Pierwsze dni po tym, jak chłopcy poinformowali niemal znienawidzony
zarząd o stanie, w jakim znajduje się Niall i jakie są ich dalsze plany,
jako zespołu, obawiali się nieprzewidywalnego posunięcia z ich strony,
mimo tego, że ostrzegali ich w dość wymowny sposób. Wśród ekipy
pracującej z nimi przy wszystkich koncertach panowało poruszenie i dosyć
napięta atmosfera, która na całe szczęście nieco się poprawiła przed
pierwszym pokazem po dłuższej, miesięcznej przerwie urlopowej.
-Lou! – Niall rozpacza stojąc przed lustrem w samych bokserkach – Lou! Chodź tu!
-słucham? – kobieta staje w drzwiach przebieralni
-błagam cie – jęczy – oddaj mi mój dres! Przecież nie wyjdę w samej bieliźnie
-myślę, że fanki byłyby zadowolone, gdybyś wyszedł w samych bokserkach – na jej usta wpływa cwany uśmieszek – ciąża ci służy
-czy ciebie to bawi? – staje obrażony – śmiesz twierdzić, że miałbym wyjść tak? – wskazuje na swoje ciało
-a czemu nie? Myślę, że Harry się ucieszy – śmieje się
-jak
cię zaraz! – grozi – zamilcz i oddawaj mój dres natychmiast, bo
wyjdziesz tam za mnie i to ty będziesz śpiewać, bo ja się stąd nie ruszę
-nie
ma mowy! Żadnego dresu! Na pewno nie dziś! Założysz to – podaje mu cały
komplet przygotowanych wcześniej ubrań – specjalnie dla ciebie je
kupiłam, żebyś się w nie zmieścił i nie zaszkodził dziecku czymś, co
będzie zbyt bardzo uciskać twój brzuch głupku! Zobacz, nie mają guzików,
ani zamków, będzie ci w nich wygodnie – zachęca
-nigdy w życiu nie założę na siebie babskich legginsów! – protestuje
-to nie są damskie spodnie, kto ci to powiedział!
-nie chce ich – staje obrażony – chce mój dres
-ale
Niall, wybierałam to z myślą o tobie i tym, co nosiłeś do tej pory, nie
marudź i nie urządzaj scen, bo naprawdę nie oddam ci dresu, nie
wyjdziesz w nim na scenę, tym bardziej, że to jeden z najważniejszych
koncertów, po którym świat pozna prawdę
-nie obchodzi mnie to, w czym mnie zobaczą, oddaj mi dres, póki jeszcze ładnie cię proszę
-Harry! – woła stylistka – Harry! Pozwól tu na moment, potrzebuję cie!
-tak? – zjawia się po niedługiej chwili
-mógłbyś
proszę, przekonać swojego chłopaka do założenia tego, co kupiłam i
przygotowałam specjalnie dla niego? Próbuje od dwudziestu minut, a on
wcale mnie nie słucha. Nawet moja Lux nie jest taka uparta, a wierzcie
mi, potrafi pokazać, na co ją stać, gdy się na coś uprze! Zresztą nie
raz sami próbowaliście ją nakłonić do czegoś innego, niż ona chciała,
więc wiecie, o co mi chodzi. Ale Niall – wskazuje na niego dłonią – no
przecież on dziś pobija wszelkie rekordy, uparciuch jeden – poddaje się –
i proszę, pospieszcie się, niedługo wasz ważny koncert – informuje i
znika z garderoby
-Ni, słoneczko – Styles łapie Irlandczyka w ramiona
-nawet nie próbuj, tak ci się nie uda, ja nie zmienię zdania – chłopak odwraca głowę
-ale
kochanie, załóż to, co dostałeś. Lou się tak starała, by te ciuchy były
w takim stylu, jak styl twoich ubrań, które zakładałeś do tej pory,
tylko nieco wygodniejsze dla ciebie i naszej małej, która bez przerwy
rośnie – przywiera do warg ukochanego i już wie, że wygrał
-ale oni będą się ze mnie śmiać – pochmurnieje – a ja nie chcę by nas obrażali
-nie będą, zobaczysz, wszyscy będą zachwyceni
-ale ja chce dres – wygina usta w smutną podkówkę – więc loczek znów go całuje
-obiecuje ci, że dostaniesz go wtedy, gdy nasza księżniczka urośnie na tyle, by i w tych spodniach było ci niewygodnie. Zgoda?
-no okej – zgadza się niemrawo – jesteście uparci
-to ty jesteś małym uparciuchem, słonko jak taki mały osiołek
-wcale, że nie – przeczy i wciąga rękę po spodnie, których tak bardzo nie chciał zakładać
-będziesz
miał swój dres szybciej, niż ci się wydaje Ni – pociesza – nim się
obejrzysz zacznie się siódmy miesiąc i ta panienka będzie potrzebowała
jeszcze więcej miejsca – dodaje głaszcząc tak bardzo widoczny już
brzuszek ukochanego.
Od rozpoczęcia kluczowego koncertu dzielą
ich zaledwie ostatnie minuty, jednak to show zaczyna się zupełnie
inaczej, niż wszystkie inne muzyczne imprezy. Ten pokaz będzie
pierwszym, który rozpocznie nowy etap w życiu Nialla i Harry’ego, a
także kolejnym istotnym momentem całego zespołu. Koncert, który zdradzi
światu skrywaną do tej pory tak ważną i zmieniającą wszystko, tajemnicę.
Słyszą odliczanie, gdy przybijają sobie piątki dla otuchy i wsparcia.
Tym razem nie rozpoczynają od wstępnego filmiku podróży dookoła świata i
żywej mieszanki melodii ich piosenek. Tym razem tylko jedna jedyna
stróżka światła oświetla wyjście na scenę, wprowadzając nerwową
atmosferę i całkowite zdziwienie u fanek, które momentalnie stają się
cichsze. Nagle w wyjściu zza kulis pojawia się trójka przyjaciół, a
dziewczyny ponownie głośno piszczą z radości, dopóki Liam nie ucisza ich
prośbą.
-hej! – Payne woła radośnie – dziś zaczynamy troszkę nietypowo..
-ale musimy wam coś ogłosić – kontynuuje Zayn
-więc
prosimy was o chwilę uwagi i całkowitej wyrozumiałości – dodaje Lou, po
czym światło padające na ich twarze powtórnie przenosi się na wejście i
oświetla wejście na scenę, dlatego stoją w bezruchu i ciszy nieco
zdenerwowani, czekając na kolejną reakcję wszystkich zgromadzonych.
-dlaczego
trzeba ostrzegać ludzi, przed wszystkim, przed tym, kim się jest? Przed
tym, jakie ma się życie? Dlaczego po prostu nie można być sobą? – Horan
mamrocze wtulony w pierś chłopaka, kiedy czekają na moment wyjścia na
scenę
-przykro mi to mówić, ale świat nie toleruje inności, dobrze o
tym wiesz – szepcze okrutną prawdę w jego pachnące owocami włosy – ale z
drugiej strony, nie można z góry przewidzieć, jak nas ludzie
potraktują, dobrze czy źle, pewnie będą i tacy i tacy, ale spokojnie
-zniszczą nas i znienawidzą, a to wszystko tylko i wyłącznie moja wina – głos starszego chłopaka załamuje się
-kochanie, mówiłem ci już, gdyby nie ja, nie byłoby naszego dziecka i twojej ciąży, wiesz?
-tak, wiem, że dziecka nie mogłem zrobić sobie sam
-dlatego
bądź spokojny i nie daj się niczym zbić z tropu, nie możemy pozwolić,
by cokolwiek i ktokolwiek przejęło nad nami kontrolę, będzie tak, jak my
tego chcemy
-nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobił – odpowiada
-a
ja bez ciebie – dodaje – wszystko to, co ma dla mnie znaczenie, jest
ukryte tu – przykłada jedną dłoń do jego serca, a drugą do brzucha –
właśnie tu – kontynuuje spoglądając w błyszczące tęczówki chłopaka, a
potem nieco się pochyla łącząc swoje usta, z tymi należącymi do miłości
jego życia
-wiesz, w sumie to cieszę się, że nasz sekret pozostał w ukryciu tak długo
-tak, ja też, przynajmniej miałeś spokój z paparazzi i fankami przez ten czas, ale teraz pewnie nieco się to zmieni
-nie szkodzi, bo mnie ochronisz, jak mój prywatny superbohater
-oczywiście, że tak, zawsze cię ochronię, nawet, jeśli miałbym ryzykować własne życie
-oh – westchnął – kocham cię
–ja
ciebie też – brunet wypowiada słowa wyznania niemal bezgłośnie w
kierunku Irlandczyka, kiedy razem opuszczają zatopione w ciemnościach
kulisy.
Oczekiwanie całej areny na kolejny ruch zespołu, zdaje
się trwać wieczność, a w tłumie słychać już poruszenie, niezrozumienie i
szepty, gdy nagle z ciemności wyłaniają się dwie drobne postacie.
Harry
bez przerwy obejmuje Nialla w pasie i powoli prowadzi go, do
czekających na nich chłopców i fanek. Z jego twarzy można odczytać
strach, przerażenie, ale również niewypowiedzianą, błagalną prośbę o
spokój i wyrozumiałość dla tego niewyjaśnionego, owianego zagadkami,
wydarzenia, które wszyscy mogą właśnie zobaczyć na własne oczy. Na
arenie zapada nagła cisza, słychać jedynie urywane oddechy przy
mikrofonach. Każde najdrobniejsze spojrzenie jest skierowane na przybyłą
dopiero parę, której przyjaciele posyłają pocieszające, delikatne
uśmiechy, by przypomnieć, że nie są z tym wszystkim sami i oni zawsze
będą z nimi.
-cześć wszystkim – Styles włącza swój mikrofon i
odzywa się nieśmiało, bez tej odwagi, którą miał na każdym poprzednim
show – wiem, że nie takiej niespodzianki się spodziewaliście, wiem też,
że to nie dodatkowy koncert w mieście, spotkanie z nami czy nowa seria
kosmetyków, ale mam nadzieję, że nie uciekniecie stąd i nie zostawicie
nas – mówi i rozgląda się po całej arenie pogrążonej w ciszy,
jednocześnie mocniej przytulając błękitnookiego, by choć nieco się
uspokoił – wiemy, że to może wydawać się dziwne i niemożliwe.. –
zawiesza – ale tak to właśnie wygląda, ja i Niall spodziewamy się
dziecka – kontynuuje rozglądając się dookoła – zapewniam was, że to
niczego nie zmieni, bo cała nasza piątka – wskazuje na każdego z
przyjaciół – wciąż będziemy grać razem, tak jak do tej pory. Nie będzie
żadnego rozpadu naszego zespołu, nie pozwolimy na to. Więc jeśli mogę
was o coś prosić, to proszę o zrozumienie i wyrozumiałość, bo nie
chciałbym, by ktokolwiek oczerniał moją rodzinę i najlepszych
przyjaciół. Będę wam za to ogromnie wdzięczny i do końca życia pozostanę
waszym dłużnikiem. Wiem, że do tej pory nie dostaliście żadnych okazji
do odkrycia tego maleńkiego sekretu – wskazuje na brzuch niebieskookiego
– bo wszystko było znakomicie ukryte, ale koniec z tą tajemnicą, bo
postanowiliśmy o wszystkim wam już powiedzieć. Zdajemy sobie sprawę, że
na ogół wszystko to, co wygląda normalnie, nie zapowiada takich zmian,
jak ta, i nikt nie podejrzewał, że cokolwiek takiego się wydarzy, ale
jednak stało się. Mamy tu cud, dlatego chciałbym, żebyście dobrze
zastanowili się nad każdym kolejnym wypowiedzianym przez was słowem, czy
oburzonym krzykiem, ponieważ każde z nich będzie stresowało zarówno
nas, jak i Nialla z dzieckiem, a tego nie chcemy, on nie może się teraz
niczym martwić. A wy chyba nie chcecie sprawić, żebyśmy odeszli w cień i
nie pokazywali się już w ogóle na waszych oczach – kończy swoją
przemowę – a teraz uważam, że powinniśmy zacząć zabawę! – krzyczy
radośnie, a na całej sali rozbrzmiewają oklaski i okrzyki radości, co
sprawia, że Niall wzrusza się i dziękuje wszystkim swoim fanom.
Podczas
dalszej części koncertu wszyscy są pełni niekończącej się energii i
radości, a fani chętnie śpiewają wszystkie utwory i bawią się wraz z
nimi. Chłopcy biegają po scenie, jednak co jakiś czas zwracają uwagę
blondynowi, by usiadł i śpiewał z podestu, na co ten wzdycha i zaczepia
ich, kiedy fanki wykrzykują w jego kierunku entuzjastyczne pozdrowienia.
Harry, po raz pierwszy od czasu, w którym związał się z Niallem, nie
musi się przed nikim ukrywać tego, co czuje. Nie musi panować nad tym,
co chciałby robić w danej chwili, aż tak bardzo, dlatego co chwila
pojawia się przy Horanie i przytula go z ogromnym uśmiechem na ustach.
.. I wish that I could take you to the stars
I’d never let you fall and break your heart
And if you wanna cry or fall apart
I’ll be there to hold you..
.. Oh, I will carry you over
Fire and water for your love
And I will hold you closer
Hope your heart is strong enough
When the night is coming down on you
We will find a way..
Przepełniająca
ich radość i szczęście, to zbyt małe określenie na to, jak czuli się
chłopcy, gdy wszystko kierowało się na dobrą drogę, pozostawiając
niepotrzebne obawy i strach daleko za sobą. Czuli, że postąpili słusznie
i razem wszystko im się uda, bo zawsze będą mogli liczyć na siebie i
przyjaciół. Bo teraz, gdy mogą wsłuchać się w siebie i analizować swoje
życie na spokojnie, zrozumienie celu, do którego dążą, okazuje się
łatwiejsze niż dotychczas, a to przywraca wyczekiwaną równowagę i stałe
poczucie bezpieczeństwa. Bo gdy wie się, że można liczyć na bliskich i
zawsze ktoś wyciągnie swoją pomocną dłoń i okaże dla nich wsparcie,
życie okazuje się dużo prostsze i przyjemniejsze.
.. The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time
Is frozen.. the story of, the story of..
..The story of my life I give her hope..
***
-Niall?
– loczek odzywa się, przerywając ciszę, kiedy leżą razem w swojej
sypialni, wciąż delikatnie przesuwając dłonią po ciepłej skórze na
brzuchu Horana
-tak? – odpowiada, mocniej zaciskając dłoń na palcach Stylesa
-czy ty jesteś w pełni świadomy tego, że zaczął się właśnie trzydziesty tydzień? Że to już ósmy miesiąc twojej ciąży?
-tak, wiem o tym bardzo dobrze. To już trzeci trymestr. I co w związku z tym?
-jak to, co? To już prawie końcówka. Nim się obejrzymy zaczniesz mi tu rodzić. To już naprawdę niewiele czasu
-nawet
mi o tym nie przypominaj. Umrę z bólu i cierpienia – chowa głowę w
bluzie Stylesa – ja po prostu sobie umrę i więcej mnie nie zobaczysz
-nawet
nie gadaj mi takich głupot – gani go – dasz radę, pomogę ci, jak tylko
będę potrafił, ale teraz nie zmieniaj tematu, który zacząłem, zostało
nam bardzo mało czasu – mówi poważnie
-już to słyszałem, co z tym dalej? – odrzeka, bawiąc się szczupłymi palcami bruneta
-a to, że my nic nadal nie przygotowaliśmy
-jakie
my? Jakie my? To ty nic nie zrobiłeś, to znaczy nie, zrobiłeś, nasze
dziecko mi zrobiłeś, ale wciąż to ty nic nie poczyniłeś w dalszym
kierunku. Ja jestem w ciąży i mnie to wystarczy, a ty się martw, co
dalej i załatw całą resztę – mówi, a mina Harry’ego ulega gwałtownej
przemianie na zrozpaczenie. Czuje, że wszystko zepsuł, dlatego ma ochotę
płakać, gdy nagle Niall zaczyna się głośno śmiać – żartowałem głuptasie
– całuje go, gdy słyszy, jak szybko bije jego serce – wiem, że musimy
zrobić dużo rzeczy zanim nasza księżniczka zawita w nasze progi, więc,
od czego chcesz zacząć?
-jezu, ja zejdę przez ciebie kiedyś na zawał –
przyciąga swojego chłopaka do siebie jeszcze bliżej i oplata jego ciało
ramionami – widzisz aniołku – dotyka brzucha – twój tatuś jest niemądry
i ja kiedyś przez niego umrę – kontynuuje, gdy pod palcami czuje
delikatne kopanie nóżek dziecka, więc ciągnie nadgarstek Nialla by i on
przyłożył tam swoją dłoń – tak właściwie, to potrzebuję cię do
wybierania i decydowania, do niczego więcej, bo tak nie pozwolę ci robić
niczego innego – kładzie drugą dłoń na ręce swojego kochanego, który ma
ją na swoim dużym brzuchu
-domyśliłem się tego
–ty i księżniczka
będziecie odpoczywać, a ja i chłopaki zajmiemy się resztą. W końcu
zobowiązali się nam pomóc w przygotowaniach pokoiku dla maleństwa i we
wszystkim tym, w czym będziemy potrzebowali pomocy.
Loczek zniża
się do wysokości brzucha ukochanego, ostrożnie unosi jego polarową bluzę
wraz z bluzką, a następnie siada między nogami Irlandczyka i przykłada
dłonie do rozgrzanej skóry chłopaka. Palce bruneta delikatnie muskają
jego ciało, kiedy kreśli różne wzroki i rozpoczyna swój wesoły monolog
skierowany do dziecka, w ogóle nie zastanawiając się nad tym, jak to
może wyglądać z boku, a Niall po prostu przygląda mu się z uśmiechem na
ustach i przepełnia go szczęście, gdy widzi jak zielonooki oddaje się
całej sytuacji i jak wczuwa się we wszystko. Cały obrazek rozczula jego
małe serduszko do tego stopnia, że czuje napływające do oczu łzy, a w
dodatku odnosi wrażenie, że ten moment ktoś im błogosławił, ponieważ
wokół panuje przyjemna i magiczna atmosfera zwykłego dnia, a taki Harry,
który z każdą chwilą staje się troskliwym ojcem i partnerem życia, jest
wspaniały, cudowny, uroczy i kochany i Niall ma nadzieję, że tak będzie
już zawsze, już zawsze będzie tak wspaniale jak teraz – będą sobie
radzić i będzie w porządku – i nigdy się to nie zmieni, bo w życiu
należy się starać, by wszelkie historie dobrze się zakończyły, ponieważ
mamy na to ogromny wpływ. Musimy tylko samodzielnie podejmować decyzje i
być wystarczająco odważnym, by walczyć o szczęście pomimo przeciwności i
strachu o niepowodzenie, bo skrywanie się we własnej duszy i zamykanie
się na bliskich i świat nie przyniesie niczego dobrego – to tylko
sprawi, że zrobimy olbrzymi krok w tył, oddalając się od szczytu
sukcesu. Należy przy tym wszystkim mieć oparcie w najbliżej sercu
osobie, która nieświadomie, w każdej chwili, daruje nam coś, co trudno
nazwać, co jest tym, bez czego nie moglibyśmy funkcjonować, osobie,
która porusza w nas coś, o istnieniu czego nie mieliśmy wcześniej
pojęcia. Osoba, która jest i zawsze będzie cząstką naszego życia, która
sprawi, że nie tracimy z oczu tego, czego pragniemy, nawet w trudnych
chwilach, gdy zdaje się, że świat i wszyscy wokoło są silniejsi, bo
oboje dążymy do tej samej gwiazdy, oboje się wspieramy i dajemy nadzieję
na lepsze jutro. A w końcu sekret tkwi w tym, by się nie poddać.
***
Gdy
Horan nareszcie słyszy warkot odjeżdżającego z pod domu samochodu,
wzdycha z ulgą i opada na kanapę w salonie, gdzie rozkłada się wygodnie,
mając nadzieję, że choć przez chwilę będzie mógł odpocząć od ciągłych
pytań Harry’ego i reszty chłopców o swoje samopoczucie i stan dziecka,
bo choć wszystkich bardzo kocha i jest wdzięczny za pomoc, troskę i
opiekę w każdej sekundzie doby, uważa, że wszyscy nieco przesadzają w
ostatnich dniach, a przecież on jeszcze nie rodzi, to dopiero
rozpoczynający się dziewiąty miesiąc. W końcu ma przeczucie, że do
porodu został mu jeszcze dość długi czas i wytrwa całe czterdzieści
tygodni, ale nikt nie chce mu wierzyć, mimo że to on jest w ciąży a nie
ktoś inny. Zresztą czuje się wspaniale i w pełni sił, co pochwaliła na
ostatniej wizycie dr.Vi, więc promienieje, mimo zdarzających się bólów
nóg, pleców czy brzucha przez wielogodzinne treningi kopania ich
córeczki, dlatego nie chce martwić się na zapas i szykować na poród na
miesiąc przed czasem.
Gdy włącza laptopa i loguje się na
twittera, jednocześnie otwierając kilka kart z różnymi forami
plotkarskimi by zobaczyć, co się o nich pisze, ma nadzieje, że Harry’emu
nie przyjdzie do głowy wydzwaniać co pięć minut, by dowiedzieć się, że
jeszcze nic się nie zaczęło, a on wciąż spokojnie siedzi w domu i nie
wybiera się do szpitala urodzić mu córki. Od razu wyrzuca z głowy głupią
myśl i zabiera się za czytanie wysłanych do niego tweetów z
gratulacjami i serdecznymi życzeniami, a także powtarzającymi się
pytaniami o samopoczucie i nienarodzone jeszcze dziecko. Uśmiecha się,
czytając niektóre wiadomości i zabawne komentarze, gdy nagle przerywa mu
donośny dzwonek do drzwi. Niechętnie podnosi się z miękkiej kanapy i
udaje się na korytarz, by sprawdzić, kto śmiał przeszkodzić mu w wolnym
czasie przeznaczonym tylko dla niego.
-hej tatuśku! – radosny
głos rozbrzmiewa w jego głowie, a zmarznięta dziewczyna ostrożnie rzuca
się na niego i przytula go mocno, jeszcze zanim jego mózg zakoduje, kto
raczył złożyć mu niezapowiedzianą wizytę
-Gemma? A co ty tutaj robisz? – pyta zaskoczony
-przyszłam
odwiedzić mojego przyszłego szwagra – odpowiada, pospiesznie ściągając z
siebie ciepłą, lekko ośnieżoną kurtkę, czapkę i buty, a Horan zamyka za
nią drzwi
–niech zgadnę, Harry cie tu przysłał, prawda? – pyta podejrzliwie, gdy znajdują się już w salonie
-nie – zaprzecza z lekkim uśmiechem i wciąż zaróżowionymi z zimna policzkami i nosem
-oh proszę cię, nie kłam mi tu
-a co, wolałbyś telefon dzwoniący co pięć minut bez przerwy?
-nie – odpowiada bez zastanowienia
-no właśnie, więc powinieneś być mi wdzięczny, niewdzięczniku
-dzięki – posyła jej przepraszający uśmiech - a co ty mu powiedziałaś, że się zgodził?
-postanowiłam
trochę go uspokoić i obiecałam, że do ciebie wpadnę i zajmę się tobą do
ich powrotu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko i wolisz moje
towarzystwo niż jęczącego ci do ucha Harry’ego, choć w sumie to ja sama
nie wiem – zamyśla się – może lubisz jak ci bez przerwy jęczy –
chichocze, a na jej policzkach pojawiają się niemal identyczne dołeczki,
jak te Stylesa
-Gemma! – woła i czuje, jak jego twarz przybiera odcień ciemnej czerwieni
-dobra,
dobra, nie wnikam, co robicie i co lubicie – śmieje się nadal – to jak,
mogę zostać i potowarzyszyć ci w ten szary dzień?
-możesz, ale pod warunkiem, że nie będziesz pytać w każdej minucie, czy rodzę, wtedy pozwolę ci zostać ze mną do ich powrotu
-obiecuje, ale.. – zaczyna
-a
gdyby coś było nie tak – wtrąca się, gdy dziewczyna zaczyna mówić – dam
ci znać, jasne, nie ma sprawy, ale nie martw się bardziej niż ja -
zrobić ci coś do picia? – proponuje przyjaźnie
-ja zrobię – wstaje – a oprócz herbaty chcesz coś zjeść?
-a wiesz, że ja nie jestem kaleką, tylko facetem w ciąży? I mogę sam przygotować sobie i tobie gorącą herbatę?
-a to nie to samo, niepełnosprawny i facet w ciąży? – pyta ze śmiechem i podnosi się z fotela, a blondyn rzuca w nią poduszką
-to nie to samo, wariatko
-aj cicho już, ja zrobię
-z ciebie taki sam uparciuch i głupek jak z Harry’ego, widać, że jedne geny i pokrewieństwo was łączą
-pamiętaj,
że to ja jestem wybitniejszą osobą tej rodziny, a nie ten półgłówek,
zawsze będę lepsza i mądrzejsza od niego – pokazuje mu język z szerokim
uśmiechem i wychodzi do kuchni, a kilka minut później wraca do salonu z
herbatą i przekąskami
-dzięki
-nie ma za co – przysiada się do Irlandczyka i w ciszy popijają herbatę
-Gemma? – Horan nagle przerywa milczenie
-tak? – zerka na niego
-myślisz, że Harry jest pewny swoich uczuć? – pyta nerwowo bawiąc się rąbkiem bluzy
-nigdy
nie widziałam go w takim stanie, w jakim jest teraz, on jest
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie Niall – zapewnia – ale hej, czym
ty się martwisz głuptasie?
-że to się skończy szybciej, niż się
zaczęło – szepta, a w jego oczach pojawiają się łzy, więc Gemma
pospiesznie przytula go bez zastanowienia
-czego się boisz? – pyta pocierając jego plecy w uspokajającym geście
-wszystkiego, boję się wszystkiego Gemma – mamrocze
-a czego boisz się najbardziej?
-samotności – szepta, gdy łza spływa po jego policzku – i tego, że nikt mnie nie zrozumie
-w sensie, że Harry miałby cie zostawić?
-mhm – kiwa głową i pociąga nosem
-zapomnij,
wiem, że mój brat jest głupi, ale nie aż tak. I o resztę też się nie
martw, poradzicie sobie, a w razie czego, wiesz, że możecie na nas
liczyć, ja pomogę zawsze, jeśli będzie taka potrzeba
-tak myślisz? – upewnia się
-tak,
tak właśnie myślę Niall i wiem, że to, co się między wami dzieje jest
niepowtarzalne i wyjątkowe, a Harry nigdy nie doświadczył czegoś
takiego. On jest ci oddany bardziej niż muzyce, którą kocha od
urodzenia, wiesz? – uśmiecha się do niego przyjaźnie – i sądzę, że o
zrozumienie twoich myśli i uczuć, nie musisz się bać, bo wasza dwójka
rozumie się jak nikt inny. Wy zawsze wiecie, rozumiecie i widzicie
więcej niż wszyscy dookoła. To nie może się wam nie udać Ni – pociesza
go – z maleństwem też dacie radę, co prawda rodzicielstwo to nie jest
prosta rzecz, ale wy macie siebie i przyjaciół, a do tego zawsze są
rodziny, które pomogą wam jak tylko będą mogły i na tyle ile wy im na to
pozwolicie
-a jeśli jednak sobie nie poradzimy? – pyta, a przerażenie sprawia, że jego serce przyspiesza
-hej,
mały, po pierwsze to się uspokój, jeśli chcesz ze mną rozmawiać, bo ja
nie zamierzam zaraz dzwonić do swojego brata, że zacząłeś mi tu rodzić
przed terminem, a po drugie, wiesz, nie mogę ci powiedzieć, że wszystko
pójdzie wam z górki, świat niestety może nas zranić na wiele rozmaitych
sposobów i nie zawsze jesteśmy w stanie wszystkiego uniknąć, na pewno
spotkają was jakieś przykrości, czy drobne kryzysy, tak samo jak i mnie,
jak waszych przyjaciół, jak wszystkich. Ale musisz pamiętać, że nasze
życie właśnie na tym polega, by szukać rozwiązań i odpowiednich taktyk,
by wyciągać wnioski z sukcesów, ale także porażek i potknięć. Jeszcze
parę tygodni i wasze życie zmieni się bardziej niż stało się to przez
ciążę i wasz związek, ale to dla was nowy początek, zaczniecie wszystko
od nowa, tak jakby od zera. W waszej historii rozpocznie się nowy
rozdział, w którym nikt wam nie powie, co macie i co musicie, będziecie
zobowiązani do większości rzeczy dochodzić sami, ale jeśli będziecie
szczerzy w swoich uczuciach, będziecie się wspierać, a przede wszystkim
pozostaniecie sobą, tak jak do tej pory, nic złego was nie spotka i
dostaniecie się na szczyt sukcesu razem
-jesteś wspaniała Gemma,
dziękuje ci tak bardzo – Horan szepta – nawet nie wiesz jak się cieszę,
że Harry ma taką cudowną siostrę
-aw – uśmiech znów dosięga jej twarzy – już bez przesady – macha ręką
-i
myślę, że nasze dziecko, będzie miało najlepszą ciocię pod słońcem,
która czegoś mądrego je do życia nauczy, a nie zdemoralizuje jak Louis –
śmieje się
-to miłe, co mówisz
-taka prawda Gemma, nadajesz się na jakąś psycholożkę czy coś
-dzięki,
zawsze do usług, pamiętaj. A jeśli kiedykolwiek ten głupek będzie cie
wkurzał, daj mi znać, z wielką chęcią wygarnę co nieco mojemu bratu
-dobrze, będę pamiętał
-a
tak w ogóle, cóż za dzieciątko nosisz w tym swoim brzuszku, bo ten
gamoń nawet mi nie powiedział, gdy tak panikował i przypominał, co mam
robić w razie czego
-będziesz się zajmować swoją siostrzenicą – niebieskooki informuje i uśmiecha się ponownie
-aww! Wybraliście już imię dla swojej zimowej księżniczki?
-hmm.. Elsa? – odpowiada po chwili śmiejąc się wesoło – nie, jeszcze nie wybraliśmy
-Kraina Lodu? Czemu nie Olafku kochający się przytulać – chichocze - a tak na poważnie, macie w ogóle jakieś propozycje?
-nie – zaprzecza powtórnie
-no
to na co jeszcze czekasz, przejrzyjmy imienniki w Internecie! – woła
ożywiona i wstaje po, wcześniej odłożonego przez blondyna, laptopa.
Całe
popołudnie spędzają wspólnie na kanapie przed ekranem, ponieważ mroźna
pogoda za oknem i ciemne, deszczowe chmury nie zachęcają do wyjścia na
spacer. Wspólnie czytają o znaczeniu imion, które nadawałyby się dla
małej, czy przeglądają inspiracje do urządzenia pokoiku dla dziecka i
czas leci im w przyjaznej, radosnej atmosferze, dlatego nawet nie
zauważają, gdy do salonu wpada spanikowany, krzyczący Styles, który
rzuca się na Horana omal nie płacząc.
-hej Gemma, hej Niall – wita się Lou, wchodząc do salonu z radosnym uśmiechem na ustach
-wybaczcie
za niego, nie mogliśmy go powstrzymać, gdy wysiadł z samochodu – Payne
wtrąca, wzruszając ramionami – był nieznośny na zakupach – skarży się
-i
przez niego i tą jego głupią obsesję nie mamy wszystkiego, po co
pojechaliśmy – odzywa się Malik – panikował, że Niall zacznie rodzić, a
jego przy tym nie będzie, więc będziemy musieli jechać jeszcze raz, po
resztę wyprawki
-Harry – Niall odciąga od ciała wtulonego w niego
chłopaka i przemawia do niego spokojnie i z opanowaniem – Harry –
powtarza, gdy ten nie reaguje - uspokój się, słyszysz? Powiedz mi, czy
ja wyglądam na kogoś, kto właśnie zamierza urodzić? – pyta, dalej
trzymając go za ramiona – no wyglądam? – ponawia, a loczek kręci głową –
czy ty sądzisz, że ja ruszyłbym się z tego domu do szpitala bez ciebie?
Bez chłopaków? Bo jeśli tak myślisz, to trzepnij się w te swoją głupią
makówkę – kończy całując go – nie pozwolę na to, by nasza córka urodziła
się bez ciebie, nie martw się o to głuptasie
-to twoja wina idiotko! – Styles posyła siostrze wrogie spojrzenie, gdy odwraca głowę od swojego ukochanego
-Harry!
Słownictwo! – upomina go Niall – jeszcze raz przeklniesz, czy wyzwiesz
swoją siostrę, a tego pożałujesz – ostrzegł, a Gemma zaśmiała się
pokazując bratu język – zobaczysz, nie pozwolę ci dotknąć ani mnie, ani
twojej córki. Nawet w jednym pomieszczeniu z nami nie będziesz siedział –
dokończył, a loczek westchnął
-miałaś do mnie dzwonić
-ale nie było powodu, nic się nie działo - wyjaśnia
-ale ja się martwiłem
-Harold
- poważny ton głosu blondyna uciszył go – daj jej spokój, to ja nie
pozwoliłem jej do ciebie dzwonić, bo nie było takiej potrzeby, miałeś
razem z naszymi przyjaciółmi zająć się zakupami dla twojego dziecka, a
ty co? Panikujesz i przez to znów będziecie jeździć po galeriach.
Chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli oni – wskazał palcem na trójkę
siedzącą na drugiej sofie – mają cie już dosyć, więc cie zostawią i
będziesz wszystko załatwiał sam
-przepraszam – spuszcza głowę – masz.. macie rację, panikuję zbyt dużo
-zdecydowanie
zbyt dużo – zgadza się Horan – ale i tak będziesz wspaniałym ojcem,
tylko trochę wyluzuj i uświadom sobie, że bez ciebie nigdzie nie pójdę.
***
Kolejne
dwa tygodnie mijają na ciągłych przygotowaniach dziecięcego pokoiku, do
którego blondyn nie ma wstępu i ostatnich czterech koncertach z trasy,
na których Niall, choćby chciał, nie ma siły biegać ani skakać, dlatego
większą część pokazu przesiaduje w miejscu, a jego jedynym ruchem,
oprócz machania do dziewczyn, przekomarzania się z chłopakami na
przemowach i przyjmowanie całusów od loczka, jest powolne i ostrożne
przemieszczenie się w różne części sceny, by fanki w innych sektorach
nie poczuły się urażone. I chociaż kochają występować, cała piątka
niezmiernie cieszy się z następnej przerwy, przed kontynuacją zwiedzania
stadionów w kolejnej trasie, ponieważ termin porodu zbliża się
nieubłaganie szybko, więc Irlandczyk nie może być już na scenie.
***
-wróciliśmy! – Styles krzyczy od progu
-mam
nadzieję, że to już wszystko – mówi Horan, gdy razem z Gemmą pojawiają
się na korytarzu – i że to były wasze ostatnie zakupy i tym razem nie
zapomnieliście o niczym
-chodź szybko! – Louis pospiesznie ciągnie go
do salonu, gdy tylko Harry kończy się z nim witać – musicie zobaczyć te
wszystkie urocze ciuszki! – woła radośnie, a potem wszyscy razem siedzą
w pokoju, przeglądając dziewczęce sukieneczki, bluzeczki, spódniczki i
całe masy innych maleńkich ubranek
-sądzicie, że będzie potrzebowała
tylu ubrań? – pyta Niall, gdy w jego dłoniach ląduje kolejna torba z
nieznanego mu sklepu dziecięcego
-wujek Zayn będzie dbał, żeby wasza księżniczka była małą damą – Mulat uśmiecha się szeroko
-ale to musiało kosztować fortunę! – lamentuje Irlandczyk, wznosząc ręce ku górze
-stać
nas na to, jesteśmy gwiazdami – przypomina mu Lou – jeśli nam się
zachce to kupimy jej ciuszki zdobione diamentami i też będzie świetnie
-o
nie, ani mi się waż, żadnych drogocennych kamieni na moim dziecku, już
lepiej zostańcie przy tych wszystkich ubrankach, których pewnie kupicie
całe tony, bo jak wiecie dzieciaki szybko rosną i co chwila potrzeba im
coś nowego – mówi, a zaraz potem rozczula się nad kolejnym dopasowanym
komplecikiem małych ciuszków.
-podobają ci się? – pyta Harry
przysiadając się za plecy ukochanego i masując je, gdy przyjaciele i
Gemma odnoszą poskładane ubranka do szafek w pokoju dziewczynki
-są
cudowne, tak niewyobrażalnie maleńkie i fantastyczne, prześliczne –
szepcze, relaksując się pod dotykiem bruneta – jeśli Zayn będzie ją
ubierał tak modnie, jak ubiera siebie, to o naszą pannę będą biły się
tłumy – chichocze – będzie najmodniejszym dzieckiem na tej planecie
-już
ja jej będę pilnował! – zapewnia – Zayn zadba o ubiór, Liam o jej
edukację, a Louis będzie tym, który będzie kupował jej wszystkie
zabawki, jakie tylko sobie zażyczy. Tak mi dziś zapowiedzieli, podczas
naszej wyprawy po galerii handlowej
-rozpieszczą ją, wiesz o tym?
-będzie
naszą małą księżniczką czy tego chcemy czy nie, wszyscy będą ją
wiecznie rozpieszczać i kochać bezgranicznie – mówi rozmarzony,
przekładając swoje dłonie, by dotknąć brzucha – już wkrótce – dodaje, a
jego oczy lśnią radośnie
-pomyśl, że są jeszcze kochane babcie, które
będą chciały dla tego aniołka wszystkiego – brunet szepcze przytulony
do pleców Irlandczyka
-cii.. nawet nie chcę sobie tego wyobrażać, najważniejsze jest to, żebyśmy my ją kochali
-oczywiście, że tak kochanie
-a
pamiętasz, że tej księżniczce trzeba wybrać imię? – Niall całuje
Harry’ego, a ten przeciąga pocałunek, ponieważ jest spragniony jego
dotyku i naprawdę nie ma teraz głowy, by ustalić tak ważną rzecz, jak
imię ich córki.
***
-jak się czujesz kochanie?
-nie, nie rodzę. Będziesz wiedział, gdy to się zacznie – Niall wyprzedza jego myśli i słowa, wzdychając cicho
-potrzebujesz czegoś?
-ciebie,
potrzebuję ciebie i twojego ciała, twojego ciepła i twojego dotyku,
więc do cholery wracaj do łóżka natychmiast, tu, do nas, bo ja i nasza
kruszynka bardzo się za tobą stęskniliśmy, przez te wszystkie wizyty
naszych rodziców i rodzin chłopców – mówi stanowczo i czeka, aż loczek
zjawi się obok niego, spełniając jego zachciankę – tak jest zdecydowanie
lepiej, o niebo lepiej – podsumowuje, kiedy brunet wspina się na łóżko i
kładzie przy nim przygarniając w swoje ramiona, więc Irlandczyk od razu
ochoczo się w niego wtula
-chciałem, żebyś zobaczył gotowy pokój
-później!
– krzyczy cicho – teraz ja i twoja córka chcemy ciebie – powtarza Horan
i Harry już wie, że nie warto zadzierać z ukochanym i jego szalejącymi
hormonami, dlatego ponownie potulnie obejmuje go ramieniem i muska jego
skórę delikatnymi pocałunkami
-jak tak dalej pójdzie, dotrwasz do końca dziesiątego miesiąca – szepcze loczek, przenosząc wolną dłoń na brzuch blondyna
-mówiłem wam wszystkim, że urodzę dopiero w czterdziestym tygodniu – uśmiecha się
-w takim razie zostały ci niecałe dwa tygodnie – odpowiada spokojnie
-akurat tyle, by wybrać imię – odzywa się wplatając dłonie we włosy bruneta – jakieś pomysły?
-nie – zaprzecza – nie wybrałeś niczego z Gemmą?
-to
nie z twoją siostrą mam dziecko, tylko z tobą, to będzie nasza córka,
więc razem wybierzemy jej imię. Co prawda przejrzałem z twoją siostrą
kilka imienników, ale to tylko dla zapoznania się z sytuacją, a nie
konkretnym podjęciem decyzji
-w takim razie, poszukajmy czegoś w
Internecie – mówi, wyciągając rękę po leżącego na szafce laptopa. Przez
kilka chwil przeglądają różne strony z imionami, a także zapoznają się z
ich znaczeniami.
-Alex? – pyta Niall
-kojarzy mi się z psem. Może Diana?
-nie – jęczy – a co powiesz na Amelię?
-nie – zaprzecza – Emily?
-jak jakaś babcia – odpowiada Horan – może Julie?
-mam złe skojarzenia przez Szekspira, może Justine?
-nie, bo to kojarzy mi się z Bieberem. Rose?
-nie pasuje mi. Nathalie? Sarah?
-nie.. – przeciąga – a może Harriet? Po tatusiu
-to będzie niesprawiedliwe. Może Lilly?
-to takie.. popularne.. – zamyśla się – myślę, że gdybyśmy mieli mieć syna, nie byłoby takiego problemu
-dlaczego?
-dalibyśmy
mu na imię Narry, z naszych imion i byłoby i oryginalnie i
sprawiedliwie i odpowiednio. Mielibyśmy problem z głowy – wzdycha –
dlaczego to takie trudne?
-bo imię to ważna sprawa. Wiele osób
wierzy, że ze znaczenia imienia częściowo bierze się charakter dziecka,
dlatego wybranie właściwego wcale nie jest takie proste, jak pozory
mówią
-to chyba mamy problem.. – przymyka powieki, lecz usta Harry’ego ożywiają go
-zostawmy to, myślę, że imię przyjdzie do nas i do niej samo, gdy tylko ją zobaczymy, a teraz pokaże ci jej pokój, chodź
-no dobrze, skoro tak uważasz, zgoda
-musisz
zobaczyć, co przygotowaliśmy i gdzie będzie mieszkać nasza kruszynka,
dopóki sama nam nie powie, jak chciałaby mieć urządzone wnętrze.
Harry
prowadzi blondyna do pokoiku zaraz obok ich sypialni. Gdy wchodzą do
środka loczek znajduje włącznik światła i używa go, co sprawia, że pokój
rozświetlają tysiące zwisających z sufitu maleńkich światełek,
wyglądających jak diamentowe kropelki deszczu. Podłoga jest pokryta
jasnymi panelami i kilkoma puszystymi dywanikami w odcieniach fioletu, a
ściany skąpane zostały w barwie jaśniuteńkiego beżu. Komplet
dziecięcych mebelków wybranych przez przyjaciół jest w nutach jasnego
brązu z maleńkimi słodkimi króliczkami na wierzchnich warstwach. Całość
jest ze sobą bardzo zharmonizowana i dopasowana do niedużego
pomieszczenia. Z prawej strony od wejścia ustawiona została szafa z
ubrankami, a także komoda z szufladami i przewijakiem dla noworodków. Na
ścianach wisi kilka półek, na których w równych rządkach poustawiane są
jasne pluszaki. Okna są przysłonięte jasnymi firankami, które zapewnią
komfort spania małemu dziecku, natomiast na środku pokoju stoi nieduże
niemowlęce łóżeczko z przepięknym bladoróżowym baldachimem, ze złotą
kokardą, sięgającym do samej podłogi. Niall zamiera w bezruchu,
przykłada dłoń do ust i czuje jak po jego policzkach lecą łzy, bo nie
potrafi poradzić sobie z emocjami, jakie właśnie ogarnęły jego umysł.
-dlaczego
płaczesz kochanie? – Harry przytula ukochanego – coś nie tak? Coś ci
się nie podoba? – pyta zmartwiony nagłym napadem płaczu chłopaka
-Nie
podoba się? Nie, nie. W żadnym wypadku, wszystko jest w porządku –
zaprzecza natychmiastowo – po prostu.. tu jest tak pięknie – błękitnooki
szepcze tak cicho, jak gdyby bał się zepsuć panującą w pokoju magiczną
atmosferę – przepięknie to wszystko urządziliście – mocniej przytula się
do Stylesa, a po policzkach lecą mu kolejne łzy, ponieważ jego marzenia
urzeczywistniają się coraz bardziej z każdą kolejną chwilą – i
pomyśleliście nawet o nas i o tym jak będziemy spędzać tu czas z naszą
córeczką – uśmiecha się przez łzy szczęścia, wskazując na duży podwójny
jasnobeżowy fotel z puchowymi poduszkami
-tak, to wszystko dla
ciebie, byś mógł wygodnie sobie usiąść, gdy będziesz ją karmił czy
kołysał do snu, śpiewając kołysanki – brunet gładzi dłonią jego policzek
-ty też będziesz to robił, wiesz?
-z największą przyjemnością – stwierdza, całując Irlandczyka i ścierając jego łzy kciukiem
-ah
– wyrywa się starszemu – tu są nawet nasze wspólne zdjęcia! – piszczy
entuzjastycznie obracając się w kierunku fotela – i są w takich pięknych
ramkach – podziwia
-to zasługa Zayna, to on to wymyślił, zresztą
oni wszyscy bardzo mi pomogli w urządzaniu tego maleńkiego królestwa.
Bez nich nie dałbym rady, a tak, razem ustalaliśmy, co i jak ma tu być, i
nie jest tak stereotypowo, że wszystko w różu
-i to mnie właśnie cieszy. Nasze dziecko nie będzie różową landrynką
-i
Gemma nam trochę pomogła, nadzorowała całą pracę, podpowiadając, co ci
się spodobało, gdy razem przeglądaliście dziecięce strony internetowe
-a to mała małpa!
-ale
zobacz, dzięki niej masz większość tych wszystkich uroczych ciuszków w
szafkach i te wszystkie dodatki i pluszaki i pościel w łóżeczku! I to
ona pomogła mi wybrać odpowiednią wanienkę, fotelik do samochodu i
wózek!
-twoje siostra jest wspaniała
-ale ja bardziej?
-a idź ty zazdrośniku – pocałował go namiętnie – taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
-jak najbardziej! – zachichotał – ah, no i ta twoja wspaniała Gemma była ze mną po wszelkie akcesoria
-czy ja naprawdę nic nie mogłem ci pomóc?
-ty masz odpoczywać
-super – żachnął się
-ale
zobacz, wszystkie butelki, smoczki, olejki do kąpieli i pieluszki i
ręczniczki i kremy i wszyściuteńko jest już do naszej dyspozycji i o nic
nie musimy się już martwić, więc teraz będziemy spędzać czas tylko
razem
-nareszcie – Niall skradł kolejnego całusa
-mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę
-a to niby jaką?
-w
naszej sypialni, będziesz miał kołyskę, tak wiesz, na pierwsze dni, by
mogła być wciąż przy nas i by się przyzwyczaiła do nowego domu, bo na
razie zna tylko potulne mieszkanko w brzuszku – zaśmiał się lekko
klepiąc w skórę brzucha Irlandczyka – no i będzie tak na wypadek, gdyby
musiała być z nami, bo coś by jej, odpukać, było. A, no i drugą będziemy
mieć na dole, w naszym salonie
-nie za dużo? Nie przesadziliście trochę? – Horan spytał całkiem poważnie
-to może ja ci nie będę już mówił.. – zaczął Styles
-czego? – podejrzliwy głos chłopaka uzupełnił wypowiedź bruneta
-że
łóżeczko do tourbusa i potrzebne tam akcesoria też są już w domu –
powiedział zdecydowanie ciszej, jakby bał się, że niebieskooki rzuci się
na niego i coś mu zrobi
-jesteście szaleni, po prostu szaleni. Konto
w banku też już ma? Prywatne przedszkole i szkoła wybrana? Dom
zacząłeś jej budować? – zapytał żartobliwie, gdy nagle Harry przestał
się odzywać – chyba sobie żartujesz, że zrobiłeś cokolwiek z tych
rzeczy, które wymieniłem – Harry!
-no co!
-coś ty zrobił?
-nic
poważnego! Tylko założyłem jej konto w banku, a raczej jak na razie
tylko ją pod nasze konta podłączyłem, jako dziecko, bo bez imienia nie
mogłem stworzyć osobnego
-ja cie kiedyś normalnie zabiję Styles – wzdycha – zabiję i pochowam w ogródku, kwiatki będą mi lepiej rosły.
***
Gdy
kalendarz chcąc nie chcąc wskazuje rozpoczynający się czterdziesty
tydzień, Nialla budzą poranne skurcze i jest całkowicie pewny, że to ten
dzień, że to właśnie dziś na świat przyjdzie ich mała królewna i
wszystko będzie tak jak sobie zaplanował na początku.
-dzień
dobry moje słoneczko – zielonooki wita go słodkim i czułym pocałunkiem,
chwilę później, nie dając mu czasu na rozmyślanie i podziwianie –
wyspani? – pyta, uśmiechając się promiennie
-cześć Harry, wyspani.
Oczywiście, że tak, zawsze, gdy jesteś obok, jesteśmy wyspani i w
humorze od samego poranka – również się uśmiecha i zastanawia się czy
uprzedzić Stylesa o skurczach – nawet, jeśli za oknem prószy śnieg i na
pewno jest duży mróz – chichocze spoglądając w kierunku odsłoniętego
okna
-a jak tam moja maleńka córeczka? – zwraca się do brzucha
-no
nie taka maleńka – obejmuje brzuch dłońmi – tylko się nie denerwuj –
zaczyna Horan i ma ochotę przyłożyć sobie prosto w twarz, za to jak źle
to rozegrał
-jezus Maria, co jest?! Coś z nią nie tak? – jego humor gwałtownie się zmienia i zaczyna panikować
-Harry
– blondyn łapie go za dłoń, by przywołać go do porządku – który dziś
jest? Wiesz, co dziś się zaczyna? – pyta i zerka w przerażoną buzię
Stylesa – Piąty grudnia, czterdziesty tydzień ciąży. Od początku
wszystkim mówiłem, że wtedy urodzę, a wy mi nie wierzyliście. Ale już
wiem, że to będzie dziś, bo obudziły mnie takie specyficzne skurcze, o
których na samym początku mówiła mi doktor Vi, dlatego wiem, jakie one
są. Nie sposób ich pomylić z tymi, z całych dziesięciu miesięcy.
-jedziemy do szpitala! – zerwał się
-uspokój
się. Harry, spokój! Jeszcze czas – mówi spokojnie – dam ci znać, jak
będzie trzeba jechać – uspokaja go – nie pamiętasz, co mówiła pani
doktor na ostatniej wizycie? Nie ma co przyjeżdżać z pierwszym
delikatnym skórczem, bo i tak będziemy bezsensownie siedzieć na
oddziale, a tak możemy spędzić ten czas wspólnie w domu – zielonooki
wciąż wygląda na niepewnego – Hazz, słoneczko, naprawdę dam ci znać, jak
się zacznie na tyle, żebyśmy musieli jechać do szpitala, zresztą sam to
zauważysz. Twoja córka na pewno skrupulatnie da o sobie znać o
odpowiedniej godzinie – dodaje
-no niech ci będzie – mamrocze wciąż niepewnie
-a teraz mój drogi, zabierz nas na dół, do chłopaków. Chcemy pyszne śniadanie.
Popołudnie
mija całej piątce w dosyć spokojnej atmosferze. Żartują i wygłupiają
się do czasu, w którym Niall nagle nie wybiega do łazienki i nie krzyczy
po Stylesa, by ten zniósł mu z piętra przygotowany wcześniej czysty
dres i torbę do szpitala, bo wody mu odeszły i trzeba natychmiast
jechać. W ciągu minuty nad Harrym kontrolę przejmuje panika, dlatego
próbuje znaleźć się w pięciu miejscach jednocześnie i naprawdę trzeba
się nieźle namęczyć, by nieco go uspokoić i zaprowadzić wraz z wyjątkowo
opanowanym Horanem do samochodu.
Gdy docierają na miejsce,
zielonooki wyskakuje z samochodu jak poparzony i pomaga wydostać się z
niego Horanowi, który dopiero teraz zaczyna zdawać sobie sprawę z powagi
sytuacji i ogarnia go lekki strach, a potem całą piątką ruszają do
recepcji kliniki, aby odnaleźć ich prowadzącą, całą ciążę, doktor Vi,
która obiecała doprowadzić wszystko do końca odbierając poród, dlatego
cieszy się na ich widok i zaprasza parę do swojego gabinetu, gdzie
sprawdza stan i pozycję płodu na USG, a także wykonuje kilka niezbędnych
badań rytmu serca maleństwa i ojca, podczas których skurcze blondyna
nasilają się i stają się na tyle mocne i uporczywe, że z jego oczu
swobodnie płyną łzy i Harry nie panuje nad tym, gdy sam zaczyna płakać. A
kiedy lekarze zabierają ukochanego do sali, na którą brunet nie ma
żadnego wstępu ani jakiegokolwiek podglądu, ponieważ położna
zadecydowała, że tak będzie bezpieczniej z uwagi na to, że Niall jest
mężczyzną, a nie kobietą i nie mogą przewidzieć, co może się wydarzyć
podczas rozwiązania, Styles upada na kolana przed drzwiami
pomieszczenia, w którym znajduje się jego miłość i rozpacza tak głośno,
że przyjaciele błądzący na korytarzu nie mają najmniejszego problemu ze
znalezieniem jego i miejsca, w którym obecnie przebywa i gdy tylko
znajdują się przy nim, próbują go uspokoić i odciągnąć od szarpania
białych potężnych drzwi, przytulając go na zmianę.
Największą
bronią strachu jest jego zdolność czynienia nas ślepymi na wszystko
inne, co znajduje się wokół nas. Kiedy ogarnia nas przerażenie,
zapominamy, że są jeszcze inni, że są sprawy, o które należy walczyć nie
bacząc na siebie, bo to nie wizja porażki i cierpienia przeraża nas
najbardziej, tylko świadomość tego, że nie wiemy, co dzieje się z
ukochaną nam osobą i jeśli jest ktoś, kto mówi, że miłość nie przynosi
strachu, nigdy nie był zakochany.
Kiedy zza drzwi słychać coraz
głośniejsze krzyki i nieprzerwany płacz, Harry nie może wytrzymać tego,
jak bardzo rozrywa się jego serce, gdy jego ukochany tak bardzo cierpi a
on nie może go wspierać, dlatego sam zaczyna wrzeszczeć i płakać, jak
małe skrzywdzone dziecko, a w końcu szarpie się i wyrywa trójce
przyjaciół, która podejmowała wszelkie próby, by go uciszać i utrzymać w
jednym miejscu bez rzucania się po całym oddziale. Brunet bez
zastanowienia wbiega do sali, gdzie nawet nie chce i nie zwraca uwagi na
żadnych lekarzy, ani dodatkowy personel, który bezzwłocznie każe mu
opuścić pomieszczenie i poczekać na zewnątrz. Dobiega do załamanego
Nialla, którego twarz jest spocona i ciemnoczerwona przez wysiłek i
każdy nawet najcichszy krzyk i każdą najmniejszą łzę i pochyla się nad
nim, splatając ich dłonie razem, a potem płaczą razem z bólu i
bezsilności. Starszy chłopak nieco się uspokaja i szepcze bardzo ciche
podziękowania za przyjście do niego mimo wszelkich zakazów. Styles
całuje dłonie i policzek ukochanego, by wesprzeć go i przywrócić mu
siły. Stara się pocieszać go i szeptać, jak bardzo go kocha, by ten
zajął myśli czymś innym niż rozdzierającym bólem w dolnych partiach
ciała. Harry wplata swoją dłoń w farbowane blond włosy swojej miłości i
zgarnia grzywkę ze spoconego czoła. Minutę później niebieskooki mocno
zaciska swoje palce na dłoni zielonookiego, na co ten zgadza się mimo
bólu, bo wie, że to pomoże. Chwilę później Horan dzięki ukochanemu i
jego wsparciu koncentruje się i z całych sił prze tak długo, aż jego
histeria i własny krzyk nie ustępuje temu, należącemu do ich własnej,
maleńkiej córeczki.
Zdezorientowany całą sytuacją Harry zostaje
poproszony o przecięcie pępowiny, a potem dziewczynka zostaje zabrana do
kąpieli i na szybkie badania, by oczyścić ją z krwi i sprawdzić jej
stan zdrowia w skali noworodków, a loczek nie martwiąc się o córkę w
rękach zaufanej doktor Vi, pospiesznie wraca do zmęczonego chłopaka,
któremu ociera łzy z całej wciąż zaróżowionej buzi i całuje go mocno w
usta.
-udało ci się Ni – szepta – jestem z ciebie tak bardzo
dumny. Kocham cię! – mówi, przyglądając się błyszczącym od łez i radości
niebieskim tęczówkom Horana
-nam się udało Harry. To dzięki tobie
mam to już za sobą – odpowiada – gdyby nie to, że udało ci się tu
dostać, mógłbym skończyć nawet na cesarce, bo bez ciebie nie miałem
motywacji i energii
-wiem słoneczko
-a oni nie słuchali, gdy im mówiłem, że mają cie zawołać, bo bez ciebie to nic z tego
-nie myśl już o tym, masz to już za sobą i wszystko jest dobrze i z tobą i z naszą księżniczką
-cieszę się
-więc
korzystając z okazji, że mała jest jeszcze na badaniach, zabieram cie
na szybki prysznic, bo sam nie jesteś w stanie tego teraz zrobić, jesteś
zbyt słaby, a to ci się teraz należy – dodaje, wyciągając dłoń do
blondyna.
Brunet nie opuszcza Irlandczyka nawet na krok i zaraz
po tym jak pomógł mu się odświeżyć razem z nim przenosi się do sali,
gdzie czekają już na nich przyjaciele. W chwili, w której loczek
wdrapuje się na łóżko Horana i przytula go do siebie, do sali wchodzi
młoda pielęgniarka wraz z maleńkim zawiniątkiem, które pośpiesznie, lecz
jednocześnie ostrożnie, podaje w ramiona wyczerpanego blondyna, który
mimo zmęczenia uśmiecha się radośnie, gdy czuje ciepło maleństwa w
swoich rękach. Łzy ponownie pojawiają się na ich twarzach, gdy mała na
kilka krótkich chwil otwiera oczka i nieświadomie uśmiecha się do nich.
Harry wtula się w Nialla jeszcze bardziej, obejmując jego i córeczkę
swoim ramieniem, przyglądając się obojgu z troską i miłością.
-jej tęczówki są mieszaniną naszych, przepiękne i magiczne – szepcze Styles
-i
będzie miała ciemne blond loczki – Niall dodaje równie cicho,
delikatnie głaskając dziewczynkę po główce – jak my jej w końcu damy na
imię? – pyta zerkając na zielonookiego
-Virginia? – brunet odpowiada po chwili namysłu i spoglądania na noworodka w ramionach Horana – dajmy jej na imię Virginia
-prześlicznie,
czuję, że do niej pasuje – szepcze, składając ostrożny i delikatny
pocałunek na czółku maleńkiej dziewczynki – tak bardzo cię kocham,
ciebie i ją i was chłopaki – spogląda w kierunku uśmiechniętych
przyjaciół siedzących w kącie niedużego pomieszczenia – Nawet nie wiecie
jak bardzo jestem wdzięczny za to, co się wydarzyło i za to, co mam
teraz i za to, że mam was wszystkich przy sobie. To chyba najpiękniejsza
i najszczęśliwsza chwila w moim życiu – szepcze, ponownie się
wzruszając.
Szczęścia nie da się zdefiniować, opisać można
jedynie nieszczęście. Szczęście nie jest ani dziełem przypadku, ani
darem bogów. Szczęście to coś, co każdy z nas musi wypracować dla samego
siebie - przestań być nieszczęśliwy, to zrozumiesz. Miłości również nie
można zdefiniować, ale brak miłości można. Kiedy pozbędziesz się braku
miłości – zrozumiesz i to. A kto nie ma odwagi starać się o swoje
szczęście i miłość, tym samym udowadnia wyraźnie, że tego szczęścia w
życiu nie jest wart.
Ojej cudo *.* wspaniale napisany ^^ kocham to opowiadanie i czekam na next ;) <3 Narry :*
OdpowiedzUsuńJezujezujezu :o Kocham Cię! O Boże, genialny rozdział. Jesteś wspaniała, dziękuje, że piszesz. Czekam na następny i życzę dużo, dużo weny ^^ :3
OdpowiedzUsuń