..Każdego
dnia, wpisujemy marzenia do naszej księgi przyszłości, a jakaś
niewidzialna ręka wszystkie nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego
wyboru, bo to dzieje się wbrew nam samym. Nie możemy nad tym zapanować,
ani tego powstrzymać, nie możemy zrobić nic..
Ale czy
naprawdę? Czy naprawdę nie ma żadnego wyjścia? Czy jesteśmy skazani na
porażkę jeszcze zanim zdążymy zrobić cokolwiek? Zanim zdążymy chociażby
podjąć próbę jakiejkolwiek zmiany? Czy jesteśmy przegranymi na samym
starcie, zanim zdecydujemy się na ryzyko? Czy życie jest tak
bezwzględne, by zniszczyć nasze nadzieje, plany i pragnienia? By
udowodnić nam, że jesteśmy nikim i nie możemy zrobić niczego wbrew temu,
co zaplanował dla nas los?
Przecież wystarczy tylko przejąć
kontrolę, zawsze i wszędzie, to właśnie my sami powinniśmy decydować o
tym, co się wydarzy. To my sami musimy ingerować w to, co dzieje się
wokół. To my jesteśmy tymi, którzy muszą podjąć ostateczną decyzję,
nawet wtedy, gdy wybiera się tylko mniejsze zło. To nasze wybory ukażą,
kim tak naprawdę jesteśmy, to właśnie one sprawią, że nasze życie
znajdzie się na kolejnym zakręcie czy kolejnej prostej. Każda kolejna
sytuacja i każde kolejne wydarzenie zbliżą lub oddalą nas od celu, do
jakiego dążymy, jaki sobie wyznaczyliśmy. Trzeba sobie uświadomić, że
nikt inny nie zadecyduje za nas, nikt nie powie o naszych przekonaniach,
nikt nie wyrazi za nas opinii. Nikt nie ma prawa marzyć za nas. Nikt
nie przeżyje naszego życia. Życie jest jedno i nigdzie na świecie nie ma
drugiego takiego. Życie to dar, który trzeba umieć docenić.
Nasze
życie to niekończący się spacer krętymi ścieżkami, na których
dostrzegamy znaki, które są jedynie wskazówką dla nas, które musimy
nauczyć się interpretować i odczytywać, jeśli chcemy spotkać swoje
przeznaczenie. Cokolwiek się wydarzy, jakiej decyzji byśmy nie podjęli,
mamy obowiązek postarać się zapanować nad sytuacją i często
rozdzierającymi duszę emocjami, musimy robić to, co postanowimy, zanim
inni postanowią zawładnąć naszym losem, a przede wszystkim, nigdy nie
możemy zapomnieć o tym, że nie ważne jest to, ile kroków zrobimy w
przód, a ile w tył. Ile stopni wyżej uda nam się wspiąć, a o ile
poziomów znów znajdziemy się niżej. Każdy drobiazg jest w życiu ważny,
każdy moment i każda najmniejsza sprawa czegoś nas uczą, o czymś nas
informują, zapadają w pamięć, odmieniając nas na każdym najdrobniejszym
kroku i sprawiając, że zmieniamy podejście do świata, a nic nie dzieje
się bez przyczyny, chodzi tylko o to, by zawsze znaleźć tę dobrą stronę i
pamiętać, że to, co się dzieje, ma mieć sens dla nas samych - to my
mamy być szczęśliwi.
Czasami zdarza się, że pukamy do
niewłaściwych drzwi, czasami widzimy tylko te zamknięte. Nie dostrzegamy
innych możliwości, bo przecież nie wszystkie drzwi mają klamki.
Niektóre ustępują po lekkim dotknięciu, a my tymczasem bezskutecznie
walczymy ze stalową kłódką.
..gdybyś mógł zmienić w sobie jedną rzecz, co by to było?
Tylko jedną. Zastanów się i wybierz cokolwiek. Cechę fizyczną,
psychiczną, talent. Coś, co chciałbyś zyskać, lub może stracić. Na co
padłby wybór? Co powiedziałbyś głośno, gdybyś otrzymał możliwość
spełnienia jednego marzenia, które mogłoby całkowicie odmienić twój
świat? Czy jesteś w stanie odpowiedzieć sobie szczerze? Umiesz stanąć
twarzą w twarz z samym sobą i przyznać się do wszystkiego, co
przeszkadza twojej duszy, co leży ci na sercu, co robi nieporządek w
twoich myślach? Czy umiesz głośno powiedzieć, czego pragniesz, a potem
po prostu chwycić ster i zacząć robić to, co sprawi, że osiągniesz swój
cel? Umiesz pokonać milczenie i strach? Sprostasz lękowi o to, co
pomyślą inni?… Czy możesz dokonać cudu, jednocześnie odczuwając strach?
Czy jesteś w stanie uświadomić sobie, że każde najbardziej skryte i
strzeżone w głębi twego serca, marzenie jest na wyciągnięcie twojej
ręki?… Kim jesteś?… Czy potrafisz zrozumieć siebie i swoje życie…?
***
Niedzielny
poranek mógłby się wydawać dniem, jak każdy kolejny z kart wspólnej
księgi przyszłości, odkąd wrócili do wspólnego apartamentu ze swoją
córką. Ale ta niedziela nie jest zwykła, nie jest taką, jaka zdarza się
co tydzień. Pewna magiczna aura, od pierwszego wejrzenia w swoje
tęczówki, zaraz po przebudzeniu owładnęła ciałami dwójki mężczyzn nieco
mocniej niż w pozostałe dni, chociaż tak naprawdę nic się nie zmieniło.
Wciąż są tymi samymi osobami, jakimi byli do tej pory, wciąż są tą parą,
którą byli do tej pory, jednocześnie zwykłą, ale i niepowtarzalną.
-są
tacy uroczy – brunetka szepcze do stojących obok niej chłopaków, by nie
zepsuć tak wspaniałej sceny, jaka rozgrywa się w niewielkiej dziecięcej
sypialni
-muszę się z tym zgodzić – Liam odpowiada jej, posyłając promienny uśmiech
-myślicie,
że długo tak będą jeszcze trwać w tym pocałunku i gapieniu się na małą?
– Lou chichocze – zaraz nic nie będzie takie, jak życzył sobie ten
głupek
-ja nawet nie chcę wiedzieć, co będzie się tu działo za chwilę – Zayn wzdycha, choć kąciki jego ust unoszą się ku górze
Harry
mocniej oplata drobne ciało Nialla swoimi ramionami, mocno przytulając
go do siebie, a on wtula swoją twarz w zagłębienie szyi bruneta bez
przerwy się uśmiechając. Stoją wtuleni w siebie przy samym łóżeczku i
przyglądają się swojej maleńkiej królewnie, która leży spokojnie w
liliowym śpioszku, otulona puszystym kocykiem, a jej jasne blond loczki
spoczywają wokół główki jak złota aureolka, sprawiając, że wygląda jak
najmniejszy i najpiękniejszy aniołek. Dziewczynka spogląda na nich
swoimi magicznie lśniącymi tęczówkami, które mienią się mieszanką jasnej
zieleni i błękitu, a od czasu do czasu nieświadomie posyła im
najpiękniejszy pod słońcem dziecięcy uśmieszek rumieniąc się przy tym
uroczo.
Kiedy Virginia po raz kolejny w ciągu niedługiej chwili
uśmiecha się coraz bardziej, mrużąc przy tym oczka i lekko unosi swoje
malutkie rączki ponad kocyk, zielonooki czuje, że to właśnie ta chwila,
by zrobić to, o czym marzył już od wielu tygodni, o czym marzył odkąd
poznał swojego chłopaka, ale czego nie był od początku świadomy. Coś, co
ma jedynie umocnić to, co już trwa, co ma tylko ściślej powiązać
tworzącą się niewidzialną wspólną nić życia. Brunet składa pocałunek we
włosach Irlandczyka, a następnie bez wahania klęka przed nim na jedno
kolano, sprawnie wyciągając z kieszeni czarnych rurek niewielkie, równie
czarne, pudełeczko.
-Niallu Jamesie Horanie, od początku miałem
zamiar zapytać cię, czy masz wolny wieczór, ale zdałem sobie sprawę, że
wieczór to dla mnie zdecydowanie za mało, więc chciałbym nie tracić mej
nadziei, że masz dla mnie całe swoje życie – mówi, uważnie wpatrując się
w zaskoczonego blondyna - chcę zatem złożyć ci przysięgę i wspólnego
życia przeciąć piękną wstęgę. Ślubuję ci ufność w każde twe słowo,
każdego dnia kochanie na nowo, wsparcie zawsze, gdy będziesz go
potrzebował i opiekę, żebyś się nie przepracował. Wierzyć będę w ciebie
do końca, uczuciem otaczać gorętszym od słońca, stworzę z tobą ciepło
domowego ogniska, wystarczy jedynie twoja i moja iskra. Więc proszę,
pójdźmy nową drogą, odważnie przed siebie, obok chcę mieć naszą
córeczkę, wspaniałych przyjaciół, rodzinę i przede wszystkim całego
ciebie! Dobrze wiesz to, mój ukochany, że z tobą dzielić chcę wszystkie
plany. Razem wielu doświadczeń doznawać i co dzień chcę cię od nowa
poznawać. A gdyby dopadła nas bieda, oddam ci ostatnią koszulę. Nie
martw się, będzie nam ciepło, moją wielką miłością czule nas opatulę!
Gdy będziesz biegł, pobiegnę za tobą, gdy zwolnisz kroku, statecznie
pójdę u twego boku. Chcę z tobą zwalczać nawałnice burz i zwiedzać
ogrody pełne pachnących róż, bez względu na to, jak nasza znajomość się
zaczęła, bez względu na to, co było przed tym, jak się związaliśmy i jak
to z początku wyglądało, kiedy ukrywaliśmy się przed wszystkimi.. –
Harry zawiesił na moment swój łamiący się głos, ponieważ lecące z oczu
łzy uniemożliwiały mu swobodną wypowiedź – jeśli chciałbym mógłbym ci
godzinami wymieniać wszystko czego pragnę tylko z tobą i naszą córką,
ale to nie ma znaczenia, bo jesteś moim światem, oboje nim jesteście.
Mógłbym kolejne godziny mówić ci o tym wszystkim, za co ci dziękuje, za
każdą chwilę, którą spędziłeś ze mną, za smutek, za łzy, za wsparcie, za
każdy twój uśmiech i zaraźliwą radość. Za każde kocham cię i
przytulenie, za każdą wspólną noc, za to, że mamy córkę, za każde jedno
spojrzenie, za wszystko.. Nie obiecuję ci wiele, bo tyle to prawie nic,
najwyżej wiosenną zieleń, najwyżej pogodne dni. Najwyżej uśmiech na
twarzy i dłoń w potrzebie. Nie obiecuję ci wiele, bo tylko po prostu
siebie. Niall, spraw mi ten zaszczyt, moje kochanie, uczyń ze mnie
najszczęśliwszego człowieka na ziemi, z najwspanialszą rodziną i
przyjmij mnie do swego serca, zostań w pełni moim światem i nie odchodź
nigdy, po prostu ze mną bądź i mnie kochaj, tylko mnie kochaj.. –
dokończył, kiedy poczuł kolejną falę napływających łez, a potem jego
oczom ukazał się niewyraźny obraz zaczerwienionej buzi w stróżkach łez i
usłyszał stłumione szlochanie
-Harry.. – blondyn zaczął, jednak nie
był w stanie mówić. Jego usta bez najmniejszego problemu odnalazły te
malinowe, należące do jego miłości
-Niall, tak bardzo cię kocham –
Styles szepcze nakładając na dłoń Horana pierścionek, a w niewielkim
pokoiku słychać ogromne oklaski przyjaciół i Gemmy
-ja ciebie też, jesteś.. jesteś po prostu niesamowity
-to ty jesteś – loczek zaprzecza, ponownie go całując – panie Styles – dokańcza z dumą i olbrzymim uśmiechem
-i
tak cię kocham głuptasie, chociaż powinieneś wiedzieć, że powiedziałbym
ci tak, nawet na zwykłe czy wyjdziesz za mnie, ale wszystko to, co tu
powiedziałeś, było najpiękniejszym monologiem skierowanym do mnie w
całym moim życiu
-obiecuję ci, że jeszcze nie raz usłysz ode mnie podobne zwroty
-domyślam
się i już nie mogę się doczekać, ale teraz myślę, że możemy wstać z tej
podłogi, bo kolana mi drętwieją – Irlandczyk skrada następnego całusa
-oczywiście
słoneczko – brunet podnosi się szybciej i wyciąga obie dłonie do
narzeczonego, by bez zawahania przyciągnąć go do swojego ciała i
ponownie znaleźć się w zasięgu wzroku grzecznie leżącej w łóżeczku
córeczki.
Chwilę później para zostaje niemal zgnieciona w ciasnym
uścisku najwierniejszych przyjaciół. Przyjaciół, którzy są cichymi
aniołami, pomagającymi w każdym trudnym momencie, gdy skrzydła
zapominają jak latać. Niezastąpieni ludzie, na których zawsze można
liczyć, z którymi można dzielić się porażkami i sukcesami, bo bez
względu na wszystko będą zawsze. Bo to ludzie, dla których warto
przemierzać bezkresne oceany, ludzie, których trzeba pilnie strzec w
swoim sercu, ponieważ nie ma nie świecie drugich takich samych, nie ma
już wielu ludzi, którzy są wspaniali ze względu na to, jacy są i kiedy
podążają przy nas.
Nie od dziś wiadomo, że świat to nie
instytucja zajmująca się spełnianiem życzeń, ale idąc własną ścieżką w
pogoni za marzeniem, wszechświat będzie poddawał nas próbom, będzie
sprawdzał, czy jesteśmy gotowi na urzeczywistnienia pragnienia. I choć
często nie mamy wpływu na to, że ktoś lub coś zrani nas, nie możemy
zapominać o tym, kim jesteśmy. Trzeba ze wszystkiego uczynić siłę do
dążenia ku celowi, zarówno ze swoich zalet jak i ze słabości, bo wtedy
nikt nie użyje tego przeciwko nam. Trzeba określić swój złoty szczyt i
przemierzać dla niego świat, jednocześnie godząc się z konsekwencjami
własnych wyborów i podjętych decyzji. Trzeba trzymać przy sobie ludzi,
którym zależy - nie wolno marnować czasu na kogoś, kogo nie obchodzi, że
nas traci, bo każdy potrzebuje kogoś, kto może w trudnej, kryzysowej
chwili stać się oparciem i pomóc pokonać lęki i wątpliwości. Nie wolno
poddawać się, gdy na drodze los przygotował przepaści – wszyscy od czasu
do czasu się gubimy, ale czasami przechodzimy przez piekło, by odnaleźć
swój prywatny raj, swoje niebo - trzeba wierzyć i podejmować ryzyko,
trzeba przekraczać swoje granice z nadzieją, która będzie wstawać z nami
każdego ranka, która w ciągu dnia będzie stawiać kolejne kropki tam,
gdzie rozum kończy zdanie, by wieczorem utulić nas do snu pełnego
fantazji, więc jej nie porzucaj, nie porzucaj nadziei, bo dobre rzeczy
przychodzą tylko do tych, którzy w nie wierzą i cierpliwie czekają,
wspomagając los własną pracą. Idź przez swoje życie z uniesioną głową i
uśmiechaj się, ale pamiętaj, pozytywność nie jest z nami przez cały
czas, gdyby tak było, życie nie byłoby takie samo, nie doświadczalibyśmy
wszystkiego. Potrzeba nam wysokich gór, tak samo mocno jak dołków, bez
względu na to, jak głębokie będą, bo to właśnie przez to poznajemy
prawdziwe życie i wszystko, co z nim związane. Nie zapomnij, że
szczęście to nie tylko to, co los daje, ale i to, czego nie zabiera, a
twój sukces i spełnienie marzeń to tylko i wyłącznie wewnętrzna walka z
samym sobą.
Nie staraj się zostać człowiekiem sukcesu, lecz człowiekiem wartościowym, który nie boi się walczyć o swoje marzenia..
Od autorki: Nadszedł i koniec, dlatego chciałabym podziękować,
każdej jednej osobie, która chociaż tu zajrzała, a przede wszystkim V
(i jej rozmów ze mną), bez której to by nie powstało. Pozdrawiam :)x
Nie mogę uwierzyć że właśnie przeczytałam epilog, jednego z moich ulubionych opowiadań. ^^ rycze :'( bardzo piękne zakończenie NARRY FOREVER IN MY HEART <3 chcę jak najszybciej drugą część. Victoria jest twoją wielką fanką kocham twoją twórczość :) i błagam cie nie przestawaj pisać :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz ogromny talent. Nie przestawaj pisać przeczytałam wszystkie twoje opowiadania co jedno to leprze. Mam nadzieje że to nie koniec twojej twórczości pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń