, jakiej mogli się spodziewać. Stali jeden obok drugiego, niecierpliwie spoglądając i analizując postawę oraz mimikę twarzy bliskich – tkwili tak kilka bardzo długich, w ich mniemaniu, chwil, którym towarzyszyły nieodgadnione wyrazy twarzy mentorów.

-wchodzicie do finału!

Jedno krótkie zdanie, trzy słowa, które sprawiły, że euforia, jaka ich ogarnęła, nie mogła równać się z żadną, jakiej doświadczyli podczas poprzednich odcinków. Po raz pierwszy, od początku x-factora, naprawdę szczerze się cieszyli, ponieważ los uśmiechnął się do nich i zaprosił do dalszej gry, podając im szanse na wygranie całego programu. Po raz drugi, odkąd zostali przyprowadzeni na przesłuchanie, byli całkowicie szczęśliwi i pozytywnie nastawieni. Pierwsze, z ich wspólnych marzeń, spełniło się – dostali się do finału. Spełniło się drugie marzenie, w ich początkach muzycznej kariery. Zostali, przeszli, a teraz - mogą tylko wygrać.

Zachwyt, w jaki wprowadziła ich przekazana przez Simona wiadomość, doprowadziła do ich pierwszego w historii odcinków na żywo, grupowego przytulenia. Podniecenie i satysfakcja wypełniła ich ciała od czubków głów, po koniuszki palców u stóp. Gdy słuchali opinii na temat poszczególnych momentów śpiewu każdego z osobna, Niall był tak szczęśliwy i upojony spełnieniem pragnienia przejścia do najważniejszego odcinka x-factora, że z uciechą zarzucił rękę na ramię Harry’ego i uśmiechnął się do niego promiennie, na co brunet odparł radosnym chichotem.

Powszechnie wiadomo, że życie jest pełne różnych niespodzianek, czasem pozytywnych, czasem negatywnych, a jednak zawsze się dziwimy, kiedy przytrafia nam się coś nietypowego i zaskakującego, tym bardziej, jeśli jest to miłe zaskoczenie. Niestety, bardzo często poświęcamy się całkowicie, by dostrzec coś, co dopiero ma nas spotkać, a czekając na coś magicznego, tracimy zwykłe dni i ich codzienne szczęście, codzienne radosne chwile. A prawdą jest, że to, co najpiękniejsze przychodzi niespodziewanie, w najmniej przewidywalnym momencie.
Ludzie powinni nauczyć się doceniać to, co mają i nie dziwić się, gdy los przygotuje dla nich coś pozytywnego, bo przecież mimo prześladującego nas często nieszczęścia i pecha, nie jesteśmy skazani na dożywotnią beznadziejność, wieczny smutek i rozpacz.

Życie pokazało im, że podjęcie ryzyka było dobrym wyjściem i teraz mogą się z tego cieszyć. Mogą dzielić się przeżyciami z nagranych już odcinków, o których marzyli na początku, teraz mogą jedynie czekać na kolejny dar losu, przy ich niewielkiej pomocy, jaką jest zupełne oddanie się śpiewaniu wraz z nadzieją na najlepsze.

***
Ostatnie dni przed finałem były jednocześnie radosne jak i przerażające. Z każdą chwilą zdawali sobie sprawę, że kolejne minuty mogą ich zbliżyć do szansy na podpisanie kontraktu lub oddalić od wygranej i zepchnąć na drogę utraty wszystkiego, co udało im się osiągnąć przez kilkanaście wspólnie spędzonych tygodni.

Emocje i myśli szalały w ich umysłach i duszach, nie pozwalając na ani jedną chwilę wytchnienia. Byli zachwyceni i przerażeni w jednym czasie. Z jednej strony wiedzieli, że z taką ilością wygranych tydzień po tygodniu, mają ogromne szanse na spełnienie kolejnego marzenia, z drugiej, obawiali się, że pozostałe dwie osoby, z którymi konkurowali, są o niebo lepsze i mają większą sympatię fanów, a także jurorów.

By zrelaksować się przed występem wygłupiali się w salonie, bawiąc się w bitwę na poduszki, aby tylko oderwać myśli od wzrastającej w nich paniki i podniecenia. Głośny śmiech Harry’ego wypełnił pomieszczenie, gdy Niall wylądował na podłodze tuż koło niego, po tym jak Louis przerzucił go przez oparcie kanapy.
-i co się śmiejesz, Styles! – zawołał Horan, podnosząc się z podłogi|
-to było zabawne – usprawiedliwił się, rechocząc dalej
-zaraz pokażę ci, co jest zabawne a potem będziesz żałował swojego rechotu do końca swych dni! – rzucił i ze śmiechem zaatakował go puchową poduszką, lądując na jego biodrach. Co najwyraźniej bardzo mu odpowiadało, ponieważ nie miał najmniejszej ochoty na opuszczenie zajmowanego miejsca. Sekundy później wylądował na plecach z przygwożdżonymi do drewnianej podłogi nadgarstkami, ponieważ Styles postanowił zamienić się z Horanem miejscem, co jednak i tak wciąż mu odpowiadało, bo Harry siedział na nim. I pozostał uśmiechnięty do chwili, w której z jego oczy popłynęły łzy śmiechu, spowodowane atakiem łaskotek bruneta. Blondyn wił się pod nim jak wąż, czym bardzo rozbawił pozostałych chłopaków, wprowadzając ich w dobry nastrój przed wyjściem na scenę, czego wszyscy w tamtej chwili niezmiernie potrzebowali.

I w tamtej chwili, gdy dwójka prawie dorosłych nastolatków zachowywała się jak para pięciolatków, bawiąc się w najlepsze, nie zdawała sobie sprawy, jak ogromną radość wywołują w sobie nawzajem. Nie zdawali sobie sprawy, jak na siebie działają, jak reagują i jak dobrze się przy sobie czują. I ani jeden, ani drugi, nie pomyślał o tym, że ta druga osoba, może czuć to samo, co ona. Że może czuć tę samą wypełniającą duszę magię, którą innym pokazywali jako przyjacielską relacje, nie myśląc o tym, by otwarcie przyznać się do uczucia, jakie ogarnia ich, gdy spędzają czas razem. Choć czuli się wspaniale, ignorowali wypełniające ich podniecenie i radość, nie nazywali nowego, nieznanego im dotąd uczucia.

..There’s nothing left I used to cry, My conversation has run dry,
That’s what’s goin’ on,
Nothing’s fine. I’m torn…
I’m all out of faith,
This is how I feel,
I’m cold and I’m shamed,
Lying naked on the floor
Illusion never changed,
Into something real.
I’m wide awake and I can see the perfect sky is torn..


..You’re a little late, I’m already torn..
..I’m already torn..
..There’s nothing left I used to cry, My inspiration has run dry
That’s what’s goin’ on
Nothing’s fine. I’m torn…

Nothing’s fine. I’m torn…
..I’m all out of faith, This is how I feel,
I’m cold and I’m shamed,
Lying broken on the floor.
Illusion never changed,
Into something real.
I’m wide awake and I can see the perfect sky is torn,
You’re a little late, I’m already torn..


..I’m already…I’m already torn…

..Torn…

..Oh, Torn…**

Gdy ostatni dźwięk utworu zniknął w tłumach zgromadzonych ludzi, cała widownia pogrążyła się w ciszy i ciemnościach, by za moment wstać i wiwatować, tak głośno, że prowadzący finał, musiał wstrzymać się od głosu i poczekać, aż tłum się uspokoi. Po twarzach całej piątki, błąkały się nieśmiałe uśmiechy, wyglądali na zaczarowanych i oniemiałych całą sytuacją.

Kiedy stanęli w równym rządku, jeden przy drugim, objęli się ramionami, by dodać sobie otuchy i wsparcia. Z zewnątrz wyglądali zachwycająco. Idealnie dopasowane garnitury i ułożone fryzury, na buziach lekkie zdezorientowanie, pomieszane ze szczęściem po udanym występie - a w duchu modlitwy, o dobrą opinie swojego mentora, a także pozostałych jurorów, a przede wszystkim, o pozytywne głosy fanów.

Przerwa na głosowanie okazała się dłuższa, niż ktokolwiek przypuszczał, a kolejne minuty zdawały się trwać niezliczoną ilość godzin, które zebrane w jedność wydawały się być wiecznością. Gdyby ktoś zapytał, co obecnie dzieje się w ich głowach, najprawdopodobniej nie otrzymałby żadnej sensownej odpowiedzi. Przez cały czas siedzieli wokół jednego stołu wpatrując się w siebie z przerażeniem i przygryzając palce z nerwów i chociaż starali się, by nie pokazywać po sobie paniki, próby spalały na starcie, lecz w tej chwili
było to zrozumiałe i wybaczalne dla całego zespołu.

Dzwonek wzywający finalistów na scenę był jak cud i wybawienie z najgorszej opresji, a jednocześnie informował o tym, że ktoś staje na tej scenie po raz ostatni w swoim życiu. Każdy uczestnik w ciszy skierował się na wyznaczone miejsce ze swoim mentorem, z nadzieją na to, że uda mu się wygrać i spełnić marzenie o muzycznej karierze.

Na widowni zapanowała cisza, wszyscy czekali w skupieniu na rozpoczęcie drugiej części programu. Jurorzy wpatrywali się w finalistów nie ukazując żadnych emocji, gdy prowadzący wyszedł na środek sceny i po krótce przypomniał przebieg programu, od pierwszego odcinka włączając w to ukazanie najlepszych i najzabawniejszych momentów.

Chłopcy stali ściśnięci obok siebie, wstrzymując oddechy, gdy nadeszła chwila wyczytania osoby opuszczającej program. Ich knykcie zbielały, a paznokcie boleśnie raniły wnętrze dłoni wbijając się w nie do samej krwi. Do ostatniej sekundy modlili się o zwycięstwo.

-z przykrością oznajmię – prowadzący zawiesił głos, zwracają na siebie całą uwagę i wprowadzając jeszcze bardziej nerwową atmosferę – że nasz wspaniały program, musi opuścić, równie wspaniałe One Direction! – wykrzyczał, choć na jego twarzy można było odnaleźć totalne zaskoczenie dziejącą się właśnie w tej chwili sytuacją. Widownia zamarła równie szybko jak Simon i chłopcy. Nikt nie wierzył, że to, co właśnie się dzieje, jest prawdą.

Świat całej piątki rozsypał się na miliardy maleńkich fragmencików. Po raz drugi, w tak krótkim czasie zobaczyli, iż los nie jest tak dobry, jak można sobie wyobrażać. Po raz kolejny ich świat zamienił się w ciemność, smutek i rozczarowanie samym sobą. Żal i nienawiść do własnej osoby pokonał wszystkie dotychczasowe emocje.

-to jeszcze nie koniec One Direction!

Zayn zapewnił tłumy i choć wszyscy chłopcy zgodnie przytaknęli, w mgnieniu oka zniknęli za kulisami za milczącym Simonem, pogrążając się w rozpaczy, bo wiedzieli, że ich przygoda ostatecznie dobiegła końca. Skończyła się, nim dobrze się zaczęła. Zakończyła się na dobre i teraz będą musieli wrócić do szarej rzeczywistości swojego życia.
Jedyne, na co było ich stać w tym momencie, to wytykanie sobie samym, w głębi duszy, wszystkich możliwych błędów i zarzucanie sobie calusieńkiej winy przegrania programu. Ich myśli oferowały im smutek i utratę najpiękniejszych i najradośniejszych chwil życia, utarte przyjaciół i wspólnej przyszłości, wspólnego życia u progu sławy.

I gdy tylko Niall uświadomił sobie do końca, co się właśnie stało, wybuchnął niepohamowanym płaczem, co skończyło się upadkiem na kolana i rozdzierającym serce krzykiem.
Horan nie mógł poradzić sobie z myślą, o utracie czwórki najwspanialszych ludzi, jakich miał przyjemność poznać, i z którymi miał szansę się zaprzyjaźnić. Nie mógł zaakceptować faktu, że nie będzie mógł codziennie spędzać czasu z Louisem, Zaynem, Liamem oraz Harrym, którego jak zdał sobie sprawę wielbił nad wyraz mocno. Wiedział, że nie wytrzyma bez przyjaciół i ich żartów, oraz radosnych głosów, wiedział, że nie da rady bez Jego widoku, Jego śmiechu i uśmiechu i wszystkiego, co związane z zielonookim.

Każdy z nich przeżywał swój własny koniec świata, rozpaczając nad tym, jak mogli dopuścić do tego, co się wydarzyło, jak mogli dopuścić, do tego by stracić szanse na dorastanie przy przyjaciołach, bez których nie wyobrażali sobie teraz życia, by stracić możliwość zdobywania świata właśnie z nimi.

Uświadomili sobie, że piosenka, z którą wystąpili w finale, była zapowiedzią tego, co się po nim wydarzy. Była namiastką tego, jak będą się po tym finale czuli. Zdali sobie sprawę, że utwór doskonale dopasował się do sytuacji, był proroctwem, lecz został zaśpiewany zbyt wcześnie.
Nadzieja na barwną przyszłość umarła w nich, jak rośliny bez wody. W ich maleńkich nastoletnich sercach zagościła rozpacz i wyrzuty sumienia. Znów przyszła myśl, że świat najwyraźniej nie jest instytucją spełniającą marzenia.

The Way You Look Tonight „ (X/x)
“Torn” (X/x)

1 komentarz: