niedziela, 15 marca 2015

Rozdział X

Pierwsze dni po tym, jak chłopcy poinformowali niemal znienawidzony zarząd o stanie, w jakim znajduje się Niall i jakie są ich dalsze plany, jako zespołu, obawiali się nieprzewidywalnego posunięcia z ich strony, mimo tego, że ostrzegali ich w dość wymowny sposób. Wśród ekipy pracującej z nimi przy wszystkich koncertach panowało poruszenie i dosyć napięta atmosfera, która na całe szczęście nieco się poprawiła przed pierwszym pokazem po dłuższej, miesięcznej przerwie urlopowej.

-Lou! – Niall rozpacza stojąc przed lustrem w samych bokserkach – Lou! Chodź tu!
-słucham? – kobieta staje w drzwiach przebieralni
-błagam cie – jęczy – oddaj mi mój dres! Przecież nie wyjdę w samej bieliźnie
-myślę, że fanki byłyby zadowolone, gdybyś wyszedł w samych bokserkach – na jej usta wpływa cwany uśmieszek – ciąża ci służy
-czy ciebie to bawi? – staje obrażony – śmiesz twierdzić, że miałbym wyjść tak? – wskazuje na swoje ciało
-a czemu nie? Myślę, że Harry się ucieszy – śmieje się
-jak cię zaraz! – grozi – zamilcz i oddawaj mój dres natychmiast, bo wyjdziesz tam za mnie i to ty będziesz śpiewać, bo ja się stąd nie ruszę
-nie ma mowy! Żadnego dresu! Na pewno nie dziś! Założysz to – podaje mu cały komplet przygotowanych wcześniej ubrań – specjalnie dla ciebie je kupiłam, żebyś się w nie zmieścił i nie zaszkodził dziecku czymś, co będzie zbyt bardzo uciskać twój brzuch głupku! Zobacz, nie mają guzików, ani zamków, będzie ci w nich wygodnie – zachęca
-nigdy w życiu nie założę na siebie babskich legginsów! – protestuje
-to nie są damskie spodnie, kto ci to powiedział!
-nie chce ich – staje obrażony – chce mój dres
-ale Niall, wybierałam to z myślą o tobie i tym, co nosiłeś do tej pory, nie marudź i nie urządzaj scen, bo naprawdę nie oddam ci dresu, nie wyjdziesz w nim na scenę, tym bardziej, że to jeden z najważniejszych koncertów, po którym świat pozna prawdę
-nie obchodzi mnie to, w czym mnie zobaczą, oddaj mi dres, póki jeszcze ładnie cię proszę
-Harry! – woła stylistka – Harry! Pozwól tu na moment, potrzebuję cie!
-tak? – zjawia się po niedługiej chwili
-mógłbyś proszę, przekonać swojego chłopaka do założenia tego, co kupiłam i przygotowałam specjalnie dla niego? Próbuje od dwudziestu minut, a on wcale mnie nie słucha. Nawet moja Lux nie jest taka uparta, a wierzcie mi, potrafi pokazać, na co ją stać, gdy się na coś uprze! Zresztą nie raz sami próbowaliście ją nakłonić do czegoś innego, niż ona chciała, więc wiecie, o co mi chodzi. Ale Niall – wskazuje na niego dłonią – no przecież on dziś pobija wszelkie rekordy, uparciuch jeden – poddaje się – i proszę, pospieszcie się, niedługo wasz ważny koncert – informuje i znika z garderoby
-Ni, słoneczko – Styles łapie Irlandczyka w ramiona
-nawet nie próbuj, tak ci się nie uda, ja nie zmienię zdania – chłopak odwraca głowę
-ale kochanie, załóż to, co dostałeś. Lou się tak starała, by te ciuchy były w takim stylu, jak styl twoich ubrań, które zakładałeś do tej pory, tylko nieco wygodniejsze dla ciebie i naszej małej, która bez przerwy rośnie – przywiera do warg ukochanego i już wie, że wygrał
-ale oni będą się ze mnie śmiać – pochmurnieje – a ja nie chcę by nas obrażali
-nie będą, zobaczysz, wszyscy będą zachwyceni
-ale ja chce dres – wygina usta w smutną podkówkę – więc loczek znów go całuje
-obiecuje ci, że dostaniesz go wtedy, gdy nasza księżniczka urośnie na tyle, by i w tych spodniach było ci niewygodnie. Zgoda?
-no okej – zgadza się niemrawo – jesteście uparci
-to ty jesteś małym uparciuchem, słonko jak taki mały osiołek
-wcale, że nie – przeczy i wciąga rękę po spodnie, których tak bardzo nie chciał zakładać
-będziesz miał swój dres szybciej, niż ci się wydaje Ni – pociesza – nim się obejrzysz zacznie się siódmy miesiąc i ta panienka będzie potrzebowała jeszcze więcej miejsca – dodaje głaszcząc tak bardzo widoczny już brzuszek ukochanego.

Od rozpoczęcia kluczowego koncertu dzielą ich zaledwie ostatnie minuty, jednak to show zaczyna się zupełnie inaczej, niż wszystkie inne muzyczne imprezy. Ten pokaz będzie pierwszym, który rozpocznie nowy etap w życiu Nialla i Harry’ego, a także kolejnym istotnym momentem całego zespołu. Koncert, który zdradzi światu skrywaną do tej pory tak ważną i zmieniającą wszystko, tajemnicę. Słyszą odliczanie, gdy przybijają sobie piątki dla otuchy i wsparcia. Tym razem nie rozpoczynają od wstępnego filmiku podróży dookoła świata i żywej mieszanki melodii ich piosenek. Tym razem tylko jedna jedyna stróżka światła oświetla wyjście na scenę, wprowadzając nerwową atmosferę i całkowite zdziwienie u fanek, które momentalnie stają się cichsze. Nagle w wyjściu zza kulis pojawia się trójka przyjaciół, a dziewczyny ponownie głośno piszczą z radości, dopóki Liam nie ucisza ich prośbą.

-hej! – Payne woła radośnie – dziś zaczynamy troszkę nietypowo..
-ale musimy wam coś ogłosić – kontynuuje Zayn
-więc prosimy was o chwilę uwagi i całkowitej wyrozumiałości – dodaje Lou, po czym światło padające na ich twarze powtórnie przenosi się na wejście i oświetla wejście na scenę, dlatego stoją w bezruchu i ciszy nieco zdenerwowani, czekając na kolejną reakcję wszystkich zgromadzonych.
-dlaczego trzeba ostrzegać ludzi, przed wszystkim, przed tym, kim się jest? Przed tym, jakie ma się życie? Dlaczego po prostu nie można być sobą? – Horan mamrocze wtulony w pierś chłopaka, kiedy czekają na moment wyjścia na scenę
-przykro mi to mówić, ale świat nie toleruje inności, dobrze o tym wiesz – szepcze okrutną prawdę w jego pachnące owocami włosy – ale z drugiej strony, nie można z góry przewidzieć, jak nas ludzie potraktują, dobrze czy źle, pewnie będą i tacy i tacy, ale spokojnie
-zniszczą nas i znienawidzą, a to wszystko tylko i wyłącznie moja wina – głos starszego chłopaka załamuje się
-kochanie, mówiłem ci już, gdyby nie ja, nie byłoby naszego dziecka i twojej ciąży, wiesz?
-tak, wiem, że dziecka nie mogłem zrobić sobie sam
-dlatego bądź spokojny i nie daj się niczym zbić z tropu, nie możemy pozwolić, by cokolwiek i ktokolwiek przejęło nad nami kontrolę, będzie tak, jak my tego chcemy
-nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobił – odpowiada
-a ja bez ciebie – dodaje – wszystko to, co ma dla mnie znaczenie, jest ukryte tu – przykłada jedną dłoń do jego serca, a drugą do brzucha – właśnie tu – kontynuuje spoglądając w błyszczące tęczówki chłopaka, a potem nieco się pochyla łącząc swoje usta, z tymi należącymi do miłości jego życia
-wiesz, w sumie to cieszę się, że nasz sekret pozostał w ukryciu tak długo
-tak, ja też, przynajmniej miałeś spokój z paparazzi i fankami przez ten czas, ale teraz pewnie nieco się to zmieni
-nie szkodzi, bo mnie ochronisz, jak mój prywatny superbohater
-oczywiście, że tak, zawsze cię ochronię, nawet, jeśli miałbym ryzykować własne życie
-oh – westchnął – kocham cię
–ja ciebie też – brunet wypowiada słowa wyznania niemal bezgłośnie w kierunku Irlandczyka, kiedy razem opuszczają zatopione w ciemnościach kulisy.

Oczekiwanie całej areny na kolejny ruch zespołu, zdaje się trwać wieczność, a w tłumie słychać już poruszenie, niezrozumienie i szepty, gdy nagle z ciemności wyłaniają się dwie drobne postacie.

Harry bez przerwy obejmuje Nialla w pasie i powoli prowadzi go, do czekających na nich chłopców i fanek. Z jego twarzy można odczytać strach, przerażenie, ale również niewypowiedzianą, błagalną prośbę o spokój i wyrozumiałość dla tego niewyjaśnionego, owianego zagadkami, wydarzenia, które wszyscy mogą właśnie zobaczyć na własne oczy. Na arenie zapada nagła cisza, słychać jedynie urywane oddechy przy mikrofonach. Każde najdrobniejsze spojrzenie jest skierowane na przybyłą dopiero parę, której przyjaciele posyłają pocieszające, delikatne uśmiechy, by przypomnieć, że nie są z tym wszystkim sami i oni zawsze będą z nimi.

-cześć wszystkim – Styles włącza swój mikrofon i odzywa się nieśmiało, bez tej odwagi, którą miał na każdym poprzednim show – wiem, że nie takiej niespodzianki się spodziewaliście, wiem też, że to nie dodatkowy koncert w mieście, spotkanie z nami czy nowa seria kosmetyków, ale mam nadzieję, że nie uciekniecie stąd i nie zostawicie nas – mówi i rozgląda się po całej arenie pogrążonej w ciszy, jednocześnie mocniej przytulając błękitnookiego, by choć nieco się uspokoił – wiemy, że to może wydawać się dziwne i niemożliwe.. – zawiesza – ale tak to właśnie wygląda, ja i Niall spodziewamy się dziecka – kontynuuje rozglądając się dookoła – zapewniam was, że to niczego nie zmieni, bo cała nasza piątka – wskazuje na każdego z przyjaciół – wciąż będziemy grać razem, tak jak do tej pory. Nie będzie żadnego rozpadu naszego zespołu, nie pozwolimy na to. Więc jeśli mogę was o coś prosić, to proszę o zrozumienie i wyrozumiałość, bo nie chciałbym, by ktokolwiek oczerniał moją rodzinę i najlepszych przyjaciół. Będę wam za to ogromnie wdzięczny i do końca życia pozostanę waszym dłużnikiem. Wiem, że do tej pory nie dostaliście żadnych okazji do odkrycia tego maleńkiego sekretu – wskazuje na brzuch niebieskookiego – bo wszystko było znakomicie ukryte, ale koniec z tą tajemnicą, bo postanowiliśmy o wszystkim wam już powiedzieć. Zdajemy sobie sprawę, że na ogół wszystko to, co wygląda normalnie, nie zapowiada takich zmian, jak ta, i nikt nie podejrzewał, że cokolwiek takiego się wydarzy, ale jednak stało się. Mamy tu cud, dlatego chciałbym, żebyście dobrze zastanowili się nad każdym kolejnym wypowiedzianym przez was słowem, czy oburzonym krzykiem, ponieważ każde z nich będzie stresowało zarówno nas, jak i Nialla z dzieckiem, a tego nie chcemy, on nie może się teraz niczym martwić. A wy chyba nie chcecie sprawić, żebyśmy odeszli w cień i nie pokazywali się już w ogóle na waszych oczach – kończy swoją przemowę – a teraz uważam, że powinniśmy zacząć zabawę! – krzyczy radośnie, a na całej sali rozbrzmiewają oklaski i okrzyki radości, co sprawia, że Niall wzrusza się i dziękuje wszystkim swoim fanom.

Podczas dalszej części koncertu wszyscy są pełni niekończącej się energii i radości, a fani chętnie śpiewają wszystkie utwory i bawią się wraz z nimi. Chłopcy biegają po scenie, jednak co jakiś czas zwracają uwagę blondynowi, by usiadł i śpiewał z podestu, na co ten wzdycha i zaczepia ich, kiedy fanki wykrzykują w jego kierunku entuzjastyczne pozdrowienia. Harry, po raz pierwszy od czasu, w którym związał się z Niallem, nie musi się przed nikim ukrywać tego, co czuje. Nie musi panować nad tym, co chciałby robić w danej chwili, aż tak bardzo, dlatego co chwila pojawia się przy Horanie i przytula go z ogromnym uśmiechem na ustach.

.. I wish that I could take you to the stars
I’d never let you fall and break your heart
And if you wanna cry or fall apart
I’ll be there to hold you..

.. Oh, I will carry you over
Fire and water for your love
And I will hold you closer
Hope your heart is strong enough
When the night is coming down on you
We will find a way
..

Przepełniająca ich radość i szczęście, to zbyt małe określenie na to, jak czuli się chłopcy, gdy wszystko kierowało się na dobrą drogę, pozostawiając niepotrzebne obawy i strach daleko za sobą. Czuli, że postąpili słusznie i razem wszystko im się uda, bo zawsze będą mogli liczyć na siebie i przyjaciół. Bo teraz, gdy mogą wsłuchać się w siebie i analizować swoje życie na spokojnie, zrozumienie celu, do którego dążą, okazuje się łatwiejsze niż dotychczas, a to przywraca wyczekiwaną równowagę i stałe poczucie bezpieczeństwa. Bo gdy wie się, że można liczyć na bliskich i zawsze ktoś wyciągnie swoją pomocną dłoń i okaże dla nich wsparcie, życie okazuje się dużo prostsze i przyjemniejsze.

.. The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time
Is frozen.. the story of, the story of..
..The story of my life I give her hope
..

***
-Niall? – loczek odzywa się, przerywając ciszę, kiedy leżą razem w swojej sypialni, wciąż delikatnie przesuwając dłonią po ciepłej skórze na brzuchu Horana
-tak? – odpowiada, mocniej zaciskając dłoń na palcach Stylesa
-czy ty jesteś w pełni świadomy tego, że zaczął się właśnie trzydziesty tydzień? Że to już ósmy miesiąc twojej ciąży?
-tak, wiem o tym bardzo dobrze. To już trzeci trymestr. I co w związku z tym?
-jak to, co? To już prawie końcówka. Nim się obejrzymy zaczniesz mi tu rodzić. To już naprawdę niewiele czasu
-nawet mi o tym nie przypominaj. Umrę z bólu i cierpienia – chowa głowę w bluzie Stylesa – ja po prostu sobie umrę i więcej mnie nie zobaczysz
-nawet nie gadaj mi takich głupot – gani go – dasz radę, pomogę ci, jak tylko będę potrafił, ale teraz nie zmieniaj tematu, który zacząłem, zostało nam bardzo mało czasu – mówi poważnie
-już to słyszałem, co z tym dalej? – odrzeka, bawiąc się szczupłymi palcami bruneta
-a to, że my nic nadal nie przygotowaliśmy
-jakie my? Jakie my? To ty nic nie zrobiłeś, to znaczy nie, zrobiłeś, nasze dziecko mi zrobiłeś, ale wciąż to ty nic nie poczyniłeś w dalszym kierunku. Ja jestem w ciąży i mnie to wystarczy, a ty się martw, co dalej i załatw całą resztę – mówi, a mina Harry’ego ulega gwałtownej przemianie na zrozpaczenie. Czuje, że wszystko zepsuł, dlatego ma ochotę płakać, gdy nagle Niall zaczyna się głośno śmiać – żartowałem głuptasie – całuje go, gdy słyszy, jak szybko bije jego serce – wiem, że musimy zrobić dużo rzeczy zanim nasza księżniczka zawita w nasze progi, więc, od czego chcesz zacząć?
-jezu, ja zejdę przez ciebie kiedyś na zawał – przyciąga swojego chłopaka do siebie jeszcze bliżej i oplata jego ciało ramionami – widzisz aniołku – dotyka brzucha – twój tatuś jest niemądry i ja kiedyś przez niego umrę – kontynuuje, gdy pod palcami czuje delikatne kopanie nóżek dziecka, więc ciągnie nadgarstek Nialla by i on przyłożył tam swoją dłoń – tak właściwie, to potrzebuję cię do wybierania i decydowania, do niczego więcej, bo tak nie pozwolę ci robić niczego innego – kładzie drugą dłoń na ręce swojego kochanego, który ma ją na swoim dużym brzuchu
-domyśliłem się tego
–ty i księżniczka będziecie odpoczywać, a ja i chłopaki zajmiemy się resztą. W końcu zobowiązali się nam pomóc w przygotowaniach pokoiku dla maleństwa i we wszystkim tym, w czym będziemy potrzebowali pomocy.

Loczek zniża się do wysokości brzucha ukochanego, ostrożnie unosi jego polarową bluzę wraz z bluzką, a następnie siada między nogami Irlandczyka i przykłada dłonie do rozgrzanej skóry chłopaka. Palce bruneta delikatnie muskają jego ciało, kiedy kreśli różne wzroki i rozpoczyna swój wesoły monolog skierowany do dziecka, w ogóle nie zastanawiając się nad tym, jak to może wyglądać z boku, a Niall po prostu przygląda mu się z uśmiechem na ustach i przepełnia go szczęście, gdy widzi jak zielonooki oddaje się całej sytuacji i jak wczuwa się we wszystko. Cały obrazek rozczula jego małe serduszko do tego stopnia, że czuje napływające do oczu łzy, a w dodatku odnosi wrażenie, że ten moment ktoś im błogosławił, ponieważ wokół panuje przyjemna i magiczna atmosfera zwykłego dnia, a taki Harry, który z każdą chwilą staje się troskliwym ojcem i partnerem życia, jest wspaniały, cudowny, uroczy i kochany i Niall ma nadzieję, że tak będzie już zawsze, już zawsze będzie tak wspaniale jak teraz – będą sobie radzić i będzie w porządku – i nigdy się to nie zmieni, bo w życiu należy się starać, by wszelkie historie dobrze się zakończyły, ponieważ mamy na to ogromny wpływ. Musimy tylko samodzielnie podejmować decyzje i być wystarczająco odważnym, by walczyć o szczęście pomimo przeciwności i strachu o niepowodzenie, bo skrywanie się we własnej duszy i zamykanie się na bliskich i świat nie przyniesie niczego dobrego – to tylko sprawi, że zrobimy olbrzymi krok w tył, oddalając się od szczytu sukcesu. Należy przy tym wszystkim mieć oparcie w najbliżej sercu osobie, która nieświadomie, w każdej chwili, daruje nam coś, co trudno nazwać, co jest tym, bez czego nie moglibyśmy funkcjonować, osobie, która porusza w nas coś, o istnieniu czego nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Osoba, która jest i zawsze będzie cząstką naszego życia, która sprawi, że nie tracimy z oczu tego, czego pragniemy, nawet w trudnych chwilach, gdy zdaje się, że świat i wszyscy wokoło są silniejsi, bo oboje dążymy do tej samej gwiazdy, oboje się wspieramy i dajemy nadzieję na lepsze jutro. A w końcu sekret tkwi w tym, by się nie poddać.

***
Gdy Horan nareszcie słyszy warkot odjeżdżającego z pod domu samochodu, wzdycha z ulgą i opada na kanapę w salonie, gdzie rozkłada się wygodnie, mając nadzieję, że choć przez chwilę będzie mógł odpocząć od ciągłych pytań Harry’ego i reszty chłopców o swoje samopoczucie i stan dziecka, bo choć wszystkich bardzo kocha i jest wdzięczny za pomoc, troskę i opiekę w każdej sekundzie doby, uważa, że wszyscy nieco przesadzają w ostatnich dniach, a przecież on jeszcze nie rodzi, to dopiero rozpoczynający się dziewiąty miesiąc. W końcu ma przeczucie, że do porodu został mu jeszcze dość długi czas i wytrwa całe czterdzieści tygodni, ale nikt nie chce mu wierzyć, mimo że to on jest w ciąży a nie ktoś inny. Zresztą czuje się wspaniale i w pełni sił, co pochwaliła na ostatniej wizycie dr.Vi, więc promienieje, mimo zdarzających się bólów nóg, pleców czy brzucha przez wielogodzinne treningi kopania ich córeczki, dlatego nie chce martwić się na zapas i szykować na poród na miesiąc przed czasem.

Gdy włącza laptopa i loguje się na twittera, jednocześnie otwierając kilka kart z różnymi forami plotkarskimi by zobaczyć, co się o nich pisze, ma nadzieje, że Harry’emu nie przyjdzie do głowy wydzwaniać co pięć minut, by dowiedzieć się, że jeszcze nic się nie zaczęło, a on wciąż spokojnie siedzi w domu i nie wybiera się do szpitala urodzić mu córki. Od razu wyrzuca z głowy głupią myśl i zabiera się za czytanie wysłanych do niego tweetów z gratulacjami i serdecznymi życzeniami, a także powtarzającymi się pytaniami o samopoczucie i nienarodzone jeszcze dziecko. Uśmiecha się, czytając niektóre wiadomości i zabawne komentarze, gdy nagle przerywa mu donośny dzwonek do drzwi. Niechętnie podnosi się z miękkiej kanapy i udaje się na korytarz, by sprawdzić, kto śmiał przeszkodzić mu w wolnym czasie przeznaczonym tylko dla niego.

-hej tatuśku! – radosny głos rozbrzmiewa w jego głowie, a zmarznięta dziewczyna ostrożnie rzuca się na niego i przytula go mocno, jeszcze zanim jego mózg zakoduje, kto raczył złożyć mu niezapowiedzianą wizytę
-Gemma? A co ty tutaj robisz? – pyta zaskoczony
-przyszłam odwiedzić mojego przyszłego szwagra – odpowiada, pospiesznie ściągając z siebie ciepłą, lekko ośnieżoną kurtkę, czapkę i buty, a Horan zamyka za nią drzwi
–niech zgadnę, Harry cie tu przysłał, prawda? – pyta podejrzliwie, gdy znajdują się już w salonie
-nie – zaprzecza z lekkim uśmiechem i wciąż zaróżowionymi z zimna policzkami i nosem
-oh proszę cię, nie kłam mi tu
-a co, wolałbyś telefon dzwoniący co pięć minut bez przerwy?
-nie – odpowiada bez zastanowienia
-no właśnie, więc powinieneś być mi wdzięczny, niewdzięczniku
-dzięki – posyła jej przepraszający uśmiech - a co ty mu powiedziałaś, że się zgodził?
-postanowiłam trochę go uspokoić i obiecałam, że do ciebie wpadnę i zajmę się tobą do ich powrotu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko i wolisz moje towarzystwo niż jęczącego ci do ucha Harry’ego, choć w sumie to ja sama nie wiem – zamyśla się – może lubisz jak ci bez przerwy jęczy – chichocze, a na jej policzkach pojawiają się niemal identyczne dołeczki, jak te Stylesa
-Gemma! – woła i czuje, jak jego twarz przybiera odcień ciemnej czerwieni
-dobra, dobra, nie wnikam, co robicie i co lubicie – śmieje się nadal – to jak, mogę zostać i potowarzyszyć ci w ten szary dzień?
-możesz, ale pod warunkiem, że nie będziesz pytać w każdej minucie, czy rodzę, wtedy pozwolę ci zostać ze mną do ich powrotu
-obiecuje, ale.. – zaczyna
-a gdyby coś było nie tak – wtrąca się, gdy dziewczyna zaczyna mówić – dam ci znać, jasne, nie ma sprawy, ale nie martw się bardziej niż ja - zrobić ci coś do picia? – proponuje przyjaźnie
-ja zrobię – wstaje – a oprócz herbaty chcesz coś zjeść?
-a wiesz, że ja nie jestem kaleką, tylko facetem w ciąży? I mogę sam przygotować sobie i tobie gorącą herbatę?
-a to nie to samo, niepełnosprawny i facet w ciąży? – pyta ze śmiechem i podnosi się z fotela, a blondyn rzuca w nią poduszką
-to nie to samo, wariatko
-aj cicho już, ja zrobię
-z ciebie taki sam uparciuch i głupek jak z Harry’ego, widać, że jedne geny i pokrewieństwo was łączą
-pamiętaj, że to ja jestem wybitniejszą osobą tej rodziny, a nie ten półgłówek, zawsze będę lepsza i mądrzejsza od niego – pokazuje mu język z szerokim uśmiechem i wychodzi do kuchni, a kilka minut później wraca do salonu z herbatą i przekąskami
-dzięki
-nie ma za co – przysiada się do Irlandczyka i w ciszy popijają herbatę
-Gemma? – Horan nagle przerywa milczenie
-tak? – zerka na niego
-myślisz, że Harry jest pewny swoich uczuć? – pyta nerwowo bawiąc się rąbkiem bluzy
-nigdy nie widziałam go w takim stanie, w jakim jest teraz, on jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie Niall – zapewnia – ale hej, czym ty się martwisz głuptasie?
-że to się skończy szybciej, niż się zaczęło – szepta, a w jego oczach pojawiają się łzy, więc Gemma pospiesznie przytula go bez zastanowienia
-czego się boisz? – pyta pocierając jego plecy w uspokajającym geście
-wszystkiego, boję się wszystkiego Gemma – mamrocze
-a czego boisz się najbardziej?
-samotności – szepta, gdy łza spływa po jego policzku – i tego, że nikt mnie nie zrozumie
-w sensie, że Harry miałby cie zostawić?
-mhm – kiwa głową i pociąga nosem
-zapomnij, wiem, że mój brat jest głupi, ale nie aż tak. I o resztę też się nie martw, poradzicie sobie, a w razie czego, wiesz, że możecie na nas liczyć, ja pomogę zawsze, jeśli będzie taka potrzeba
-tak myślisz? – upewnia się
-tak, tak właśnie myślę Niall i wiem, że to, co się między wami dzieje jest niepowtarzalne i wyjątkowe, a Harry nigdy nie doświadczył czegoś takiego. On jest ci oddany bardziej niż muzyce, którą kocha od urodzenia, wiesz? – uśmiecha się do niego przyjaźnie – i sądzę, że o zrozumienie twoich myśli i uczuć, nie musisz się bać, bo wasza dwójka rozumie się jak nikt inny. Wy zawsze wiecie, rozumiecie i widzicie więcej niż wszyscy dookoła. To nie może się wam nie udać Ni – pociesza go – z maleństwem też dacie radę, co prawda rodzicielstwo to nie jest prosta rzecz, ale wy macie siebie i przyjaciół, a do tego zawsze są rodziny, które pomogą wam jak tylko będą mogły i na tyle ile wy im na to pozwolicie
-a jeśli jednak sobie nie poradzimy? – pyta, a przerażenie sprawia, że jego serce przyspiesza
-hej, mały, po pierwsze to się uspokój, jeśli chcesz ze mną rozmawiać, bo ja nie zamierzam zaraz dzwonić do swojego brata, że zacząłeś mi tu rodzić przed terminem, a po drugie, wiesz, nie mogę ci powiedzieć, że wszystko pójdzie wam z górki, świat niestety może nas zranić na wiele rozmaitych sposobów i nie zawsze jesteśmy w stanie wszystkiego uniknąć, na pewno spotkają was jakieś przykrości, czy drobne kryzysy, tak samo jak i mnie, jak waszych przyjaciół, jak wszystkich. Ale musisz pamiętać, że nasze życie właśnie na tym polega, by szukać rozwiązań i odpowiednich taktyk, by wyciągać wnioski z sukcesów, ale także porażek i potknięć. Jeszcze parę tygodni i wasze życie zmieni się bardziej niż stało się to przez ciążę i wasz związek, ale to dla was nowy początek, zaczniecie wszystko od nowa, tak jakby od zera. W waszej historii rozpocznie się nowy rozdział, w którym nikt wam nie powie, co macie i co musicie, będziecie zobowiązani do większości rzeczy dochodzić sami, ale jeśli będziecie szczerzy w swoich uczuciach, będziecie się wspierać, a przede wszystkim pozostaniecie sobą, tak jak do tej pory, nic złego was nie spotka i dostaniecie się na szczyt sukcesu razem
-jesteś wspaniała Gemma, dziękuje ci tak bardzo – Horan szepta – nawet nie wiesz jak się cieszę, że Harry ma taką cudowną siostrę
-aw – uśmiech znów dosięga jej twarzy – już bez przesady – macha ręką
-i myślę, że nasze dziecko, będzie miało najlepszą ciocię pod słońcem, która czegoś mądrego je do życia nauczy, a nie zdemoralizuje jak Louis – śmieje się
-to miłe, co mówisz
-taka prawda Gemma, nadajesz się na jakąś psycholożkę czy coś
-dzięki, zawsze do usług, pamiętaj. A jeśli kiedykolwiek ten głupek będzie cie wkurzał, daj mi znać, z wielką chęcią wygarnę co nieco mojemu bratu
-dobrze, będę pamiętał
-a tak w ogóle, cóż za dzieciątko nosisz w tym swoim brzuszku, bo ten gamoń nawet mi nie powiedział, gdy tak panikował i przypominał, co mam robić w razie czego
-będziesz się zajmować swoją siostrzenicą – niebieskooki informuje i uśmiecha się ponownie
-aww! Wybraliście już imię dla swojej zimowej księżniczki?
-hmm.. Elsa? – odpowiada po chwili śmiejąc się wesoło – nie, jeszcze nie wybraliśmy
-Kraina Lodu? Czemu nie Olafku kochający się przytulać – chichocze - a tak na poważnie, macie w ogóle jakieś propozycje?
-nie – zaprzecza powtórnie
-no to na co jeszcze czekasz, przejrzyjmy imienniki w Internecie! – woła ożywiona i wstaje po, wcześniej odłożonego przez blondyna, laptopa.

Całe popołudnie spędzają wspólnie na kanapie przed ekranem, ponieważ mroźna pogoda za oknem i ciemne, deszczowe chmury nie zachęcają do wyjścia na spacer. Wspólnie czytają o znaczeniu imion, które nadawałyby się dla małej, czy przeglądają inspiracje do urządzenia pokoiku dla dziecka i czas leci im w przyjaznej, radosnej atmosferze, dlatego nawet nie zauważają, gdy do salonu wpada spanikowany, krzyczący Styles, który rzuca się na Horana omal nie płacząc.

-hej Gemma, hej Niall – wita się Lou, wchodząc do salonu z radosnym uśmiechem na ustach
-wybaczcie za niego, nie mogliśmy go powstrzymać, gdy wysiadł z samochodu – Payne wtrąca, wzruszając ramionami – był nieznośny na zakupach – skarży się
-i przez niego i tą jego głupią obsesję nie mamy wszystkiego, po co pojechaliśmy – odzywa się Malik – panikował, że Niall zacznie rodzić, a jego przy tym nie będzie, więc będziemy musieli jechać jeszcze raz, po resztę wyprawki
-Harry – Niall odciąga od ciała wtulonego w niego chłopaka i przemawia do niego spokojnie i z opanowaniem – Harry – powtarza, gdy ten nie reaguje - uspokój się, słyszysz? Powiedz mi, czy ja wyglądam na kogoś, kto właśnie zamierza urodzić? – pyta, dalej trzymając go za ramiona – no wyglądam? – ponawia, a loczek kręci głową – czy ty sądzisz, że ja ruszyłbym się z tego domu do szpitala bez ciebie? Bez chłopaków? Bo jeśli tak myślisz, to trzepnij się w te swoją głupią makówkę – kończy całując go – nie pozwolę na to, by nasza córka urodziła się bez ciebie, nie martw się o to głuptasie
-to twoja wina idiotko! – Styles posyła siostrze wrogie spojrzenie, gdy odwraca głowę od swojego ukochanego
-Harry! Słownictwo! – upomina go Niall – jeszcze raz przeklniesz, czy wyzwiesz swoją siostrę, a tego pożałujesz – ostrzegł, a Gemma zaśmiała się pokazując bratu język – zobaczysz, nie pozwolę ci dotknąć ani mnie, ani twojej córki. Nawet w jednym pomieszczeniu z nami nie będziesz siedział – dokończył, a loczek westchnął
-miałaś do mnie dzwonić
-ale nie było powodu, nic się nie działo - wyjaśnia
-ale ja się martwiłem
-Harold - poważny ton głosu blondyna uciszył go – daj jej spokój, to ja nie pozwoliłem jej do ciebie dzwonić, bo nie było takiej potrzeby, miałeś razem z naszymi przyjaciółmi zająć się zakupami dla twojego dziecka, a ty co? Panikujesz i przez to znów będziecie jeździć po galeriach. Chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli oni – wskazał palcem na trójkę siedzącą na drugiej sofie – mają cie już dosyć, więc cie zostawią i będziesz wszystko załatwiał sam
-przepraszam – spuszcza głowę – masz.. macie rację, panikuję zbyt dużo
-zdecydowanie zbyt dużo – zgadza się Horan – ale i tak będziesz wspaniałym ojcem, tylko trochę wyluzuj i uświadom sobie, że bez ciebie nigdzie nie pójdę.

***
Kolejne dwa tygodnie mijają na ciągłych przygotowaniach dziecięcego pokoiku, do którego blondyn nie ma wstępu i ostatnich czterech koncertach z trasy, na których Niall, choćby chciał, nie ma siły biegać ani skakać, dlatego większą część pokazu przesiaduje w miejscu, a jego jedynym ruchem, oprócz machania do dziewczyn, przekomarzania się z chłopakami na przemowach i przyjmowanie całusów od loczka, jest powolne i ostrożne przemieszczenie się w różne części sceny, by fanki w innych sektorach nie poczuły się urażone. I chociaż kochają występować, cała piątka niezmiernie cieszy się z następnej przerwy, przed kontynuacją zwiedzania stadionów w kolejnej trasie, ponieważ termin porodu zbliża się nieubłaganie szybko, więc Irlandczyk nie może być już na scenie.

***
-wróciliśmy! – Styles krzyczy od progu
-mam nadzieję, że to już wszystko – mówi Horan, gdy razem z Gemmą pojawiają się na korytarzu – i że to były wasze ostatnie zakupy i tym razem nie zapomnieliście o niczym
-chodź szybko! – Louis pospiesznie ciągnie go do salonu, gdy tylko Harry kończy się z nim witać – musicie zobaczyć te wszystkie urocze ciuszki! – woła radośnie, a potem wszyscy razem siedzą w pokoju, przeglądając dziewczęce sukieneczki, bluzeczki, spódniczki i całe masy innych maleńkich ubranek
-sądzicie, że będzie potrzebowała tylu ubrań? – pyta Niall, gdy w jego dłoniach ląduje kolejna torba z nieznanego mu sklepu dziecięcego
-wujek Zayn będzie dbał, żeby wasza księżniczka była małą damą – Mulat uśmiecha się szeroko
-ale to musiało kosztować fortunę! – lamentuje Irlandczyk, wznosząc ręce ku górze
-stać nas na to, jesteśmy gwiazdami – przypomina mu Lou – jeśli nam się zachce to kupimy jej ciuszki zdobione diamentami i też będzie świetnie
-o nie, ani mi się waż, żadnych drogocennych kamieni na moim dziecku, już lepiej zostańcie przy tych wszystkich ubrankach, których pewnie kupicie całe tony, bo jak wiecie dzieciaki szybko rosną i co chwila potrzeba im coś nowego – mówi, a zaraz potem rozczula się nad kolejnym dopasowanym komplecikiem małych ciuszków.
-podobają ci się? – pyta Harry przysiadając się za plecy ukochanego i masując je, gdy przyjaciele i Gemma odnoszą poskładane ubranka do szafek w pokoju dziewczynki
-są cudowne, tak niewyobrażalnie maleńkie i fantastyczne, prześliczne – szepcze, relaksując się pod dotykiem bruneta – jeśli Zayn będzie ją ubierał tak modnie, jak ubiera siebie, to o naszą pannę będą biły się tłumy – chichocze – będzie najmodniejszym dzieckiem na tej planecie
-już ja jej będę pilnował! – zapewnia – Zayn zadba o ubiór, Liam o jej edukację, a Louis będzie tym, który będzie kupował jej wszystkie zabawki, jakie tylko sobie zażyczy. Tak mi dziś zapowiedzieli, podczas naszej wyprawy po galerii handlowej
-rozpieszczą ją, wiesz o tym?
-będzie naszą małą księżniczką czy tego chcemy czy nie, wszyscy będą ją wiecznie rozpieszczać i kochać bezgranicznie – mówi rozmarzony, przekładając swoje dłonie, by dotknąć brzucha – już wkrótce – dodaje, a jego oczy lśnią radośnie
-pomyśl, że są jeszcze kochane babcie, które będą chciały dla tego aniołka wszystkiego – brunet szepcze przytulony do pleców Irlandczyka
-cii.. nawet nie chcę sobie tego wyobrażać, najważniejsze jest to, żebyśmy my ją kochali
-oczywiście, że tak kochanie
-a pamiętasz, że tej księżniczce trzeba wybrać imię? – Niall całuje Harry’ego, a ten przeciąga pocałunek, ponieważ jest spragniony jego dotyku i naprawdę nie ma teraz głowy, by ustalić tak ważną rzecz, jak imię ich córki.

***
-jak się czujesz kochanie?
-nie, nie rodzę. Będziesz wiedział, gdy to się zacznie – Niall wyprzedza jego myśli i słowa, wzdychając cicho
-potrzebujesz czegoś?
-ciebie, potrzebuję ciebie i twojego ciała, twojego ciepła i twojego dotyku, więc do cholery wracaj do łóżka natychmiast, tu, do nas, bo ja i nasza kruszynka bardzo się za tobą stęskniliśmy, przez te wszystkie wizyty naszych rodziców i rodzin chłopców – mówi stanowczo i czeka, aż loczek zjawi się obok niego, spełniając jego zachciankę – tak jest zdecydowanie lepiej, o niebo lepiej – podsumowuje, kiedy brunet wspina się na łóżko i kładzie przy nim przygarniając w swoje ramiona, więc Irlandczyk od razu ochoczo się w niego wtula
-chciałem, żebyś zobaczył gotowy pokój
-później! – krzyczy cicho – teraz ja i twoja córka chcemy ciebie – powtarza Horan i Harry już wie, że nie warto zadzierać z ukochanym i jego szalejącymi hormonami, dlatego ponownie potulnie obejmuje go ramieniem i muska jego skórę delikatnymi pocałunkami
-jak tak dalej pójdzie, dotrwasz do końca dziesiątego miesiąca – szepcze loczek, przenosząc wolną dłoń na brzuch blondyna
-mówiłem wam wszystkim, że urodzę dopiero w czterdziestym tygodniu – uśmiecha się
-w takim razie zostały ci niecałe dwa tygodnie – odpowiada spokojnie
-akurat tyle, by wybrać imię – odzywa się wplatając dłonie we włosy bruneta – jakieś pomysły?
-nie – zaprzecza – nie wybrałeś niczego z Gemmą?
-to nie z twoją siostrą mam dziecko, tylko z tobą, to będzie nasza córka, więc razem wybierzemy jej imię. Co prawda przejrzałem z twoją siostrą kilka imienników, ale to tylko dla zapoznania się z sytuacją, a nie konkretnym podjęciem decyzji
-w takim razie, poszukajmy czegoś w Internecie – mówi, wyciągając rękę po leżącego na szafce laptopa. Przez kilka chwil przeglądają różne strony z imionami, a także zapoznają się z ich znaczeniami.
-Alex? – pyta Niall
-kojarzy mi się z psem. Może Diana?
-nie – jęczy – a co powiesz na Amelię?
-nie – zaprzecza – Emily?
-jak jakaś babcia – odpowiada Horan – może Julie?
-mam złe skojarzenia przez Szekspira, może Justine?
-nie, bo to kojarzy mi się z Bieberem. Rose?
-nie pasuje mi. Nathalie? Sarah?
-nie.. – przeciąga – a może Harriet? Po tatusiu
-to będzie niesprawiedliwe. Może Lilly?
-to takie.. popularne.. – zamyśla się – myślę, że gdybyśmy mieli mieć syna, nie byłoby takiego problemu
-dlaczego?
-dalibyśmy mu na imię Narry, z naszych imion i byłoby i oryginalnie i sprawiedliwie i odpowiednio. Mielibyśmy problem z głowy – wzdycha – dlaczego to takie trudne?
-bo imię to ważna sprawa. Wiele osób wierzy, że ze znaczenia imienia częściowo bierze się charakter dziecka, dlatego wybranie właściwego wcale nie jest takie proste, jak pozory mówią
-to chyba mamy problem.. – przymyka powieki, lecz usta Harry’ego ożywiają go
-zostawmy to, myślę, że imię przyjdzie do nas i do niej samo, gdy tylko ją zobaczymy, a teraz pokaże ci jej pokój, chodź
-no dobrze, skoro tak uważasz, zgoda
-musisz zobaczyć, co przygotowaliśmy i gdzie będzie mieszkać nasza kruszynka, dopóki sama nam nie powie, jak chciałaby mieć urządzone wnętrze.

Harry prowadzi blondyna do pokoiku zaraz obok ich sypialni. Gdy wchodzą do środka loczek znajduje włącznik światła i używa go, co sprawia, że pokój rozświetlają tysiące zwisających z sufitu maleńkich światełek, wyglądających jak diamentowe kropelki deszczu. Podłoga jest pokryta jasnymi panelami i kilkoma puszystymi dywanikami w odcieniach fioletu, a ściany skąpane zostały w barwie jaśniuteńkiego beżu. Komplet dziecięcych mebelków wybranych przez przyjaciół jest w nutach jasnego brązu z maleńkimi słodkimi króliczkami na wierzchnich warstwach. Całość jest ze sobą bardzo zharmonizowana i dopasowana do niedużego pomieszczenia. Z prawej strony od wejścia ustawiona została szafa z ubrankami, a także komoda z szufladami i przewijakiem dla noworodków. Na ścianach wisi kilka półek, na których w równych rządkach poustawiane są jasne pluszaki. Okna są przysłonięte jasnymi firankami, które zapewnią komfort spania małemu dziecku, natomiast na środku pokoju stoi nieduże niemowlęce łóżeczko z przepięknym bladoróżowym baldachimem, ze złotą kokardą, sięgającym do samej podłogi. Niall zamiera w bezruchu, przykłada dłoń do ust i czuje jak po jego policzkach lecą łzy, bo nie potrafi poradzić sobie z emocjami, jakie właśnie ogarnęły jego umysł.

-dlaczego płaczesz kochanie? – Harry przytula ukochanego – coś nie tak? Coś ci się nie podoba? – pyta zmartwiony nagłym napadem płaczu chłopaka
-Nie podoba się? Nie, nie. W żadnym wypadku, wszystko jest w porządku – zaprzecza natychmiastowo – po prostu.. tu jest tak pięknie – błękitnooki szepcze tak cicho, jak gdyby bał się zepsuć panującą w pokoju magiczną atmosferę – przepięknie to wszystko urządziliście – mocniej przytula się do Stylesa, a po policzkach lecą mu kolejne łzy, ponieważ jego marzenia urzeczywistniają się coraz bardziej z każdą kolejną chwilą – i pomyśleliście nawet o nas i o tym jak będziemy spędzać tu czas z naszą córeczką – uśmiecha się przez łzy szczęścia, wskazując na duży podwójny jasnobeżowy fotel z puchowymi poduszkami
-tak, to wszystko dla ciebie, byś mógł wygodnie sobie usiąść, gdy będziesz ją karmił czy kołysał do snu, śpiewając kołysanki – brunet gładzi dłonią jego policzek
-ty też będziesz to robił, wiesz?
-z największą przyjemnością – stwierdza, całując Irlandczyka i ścierając jego łzy kciukiem
-ah – wyrywa się starszemu – tu są nawet nasze wspólne zdjęcia! – piszczy entuzjastycznie obracając się w kierunku fotela – i są w takich pięknych ramkach – podziwia
-to zasługa Zayna, to on to wymyślił, zresztą oni wszyscy bardzo mi pomogli w urządzaniu tego maleńkiego królestwa. Bez nich nie dałbym rady, a tak, razem ustalaliśmy, co i jak ma tu być, i nie jest tak stereotypowo, że wszystko w różu
-i to mnie właśnie cieszy. Nasze dziecko nie będzie różową landrynką
-i Gemma nam trochę pomogła, nadzorowała całą pracę, podpowiadając, co ci się spodobało, gdy razem przeglądaliście dziecięce strony internetowe
-a to mała małpa!
-ale zobacz, dzięki niej masz większość tych wszystkich uroczych ciuszków w szafkach i te wszystkie dodatki i pluszaki i pościel w łóżeczku! I to ona pomogła mi wybrać odpowiednią wanienkę, fotelik do samochodu i wózek!
-twoje siostra jest wspaniała
-ale ja bardziej?
-a idź ty zazdrośniku – pocałował go namiętnie – taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
-jak najbardziej! – zachichotał – ah, no i ta twoja wspaniała Gemma była ze mną po wszelkie akcesoria
-czy ja naprawdę nic nie mogłem ci pomóc?
-ty masz odpoczywać
-super – żachnął się
-ale zobacz, wszystkie butelki, smoczki, olejki do kąpieli i pieluszki i ręczniczki i kremy i wszyściuteńko jest już do naszej dyspozycji i o nic nie musimy się już martwić, więc teraz będziemy spędzać czas tylko razem
-nareszcie – Niall skradł kolejnego całusa
-mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę
-a to niby jaką?
-w naszej sypialni, będziesz miał kołyskę, tak wiesz, na pierwsze dni, by mogła być wciąż przy nas i by się przyzwyczaiła do nowego domu, bo na razie zna tylko potulne mieszkanko w brzuszku – zaśmiał się lekko klepiąc w skórę brzucha Irlandczyka – no i będzie tak na wypadek, gdyby musiała być z nami, bo coś by jej, odpukać, było. A, no i drugą będziemy mieć na dole, w naszym salonie
-nie za dużo? Nie przesadziliście trochę? – Horan spytał całkiem poważnie
-to może ja ci nie będę już mówił.. – zaczął Styles
-czego? – podejrzliwy głos chłopaka uzupełnił wypowiedź bruneta
-że łóżeczko do tourbusa i potrzebne tam akcesoria też są już w domu – powiedział zdecydowanie ciszej, jakby bał się, że niebieskooki rzuci się na niego i coś mu zrobi
-jesteście szaleni, po prostu szaleni. Konto w banku też już ma? Prywatne przedszkole i szkoła wybrana?  Dom zacząłeś jej budować? – zapytał żartobliwie, gdy nagle Harry przestał się odzywać – chyba sobie żartujesz, że zrobiłeś cokolwiek z tych rzeczy, które wymieniłem – Harry!
-no co!
-coś ty zrobił?
-nic poważnego! Tylko założyłem jej konto w banku, a raczej jak na razie tylko ją pod nasze konta podłączyłem, jako dziecko, bo bez imienia nie mogłem stworzyć osobnego
-ja cie kiedyś normalnie zabiję Styles – wzdycha – zabiję i pochowam w ogródku, kwiatki będą mi lepiej rosły.

***
Gdy kalendarz chcąc nie chcąc wskazuje rozpoczynający się czterdziesty tydzień, Nialla budzą poranne skurcze i jest całkowicie pewny, że to ten dzień, że to właśnie dziś na świat przyjdzie ich mała królewna i wszystko będzie tak jak sobie zaplanował na początku.

-dzień dobry moje słoneczko – zielonooki wita go słodkim i czułym pocałunkiem, chwilę później, nie dając mu czasu na rozmyślanie i podziwianie – wyspani? – pyta, uśmiechając się promiennie
-cześć Harry, wyspani. Oczywiście, że tak, zawsze, gdy jesteś obok, jesteśmy wyspani i w humorze od samego poranka – również się uśmiecha i zastanawia się czy uprzedzić Stylesa o skurczach – nawet, jeśli za oknem prószy śnieg i na pewno jest duży mróz – chichocze spoglądając w kierunku odsłoniętego okna
-a jak tam moja maleńka córeczka? – zwraca się do brzucha
-no nie taka maleńka – obejmuje brzuch dłońmi – tylko się nie denerwuj – zaczyna Horan i ma ochotę przyłożyć sobie prosto w twarz, za to jak źle to rozegrał
-jezus Maria, co jest?! Coś z nią nie tak? – jego humor gwałtownie się zmienia i zaczyna panikować
-Harry – blondyn łapie go za dłoń, by przywołać go do porządku – który dziś jest? Wiesz, co dziś się zaczyna? – pyta i zerka w przerażoną buzię Stylesa – Piąty grudnia, czterdziesty tydzień ciąży. Od początku wszystkim mówiłem, że wtedy urodzę, a wy mi nie wierzyliście. Ale już wiem, że to będzie dziś, bo obudziły mnie takie specyficzne skurcze, o których na samym początku mówiła mi doktor Vi, dlatego wiem, jakie one są. Nie sposób ich pomylić z tymi, z całych dziesięciu miesięcy.
-jedziemy do szpitala! – zerwał się
-uspokój się. Harry, spokój! Jeszcze czas – mówi spokojnie – dam ci znać, jak będzie trzeba jechać – uspokaja go – nie pamiętasz, co mówiła pani doktor na ostatniej wizycie? Nie ma co przyjeżdżać z pierwszym delikatnym skórczem, bo i tak będziemy bezsensownie siedzieć na oddziale, a tak możemy spędzić ten czas wspólnie w domu – zielonooki wciąż wygląda na niepewnego – Hazz, słoneczko, naprawdę dam ci znać, jak się zacznie na tyle, żebyśmy musieli jechać do szpitala, zresztą sam to zauważysz. Twoja córka na pewno skrupulatnie da o sobie znać o odpowiedniej godzinie – dodaje
-no niech ci będzie – mamrocze wciąż niepewnie
-a teraz mój drogi, zabierz nas na dół, do chłopaków. Chcemy pyszne śniadanie.

Popołudnie mija całej piątce w dosyć spokojnej atmosferze. Żartują i wygłupiają się do czasu, w którym Niall nagle nie wybiega do łazienki i nie krzyczy po Stylesa, by ten zniósł mu z piętra przygotowany wcześniej czysty dres i torbę do szpitala, bo wody mu odeszły i trzeba natychmiast jechać. W ciągu minuty nad Harrym kontrolę przejmuje panika, dlatego próbuje znaleźć się w pięciu miejscach jednocześnie i naprawdę trzeba się nieźle namęczyć, by nieco go uspokoić i zaprowadzić wraz z wyjątkowo opanowanym Horanem do samochodu.

Gdy docierają na miejsce, zielonooki wyskakuje z samochodu jak poparzony i pomaga wydostać się z niego Horanowi, który dopiero teraz zaczyna zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji i ogarnia go lekki strach, a potem całą piątką ruszają do recepcji kliniki, aby odnaleźć ich prowadzącą, całą ciążę, doktor Vi, która obiecała doprowadzić wszystko do końca odbierając poród, dlatego cieszy się na ich widok i zaprasza parę do swojego gabinetu, gdzie sprawdza stan i pozycję płodu na USG, a także wykonuje kilka niezbędnych badań rytmu serca maleństwa i ojca, podczas których skurcze blondyna nasilają się i stają się na tyle mocne i uporczywe, że z jego oczu swobodnie płyną łzy i Harry nie panuje nad tym, gdy sam zaczyna płakać. A kiedy lekarze zabierają ukochanego do sali, na którą brunet nie ma żadnego wstępu ani jakiegokolwiek podglądu, ponieważ położna zadecydowała, że tak będzie bezpieczniej z uwagi na to, że Niall jest mężczyzną, a nie kobietą i nie mogą przewidzieć, co może się wydarzyć podczas rozwiązania, Styles upada na kolana przed drzwiami pomieszczenia, w którym znajduje się jego miłość i rozpacza tak głośno, że przyjaciele błądzący na korytarzu nie mają najmniejszego problemu ze znalezieniem jego i miejsca, w którym obecnie przebywa i gdy tylko znajdują się przy nim, próbują go uspokoić i odciągnąć od szarpania białych potężnych drzwi, przytulając go na zmianę.

Największą bronią strachu jest jego zdolność czynienia nas ślepymi na wszystko inne, co znajduje się wokół nas. Kiedy ogarnia nas przerażenie, zapominamy, że są jeszcze inni, że są sprawy, o które należy walczyć nie bacząc na siebie, bo to nie wizja porażki i cierpienia przeraża nas najbardziej, tylko świadomość tego, że nie wiemy, co dzieje się z ukochaną nam osobą i jeśli jest ktoś, kto mówi, że miłość nie przynosi strachu, nigdy nie był zakochany.

Kiedy zza drzwi słychać coraz głośniejsze krzyki i nieprzerwany płacz, Harry nie może wytrzymać tego, jak bardzo rozrywa się jego serce, gdy jego ukochany tak bardzo cierpi a on nie może go wspierać, dlatego sam zaczyna wrzeszczeć i płakać, jak małe skrzywdzone dziecko, a w końcu szarpie się i wyrywa trójce przyjaciół, która podejmowała wszelkie próby, by go uciszać i utrzymać w jednym miejscu bez rzucania się po całym oddziale. Brunet bez zastanowienia wbiega do sali, gdzie nawet nie chce i nie zwraca uwagi na żadnych lekarzy, ani dodatkowy personel, który bezzwłocznie każe mu opuścić pomieszczenie i poczekać na zewnątrz. Dobiega do załamanego Nialla, którego twarz jest spocona i ciemnoczerwona przez wysiłek i każdy nawet najcichszy krzyk i każdą najmniejszą łzę i pochyla się nad nim, splatając ich dłonie razem, a potem płaczą razem z bólu i bezsilności. Starszy chłopak nieco się uspokaja i szepcze bardzo ciche podziękowania za przyjście do niego mimo wszelkich zakazów. Styles całuje dłonie i policzek ukochanego, by wesprzeć go i przywrócić mu siły. Stara się pocieszać go i szeptać, jak bardzo go kocha, by ten zajął myśli czymś innym niż rozdzierającym bólem w dolnych partiach ciała. Harry wplata swoją dłoń w farbowane blond włosy swojej miłości i zgarnia grzywkę ze spoconego czoła. Minutę później niebieskooki mocno zaciska swoje palce na dłoni zielonookiego, na co ten zgadza się mimo bólu, bo wie, że to pomoże. Chwilę później Horan dzięki ukochanemu i jego wsparciu koncentruje się i z całych sił prze tak długo, aż jego histeria i własny krzyk nie ustępuje temu, należącemu do ich własnej, maleńkiej córeczki.

Zdezorientowany całą sytuacją Harry zostaje poproszony o przecięcie pępowiny, a potem dziewczynka zostaje zabrana do kąpieli i na szybkie badania, by oczyścić ją z krwi i sprawdzić jej stan zdrowia w skali noworodków, a loczek nie martwiąc się o córkę w rękach zaufanej doktor Vi, pospiesznie wraca do zmęczonego chłopaka, któremu ociera łzy z całej wciąż zaróżowionej buzi i całuje go mocno w usta.

-udało ci się Ni – szepta – jestem z ciebie tak bardzo dumny. Kocham cię! – mówi, przyglądając się błyszczącym od łez i radości niebieskim tęczówkom Horana
-nam się udało Harry. To dzięki tobie mam to już za sobą – odpowiada – gdyby nie to, że udało ci się tu dostać, mógłbym skończyć nawet na cesarce, bo bez ciebie nie miałem motywacji i energii
-wiem słoneczko
-a oni nie słuchali, gdy im mówiłem, że mają cie zawołać, bo bez ciebie to nic z tego
-nie myśl już o tym, masz to już za sobą i wszystko jest dobrze i z tobą i z naszą księżniczką
-cieszę się
-więc korzystając z okazji, że mała jest jeszcze na badaniach, zabieram cie na szybki prysznic, bo sam nie jesteś w stanie tego teraz zrobić, jesteś zbyt słaby, a to ci się teraz należy – dodaje, wyciągając dłoń do blondyna.

Brunet nie opuszcza Irlandczyka nawet na krok i zaraz po tym jak pomógł mu się odświeżyć razem z nim przenosi się do sali, gdzie czekają już na nich przyjaciele. W chwili, w której loczek wdrapuje się na łóżko Horana i przytula go do siebie, do sali wchodzi młoda pielęgniarka wraz z maleńkim zawiniątkiem, które pośpiesznie, lecz jednocześnie ostrożnie, podaje w ramiona wyczerpanego blondyna, który mimo zmęczenia uśmiecha się radośnie, gdy czuje ciepło maleństwa w swoich rękach. Łzy ponownie pojawiają się na ich twarzach, gdy mała na kilka krótkich chwil otwiera oczka i nieświadomie uśmiecha się do nich. Harry wtula się w Nialla jeszcze bardziej, obejmując jego i córeczkę swoim ramieniem, przyglądając się obojgu z troską i miłością.

-jej tęczówki są mieszaniną naszych, przepiękne i magiczne – szepcze Styles
-i będzie miała ciemne blond loczki – Niall dodaje równie cicho, delikatnie głaskając dziewczynkę po główce – jak my jej w końcu damy na imię? – pyta zerkając na zielonookiego
-Virginia? – brunet odpowiada po chwili namysłu i spoglądania na noworodka w ramionach Horana – dajmy jej na imię Virginia
-prześlicznie, czuję, że do niej pasuje – szepcze, składając ostrożny i delikatny pocałunek na czółku maleńkiej dziewczynki – tak bardzo cię kocham, ciebie i ją i was chłopaki – spogląda w kierunku uśmiechniętych przyjaciół siedzących w kącie niedużego pomieszczenia – Nawet nie wiecie jak bardzo jestem wdzięczny za to, co się wydarzyło i za to, co mam teraz i za to, że mam was wszystkich przy sobie. To chyba najpiękniejsza i najszczęśliwsza chwila w moim życiu – szepcze, ponownie się wzruszając.

Szczęścia nie da się zdefiniować, opisać można jedynie nieszczęście. Szczęście nie jest ani dziełem przypadku, ani darem bogów. Szczęście to coś, co każdy z nas musi wypracować dla samego siebie - przestań być nieszczęśliwy, to zrozumiesz. Miłości również nie można zdefiniować, ale brak miłości można. Kiedy pozbędziesz się braku miłości – zrozumiesz i to. A kto nie ma odwagi starać się o swoje szczęście i miłość, tym samym udowadnia wyraźnie, że tego szczęścia w życiu nie jest wart.

2 komentarze:

  1. Ojej cudo *.* wspaniale napisany ^^ kocham to opowiadanie i czekam na next ;) <3 Narry :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezujezujezu :o Kocham Cię! O Boże, genialny rozdział. Jesteś wspaniała, dziękuje, że piszesz. Czekam na następny i życzę dużo, dużo weny ^^ :3

    OdpowiedzUsuń