poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział VI



Kiedy trzecia trasa zespołu rozpoczęła się w najlepsze, Harry stwierdził, że może pozwolić sobie na nieco więcej, niż zazwyczaj. W końcu byli już ze sobą kilka lat, menadżerowie i ekipa dobrze ich znali, a oni dorastali, tak samo jak ich wciąż oddane fanki. Również Niall wraz zresztą chłopaków zdali sobie sprawę, że powinno pozwalać się im na więcej, bo w końcu nie są już dziećmi, a fani to nie pięciolatki biegające z lalkami Barbie i klockami lego.

Patrząc wstecz, można wyraźnie dostrzec jak dojrzewali na własnych oczach, z dnia na dzień, jednak dopiero po rozpoczęciu Where We Are Tour zamarzyło im się zmienić przypięte do nich łatki. Swoje przemiany rozpoczęli jak wszyscy, od zwykłej zmiany fryzur i stylu ubierania się. Dodatkowo zaczęli więcej udzielać się na portalach społecznościowych, częściej zatrzymywać się na mieście wbrew zakazom ochrony, by porobić zdjęcia z fanami, porozmawiać z nimi i dać autografy. Natomiast na scenie do swoich występów zaczęli dodawać nutkę ostrości i kocich pazurków, aby odejść od nudzących już ich niemal wciąż takich samych pokazów, na których wiecznie trzymali się zasad ustalonych przez zawsze niezadowolony zarząd.

Idąc po całości Styles postanowił wzbogacić koncerty nieco odważniejszymi, niż dotychczas Narry momentami, których pragnął wciąż więcej i więcej i więcej. Zresztą nie on jeden, blondyn również nie był świętym aniołkiem z aureolką i skrzydełkami - chciał tego tak samo jak on, a to, że fanki przyczyniały się do tego, że więcej rzeczy robili razem, to już zupełnie inna historia, która zasługiwała na setki uścisków i worków słodkości. Horan był wszystkim bardzo wdzięczny, bo dzięki nieświadomym niczego fanom, mógł robić więcej rzeczy ze swoich chłopakiem, co obu zdecydowanie poprawiało nastrój z każdą taką sytuacją.

***

Kiedy przyszedł czas na kręcenie nowego wideoklipu, Harry był pełen nadziei na to, że ujrzy w nim dużo interakcji ze swoim chłopakiem. Jednak, gdy filmowcy przedstawili im pomysł na teledysk, żaden z całej piątki nie był nadmiernie zachwycony. Spodziewali się czegoś innego, zupełnie odmiennego, zaskakującego i niepowtarzalnego, lecz ostatecznie zgodzili się na to, co im zaproponowano. Jednakże zaraz potem Styles próbował wynegocjować jakiekolwiek zmiany, nawet te najdrobniejsze, które niestety zakończyły się marnym sukcesem, w postaci możliwości stania obok Horana przy wspólnym refrenie. Co prawda nie był zadowolony, ale wolał to, niż nic. W końcu nie łatwo otrzymać to, czego się pragnie, gdy nie można wprost powiedzieć, czego się oczekuje.

Pech chciał, że w dniu nagrania na dworze panowała nieprzyjemna aura, deszcz lał się z nieba, jak z wodospadu Niagara, zmuszając do pracy w długich odstępach czasowych między jednym, a drugim ujęciem, kiedy ulewa na moment ustępowała. W dodatku było zimno i wiał silny wiatr, dlatego dla nikogo nie powinno być dużym zaskoczeniem, gdy jeden z nich ledwo trzymał się na nogach, przez rozkładającą go grypę.

-Harry, co z tobą? – Lou pochwyciła go w ramiona – wyglądasz jak zombie – zmarszczyła brwi
-i czuję się tak samo – potwierdził, pociągając nosem
-wiedziałam, że to będzie zły pomysł.. Jakby nie mogli tego przełożyli na inny dzień, to nie, teraz się rozchorujesz i nie będziesz mógł śpiewać – podsumowała gniewnie, posyłając mu pocieszający półuśmiech, a zaraz potem zniknęła w przyczepie menadżerów.
-Hazz? – Irlandczyk niespodziewanie pojawił się koło niego jak zjawa – źle się czujesz? – spytał zmartwionym głosem
-nie przejmuj się mną – odparł, posyłając mu słaby i wymuszony uśmiech
-boże, Harry, ty się cały trzęsiesz! – zawołał, ściągając kurtkę – zakładaj to, szybko!
-przestań Ni, bo i ty się przeziębisz – brunet zaprzeczył w obawie o zdrowie swojego chłopaka
-i tak muszę ją zdjąć, bo zaraz nagrywają moją solówkę, a ty nawet nie waż mi się stąd ruszać, siedź tu – pouczył go, po czym zniknął za jednym z samochodów ekipy filmowej. Styles, chodź nie czuł się najlepiej, poczuł przyjemne ciepło dzięki kurtce Horana, która była nagrzana od jego ciała i pachnąca nim samym. Mimowolnie uśmiechnął się z tego powodu, bo jego chłopak po raz kolejny okazał się nad wyraz opiekuńczy i bardzo troskliwy.

-nie trzeba było, Ni – szepcze Harry, gdy ostrożnie bierze w swoje ręce kubek gorącej herbaty cytrynowej i różnokolorowe tabletki – ale dziękuje ci bardzo, jesteś taki kochany – dodaje i całkiem przypadkiem przytrzymuje jego ciepłą, małą dłoń w swojej własnej.
-nie ma za co, napij się, to się rozgrzejesz, a po tych pigułkach powinno ci się odrobinę poprawić w najbliższych minutach
-jest mi już ciepło, dzięki twojej kurtce – odpowiada Styles, wtulając się mocniej w puchowy materiał z uśmiechniętą, zarumienioną buzią.
-cieszę się – blondyn szepcze i składa szybkiego całusa na zaróżowionym z zimna policzku zielonookiego – ale teraz muszę uciekać do pracy. Odpoczywaj sobie, a jak skończymy nagrania, jedziemy prosto do domu – mówi, po czym znika, a Harry przeżywa swój mały zawał serca, gdy dociera do niego, że Niall pierwszy raz, odkąd są razem, pocałował go w miejscu, w którym wszyscy mogli ich zobaczyć. A to wszystko sprawia, że nagle czuje się o wiele lepiej, bo wie, że Horan martwi się o niego, ale i mocno go kocha.

..I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us..?

..I figured it out
Saw the mistakes of up and down
Meet in the middle
There's always room for common ground..*

Gdy są w trakcie nagrywania klipu wpatrują się w swoje oczy. Wiedzą, że wszystko, co chcieliby sobie głośno wykrzyczeć, już krzyczy w ich maleńkich sercach i duszach, wciąż przypominając o rosnącym uczuciu. Gdy patrzą w swoje oczy, widzą to, czego nie widzą inni i słyszą to, co dla innych jest jedynie martwą ciszą.

..I see what it's like
I see what it's like for day and night
Never together
Cause they see the things in a different light
Like us
But they never tried like us..

..You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
..*

***

Kiedy zespół jest w trakcie kolejnego koncertu Harry staje się zazdrosny o to, że Niall wygłupia się z Malikiem. I on wcale nie robi tego celowo, to po prostu przypadek, że zżera go zazdrość o chłopaka, o którym nie może powiedzieć publicznie niczego, dla własnego dobra. I to wcale niezamierzone działanie, gdy Styles, dwa razy w ciągu kilku chwil ewidentnie ignoruje zaczepiającego go Horana, a potem w najlepsze bawi się z Liamem. Robi to tylko dla wzbudzenia odrobiny zazdrości w blondynie. I naprawdę do ostatniej chwili traktuje wszystko jak nic niewinne wygłupy, a nie wywołanie przykrej awantury. Mimo wszystko żałuje tego zaraz po tym, gdy uświadamia sobie, co zrobił, ponieważ widzi smutek w oczach Irlandczyka. I jedynym, co ma w głowie to, to, jakim idiotą jest i jak niedojrzale się zachowuje. Całe zdarzenie sprawia, że zapomina o przykrości, jaką sprawił mu Horan z Zaynem, wybacza mu, ale nie potrafi wybaczyć samemu sobie, bo to zdecydowanie trudniejsze – wybaczyć własnej osobie niewłaściwe zachowanie – niż zapomnieć najgorszą wyrządzoną nam krzywdę, drugiej osobie.

Zaraz po koncercie pragnie tylko przeprosić Nialla za to, co wydarzyło się na scenie, jednakże nigdzie nie może go znaleźć i wie, że to tylko i wyłącznie jego wina - jego i jego dziecinnego zachowania - dlatego zrezygnowany powoli zabiera się za prysznic i porządkowanie samego siebie po koncertowych wybrykach. Nim jest gotowy do wyjścia ze stadionu, uświadamia sobie jak bardzo kruchą rzeczą jest rzeczywistość i dochodzi do wniosku, że nie zasługuje na uroczego Horana i jego bezwzględną miłość, ponieważ jest skończonym palantem, który chciałby mieć go tylko dla siebie - ponieważ jest pieprzonym zazdrosnym egoistą, który nie zasługuje na nic więcej niż na wieczny smutek i samotność – dlatego wychodzi z areny sam, a całym jego ciałem i duszą targa zimno - zimno fizyczne, psychiczne i emocjonalne – zimno, które nie zniknie dzięki kubkowi gorącej herbaty z cytryną, które trzyma w dłoni podczas jazdy samochodem.

Kiedy zmęczony zielonooki z cichym westchnieniem odbiera swoją kartę wstępu do prywatnego apartamentu, ma ochotę położyć się do łóżka bez przebierania, schować się pod pierzyną i zostać w nim na wieki, dlatego prędko znajduje odpowiednie piętro i numer drzwi. Szybko przekracza próg pokoju, w którym jest zdecydowanie zbyt jasno, jak na pomieszczenie, do którego dopiero dotarł, przez palące się maleńkie świeczki i zbyt nastrojowo, przez grającą po cichu muzykę. Zaczyna zastanawiać się, czy aby na pewno otrzymał odpowiednią wejściówkę do apartamentu, gdy nagle słyszy cichy tupot bosych stóp, a do jego nosa dociera zapach słodkich kwiatów. Unosi głowę i widzi swojego chłopaka, który stoi przed nim nieco przestraszony, ze skruszoną minką, jakby bał się, że zaraz wyleci za masywne, drewniane drzwi.

-Harry.. ja.. – zaczyna szeptać, nie przerywając kontaktu wzrokowego, lecz rzucający się na niego brunet przymyka jego usta namiętnym pocałunkiem.
-ja też.. – odpowiada loczek, gdy ich czoła stykają się ze sobą, a jego ramiona mocno obejmują i przytulają starszego chłopaka – ja też.. – ponawia niemal bezgłośnie, bo nie chce stresować blondyna tłumaczeniem się, gdy sam ma na sumieniu parę grzeszków.

Przeprosiny wychodzą z ich ust między czułymi pocałunkami w drodze do ogromnego małżeńskiego łoża i oboje są świadomi swojego bezmyślnego zachowania na scenie, za które rozgrzeszają się wzajemnymi czułościami.

Zgodnie dochodzą do wniosku, że muszą spędzać czas z resztą chłopaków, tym bardziej na scenie, bo nikt nie może niczego się domyślać i niczego podejrzewać, by ich tajemnica pozostała bezpieczna w głębi dusz i serc. Zgadzają się również przy tym, iż muszą być mniej zazdrośni o siebie, co niestety będzie trudne do wykonania. Ale obaj wiedzą, że dla swojego szczęścia mogą zrobić i poświecić wiele, bo czego nie robi się z miłości i dla miłości?

***

.. My hands, your hands
Tied up like two ships
Drifting, weightless waves try to break it
I'd do anything to save it
Why is it so hard to save it..?**

Podczas występów, zarówno Harry jak i Niall, wsłuchują się w wyśpiewywane teksty, które dopasowują się idealnie do tego, co ich spotyka, na co dzień. I za każdym razem rzucają sobie spojrzenia pełne bólu, a zarazem pełne uczucia, bo wiedzą, że ich sekret sprawia, że są bezpieczni, szczęśliwi razem i spokojni o to, że nikt nie może tego zepsuć, nikt nie może zniszczyć ich małego, prywatnego raju.

..My heart, your heart
Sit tight like book ends
Pages between us
Written with no end
So many words we’re not saying
Don’t wanna wait til it's gone
You make me strong..**

Gdy zbliża się refren Niall całkiem przypadkiem znajduje się koło zielonookiego. I nie, nie robi tego, by pokazać mu, że to, co wzlatuje i ginie w tłumie fanek, to słowa, które chce mu mówić szczerze, od serca. To tylko przypadek. Czysty przypadek – nawet wtedy, kiedy akurat tańczą obok siebie w rytm jednej z porywających, wesołych melodii.

..I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong..?
..That you make me strong..

..Think of how much love that’s been wasted
People always trying to escape it
Move on to stop their heart breaking
But there’s nothing I’m running from
You make me strong..

..So baby hold on to my heart, oh
Need you to keep me from falling apart
I’ll always hold on
Cause you make me strong..

..I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong..?
..That you make me strong..**

Chłopcy kontynuują swoje show, wygłupiając się w najlepsze. Nikogo nie dziwią zmienione słowa w tekstach piosenek, ani chłopcy, którzy oblewają się wodą i gonią po całej scenie. Seksowne ruchy, które zaczęli wplatać w swoje tańce, były już na porządku dziennym, w dodatku bardzo pożądane przez liczne grono wzdychających do nich dziewczyn. I tylko Harry zauważył bezczelny uśmieszek wpatrującego się w niego Horana, gdy ten śpiewał swoje wersy, znacząco i perswazyjnie przejeżdżając dłonią po własnym kroczu.

Piosenki w ich pokazie przeplatały pytania od fanów, a także przemowy każdego z chłopców, podczas których mogli powiedzieć wszystko to, co chcieli mówić zawsze, gdy spotykali swoją fankę. W ich występach oprócz zadań wymyślanych przez szalone wielbiące ich nastolatki, pojawiły się też covery, które cieszyły się ogromną popularnością.

Gdy tego wieczoru Styles miał swoje pięć minut, by przemówić do tłumu, jak zwykle zaczął od swoich kiepskich żartów, za które mimo wszystko zawsze otrzymywał okrzyki rozbawienia. Następnie, jak na każdym koncercie, podziękował wszystkim za przybycie i oddanie, jakim darzą ich zespół każdego dnia, a potem mówił o tym, co ślina przyniosła mu na język. I naprawdę. Naprawdę to był czysty zbieg okoliczności, gdy Niall znalazł się w pobliżu, a Harry kazał fankom przytulić osobę obok, by każdy był szczęśliwy i uśmiechnięty. I nie, Harry wcale nie wykorzystywał przemówienia, by Niall go dotknął, to naprawdę nie było celowe zamierzenie, (choć Horan doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego chłopak zrobił to naumyślnie). Mimo tego był zadowolony i rozbawiony sprytem loczka, dlatego ochoczo zbliżył się do niego i zamknął w swoich ramionach bruneta, czując się, jakby chował przed światem swój jedyny skarb. Oboje byli świadomi, że nie mogą przedłużać uścisku w nieskończoność, bo ktoś coś zacznie podejrzewać, dlatego szybko odsunęli się od siebie, chociaż oboje woleliby zostać tak już na zawsze i przyznać się wszystkim do wszystkiego.

***

Od samego rana Harry był w wyśmienitym humorze, którym zadziwiał i zarażał wszystkich dookoła. I tylko on sam znał powód swojego zadowolenia, którego nie chciał zdradzić nikomu, kiedy go o nie pytali.

-Hazz! – Malik przerwał jego zamyślenie – mówiłem do ciebie – dodał, zakładając dłonie na biodra
-ups? – wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem
-nie ups, tylko mnie słuchaj gówniarzu
-ty, licz się ze słowami Malik
-dobra, dobra, nie podskakuj mi mały. Po pierwsze, pytałem czy ty coś brałeś? – zapytał całkiem poważnie
-czy ty się słyszysz? – zaśmiał się – niby skąd ten wniosek?
-bo zachowujesz się, jakbyś był na haju od samego rana
-to już nie można mieć dobrego humoru?
-jesteś dziwny, wspominałem ci to kiedyś? Ty i Niall, bo ten też zaciesza od rana jak głupi do sera, niech no jeszcze Li i Lou zachowują się jak wy dwaj, to owiną mnie w biały kombinezon i zamkną szybciej niż was
-mhm, to wszystko? Spieszę się trochę
-stój. Po drugie, pytałem czy możesz pomóc mi wybrać prezent dla chrześniaczki
-aww, tatusiek się w tobie odezwał – loczek rozpromienił się w jednej chwili
-boże, Styles, ty idioto – Malik trzepnął się dłonią w czoło, przymykając powieki
-bez nerwów, kwiatuszku, pomogę ci, znam się na dzieciach
-tylko uważaj, co byś nie miał własnych, dziecinko
-a nawet gdyby, to nic ci do tego, wiesz? Jeszcze będziesz chciał zostać ojcem chrzestnym tych uroczych maluszków! – klepnął go w ramię – dzieci są słodkie i kochane i mógłbym je mieć nawet zaraz – dodał chichocząc, a Niall stojący w drzwiach słyszał każde słowo i wzruszył się na to, co powiedział zielonooki. Nagle w jego głowie objawiła się myśl o tym, jak razem z Harrym wychowują dzieci i ten obraz sprawił, że stał uśmiechnięty od ucha do ucha, z zaróżowionymi policzkami.
-a ty co się tak zacieszasz? – Zayn dostrzegł Horana
-hej Ni! – zawołał Harry, machając do niego dłonią
-jak coś bierzecie, to się podzielcie, albo odstawicie w ogóle, bo źle na was wpływa – Malik popukał się w czoło i odszedł zostawiając rozbawionych przyjaciół.

.. Better than words
But more than a feeling
Crazy in love
Dancing on the ceiling..
***

Na wieczornym koncercie dobry humor wciąż im dopisuje. Wszyscy są równie szczęśliwi i zatraceni w występie, jednak tylko Niall i Harry oprócz pozytywnej energii ze śpiewania, chowają w słowach swoją maleńką radosną tajemnice. 

..Everytime we touch
I'm all shook up
You make me wanna
How deep is your love?
God only knows, baby..

..Better than words
You drive me crazy
Someone like you
Always be my baby..***

Oboje uśmiechają się tajemniczo i wyczekują nocy, by wreszcie móc być razem, by znaleźć się w ramionach tego jedynego, by móc powiedzieć te trzy magiczne słowa, bo to już rok. Rok odkąd wyznali sobie uczucia. Odkąd przyznali się do prawdy.

..Best I've ever had
Hips don't lie
You make me wanna
One more night
Irreplaceable,
Yeah
Crazy, we're crazy..

..I, oh, I don't know how else to sum it up
Cause words ain't good enough
Oh, There's no way I can explain your love
I, oh, I don't know how else to sum it up
Cause words ain't good enough
Oh, I can't explain your love, no..***

Zniecierpliwienie wypełnia ich ciała, a każda kolejna minuta staje się wiecznością. I mimo tego, jak bardzo kochają swoich fanów, teraz najchętniej zniknęliby wszystkim z oczu, by móc cieszyć się swoim szczęściem, by móc cieszyć się sobą nawzajem. I tylko cichutki, niemal niedosłyszalny głosik w ich głowach, krzyczący wytrzymasz, nawet nie wiesz, ile można wytrzymać, pozwala im trwać w swojej pracy do końca.

..Cause we're on fire, we are on fire
We’re on fire now..

..I don’t care what people say when we’re together
You know I wanna be the one who hold you when you sleep
I just want it to be you and I forever..

.. Baby be with me so happily..****

Moment, w którym schodzą ze sceny, jest chyba najbardziej wyczekiwaną chwilą tego wieczoru. Adrenalina i euforia wypełnia ich po same koniuszki palców i nikt nawet nie myśli o tym, by pójść spać. Są rozbudzeni i ożywieni po udanym głośnym koncercie. Są wzruszeni oddaniem swoich fanów i ich coraz bardziej wymyślnymi artystycznymi projektami dla nich, by pokazać zespołowi jak ich wspierają. Są też szczęśliwi, bo choć swojej pracy nie zamieniliby na żadną inną, dwa dni wolnego dobrze im zrobi.
Liam nawet nie rejestruje chwili, w której Louis z Zaynem żegnają się z nim i w podskokach wybiegają z garderoby. Nie koduje też chwili, gdy Niall z Harrym znikają mu z oczu. Zostaje sam, porządkując siebie przed spotkaniem z Sophie i jest szczęśliwy, bo jego marzenia spełniają się, a wszystkie zmartwienia ulatują niezauważone, bo wszystko wróciło na swoje miejsce i pnie się radośnie ku górze i do przodu, z każdą najmniejszą chwilą.

By nie wzbudzać niczyich podejrzeń Harry i Niall docierają do hotelu dwoma różnymi samochodami, w dodatku Horan kazał zawieźć się najpierw do kwiaciarni, co przedłużyło jego powrót z areny, dzięki czemu bez głupich domysłów ludzi, będą mogli spędzić noc w jednym pokoju, do którego niezauważeni wejdą osobno. Styles był tym, który zamówił wystrojony apartament z kolacją ze świecami, by uczcić ich pierwszą wspólną rocznice i to on był tym, który pierwszy zjawił się na miejscu przebrany w elegancki garnitur z ogromną czerwoną różą.

Po niedługim czasie panującą wokół cieszę przerywa czytnik w drzwiach, gdzie przesuwa się karta i do pokoju zagląda blond czupryna, z tak ogromnym bukietem słodko pachnących kwiatów, że ledwo utrzymuje je w swoich ramionach. Jest rozweselony tym widokiem, ponieważ Horan przypomina mu małego skrzata ukrytego w ogrodowej rabatce. W jednej sekundzie znajduje się przy ukochanym i zaraz po tym, jak kwiaty lądują w wodzie, wita swojego wybranka słodkim namiętnym pocałunkiem, od którego obojgu robi się gorąco, by zaraz zaprowadzić go do nakrytego stołu, gdzie w miłej atmosferze rozmawiają, delektując się posiłkiem i przepysznym francuskim winem, które Niall tak często scałowuje z ust Harry’ego.

Kolacja minęła im bardzo szybko, lecz była na tyle długa, by mogli porozmawiać o wszystkim tym, co wydarzyło się przez rok ich związku, na tyle długa, by mogli powspominać wszystkie wspaniałe wspólne chwile i na tyle długa, by w tym wszystkim po skradać sobie pocałunki przepełnione uczuciem i tajemnicą, przeplatane miłosnymi zaczarowanymi spojrzeniami i słodkimi czułymi słówkami, szeptanymi w blasku świec.

Gdy wstają od stolika wspólnie przypatrują się niebu, które zakryło się gwieździstą szatą i w raz z księżycem w pełni, błyszczy tylko dla nich. Stoją pogrążeni w ciszy, ale nie przeszkadza im to, mają wszystko to, czego chcieliby w tej chwili. Szczęście bije od nich roznosząc dookoła magiczną aurę, chociaż tak naprawdę szczęście to nie radosny uśmiech, ale te momenty niepewności, kiedy wszystko może odwrócić się, tylko nikt nie wie, w którą stronę. Jednak tajemnica, jaka czuwa nad ich związkiem, sprawia, że wszystko przychodzi ze zdwojoną mocą i wszystko jest bardziej romantyczne oraz niezwykłe niż zazwyczaj.

Harry obraca Nialla w swoich ramionach - już nie przytula się do jego pleców, przez ułamek sekundy wpatruje się w lśniące błękitem oczy chłopaka, a potem delikatnie składa pocałunek na jego malinowych wargach, który ten chętnie kontynuuje wplatając dłonie w loki bruneta. Ich ciała tworzą jedność, nie ma niczego, co mogłoby stanąć między nimi i zepsuć tą wyjątkową chwilę. Są tylko oni i nikt więcej. Jest tylko Harry i jest tylko Niall. Ich mały prywatny raj.

W drodze do łóżka nie odrywają się od siebie, choć na ułamek sekundy, chcąc pozostać nierozłączni, by stać się jednym ciałem, tak jak stali się jedną niepodzielną duszą. Nie wiedzieć kiedy, zbędne ubrania lądują na drewnianej podłodze, a oni powoli zatracają się w sobie coraz bardziej. Nie spieszy im się, chcą, aby ta chwila pozostała wyjątkowa na wieczność, by stała się jednym z najpiękniejszych wspomnieć w ich życiu, chcą by ta chwila była tylko i wyłącznie ich.

Rozgrzane ciała błagają o dotyk, drżą i prężą się pod delikatnymi muśnięciami dłoni kochanków. Rozkoszują się każdym drobiazgiem tej magicznej chwili, gdy wrażliwa skóra reaguje gęsią skórką na usta ukochanego. Nieustanie zerkają sobie w błyszczące tęczówki, by upewnić się, że wszystko jest tak, jak być powinno. Ufają sobie i powierzają sobie własne dusze i ciała. Palące się jaskrawym, lecz ciepłym światłem, świecie i krwistoczerwone róże emanujące słodką wonią dodają romantyzmu całej sytuacji, a ciała obojga poruszają się wolno i z wyczuciem. Harry muska palcami brzuch blondyna, na co ten delikatnie drży, zaraz potem przyciąga go do pocałunku, który loczek pogłębia, wtargując swoim językiem do ust Irlandczyka. 

Styles czuje, jak dłonie jego chłopaka zmniejszają dzielącą ich przestrzeń, kiedy ten głaska jego plecy, sprawiając, że ocierają się o siebie coraz bardziej, co tylko zwiększa ich doznania i odczuwalną rozkosz, która wypełnia ich dusze, myśli i ciała, bo największą rozkoszą nie jest sam seks, ale pasja, która mu towarzyszy, i całkowite oddanie kochanków. Wtedy seks tylko uzupełnia dogłębny taniec szczerej, najprawdziwszej i jedynej miłości.

Niall delikatnie łapie Stylesa za oba rozpalone policzki, gdy jego stopy splatają się na dole pleców zielonookiego, sprawiając, że przez moment wpatrują się sobie w błyszczące tęczówki, które przepełnione są magicznym uczuciem i pożądaniem.
-chciałbym, żeby tak było już zawsze, żeby wszystko zostało tak, jak jest teraz i żeby to nigdy, przenigdy się nie zmieniło – wypowiada cicho, uważnie obserwując bruneta – tylko mnie kochaj, Harry i nigdy nie zostawiaj – szepta, całując go czule i delikatnie rozsuwając swoje nogi.


* „You and I” (X/x)
** „Strong” (
X/x)
*** “Better than words” (
X/x)
**** “Happily” (
X/x)

1 komentarz:

  1. to opowiadanie jest genialne a ty jesteś MEGA utalentowana :) I <3 Narry :* czekam na kolejne świetne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń