niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział IX

Tego poranka Harry budzi się jako pierwszy i pierwsze co robi, to promienny uśmiech do samego siebie, ponieważ u jego boku leży miłość jego życia wraz z nienarodzonym jeszcze maleństwem.
Zielonooki przygląda się smacznie śpiącemu blondynowi i jednocześnie rozmyśla o tym, jak to jest być w ciąży i jak Niall się z tym czuje, a także o tym, jak wielki wydarzył się cud, za który oboje powinni być wdzięczni wszystkim świętym, tam, u góry. Czuje, że jego najpilniej strzeżone marzenia ukryte w głębi serca, zaczynają się przypadkowo spełniać. Przypomina sobie również wszystkie chwile i dziwne sytuacje, podczas których tłumaczył przed chłopakami Horana i jego niezrozumiałe zachowanie – wszelkie zachcianki, napady złości i ataki paniki czy histerię, a także nagłe zmiany nastroju i bóle – a teraz zdaje sobie sprawę, że za każdym razem bronił sekretu ciąży chłopaka i nic o tym nie wiedział. W jego myślach pojawiają się również sprawy, które będą musieli załatwić w najbliższym czasie, a przede wszystkim to, że będą musieli poinformować o wszystkim swoich rodziców i przyjaciół z zespołu. Kłamstwem byłoby powiedzenie, że Styles się nie bał. Strach doszczętnie wkradł się w jego dusze, jednak starał się go ignorować, by być wsparciem dla Horana w każdej chwili i w każdym momencie. Wmawiał sobie, że bez względu na to, co powiedzą inni, zostaną razem i to on będzie musiał wykazać się odrobiną odwagi i wytrwałości, by ochronić swoją rodzinę – nie mógł tego zawalić, nie teraz, gdy dowiedział się jak poświęcił się dla nich jego ukochany, który dzielnie strzegł ich maleńkiej kruszynki przed całym złem świata i wszystkimi złymi osobami.

-dzień dobry kochanie – Harry szepcze, gdy lazurowe tęczówki ukazują mu się w pełnej krasie – jak wam się spało? – pyta, składając przelotny pocałunek na jego uśmiechniętych wargach
-spało nam się wspaniale, ponieważ ty tu byłeś – odpowiada Niall, układając głowę na klatce piersiowej Stylesa, a ten przygarnia go do siebie ramieniem – a do tej pory nie wysypialiśmy się tu w samotności, bo brakowało nam ciebie i twojego dotyku, twojej obecności – przyznaje się
-to na co mają ochotę moje księżniczki? – mówi wesoło, głaszcząc brzuch chłopaka wolną dłonią – pod warunkiem, że mamy jakieś jedzenie – chichocze
-na jajka i chrupiące, złociste tosty z sokiem pomarańczowym i spokojnie, wszystkie szafki i szuflady są wypełnione po samiusieńkie brzegi – uśmiech nie znika z twarzy blondyna – cieszę się, że tu jesteś
-ja też się cieszę i cieszę się, że was mam – szczerość płynie z głębi jego serca – a teraz pora wstawać i spełnić zachciankę moich wspaniałych miłości. Chodźmy przyszykować te wasze jajka i tosty – uśmiecha się, powoli szykując się do opuszczenia przyjemnego ciepłego łóżka.

Po południu oboje postanawiają wyjść na spacer po okolicy, by skorzystać z pięknej, słonecznej pogody i nieco się dotlenić, a także rozruszać kości.

-Niall, na pewno dobrze się czujesz? Bo wiesz, możemy zostać na tarasie, tu też jest pięknie i są cudowne widoki na horyzont i wszystko.. – loczek mówi zmartwiony
-nie chcę siedzieć kolejnego dnia, bo dupa zrobi mi się płaska i twarda jak deska do prasowania. Wystarczy, że będę miał okropny, obwisły brzuch – jego twarz wykrzywia się w grymasie, a potem chichoczą razem.
-nie przesadzaj, maleństwo musi rosnąć, więc potrzebuje dużo miejsca, a ty wrócisz do formy szybciej niż ci się wydaje, a ja ci już w tym pomogę, nie martw się – porusza brwiami znacząco, a na usta wstępuje mu cwany uśmieszek
-teraz tak mówisz, bo to nie ty dźwigasz to maleństwo, a potem jak mnie zobaczysz po wszystkim, albo wcześniej, za miesiąc lub dwa, to się przestraszysz i uciekniesz, a ja zostanę sam jak palec – Horan dramatyzuje
-słonko – porywa go w ramiona i spogląda w głębie jego niebieskich oczu – musiałbym być skończonym kretynem, by to zrobić, wiesz? Nie wiem, co musiałoby się stać, bym chciał cie zostawić, naprawdę musiałoby mnie zdrowo popieprzyć
-nie przy dziecku. Zakazuje ci przeklinać – blondyn grozi mu – już od małego uczysz naszego potomka brzydkich słów, bardzo nieładnie – kręci głową – wystarczy, że Louis będzie go demoralizował, to w zupełności wystarczy, by dziecko poznało okrucieństwa i zło tego świata
-tak, racja, Lou przeszkoli naszą pociechę z zakresu ponadprogramowego, niedozwolonego słownictwa, to jest pewne, ale ja obiecuję poprawę! – na dowód przysięgi przyciąga go do słodkiego pocałunku
-ale teraz chodźmy już na ten spacer, potrzebuję kontaktu z naturą
-będzie ci tak ciepło? – upewnia się Styles – może weźmiesz na siebie coś jeszcze?
-tak, tak będzie mi ciepło i wyluzuj trochę, bo każę ci stąd wyjechać w tej chwili, to nie zima i minus trzydzieści ze śniegiem po kolana, jest ciepło i świeci słońce, nie widzisz pogody za oknem, głuptasie?
-wiesz, że nie zrobię tego, nie wyjadę stąd, choćbyś wyrzucił mnie za drzwi. Zostanę i będę spał na dworze, na tarasie pod oknem, a ty będziesz mnie miał na sumieniu – szczerzy się – i jak dobrze wiemy, ostatecznie wpuściłbyś mnie z powrotem do środka, bo zrobiłoby ci się szkoda twojego ukochanego i nie mógłbyś znieść widoku, że on ci zamarza w ciemnościach
-a idź ty do diabła, skąd wiesz, że tak bym zrobił?
-bo mnie kochasz, kochany głuptasie – Styles skrada całusa z jego ust
-dobra, dobra, ale koniec końców na dworze i tak jest ciepło, wciąż ciepło, więc tak będzie mi dobrze – zapewnia, a potem ciągnie Harry’ego za rękę i razem wychodzą z domku
-na.. – zaczyna
-tak, zapewniam cię, a teraz już chodźmy, bo wybieramy się jak sójki za morze, a to tylko zwykły spacer w promieniu kilkudziesięciu metrów od tarasu naszego domku.

***

Kolejne wolne dni mijają im zdecydowanie za szybko, bo nim się oglądają rozpoczyna się ostatni tydzień ich przerwy od koncertowania, a tym samym Irlandczyk wkracza w dwudziesty pierwszy tydzień ciąży. I chociaż całe dnie spędzają na przytulaniu, spacerach i cieszeniu się z każdej chwili, gdy ich pociecha daje o sobie znać, podświadomie czują, że ciężkie chwile zbliżają się nieubłaganie i nikt nie może ich zatrzymać, bez względu na to, jak bardzo by tego chcieli. Ale czasami wszystko dzieje się w życiu jednocześnie: rzeczy dobre i złe, miłość i problemy, a niekiedy wszystko wali się na głowę w jednej chwili i nawet najdłuższa, najpiękniej wypowiedziana prośba i błaganie nie sprawią, że będzie można tego uniknąć, bo czasami trzeba przejść przez okrutne piekło, aby można było odnaleźć swoje własne, prywatne i cudowne niebo.

-słoneczko – odzywa się Harry, gdy wylegują się razem na łóżku
-mhm?
-a tak właściwie, wiesz, jakiej płci będzie nasze dziecko? – pyta z lekkim uśmiechem, nie zaprzestając masowania pleców blondyna
-niestety nie, jeszcze nie – zaprzecza – ale mogę ci coś pokazać – mówi, wyciągając rękę do szafki nocnej, na której leży jego portfel i wyciąga z niego niedużą kopertę – zobacz, co prawda nie mamy zdjęcia, gdy maluch był tycią, niemal niedostrzegalną fasolką, ale za późno się zorientowaliśmy, więc pierwsze USG jest z trzeciego miesiąca.
-nie szkodzi- mówi Harry – to pierwsze, ale nie ostatnie zdjęcie – dodaje, szeroko się uśmiechając
-a w ogóle, to chcemy znać płeć dziecka, czy wolimy ją poznać dopiero po wszystkim?
-a jak ty chcesz kochanie?
-to ja zapytałem pierwszy
-ale to ty, a nie ja, nosisz pod sercem nasze światełko życia, więc to ty masz prawo podjęcia ostatecznej decyzji
-dobrze, więc sądzę, a raczej wydaje mi się, że wolałbym poznać płeć, sama ciąża była dużym zaskoczeniem, więc jednak chciałbym być przygotowany wcześniej, zanim dziecko zjawi się na świecie i wróci z nami do domu
-też tak uważam – składa pocałunek na ustach Horana
-przegapiłem wizytę w zeszłym tygodniu – przyznaje się nagle Niall
-co? Dlaczego? A jak coś będzie z maleństwem? – brunet denerwuje się
-nie martw się i nie denerwuj. Jestem w stałym kontakcie z doktor Vi. Umówiła mnie na ten tydzień, więc mam się pojawić w dzień, który będzie mi odpowiadał
-to dobrze
-ale ona chce poznać drugiego ojca dziecka – wahanie było wyczuwalne
w głosie starszego chłopaka
-i pozna, dlaczego miałaby go nie poznać? Choć w sumie, to ona już go zna, ale jeszcze o tym nie wie – śmieje się – i chyba nie myślałeś, że puszcze cie tam samego? Od teraz nie będę odstępował cie na krok – informuje – na ani jeden maleńki kroczek, nie pozwolę na to, bym mógł coś przegapić, lub byś ty musiał się przemęczać
-mam się bać? – blondyn chichocze
-nie dam was skrzywdzić – Harry przyciąga do siebie Nialla – i nigdy, przenigdy was nie zostawię. Ani ciebie, ani tego aniołka, które jest już prawie z nami
-jeszcze trochę, dopiero zaczął się szósty miesiąc – szepcze, splatając swoją dłoń z palcami loczka
-dopiero? Jakie dopiero? Chyba już. Nie wiadomo kiedy ten czas leci
-no właśnie – zgadza się Horan – czas ucieka nam przez palce, całe życie znika tak szybko, jak drobny przesypujący się pyłek w klepsydrze, która odmierza czas, to straszne i przerażające
-jutro powinniśmy wracać – mówi, kreśląc kółeczka i inne wzroki na podbrzuszu niebieskookiego
-nie chce – blondyn mruczy niechętnie
-wiem kochanie, ja też wolałbym zostać tu z wami, ale musimy załatwić kilka spraw, wiesz o tym. Trzeba odwiedzić lekarza i poinformować nasze rodziny, a przede wszystkim chłopaków i na koniec trzeba zgłosić to w zarządzie.. a to już niemal końcówka urlopu
-oni mnie zniszczą – przerywa – mnie, dziecko, a potem ciebie i cały zespół, a potem chłopcy zniszczą nas..
-dlaczego widzisz wszystko w czarnych barwach? Nie wyobrażaj sobie najgorszego, poza tym nie wydaje mi się żeby Zayn, Louis czy Liam mieli odwagę chociażby krzyknąć na ciebie. Będzie dobrze, oni nie zranią ani ciebie, ani mnie i niemowlęcia – pociesza go, choć jego wizje wcale nie są lepsze, bo niewiele różnią się od tych, które ma Irlandczyk, lub dodatkowo, są jeszcze gorsze i okrutniejsze, jednak nie chce tego zdradzać przed ukochanym, by go dodatkowo nie martwić – poradzimy sobie razem, tylko trzeba to wszystko dobrze rozegrać
-i co niby chcesz zrobić?
-mogę poprosić Anne i Robina, by zjawili się u twoich rodziców w Mullingar, jutro rano. Pojedziemy do nich spokojnie porozmawiać, wytłumaczyć i wyjaśnić całą zaistniałą sytuację, a stamtąd polecimy do Londynu, do naszego wspólnego apartamentu, gdzie spotkamy się z chłopakami, by i oni mogli poznać prawdę, nim plotki okrążą całą kulę ziemską. W końcu lepiej dla nas i dla nich, by dowiedzieli się o wszystkim z rzetelnego źródła a nie z jednej z głupich gazet plotkarskich
-w porządku, masz rację
-ale tylko pod warunkiem, że to nie będzie dla ciebie i dziecka zbyt dużo wrażeń, jak na jeden dzień.. rodzice, podróż, chłopcy
-dam radę, jeśli będziesz obok mnie
-nie ma innej opcji – składa pocałunek na jego zaróżowionym policzku – nigdzie się nie wybieram, czy ci się to podoba, czy nie, nie pozbędziesz się mnie – chichocze – będziemy jak pingwiny, które raz się dopasowują i zostają z sobą na całe życie
-aww, Harry, to wspaniale – irlandzki chłopiec rumieni się i mocniej wtula w ukochanego
-a po jutrze wybierzemy się do lekarza i odwiedzimy zarząd, oni też muszą dowiedzieć się o wszystkim od nas, a nie z Internetu i wszelkich nieprawdziwych plotek. Pewnie będą musieli coś postanowić, w końcu za tydzień wracamy na trasę.

-dzwoniłem do mamy – informuje Styles, gdy Niall wraca z łazienki
-i co?
-wsiądą do samolotu z samego rana, więc spokojnie zdążymy wrócić do Mullingar. Anne da znać Maurze, że wpadają
-a co z chłopakami? – pyta siadając przy stoliku
-udało mi się dodzwonić do wszystkich. I wszyscy zjawią się jutro wieczorem w naszym apartamencie
-boję się – szepcze Niall, wpatrując się w jeden punkt podłogi
-ja też Ni. Ale pamiętaj, że jesteśmy w tym razem, i proszę, pozwól, że to ja będę się martwił, a ty zmartwienia i stres wyrzucisz ze swojej pamięci, ponieważ stres w ciąży szkodzi zarówno dziecku jak i tobie – mówi, kucając przy nim i wpatrując się w jego lśniące tęczówki – obiecujesz?
-zrobię, co w mojej mocy
-dasz radę, jeśli się postarasz i spróbujesz, a ja będę cie wspierał cały czas – zapewnia
-z tobą dam radę ze wszystkim.. – podsumowuje, łapiąc go za dłoń
-dobrze, w takim razie, czy moje księżniczki dobrze się czują? – pyta, na co Horan kiwa twierdząco głową – a czy moje księżniczki mają na coś ochotę?
-w sumie to tak. Zjadłbym tosta z nutellą – uśmiecha się i pochyla do loczka, by skraść całusa, jednak powiększający się z dnia na dzień brzuch utrudnia mu to zadanie, na co oboje chichotają i ostatecznie to Harry podnosi się, by pocałować Nialla – te, maluchu – blondyn zwraca się do brzucha – ja rozumiem wszystko, ale żebym nie miał jak tatusia całować, to już nieładnie z twojej strony, wiesz? – pyta, gładząc brzuch dłonią
-i chyba będę musiał się pogodzić ze smutnym faktem, że mały ktoś zabiera mi niemal całego ciebie i staje miedzy nami, gdy chcę cie całować – Styles śmieje się, znów całując Horana.
-pamiętaj, że moje serce dzieli się tylko na ciebie i kruszynkę – wyjaśnia, skradając kolejny pocałunek z malinowych ust ukochanego, których tak mu brakuje.

Rankiem następnego dnia obojga dopada przerażenie i zdenerwowanie, nad którym starają się zapanować, jednak każda kolejna minuta zbliżająca ich do wyjazdu z Laytown, tylko pogarsza sytuację i wprowadza bardziej nerwową atmosferę.

-Niall, spakowałeś wszystko? – Harry pyta zapinając walizkę
-tak, mam wszystko
-jedziesz w tym, co jesteś?
-tak. Niestety, ale nie mieszczę się w nic, poza dresami
-nie martw się, kupimy coś w Londynie, a zresztą nie ma takiej potrzeby, tobie ma być wygodnie, a nie modnie i seksownie, choć i w dresie taki jesteś
-nie kłam
-nie kłamię. Ja nigdy nie kłamię, zapamiętaj to sobie raz na zawsze
-i tak jestem gruby, wyglądam jak słoń
-chyba, to ty jesteś głupi – poprawia loczek
-chyba ty
-tak, ja też, a teraz już chodź, bo się spóźnimy
-przyjedziemy tu jeszcze?
-kiedy tylko będziemy mieć czas, a ty ochotę. To piękne miejsce – mówi, upewniając się, że niczego nie zapomnieli ze sobą zabrać, a potem zabiera obie torby i wyprowadza Nialla z drewnianego domku
-będę tęsknił za tym miejscem
-nie tęsknił, a wspominał cudowne chwile ze swoim cudownym chłopakiem – rzuca wesoło brunet i całuje go przelotnie, kiedy chowa torby do bagażnika – poza tym, jeszcze tu wrócimy, nasze maleństwo musi poznać to miejsce, bo tu o wszystkim się dowiedziałem, a ty wszystko tu sobie porządkowałeś. Tu zaczął się dla nas jeden z wielu nowych etapów na naszej życiowej drodze – zapewnia – a teraz wsiadaj do auta i zaraz zapinaj pas, tylko uważaj na nasze maleństwo! – poucza, a Niall wzdycha, lecz uśmiecha się bez przerwy.

***

-gotowy? – zdenerwowanie w głosie Harry’ego słychać bez problemu
-co my im powiemy? – pyta przerażony Horan
-prawdę. Całą prawdę i tylko prawdę – odpowiada, zaciskając dłonie na kierownicy, aż bieleją mu kostki
-chyba umrę
-jeśli mi to zrobisz, to ja też umrę. Ale ty tego nie zrobisz, bo za bardzo mnie kochasz. Mnie i maleństwo – mówi, tak by brzmiało to, choć odrobinę wesoło, starając się uspokoić swój głos i miłość swojego życia
-stresuję się bardziej niż przed x-factorem – przyznaje Irlandczyk
-ja też – popiera, wjeżdżając na podjazd domu Horanów – ale teraz chodźmy do środka, bez nerwów. Razem. I pamiętaj, myśl o dziecku, zero stresu.
-łatwo powiedzieć, trudniej zrobić
-jesteśmy razem – zapewnia, całując Nialla i jego brzuch, a potem wysiada z samochodu i otwiera drzwi pasażera. Pomaga wyjść blondynowi i zaraz po tym splata ich palce razem – teraz albo nigdy kochanie – jego serce przyspiesza swoją prace i jest pewny, że wszyscy dookoła zaraz to usłyszą.

Oboje niepostrzeżenie wchodzą do domu i już od progu słyszą chichot swoich rodzicielek, i chociaż strach paraliżuje ich ciała, powoli kierują swoje kroki do salonu, w którym, gdy tylko się pojawiają, zapada grobowa cisza, a wszystkie oczy są zwrócone ku nim. Mija kilka chwil, podczas których wszyscy wpatrują się w siebie w milczeniu i Harry postanawia przerwać to i wyjaśnić wszystko, co rodzina będzie chciała wiedzieć. Obejmuje Nialla w pasie i prowadzi go na wolne miejsce na brązowej sofie, na której oboje zasiadają.

-więc – cisza zostaje przerwana przez loczka – hej i miło was widzieć – zawiesza – to bez owijania w bawełnę, przejdźmy do tego, o co chcecie zapytać, oszczędźmy sobie nerwów, bo to szkodzi i wam i nam, a głównie Niallowi i dziecku – przemawia, zaskoczony sam sobą i swoim nagłym opanowaniem, a potem ponownie splata swoją dłoń z Horanem.
-to.. – odzywa się Gemma, wskazując na brzuch błękitnookiego
-to nasze dziecko, moje i Nialla – wyjaśnia Styles
-jak? – bezgłośne pytanie pada z ust obu rodzicielek
-co, jak? Nie wiecie, skąd się biorą dzieci? Mam wam to wyjaśniać, tak jak uczą w szkole, czy jednak sobie przypomnicie? Ja i Niall jesteśmy razem, a to dziecko jest nasze, więc chyba nie muszę tłumaczyć, co się działo, żeby się tak stało – mówi i czuje lekko piekące policzki, które dopadają i jego miłość – dziecko jest w stu procentach nasze i całkowicie naturalne
-który to miesiąc?
-dwudziesty pierwszy tydzień, zaczął się szósty miesiąc – szepcze Horan, spoglądając na rodzinę, która próbuje poradzić sobie z zaistniałą sytuacją i szokiem, jaki ich ogarnął.
-co zrobicie z tym dzieckiem? – odzywa się Greg
-jak to, co, będziemy je wychowywać – denerwuje się niebieskooki, a Harry natychmiast stara się go uspokoić, równomiernie gładząc go dłonią po plecach
-kto już wie? – pyta Anne
-na razie tylko wy, a potem dowiedzą się Zayn, Liam i Louis. I to zostaje między nami – ostrzega zielonooki – nic nie wiecie i nie mówicie, jak na razie.

Po krótkiej wymianie zdań, ponownie zapada cisza, którą przerywa cichy płacz Anne i Maury, które w jednej chwili pojawiają się przy swoich synach, by ich przytulić.

-jestem tak bardzo szczęśliwa, kochanie – szepta mama Harry’ego, całując go – z ciebie i z Nialla – dodaje, przytulając również blondyna
-ja również – potwierdza rodzicielka Nialla, ocierając łzy.

Po herbacie i kilkukrotnym odwiedzeniu łazienki, Niall wraz z Harrym zostają zapakowani do samochodu i odwiezieni na lotnisko, gdzie cudem pozostają niezauważeni. Zachowanie ich matek z przerażonych, gwałtownie zmienia się na troskliwe zamartwianie się. W krótkim czasie zmieniły podejście i przestały zwracać uwagę na to, że to ich synowie spodziewają się dziecka, a nie przyszłe synowe.

-Niall, dobrze się czujesz? – dopytuje Anne
-z dzieckiem wszystko w porządku? – pyta Maura, nim chłopak zdąży odpowiedzieć na poprzednie pytanie
-może kupić ci coś, zanim polecicie?
-a może chcesz iść jeszcze do łazienki? – obie kobiety, przekrzykują się kolejnymi pytaniami
-Harry – jęczy Niall, wtulając się w jego pierś – one są okropne, gorsze od ciebie
-takie już są matki – chichocze brunet przytulając Irlandczyka – przyszłe babcie naszej kruszynki
-dacie znać, gdy będziecie czegoś potrzebować?
-tak. Tak jak zapewnialiśmy
-chcę poznać mojego wnuka, lub wnuczkę, jak najszybciej
-oczywiście
-i ja też! – krzyczy Anne
-tak mamo, wiemy. I dziękujemy za zrozumienie – dodaje, gdy żegnają się z obiema kobietami, a potem znikają za bramkami wraz z torbami, kierując się na szarą płytę lotniska. I jednak na coś przydaje się bycie znanym, strefy VIP wiele ułatwiają w kryzysowej sytuacji.

W samolocie zajmują miejsca w pierwszej klasie, na które uparł się loczek, by mogli zachować prywatność podczas lotu. Rozsiadają się na dwuosobowym fotelu, a Niall od razu wtula się w ukochanego.

-jak się czujesz słoneczko? – szepcze zielonooki, całując jego blond czuprynę
-jest okej, z dzieckiem też – wyprzedza pytanie chłopaka
-nie stresujesz się już tak bardzo?
-cieszę się, że mamy to już za sobą, ale wciąż boję się spotkania z chłopakami – odpowiada zgodnie z prawdą
-będzie dobrze – składa kolejny pocałunek na jego roztrzepanych włosach i nawet nie wie, kiedy ukochany zasypia w jego ramionach. Harry uśmiecha się na ten widok i ostrożnie, by go nie obudzić, okrywa jego ciało kocem i spędza resztę podróży ze swoim skarbem w ramionach.

Do wspólnego mieszkania zespołu docierają późnym popołudniem i loczek od razu nakazuje Horanowi wziąć relaksujący prysznic, na który ten po krótkich protestach zgadza się tylko wraz z jego udziałem, dlatego oboje kończą, stojąc pod strumieniem ciepłej wody, myjąc się wzajemnie.

-proszę – Styles wyciąga z szafy Irlandczyka granatowy dres – załóż go
-dzięki – odpowiada, biorąc ubranie w swoje ręce, a Harry znika w łazience, by wysuszyć swoje włosy. Kilka chwil później wraca do sypialni już z ułożonymi lokami, a jego oczom ukazuje się widok sprzątającego walizkę Horana.
-Niall! – krzyczy – co ty wyprawiasz do jasnej cholery?!
-wypakowuję ubrania, a na co ci to wygląda
-zostaw to! Ja to zrobię! Ty miałeś odpoczywać po podróży, przed następnym spotkaniem
-ale mi nic nie jest – kłóci się – poza tym nie jestem jakimś kaleką
-nie marudź. Puszczaj to natychmiast – siłą zabiera z jego rąk koszulki – kładź się do łóżka – wskazuje palcem i czeka, aż Niall wykona jego polecenie – dziękuje
-jesteś straszny – mówi zwijając się w kłębek i wbrew zaprzeczeniom jego powieki szybko przymykają się
-i tak mnie kochasz – składa całusa na jego skroni i okrywa go kocem – a wam przyda się drzemka – szepta, gładząc czule jego ramie, dopóki chłopak nie zasypia.

Styles czeka w salonie na gości, nerwowo zagryzając wargi. Boi się tego spotkania, bardziej, niż tego z rodzicami, ponieważ nie wyobraża sobie innej reakcji chłopaków, niż to, że znienawidzą ich do końca życia, chociaż w głębi duszy dobrze wie, że przyjaciele nie zrobią im tego, dlatego jego serce podchodzi do gardła, gdy z korytarza dobiega go głos trójki przyjaciół, którzy zaraz pojawiają się w salonie.

-hej – witają się radośnie
-hej – odpowiada, czując, że robi się coraz bardziej nerwowy
-coś się stało? – pyta Lou, obserwując loczka – jesteś jakiś dziwny
-nie.. tak.. nie.. ugh – pląta się – po prostu zaczekajcie tu chwilę – prosi i wybiega z salonu wprost do sypialni, w której wcześniej położył spać ukochanego – Niall? – szepta, wchodząc do środka – Niall, promyczku, wstawaj
-są już? – pyta, podnosząc się z materaca, a Harry kiwa głową
-nie przeciągajmy tego, będziemy mieć to z głowy – mówi, całując go i łapiąc za jego dłoń.

Powoli schodzą ze schodów, słysząc wesołe głosy chłopaków, którzy zdążyli się już rozsiąść na kanapach w salonie. Brunet staje w drzwiach, delikatnie ciągnąc zza siebie przerażonego do granic możliwości blondyna. Gdy tylko pokazują się w pełni w pokoju, zapada nieprzyjemna cisza, a trzy pary oczu przyglądają się im z niedowierzaniem.

-o cholera, chyba śnie – wymyka się Liamowi, który natychmiast przeciera oczy
-ja pierdole – odzywa się Malik, nie odrywając od nich wzroku
-co to kurwa ma znaczyć?! – Louis zrywa się z kanapy i wybucha tak nagle i gwałtownie, że Harry ma wrażenie, iż jego najgorsze obawy zaczynają się właśnie spełniać. Do tego wszystkiego Niall zaczyna płakać i Styles czuje się bezradny i bezsilny wobec całej sytuacji, obawiając się najgorszego. Szybko przytula do siebie Horana, by wesprzeć go i przypomnieć, że w całej sytuacji są razem i to się nigdy nie zmieni.
-cii.. słoneczko, daj im chwilę – loczek szepta przy jego uchu – to ogromny szok, dla wszystkich, ja też byłem przerażony, kiedy poznałem prawdę, pamiętasz?
-jezu, przepraszam! – krzyczy Tomlinson, dostrzegając płaczącego blondyna i w jednej chwili znajduje się przy przytulającej się parze – boże, Ni, ja nie chciałem cie straszyć, nie chciałem, żebyś płakał i się denerwował.. – panikuje – to po prostu szok – zaczyna – ja po prostu.. ja nigdy nie spodziewałem się, że zobaczę coś takiego – usprawiedliwia się, posyłając obojgu przepraszające spojrzenia, a potem przytula ich
-usiądźcie sobie – zaprasza Liam
-chyba należą nam się wyjaśnienia – wtrąca wciąż zdezorientowany Malik, a Lou przysiada się do niego i Payne’a, a potem cała trójka czeka, aż para zajmie miejsca naprzeciw nich. Styles wciąż pociesza płaczącego chłopaka, który nawet nie myśli o tym, by odkleić się od jego piersi i pokazać zaczerwienioną twarz, by zmierzyć się z okrutną rzeczywistością
-wiem.. że wszystko zepsułem – mamrocze wtulony w bluzę loczka, który posyła przyjaciołom błagalne spojrzenia
-nic nie zepsułeś Ni – Payne otrząsa się z zamyślenia – po prostu nas zaskoczyłeś. Oboje nas zaskoczyliście, prawdę mówiąc
-ale wy mnie teraz znienawidzicie – blondyn szlocha dalej, a Harry wciąż przytula go i kreśli kółeczka na jego plecach, by się uspokoił
-za co mamy cie znienawidzić? – pyta Zayn – ja nie widzę w tym żadnego problemu i cieszę się, że zostanę wujkiem! – dodaje już wesoło
-który to miesiąc? – wtrąca Liam
-zaczął się szósty – informuje Harry
-że co? Ukrywaliście to tyle czasu? – pyta zdziwiony Tomlinson
-wypraszam sobie, ja wiem o tym niecałe dwa tygodnie, a Niall jakieś trzy miesiące
-ładnie to tak oszukiwać tatuśka i wujków, Niall? – chichocze Lou, a blondyn spogląda na siedzących naprzeciw chłopaków z lekkim uśmiechem i wciąż mokrymi od łez policzkami
-nie jesteście źli? – upewnia się, przecierają powieki mankietem granatowej, dresowej bluzy
-po prostu zapomnijmy o całej sprawie i cieszmy się tym, co trwa teraz – podsumowuje Malik, posyłając Irlandczykowi szeroki uśmiech – zgoda?

Kiedy wspólny wieczór trwa w najlepsze na nieprzerwanych rozmowach, przytulaniu Nialla i rozmawianiu z dzieckiem, a także na dokładnym omawianiu szczegółów z czterech tygodni przerwy każdego z nich, Horan wbrew sobie zaczyna niekontrolowanie ziewać i pocierać oczy, dlatego zielonooki mimo sprzeciwów chłopaka odprowadza go do sypialni i utula do snu.

-Harry, ale ja chciałbym jeszcze z wami posiedzieć – marudzi
-słoneczko, nie uważasz, że to za dużo wrażeń, jak na jeden dzień? Potrzebujecie snu i odpoczynku, żeby mieć siłę
-ale nie zostawia się tak gości, a tym bardziej przyjaciół
-ale w twojej sytuacji to zrozumiałe, nie wolno ci się przemęczać. Podróż i wyznania to i tak zbyt wiele jak dla was
-uh, no dobrze – mówi ciszej, a jego powieki robią się coraz cięższe – kocham cię – ziewa ponownie, lekko się uśmiechając
-ja was też, bardzo mocno, a teraz słodkich snów kochanie – szepcze – wrócę jeszcze na trochę do chłopaków, a potem wprost do was, chyba nie jesteś zły?
-nie – uśmiecha się
-nie smuć się, zobaczysz się z nimi jutro rano, zostaną tu z nami, a teraz śpijcie dobrze – całuje go na pożegnanie i wyłącza światło – przyjdę niedługo – szepcze i znika za drzwiami.

-zaskoczyłeś nas stary – odzywa się Malik, gdy Harry wraca do salonu i rozsiada się na sofie
-jeszcze nie raz was zaskoczę – śmieje się w odpowiedzi
-długo jesteście razem? – pyta Liam
-a mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła Li – nie przestaje się uśmiechać, a jego myśli wracają do pamiętnego dnia, w którym wyznali sobie z Horanem miłość
-niby tak, ale wiesz, jakby nie patrzeć, jesteśmy w jednym zespole, jesteśmy jak rodzina, a poza tym to duży szok dla nas, więc chyba możesz nam zdradzić chociaż coś? – uśmiecha się
-dobra, już dobra. Pamiętasz, gdy wszyscy razem wpadliście na genialny pomysł pogodzenia nas ze sobą i zamknęliście naszą dwójkę w garderobie? Wtedy w czasie Take Me Home Tour, kiedy wszyscy sądziliście, że jesteśmy pokłóceni, bo przestaliśmy się do siebie w ogóle odzywać?
-żartujesz sobie ze mnie?
-w żadnym wypadku – wzrusza ramionami – w sumie to powinienem podziękować waszej trójce, bo gdyby nie wy, nie wiem ile by trwało nasze ukrywanie uczuć i jakby się to skończyło, gdyby nie wasza interwencja
-do usług – szczerzy się Tomlinson – zawsze możesz na nas liczyć
-właśnie Harry, możecie na nas z Niallem liczyć, pomożemy wam ze wszystkim – odzywa się Zayn – cokolwiek by to miało nie być, postaramy się wam pomóc na tyle, ile będziemy  stanie
-więc gdybyśmy mogli coś dla was zrobić, dajcie po prostu znać – dodaje Payne – i wtedy razem coś wymyślimy
-właściwie – zaczyna Styles – moglibyście jutro pojechać z nami do zarządu, bo boję się ich reakcji, a Niall stresuje się tym o wiele bardziej, choć nie powinien tego robić wcale, jak sami dobrze o tym wiecie
-nie ma sprawy – odpowiadają zgodnie
–trzeba strzec naszego bratanka lub bratanicy przed tymi okrutnymi ludźmi! – dodaje Lou z uśmiechem – a w razie gdyby coś, chętnie im wygarnę i powiem, co myślę, bo nie mają prawa krzywdzić naszej szalonej rodzinki
-dzięki – Styles posyła im wdzięczny uśmiech – nie wiem, co bym bez was zrobił
-a potem będziemy jego lub ją rozpieszczać – mówi Lou, a jego oczy błyszczą radośnie i tak, jakby zamieszkały w nich dwa nieprzewidywalne chochliki
-tego się właśnie obawiam najbardziej – odpowiada zielonooki, wstając z sofy, a chłopcy chichoczą wesoło – dobranoc chłopaki
-a! Harry! – poważny ton Tomlinsona zatrzymuje go w drzwiach
-tak?
-to była wpadka, co nie? – pyta i cała trójka wybucha niepohamowanym śmiechem
-idioci, no po prostu idioci, moje dziecko będzie miało niepoważnych i niedojrzałych wujków – rzuca rozbawiony – nie siedźcie za długo – poucza – a teraz idę, dobranoc – dodaje a potem znika na schodach.

-wziąłeś kartę zdrowia? – Harry pyta po raz kolejny, gdy siedzą już w samochodzie
-tak
-a.. – zaczyna, lecz Horan nie daje mu skończyć
-Liam, błagam cię, ruszaj już, bo naprawdę się spóźnimy – lamentuje
-nie irytuj się, po prostu się martwię
-wiem Harry, wiem – odpowiada, chwytając jego dłoń i kładąc na brzuchu
-lubi jeździć samochodem – uśmiecha się szeroko, gdy czuje delikatne kopnięcia
-a ja myślę, że lubi, gdy razem dotykamy brzucha – skrada całusa z ust Stylesa – i po prostu jest szczęśliwa, że ma nas przy sobie
-Liam? Daleko jeszcze? – jęczy Malik, zakrywając oczy
-kawałek, a co?
-w drodze powrotnej to Lou jedzie z tyłu! Tyle tu miłości, że zaraz zwymiotuję tęczą jak szalony, baśniowy jednorożec – wzdycha
-ty po prostu nam zazdrościsz – loczek pokazuje mu język
-tak, tak, a pingwiny latają – dodaje sarkastycznie, lecz z uśmiechem
-jeszcze będziesz nas błagał, żebyś mógł zostać ojcem chrzestnym naszego dziecka
-to się okaże – odpowiada
-tak? No to patrz – odzywa się Niall, ciągnąc nadgarstek Zayna i przykłada jego dłoń do swojego brzucha, by mógł poczuć jak dziecko kopie. Chwile później na jego ustach formuje się szeroki uśmiech
-aw!
-ej, ja też chcę! – mówi oburzony Lou
-jak będziemy w domu – chichocze Irlandczyk – wtedy będziecie mogli się przywitać i pogadać z waszą bratanicą lub bratankiem – uśmiecha się do wszystkich
-dobra, to teraz wy dwaj wypad, a my będziemy tu czekać – informuje Liam, gdy podjeżdżają na tyły kliniki
-dzięki Li – mówią razem i chwilę po tym znikają w drzwiach ceglastego budynku.

Oboje są nieco zdenerwowani, a jednocześnie podekscytowani wizytą u lekarza. Blondyn łapie Harry’ego za rękę i prowadzi go pod odpowiedni gabinet, w którym był już kilkakrotnie, a chwilę później słyszą wyczytane nazwisko Irlandczyka, dlatego razem wchodzą do środka.

-dzień dobry – wita się Horan, zamykając drzwi
-witaj Niall – kobieta uśmiecha się – o, witaj Harry
-dzień dobry – uśmiech się nieśmiało
-bardzo się cieszę, że przyprowadziłeś do mnie zaginionego tatusia – chichocze – wasze dziecko będzie takie urocze, wiecie? – pyta, wskazując dwa fotele przy biurku – dobrze, to najpierw kilka pytań – informuje przeglądając kartę – jakieś niepokojące obawy?
-żadnych – zapewnia Niall
-wszystko w porządku, tak? Żadnego bólu brzucha?
-odpukać. Żadnego – potwierdza
-dobrze.. – rozmyśla – mamy koło szóstego miesiąca, więc dziecko na tym etapie powinno częściej dawać o sobie znać
-i daje – Styles uśmiecha się – z każdym dniem coraz bardziej
-dobrze, bardzo dobrze. To zanim USG – czy w waszych rodzinach występowały jakieś ciężkie i poważne choroby?
-nie
-ani u mnie – zaprzecza loczek
-dobrze, w takim razie rozbieraj się i na kozetkę – wskazuje palcem, a Harry wydaje się być lekko zdziwiony – spokojnie kochanie, nie będę dotykać twoje chłopaka tam, gdzie nie powinnam – chichocze, a potem cała trójka zasiada przy ultrasonografie – uważaj, to zimne – ostrzega jak zawsze, jednak mimo to Niall wzdryga się, kiedy chłodny żel zostaje rozprowadzony na jego ciepłej skórze. Chwilę później czarny ekran komputera zmienia się w wiele czarno-białych plamek, a po kilku delikatnych ruchach ultrasonografu po brzuchu blondyna na monitrze pojawia się ich dziecko – zobaczcie – stuka palcem w ekran – to wasze maleństwo. Chcecie znać płeć? – pyta i spogląda na trzymającą się za ręce parę
-tak – odpowiadają równocześnie
-dobrze – milknie – no, pokaż nam się kruszynko – mówi, poruszając urządzeniem po całym podbrzuszu chłopaka – więc..- odzywa się po kilku chwilach – zostaniecie tatusiami cudownej księżniczki – uśmiecha się pogodnie, włączając głośniki, by mogli posłuchać bicia serduszka dziewczynki. Gdy w całym gabinecie rozbrzmiewa rytmiczny dźwięk uderzeń serduszka dziecka, z oczu Nialla ciekną łzy szczęścia, a Styles nie pozostaje mu dłużny, wzruszając się równie mocno, a potem całuje Horana – proszę – podaje kopertę – to zdjęcia USG z szóstego miesiąca. Widzimy się najpóźniej za półtora miesiąca – dodaje wyłączając urządzenie i podając białe ręczniczki – polecam dużo odpoczynku i żadnego większego wysiłku, a tym bardziej stresu. Nerwy nie są wskazane, ani wam ani waszej córeczce. Cieszcie się chwilami spokoju, zanim waszym życiem zawładnie ten maleńki aniołek i cóż, dalej zostańcie przy zdrowej diecie, teraz potrzeba wam wielu witamin.
-dobrze, dziękujemy – odzywa się Harry
-pamiętajcie, wszystko wszystkim, ale to, że jesteście razem i macie siebie jest najważniejsze w tym wszystkim – klepie ich po ramionach – miłością możecie zdziałać wiele – dodaje, a młodzi rodzice uśmiechają się do niej nieśmiało – będziecie świetnymi tatuśkami. Zobaczycie. A tobie Niall, służy bycie w ciąży, cały promieniejesz – chwali, na co ten rumieni się i wtula w zielonookiego.

-no i?! – krzyczy Lou, gdy tylko para pojawia się w samochodzie
-będziecie wujkami małej królewny – mówi Harry, pokazując im zdjęcia USG – będziemy mieli córeczkę! – woła radośnie do przyjaciół i przytula Nialla
-to by się w sumie zgadzało – Liam odzywa się po chwili zamyślenia
-ale co? – pyta Styles
-no, u ciebie w rodzinie też pierwsza urodziła się dziewczyna, a ty dopiero po Gemmie, czyli wasze następne dziecko powinno być chłopcem, a gdybyś to ty był w ciąży, mielibyście syna, bo u Nialla byli dwaj chłopcy
-naukowiec się znalazł, może jeszcze dokładną datę i godzinę poczęcia nam podasz nasza mądralo? – pyta, a za chwilę wraz z Paynem i Tomlinsonem patrzą zdezorientowani na śmiejących się w najlepsze zakochanych, którzy w swojej pamięci odtwarzają pamiętną noc i bez problemu mogliby odpowiedzieć na pytanie Malika
–biedne dzieciątko, będzie miało szalonych rodziców - podsumowuje Zayn żartem, wciąż się uśmiechając, gdy ruszają z parkingu kliniki – ale mimo wszystko, będę miał drugą córkę chrzestną! – woła szczerząc się wesoło
-a kto ci powiedział, że będziesz chrzestnym? – oburza się Tomlinson – może ja nim będę, hm?
-cisza – chichocze Niall – wszyscy nimi będziecie i będzie spokój, a mała będzie miała cudownych wujków i tatuśków. Oczywiście nie zapominając o swoim cudownym tacie – zwraca się w stronę Stylesa, a ten składa pocałunek na jego ustach.

Kiedy pół godziny później cała piątka kroczy w ciszy przez korytarz zarządu, wszyscy bez słowa ustępują im z drogi i posyłają dziwne spojrzenia, jednak oni nie zwracają na to uwagi. Przed samymi drzwiami gabinetu, w którym zaplanowano spotkanie, Zayn, Liam i Louis stają przed parą i posyłając im pokrzepiające uśmiechy, wchodzą do środka jako pierwsi, nie pokazując jeszcze przestraszonego Nialla i Harry’ego, za którymi zamykają się drzwi.

-co tak pilnie was do nas sprowadza? – odzywa się jeden z mężczyzn, a trójka chłopaków powoli rozsuwa się na boki
-o kurwa – przekleństwo wylatuje z ust faceta siedzącego na krześle obok – co to są za pieprzone żarty? – krzyczy coraz głośniej
-geje do cholery?!
-facet w ciąży? Horan, do chuja, gdzieś ty dupy dawał!
-nie krzyczcie i nie przeklinajcie do jasnej cholery! – Tomlinson staje w obronie przyjaciół
-Harry, Niall, co to ma znaczyć? – pyta Simon, który zdecydowanie nie wgląda na ucieszonego nowiną, a jego mina wyraża jedynie obojętność i rozczarowanie, ale pozostaje spokojny i dość opanowany – nie krzyczy jak pozostali zgromadzeni
-ślepi jesteście, czy co? – Louis traci panowanie, jednak Liam stara się go uspokoić
-to nie jest żadne to, tylko dziecko.  Dziecko moje i Nialla – przerywa Harry, mocno obejmując Horana w tali – i nie życzę sobie żadnych głupich komentarzy i krytyki, a tym bardziej niemoralnych propozycji pozbycia się dziecka, bo i tak tego nie zrobimy – stara się być opanowany i wspierać swojego ukochanego, który z nerwów jest bliski płaczu – nie obchodzą nas wasze opinie, ani innych ludzi, a jeśli nie pasuje wam męska miłość i nasze dziecko, po prostu odejdziemy – kończy stanowczo
-a my – Malik wskazuje na siebie i dwójkę pozostałych przyjaciół – razem z nimi – popiera go
-wiec lepiej dobrze się zastanówcie, co chcecie teraz zrobić, bo stracicie swój olbrzymi zarobek, jeśli zerwiemy kontrakt. I nie, nie straszcie nas konsekwencjami odejścia, znamy je bardzo dobrze i stać nas na to, a jeszcze będziecie nam dopłacać, gdy odejdziemy – Louis wyprzedza słowa zarządu
-co planujecie? – pyta Cowell
-ujawnić się naszym fanom na najbliższym koncercie, grać dalej, bez rozpadu zespołu i wychowywać nasze dziecko – odpowiada Styles zgodnie z prawdą
-a jak wy to sobie niby wyobrażacie? Dziecko i trasy, granie i kariera?
-o to nie musicie się martwić – wtrąca Zayn – oni sobie poradzą, a was nie powinno obchodzić jak to zrobią, jeśli wciąż będziecie mieć z tego całego zespołu swój zysk – kończy, a w tym momencie jego spojrzenie mogłoby wypalać dziury – jeśli to wszystko, to żegnam – dodaje i odwraca się do drzwi
-co zrobicie, kiedy dziecko się już urodzi?
-nic, będzie się działo to, co powinno – odzywa się Harry, bo jego przerażony wciąż chłopak, pozostaje milczący, ponieważ gdy ktoś mówi ci, że jesteś beznadziejny również w to wierzysz i zamykasz się w sobie
-a co z koncertami?
-i tak mamy przerwy co jakiś czas, to normalne w naszej karierze, więc jeśli kilka dni będzie bez występów i spotkań z fanami nic nikomu się nie stanie
-żadnych głupich zagrywek – Louis ostrzega gniewnie, a potem wychodzą z gabinetu i drzwi zamykają się za nimi z hukiem, zostawiając w środku zaskoczonych ich stanowczą rozgrywką mężczyzn. A kiedy echo uderzenia rozprasza się na długim pustym korytarzu, Niall tak po prostu staje w bezruchu i zaczyna płakać
-oh Ni – Harry zamyka go w uścisku, czując, że zaraz sam się rozpłacze – wszystko jest dobrze, już wszystko okej, nic się nie dzieje – szepcze, a przyjaciele przytulają ich przyjaźnie, by obojgu dodać otuchy – nie martw się, proszę, jesteś najpiękniejszy i najwspanialszy na calusieńkim świecie, nie przejmuj się opinią tych idiotów – dodaje – masz nas, jesteśmy tu razem i wszystko się poukłada, nie płacz słoneczko – całuje go, by zająć czymś jego umysł pełny czarnych, złych myśli – kocham cię i jestem z tobą, pamiętaj, to nasze wspólne życie i wspólna sprawa
-co powiesz na lody dla osłody? – Lou pyta ciepło, posyłając Horanowi delikatny uśmiech i klepie go pocieszająco po plecach – dużą porcję z dodatkowymi owocami dla naszej księżniczki, zgoda?

1 komentarz:

  1. Jak zwykle świetnie ;) bardzo romantyczny rozdział <3 czekam na next i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń